Homilia na II Niedzielę Adwentu "C" (09.12.2012).

Ks. Zbigniew Grochowski

"Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla niego"

To już druga niedziela adwentu. Czy Pawłowe nawoływanie z listu do Tesaloniczan do „stawania się coraz doskonalszymi” (1 Tes 4,1) oraz Jezusowa zachęta, skierowana do uczniów: „czuwajcie i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli … stanąć przed Synem Człowieczym” (Łk 21,36) [por. czytania z poprzedniej niedzieli], przyniosły już swoje pierwsze owoce w moim bieżącym życiu wiary? Czy wszedłem na całego na drogę nawrócenia i przygotowuję się na przyjście Pana? Jeśli nie.. Jeśli „zagapiłem się” albo z innych względów nie podjąłem tego wezwania, wciąż jeszcze mam szansę odpowiedzieć na kierowane do mnie Słowo Boże, zwłaszcza, że także dziś nawołuje ono z całą mocą: „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla niego” (Łk 3,4).

1. Pierwsza prawda kerygmatyczna – „Bóg Cię kocha!”

Zanim jednak Pan Bóg zacznie napominać człowieka, wpierw objawia mu swoją miłość. Nie ma lepszej motywacji do przemiany ludzkiego życia nad prawdę, że Bóg kocha miłością bezwarunkową! Że nadając sens każdej chwili życia, powołuje człowieka do postępowania w godności, a nawet do uczestnictwa w swej Boskiej chwale.

W prawdę tę wpisuje się doskonale treść początku dzisiejszego pierwszego czytania. Autor księgi, Baruch (gdyby przyjąć tradycyjny pogląd na jego osobę), sekretarz proroka Jeremiasza (por. Jr 43,1-7; 45,1-5), kończy swoje dzieło orędziem nadziei skierowanym do Świętego Miasta Jeruzalem (i to dosłownie „kończy”, nie licząc tzw. Listu Jeremiasza [= Ba 6], dopiero przez Biblią łacińską połączonego z Ba 1–5). Mowa proroka, rozciągająca się od Ba 3,9, przybiera jednak najpierw w Ba 4,5-20 charakter skargi nad Jerozolimą (lub są to pełne żalu słowa upersonifikowanej Jerozolimy) w związku z jej zniszczeniem (a wraz z nią – także i Świątyni) oraz z uprowadzeniem jej „dzieci” w niewolę babilońską. Od Ba 4,21 zmienia się nieznacznie ton wypowiedzi, gdyż tekst wyraża nadzieję Jeruzalem na wybawienie z rąk nieprzyjaciół. Piąty rozdział księgi (= dzisiejsze pierwsze czytanie!) staje się punktem kulminacyjnym tego orędzia, oferując Jerozolimie pocieszenie poprzez wezwanie jej do „złożenia szaty smutku i utrapienia swego, a przywdzianie wspaniałej szaty chwały, danej jej na zawsze od Pana” (Ba 5,1). Bóg chce wszystkim pokazać wspaniałość Jerozolimy (Ba 5,3), dlatego wzywa Święte Miasto do włożenia sobie na głowę także „korony chwały Przedwiecznego” (Ba 5,2). Tej glorii doświadczają również dzieci Jerozolimy, pędzone niegdyś przez wrogów, a teraz przyprowadzone przez Boga z chwałą, jakby na tronie królewskim (Ba 5,6). Gdyby Baruch żył w czasach Nowego Testamentu, mógłby włożyć w usta Jerozolimy słowa św. Pawła, mówiącego w dzisiejszym drugi czytaniu: „Albowiem Bóg jest mi świadkiem, jak gorąco tęsknię za wami wszystkimi [ożywiony] miłością Jezusa Chrystusa” (Flp 1,8).

2. Druga prawda kerygmatyczna – „Wszyscy zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej” (Rz 3,23)

Orędzie o Bożej miłości nie jest jednak jedyną prawdą o otaczającej nas rzeczywistości. Człowiek jest grzesznikiem i potrzebuje nawrócenia. Zachęcony obrazem Boga miłosiernego, winien ochoczym sercem przyjąć napomnienie, wskazujące na konieczność przemiany swojego życia. Nie brakuje tych słów także w dzisiejszej liturgii adwentowej.

Najbardziej wymownym wezwaniem w tej materii jest ewangeliczne wołanie Jana Chrzciciela: „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla niego” (Łk 3,4). Wpisane w konkretny moment historii świata (wspomnieni: Tyberiusz, Poncjusz Piłat, tetrarchowie, a także arcykapłani Annasz i Kajfasz), tchnie pełnym realizmem i skierowane jest do konkretnych ludzi („obchodził całą okolicę nad Jordanem” – Łk 3,3a). Słowa te ponadto współbrzmiały z gestem zanurzenia w wodzie, jako znaku obmycia duchowego („głosił chrzest nawrócenia dla odpuszczenia grzechów” – Łk 3,3b). Rozlegało się to wołanie „na pustyni” (Łk 3,4), a więc w miejscu, gdzie człowiek, ogołocony ze wszystkiego i zdany na Bożą Opatrzność, odkrywa swoją niemoc, ograniczoność i kruchość.

