Homilia na XX Niedzielę Zwykłą „A” (14.08.2011)

Ks. Marcin Kowalski

Bóg pragnie zbawienia wszystkich

Cóż może być bardziej podnoszącego na duchu niż stwierdzenie, że Bóg pragnie zbawienia wszystkich? Nie liczy się kolor skóry, przekonanie polityczne, ba nawet religia! Bóg przygarnia do siebie całą ludzkość. Koniec ze zbawieniem dla wybranych, czy to Żydów czy chrześcijan. Bóg jest Bogiem wszystkich. Ta bądź co bądź Dobra Nowina źle zinterpretowana może mieć fatalny wpływ na naszą świadomość chrześcijańską. Jeśli Bóg zbawia niezależnie od religii i wspólnoty, do której należymy, jaki jest sens ewangelizowania i dawania świadectwa o Jezusie? Jaki jest sens nawracania się i bycia chrześcijaninem we współczesnym świecie? O tym jak nie zrozumieć opacznie Bożego miłosierdzia, mówi nam dzisiejsza Liturgia Słowa.

1. Zbawienie tych, którzy trwają w Przymierzu z Bogiem

Słowa Trito-Izajasza, ucznia wielkiego proroka Izajasza, które usłyszeliśmy w dzisiejszym pierwszym czytaniu brzmią rzeczywiście niezwykle. Pisze on do ludzi, którzy w V w. po Chr. powrócili do Izraela po okresie niewoli babilońskiej. Żyją w swoim kraju trochę jak obcy, otoczeni przez cudzoziemców i tych, którzy osiedlili się tu podczas ich nieobecności. To naturalnie rodzi pytania i wątpliwości. Co oznacza obecność pogan w Ziemi Obiecanej? Czyżby Bóg wybrał i pobłogosławił narody pogańskie w miejsce niewiernego Izraela? Jaki jest więc dalszy sens bycia Izraelitą i zachowywania Prawa?

Prorok zachęca swoich rodaków, aby rzeczywistość, którą zastali, nie zniechęciła ich do trwania w Przymierzu z Bogiem. Izrael powinien pozostać wierny Bożemu Prawu (Iz 56,1). Bóg nie porzucił swoich dzieci, ale otwarł się także na inne narody. Izajasz zwraca się następnie do wszystkich cudzoziemców, którzy poszukują prawdziwego Boga. Oni także nie powinni się zniechęcać i upadać na duchu (Iz 56,3). Jahwe jest Bogiem wszystkich, nie tylko Izraela (cf. także Iz 2,1-5; 19,24-25). Nie wykluczy on ze swojego ludu cudzoziemców tylko dlatego, że mają inne pochodzenie i kolor skóry. Więcej nawet, Bóg przyrzeka im, że będzie dla nich łaskawszy niż dla Izraelitów, swoich synów i córek (Iz 56,5). Jest jednak jeden warunek. Powinni przestrzegać dnia świętego, szabatu, przestrzegać Bożych praw i trzymać się Przymierza z Nim (Iz 56,4-7).

Te słowa proroka brzmią naprawdę niezwykle, jeśli weźmiemy pod uwagę, że w Izraelu po Wygnaniu zdobywa sobie coraz więcej przestrzeni system, który nakazuje absolutne oddzielenie się od pogan. W ten sposób naród wybrany ma zachować swoją tożsamość, uniknąć ponownej kary Bożej i klęski. Ezdrasz i Nehemiasz odbudowując życie społeczne po powrocie z niewoli babilońskiej dbać będą o drobiazgowe przestrzeganie Prawa Mojżeszowego, dając w ten sposób początek judaizmowi. Izajasz, wyjaśniając obecność pogan w ziemi świętej wydaje się mówić, że żadna religia, nawet ta, która strzeże Prawdy objawionej przez samego Boga, nie powinna się zamykać na innych. Izrael i poganie są równi w jednym zasadniczym aspekcie: Bóg wymaga od niech wszystkich wierności jego prawom (temat, który św. Paweł podejmie w Rz 2). Równocześnie wciąż istnieje między nimi zasadnicza różnica. To w Izraelu poganie mogą znaleźć zbawienie, nie odwrotnie. To w przestrzeganiu Praw objawionych im przez Boga inne narody znajdą swoje zbawienie. Droga do niego prowadzi przez Dekalog i świątynię, która ma się stać „domem modlitwy dla wszystkich narodów” (Iz 56,7).

