Skąd wziąć radość, mimo wszystko? (24 VI 2010 r.)

Dobre Słowo 24.06.2010 r.

Skąd wziąć radość – mimo wszystko?

Czy znaleźlibyście dziś chociaż jeden powód, żeby się uśmiechnąć?

Jest taka pieśń, śpiewana przez nasze babcie. Śpiewają ją jeszcze starsze dziewczyny w Kościele – z całym szacunkiem oczywiście dla lat tych dziewcząt: Wielu snem śmierci upadli, co się wczoraj spać pokładli. My się jeszcze obudzili, byśmy Cię, Boże, chwalili. To jest bardzo ważny powód. Obudziliśmy się. Jest jakaś perspektywa, która może cieszyć dzisiaj? – Zaczynają się wakacje J.

Radość serca też jest darem. Przed czytaniami w czasie Mszy Świętej modlimy się dziś słowami: Boże, Ty powołałeś świętego Jana Chrzciciela, aby przygotował Twój lud na przyjście Chrystusa Pana, udziel Twojemu Kościołowi daru radości w Duchu Świętym i skieruj dusze wszystkich wiernych na drogę zbawienia i pokoju. Co to sygnalizuje? – Że radość jest darem Bożym. Skąd ona przychodzi? – Od Ducha Świętego.

Zwróćmy uwagę na słowa: Udziel Twojemu Kościołowi daru radości w Duchu Świętym. To też jest dar, o który trzeba prosić Pana Boga. To, że słońca nie widać w tej chwili, bo leje deszcz, nie znaczy, że go nie ma. Prośmy o dar radości, bo jeśli nie, to wszyscy będziemy mieli miny jak męczennicy z Ugandy. J

Dzisiaj w Kościele przeżywamy jedno ze świąt, które bezpośrednio wskazał Chrystus, bo On powiedział o Janie Chrzcicielu takie zdanie, które Kościół odczytał jako zachętę do świętowania tego dnia w randze uroczystości: mamy dwa czytania, psalm, Chwała na wysokości Bogu, Wierzę w Boga, czyli maksymalną rozpiętość radości. Jakimi słowami Jezus wskazał, że ten dzień trzeba osobno świętować? – Powiedział tak: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. To jest maksymalne, co można powiedzieć. Jezus niejako bezpośrednio wskazuje na Jana Chrzciciela.

Teraz dwa słowa o samym Janie. Był modnym człowiekiem, jak na współczesne sobie czasy J. Ubierał się w skóry, jadł szarańczę, miód, czyli same smaczne rzeczy. Żył na pustkowiu. Przeżywał swoje życie w wielu wydaniach. Były w nim chwile radości, kiedy miał pewien zaszczyt, o którym zaraz powiemy, i momenty bardzo trudne, kiedy doświadczał trudności, bo został zamknięty w więzieniu, czekała go śmierć, którą poniósł ze względu na Tego, którego zapowiedział. A chwile radości? – Był farciarzem do potęgi, bo jako jedyny z proroków nie tylko mówił, że przyjdzie Zbawiciel, ale udzielił Mu chrztu, a wcześniej wskazał na Jezusa. Powiedział: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. To jest farciarz nie z tej ziemi, nie tylko zapowiadał Zbawiciela, ale i wskazywał. Dlatego mówimy, że Jan łączy dwa Testamenty: Stary Testament i Nowy.

Słyszymy, że został wybrany już w łonie mamy, że został posłany i uzdolniony, żeby wskazywać na Jezusa. Obchodzimy też osobny dzień temu poświęcony, że w męczeński sposób oddał życie. Jak pamiętamy, ścięto mu głowę. Osobiście powiem, że św. Jan wypowiada jedno z najbardziej ulubionych przeze mnie zdań w Piśmie Świętym. Kiedy odchodzą od niego słuchacze i przechodzą do Jezusa, kiedy uczniowie stwierdzają: Zobacz, Jezus chrzci i przyjmuje więcej ludzi, niż ty, Jan wypowiada zdanie: Potrzeba, żeby On wzrastał, a ja żebym się umniejszał. Jan dokonuje rzeczy, na którą wielu współczesnych showmenów, polityków, ludzi piastujących władzę nie potrafi się zdobyć. Wyśpiewał to zespół „Perfect” w jednej piosence: Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym. Jan potrafił to zrobić. Potrzeba, żeby On wzrastał, a ja żebym się umniejszał.

To jest odpowiednie zadanie każdej i każdego z nas. Jeżeli chcę mieć właściwe zdanie na swój temat, poznać swoją wartość i cieszyć się życiem, to powinienem wiedzieć, że najważniejsze w tym życiu to spotkać się z Chrystusem i na Niego wskazać. To jest najważniejsze zadanie. Dlatego w przywołanej na początku modlitwie było powiedziane: Udziel Ducha radości, a jednocześnie skieruj nasze serca na drogę prowadzącą do zbawienia i do szczęścia. Jeżeli choć jednej osobie na ziemi swoim życiem wskażesz Jezusa, to warto było żyć. Nawet kiedy skończy się to w wymiarze ziemskim tak, jak w przypadku Jana Chrzciciela. Zresztą on zapowiadał to, czy nawet uczestniczył w tym, co stało się w wymiarze ziemskim z Jezusem.

Jeżeli choć jednej osobie wskażę Jezusa, to warto było żyć. Reszta naprawdę nie ma znaczenia. Świętujemy narodziny Jana Chrzciciela, ale dla nas jest to wezwanie, żebyśmy cieszyli się razem z psalmistą, który mówi: Sławię Cię, Panie, za to, żeś mnie stworzył, że to życie jest ciągle cudem, że nawet jak jesteśmy przymuleni, nawet jak pogoda sprzyja temu, żeby nie cieszyć się życiem, to jest znacznie więcej powodów do tego, żeby się nim cieszyć.

Przez wstawiennictwo Jana Chrzciciela prosimy dzisiaj o to, żebyśmy się nie dali stłamsić jakimkolwiek atakom, które może w tej chwili nie są w stanie przez nas być nazwane, żebyśmy nie dali się sprowadzić z tego pierwszego przekonania, że warto jest żyć, warto marzyć, warto śnić i warto kochać, bo każdy z nas jest chciany przez Boga, nawet jakby po drodze pojawił się ktoś, kto mówi: Nie chcę cię. Nie chcę na ciebie patrzeć. Nie podobasz mi się. Twoja wartość równa jest zeru. Jesteś mniej niż zero.

Jesteśmy wszyscy – czy o tym wiemy, czy nie – marzeniem Boga, który wobec każdej i każdego z nas maksymalnie otwiera Serce, żeby pomóc nam tak przeżyć to życie, byśmy na koniec powiedzieli: Nie żałuję. Cieszę się. Wchodzę w wieczność. Może to trwać na wieki.

Ksiądz Leszek Starczewski