3. Trzecia prawda kerygmatyczna – „Jest zbawienie – przynosi je Jezus Chrystus”

Wezwanie do nawrócenia nie opiera się jednak jedynie na swym aspekcie negatywnym. Nie wystarczy tylko porzucić grzech, aby życie człowieka nabrało swój pełny sens. [Nie wystarczy wyrzucić z domu stare meble, aby cieszyć się miejscem swego zamieszkania: należy wstawić meble nowe, tak aby dom nie był pusty]. Wraz z nawoływaniem do „prostowania ścieżek dla Pana, wypełnienia każdej doliny, zrównania każdej góry i pagórka” (Łk 3,4-5) idzie w parze zapowiedź przyjścia łaski od Pana: „i wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże” (Łk 3,6). Choć nie dokona się to bez konkretnej decyzji człowieka o porzuceniu krętej drogi (por. Łk 3,5), wiodącej do grzechu, to jednak najważniejsze jest uświadomienie sobie, że nawrócenie to skierowanie się ku Bogu, to uznanie z Nim jedynego sensu swego życia i otwarcie się na dar zbawienia. Po to „wyboiste drogi mają stać się gładkimi” (Łk 3,5), aby zbawienie Boże stało się „widoczne” i uznane za wartość godną wyboru!

4. Czwarta prawda kerygmatyczna – „Jezus jest Panem i Zbawicielem!”

Chociaż prorok Izajasz, do którego nawiązuje św. Jan Chrzciciel (por. Łk 3,4-6 i Iz 40,3-5) wzywa do przygotowania drogi (dla) JHWH [nie ma potrzeby roztrząsać różnicy w interpunkcji, wynikającej z akcentów hebrajskich: wg Iz „głos wzywa, aby na pustyni odwracać drogę Pańską” podczas gdy Łk mówi o „głosie wołającym na pustyni”], orędzie Nowego Testamentu PANA (Kyrios w Łk 3,4) będzie już widziało w osobie Jezusa Chrystusa. To dla Niego należy wyprostować ścieżki, aby mógł skutecznie przybyć z darem zbawienia. To Jemu służył Jan Chrzciciel, torując Mu drogę i radując się z przybycia Mesjasza („Ta moja radość doszła do szczytu. Potrzeba aby On wzrastał, a ja się umniejszał” – J 3,29-30). To Jego wskazał Jan jako „Baranka, który gładzi grzech świata” (J 1,29). To Jego w końcu należy uznać i przyjąć jako swojego osobistego Pana i Zbawiciela („Pan mój i Bóg mój” – J 20,28).

5. „Wszystko jest łaską”

Jeśli zrodziłaby się u kogoś przewrotna myśl, że z grzechem poradził sobie o własnych siłach, a akt przyjęcia Jezusa jako Pana jest jakąkolwiek jego zasługą, powinien – dla przypieczętowania zrozumienia liturgii słowa dzisiejszej niedzieli – zagłębić się w treść drugiej części pierwszego czytania. Oto Baruch, współbrzmiąc z przesłaniem Izajaszowym i tym głoszonym przez Jana Chrzciciela, podkreśla pewien bardzo ważny aspekt nawrócenia: ono jest darem od Boga! Ono jest łaską! To ostatecznie Bóg uzdalnia człowieka do przemiany życia; to On prostuje kręte ludzkie drogi: „Albowiem postanowił Bóg zniżyć każdą górę wysoką, pagórki odwieczne, doły zasypać do zrównania z ziemią, aby bezpiecznie mógł kroczyć Izrael w chwale Pana. Na rozkaz Pana lasy i drzewa pachnące ocieniać będą Izraela. Z radością bowiem poprowadzi Bóg Izraela do światła swej chwały z właściwą sobie sprawiedliwością i miłosierdziem” (Ba 5,7-9).

Aplikacja

Pytania, jakie sobie powinienem postawić, niech korespondują z kolejnymi etapami orędzia kerygmatycznego.

  1. Jaki noszę w sobie obraz Boga? Czy wierzę i jestem w pełni przekonany, że Jego pierwszym imieniem jest „Miłość”? Czy ta prawda nadaje sens mojemu życiu? Czy dziękuję Bogu za dar życia i otaczający mnie świat? Czy raduję się powołaniem mnie do uczestnictwa w Bożej chwale?

  2. A jak przeżywam swoją grzeszność? Czy w ogóle uznaję swój grzech? Czy w swej bezsilności dostrzegam potrzebę zdania się na Boga, czy też zupełnie o własnych siłach próbuję rozwiązywać wszelkie moje problemy albo wcale ich nie widzę, spychając prawdę o nich gdzieś do podświadomości?

  3. Czy, jeśli już podejmuję się pracy nad sobą i zaczynam toczyć „walkę” z grzechem, szukam w Bogu prawdziwych wartości, tak aby serce, opróżnione z tego, co brudne, nie stało się „mieszkaniem niezajętym i wymiecionym”, do którego zły duch wraca jak do swego domu (por. Mt 12,44)?

  4. Czy, odkrywszy w Jezusie kogoś, kto jako jedyny może zagwarantować człowiekowi zbawienie, mam odwagę uznać Go i przyjąć jako mojego osobistego Pana? Czy gotów jestem podporządkować Mu całe moje życie? Czy za św. Janem Chrzcicielem gotów jestem powtórzyć: „potrzeba, aby on wzrastał, a ja się umniejszał” (J 3,30)? Czy jak Tomasz ochoczo wyznam (słowami i całym moim życiem): „Pan mój i Bóg mój” (J 20,28)?

  5. I czy, wreszcie, w rzeczywistości zbawienia uznaję fakt, że jest ono całkowicie darem Boga? Czy gotów jestem każdego dnia współpracować z tą łaską?

Niech takie postępowanie sprawi – a jest ono wyznacznikiem bycia „człowiekiem wiary”! – że zgodnie z pragnieniem św. Pawła, wyrażonym w dzisiejszym drugim czytaniu, staniemy się „czyści i bez zarzutu na dzień Chrystusa, napełnieni plonem sprawiedliwości, [nabytym] przez Jezusa Chrystusa ku chwale i czci Boga” (Flp 1,10-11).