Homilia na III Niedzielę Wielkanocną "C" (10.04.2016)

ks. Paweł Podeszwa

REGUŁY OWOCNEGO GŁOSZENIA EWANGELII

Idę łowić ryby. Idziemy z Tobą

Każdego dnia podejmujemy nasze codzienne obowiązki. Często staramy się je wypełniać dobrze, sumiennie, uczciwie i z zaangażowaniem, bo czujemy, że takie jest nasze zadanie, czy wręcz powołanie. Także w sferze religijnej zabiegamy niejednokrotnie o to, aby znaleźć czas dla Boga, na modlitwę i sakramenty, na słuchanie czy lekturę Bożego Słowa. Jesteśmy podobni do apostołów z dzisiejszej Ewangelii, którzy podejmują swoje zadania. Piotr mówi „idę łowić ryby”. I nie pozostaje sam. Inni uczniowie gotowi są do współpracy: „idziemy z Tobą”. W symbolice biblijnej i wczesnochrześcijańskiej czynność łowienia ryb wyrażała misyjną i apostolską działalność Kościoła, a sama łódź była i pozostaje przecież symbolem wspólnoty Kościoła. Uczniowie Jezusa wypływają na Morze Galilejskie. Podejmują zadanie, które nie jest łatwe. Z jednej strony jako wytrawni rybacy znają swój zawód, znają jezioro, ale symbolicznie wody jeziora oznaczają wrogi im świat, a do tego jest noc, która jako przeciwieństwo dnia, jest czasem działania sił zła, wrogich Bogu i człowiekowi. Z jednej strony zatem ambitne zadanie, z drugiej realizm otaczającego ich świata. I tak jest w naszym życiu. Z jednej strony znamy dar nowego życia otrzymanego na chrzcie od Jezusa, rozumiemy nasze powołanie, zobowiązanie, misję, a z drugiej strony jest świat, który, zwłaszcza dzisiaj, nie jest przyjazny wyznawcom Jezusa, bo wielu myśli inaczej, inaczej pojmuje swoje życie. Nie chce słuchać Dobrej Nowiny. Wydaje się, jakby wielu ludzi wolało pozostawać w ciemnościach swoich grzechów, przyzwyczajeń, rutyny. A Jezus posyła nas, abyśmy ich pozyskiwali dla Królestwa Bożego, abyśmy stawali się „rybakami ludzi”, bo także im, i to każdemu bez wyjątku, pragnie ofiarować swoje przebaczające miłosierdzie.

Tej nocy nic nie złowili

Uczniowie wiedzieli jak łowić ryby. Czynili to niejednokrotnie i z sukcesem. Jednak „tej nocy nic nie złowili”. Ich całonocny trud nie przyniósł żadnych efektów. Łatwo nam wyobrazić sobie ich odczucia. Jak bardzo musieli czuć się zawiedzeni, rozczarowani, zniechęceni. Przecież podjęli swoje zadanie. Mieli tyle dobrej woli, chcieli bardzo, aby połów był obfity, a mimo tego sieć pozostaje pusta. Ile razy i my przeżywamy takie życiowe sytuacje. Staramy się, zabiegamy o wiele spraw, wydaje nam się, że wszystko czynimy jak należy, a jednak nie ma owoców naszych wysiłków, a przynajmniej my ich nie widzimy. Co więcej, kiedy o brzasku dnia Jezus zmartwychwstały pojawił się na brzegu jeziora, uczniowie nie są w stanie Go rozpoznać. Nie zwracają na Niego uwagi. Nawet kiedy Jezus rozpoczyna z nimi dialog i zwraca się z czułością do nich, nazywając ich „dziećmi”, nie rozpoznają głosu swojego Pana. Można być tak skoncentrowanym na sobie, podejmować zadania i wysiłki dla Chrystusa i w Jego Imię, ale jakby bez Chrystusa, bez dostrzegania Jego obecności. Można Go nie zauważyć nawet wtedy, kiedy On do nas bezpośrednio przemawia, nie usłyszeć słowa, które do nas kieruje, ani nie rozpoznać, że to właśnie On mówi. Wtedy, jak czytamy w Ewangelii, wszelka nasza działalność, nawet ta apostolska i misyjna, okazuje się bezowocna mimo wytężonego trudu. Tej nocy nic nie złowili. Sieć pozostawała pusta.

Zarzućcie sieć po prawej stronie

Nieznajomy z brzegu Jeziora Galilejskiego nie pozostaje jednak obojętny. Zwraca się do uczniów z konkretnym poleceniem: „Zarzućcie sieć po prawej stronie”. Co musieli w tym momencie pomyśleć doświadczeni rybacy? Byli przecież już wystarczająco poirytowani nieudanym połowem, a do tego Jezus każe im zarzucić sieć po prawej stronie łodzi, gdzie znajdowało się duże wiosło, spełniające także funkcję steru. Rybacy wiedzieli zatem, że zarzucenie sieci po prawej stronie może spowodować jej zaplątanie, a zatem utratę sterowności łodzi i nawet jej wywrócenie, nie mówiąc już o uszkodzeniu samej sieci. Logika i doświadczenie zawodowe kazały im zignorować polecenie Jezusa. Jednak oni, bez słowa, bez pytań, posłusznie wykonują polecenie, zarzucają sieć i staje się rzecz nadzwyczajna: „z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć”. Obfity połów jest możliwy dzięki posłuszeństwu Słowu Bożemu, którym jest sam Jezus – Wcielone Słowo Boga (J 1,1), posłane przez Ojca dla zbawienia świata. Można zatem powiedzieć, że podobnie jak misyjna i apostolska działalność Kościoła jest wprost proporcjonalna do posłuszeństwa Jezusowi i Jego słowom, Jemu jako Słowu, tak i nasze świadectwo życia i wiary jest możliwe dzięki takiemu samemu posłuszeństwu Słowu Jezusa. A posłuszeństwo Słowu rodzi się ze słuchania tego Słowa, przyjmowania, rozpoznawania głosu Jezusa w tym świecie, aby ostatecznie „dać Mu posłuch”, to znaczy okazać posłuszeństwo.

To jest Pan

Słowo Jezusa, posłuszeństwo apostołów, znak cudownego połowu pozwoliły umiłowanemu uczniowi rozpoznać Nieznajomego z brzegu Jeziora Galilejskiego. „To jest Pan”. Jest to wyznanie wiary w zmartwychwstałego Chrystusa. Termin Kyrios (Pan) był greckim odpowiednikiem Imienia Bożego. Teraz odniesiony do Jezusa oznacza Jego bóstwo. Wcześniej w Ewangelii czytamy, że umiłowany uczeń, kiedy zobaczył pusty grób Jezusa, „ujrzał i uwierzył” (20,8). A zatem wiara, że Pan prawdziwie zmartwychwstał, uzdolniła go do rozpoznania obecności Jezusa w znakach i cudach, które czyni Zmartwychwstały. Co nam dzisiaj Chrystus przypomina? Wiara w to, że On prawdziwie zmartwychwstał jest gwarancją umiejętności rozpoznawania Jego obecności w świecie i w naszym życiu. A jest to niezwykle ważne, bo tylko obecność Chrystusa gwarantuje skuteczność wszelkich naszych duszpasterskich działań i może uczynić przekonywujące nasze świadectwo wobec świata. W pierwszym czytaniu słyszeliśmy, iż niezachwiana wiara apostołów, że to „Bóg naszych ojców wskrzesił Jezusa i wywyższył Go na prawicę swoją jako Władcę i Zbawiciela” pozwalała im odważnie głosić tę prawdę wobec świata, mimo zewnętrznych przeszkód i trudności. Apostołowie wobec sprzeciwu i wyraźnie sformułowanego zakazu nie zaprzestali swojej misji ewangelizacyjnej, a nawet radowali się, że „stali się godni cierpieć dla imienia Jezusa”, bo byli przekonani, że w ten sposób okazują posłuszeństwo Bogu, którego „bardziej należy słuchać niż ludzi”.

Chodźcie, posilcie się!

Kiedy uczniowie dobili do brzegu po cudownym połowie „ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb”. Zmartwychwstały Pan, pełen troski o swoich uczniów, przygotował dla nich posiłek. Jest on symbolem innego posiłku, który Jezus przygotowuje dla nas każdego dnia. Myślimy tutaj oczywiście o codziennej, a zwłaszcza niedzielnej i świątecznej Eucharystii. Jesteśmy zaproszeni, tak samo jak apostołowie. Zasiadamy do wspólnego stołu z Chrystusem i braćmi, aby dzielić się radościami wszystkich naszych życiowych udanych połowów, ale także smutkiem, może nawet rozgoryczeniem z powodu niepowodzeń, marnych trudów, negatywnych doświadczeń. Chrystus zaprasza, aby apostołowie przynieśli ryby, które złowili. Symbolicznie może to oznaczać, abyśmy przynieśli na Eucharystię wszystko to, co stanowi nasze życie, smutki i radości, powodzenia i wszystkie przegrane sytuacje, nadzieje i lęki. Dlaczego? Bo tylko On ma moc przemienić to wszystko w pokarm dający nowe życie, które jest wieczne. Słyszymy zachętę Jezusa: „Chodźcie, posilcie się!”. On „bierze chleb, podaje im, i podobnie i rybę”. Co jest zatem tym pokarmem przygotowanym przez Jezusa? Jest nim sam Jezus, który w każdej Eucharystii staje się Pokarmem Słowa i Ciała Pańskiego. Daje nam ten cudowny Pokarm, abyśmy nigdy nie zwątpili w Jego obecność i miłosierną miłość, aby nie ustała nasza wiara, która pozwala nam wyznawać Go jako jedynego Pana i Zbawiciela, godnego wziąć „potęgę i bogactwo, i mądrość, i moc, i cześć, i chwałę, i błogosławieństwo”. Karmi nas obficie, aby nasze świadectwo wobec świata pozostało żywe i autentyczne, składane w Duchu Świętym, „którego Bóg udzielił tym, którzy są Mu posłuszni”.

Aktualizacja

„Nie tylko homilia powinna się karmić Słowem Bożym. Cała ewangelizacja opiera się na nim – przez słuchanie go, rozważanie, przeżywanie, celebrowanie i świadczenie o nim. Pismo Święte jest źródłem ewangelizacji. Dlatego trzeba stale formować się do słuchania Słowa. Kościół nie ewangelizuje, jeśli nie pozwala się ewangelizować. Jest rzeczą nieodzowną, aby Słowo Boże «stawało się coraz bardziej sercem wszelkiej działalności kościelnej ». Słowo Boże, słuchane i celebrowane, zwłaszcza w Eucharystii, karmi i umacnia wewnętrznie chrześcijan oraz czyni ich zdolnymi do prawdziwego świadectwa ewangelicznego w życiu codziennym. Przezwyciężyliśmy już dawne przeciwstawienie Słowa i Sakramentu. Proklamowane, żywe i skuteczne Słowo przygotowuje przyjęcie Sakramentu i w Sakramencie Słowo to osiąga swą maksymalną skuteczność”.