2. Zbawienie tych, którzy wierzą w Jezusa

Wielka intuicja proroków sprawdza się, kiedy na ziemię zstępuje Syn Boży. Jezus, chociaż przychodzi na świat jako dziecko narodu wybranego, potomek Dawida, i wychowany zostaje jako praktykujący Żyd, otwiera granice Izraela dla wszystkich. To prawda, że w dzisiejszej Ewangelii widzimy Go, jak pospiesznie przemierza pogańskie okolice Tyru i Sydonu (Mt 15,21). Nie chce zatrzymywać się w tej ziemi. Wydaje się także nie słyszeć głosu krzyczącej za nim kobiety, która błaga Go o uzdrowienie swojej córki (Mt 15,23). Jak sam tłumaczy, został przecież posłany do „owiec, które poginęły z domu Izraela” (Mt 15,24). To nie znak szowinizmu narodowego ani wyższości Izraela wobec innych narodów. Jezus i jego uczniowie mają świadomość, że to tu trzeba zacząć głoszenie Ewangelii; że naród, który od wieków słuchał już głosu Bożego i chodził Bożymi drogami, powinien jako pierwszy usłyszeć Słowo Mesjasza i pójść drogą, którą On otwiera. W duchu proroctw Izajasza, Izrael ma się stać przewodnikiem innych i dlatego to na nim Jezus skupia swą uwagę.

A jednak głos poganki, kobiety kananejskiej sprawia, że Jezus nie może koło niej przejść obojętnie. Kiedy pada przed nim i prosi Go o pomoc, On poddaje ją wymagającej próbie: „Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom” (Mt 15,26). Myśli wciąż o swojej misji do dzieci Izraela. Mimo to jego słowa w naszych uszach brzmią bardzo szorstko. O dziwo jednak, nie zniechęca to kobiety, która prosi choćby o okruch tego, co Jezus chce dać tym, do których się spieszy: „Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów” (Mt 15,27). Tylko okruch jego miłosierdzia wystarczy, aby uzdrowić jej córkę i uczynić ją szczęśliwą. Wiara kobiety kananejskiej wprawia Jezusa w zdumienie (Mt 15,28). Jej wiara w Niego, przekraczająca granice narodowe i religijne, przynosi wybawienie jej i jej córce.

3. Zbawienie Izraela… jest już w drodze

Plan, aby głosić Ewangelię najpierw w Izraelu był dobry i po części się powiódł. Nie zapominajmy, że Apostołowie, od których dziedziczymy naszą wiarę, to przecież synowie Izraela, Izraelici. A jednak większość nie poszła za głosem Mesjasza, Jezusa. Być może zbyt wielu ich się pojawiało w tamtych niespokojnych czasach, wywołując powstania, sprawiając że ziemia spływała krwią, i kończąc wraz ze swymi zwolennikami na krzyżu (por. Dz 5,36-37). Być może trudno było zaakceptować Boga w Jezusie, kiedy monoteizm zabraniał Izraelowi nie tylko czynienia jakichkolwiek wyobrażeń ich Boga lecz także utożsamiania go z człowiekiem.

Skupmy się jednak na tym, co mówi dziś św. Paweł, bo to właśnie tutaj znaleźć można najgłębszą odpowiedź na tajemnicę niewiary Izraela i na lekcję, jaka płynie stąd dla nas. Apostoł w liście do Rzymian poświęca temu problemowi stosunkowo dużo miejsca, zaznaczając także, że jest to obiekt jego rozmyślań i powód nieustannego cierpienia (Rz 9,1-3). Nieprzypadkowo także pisze o tym do chrześcijan w Rzymie, gdzie istniała także duża wspólnota żydowska, z którą stosunki układały się nie najlepiej. Około roku 49 A.D. według Swetoniusza Klaudiusz wypędził z Rzymu Żydów z powodu ich ciągłych sporów o niejakiego Chrestosa – chodzi oczywiście o Chrystusa. Paweł upomina kościół w Rzymie, aby nie wynosił się swoją wiarą ponad tych, którzy w Jezusa nie uwierzyli. Powodów jest co najmniej kilka. Apostoł przypomina przywileje narodu wybranego (Rz 9,4-5), wskazując także, że Słowo Boże i jego plan nie zawiodły w stosunku do Izraela (Rz 9,5). Przecież od zawsze w historii tego narodu Bóg wybierał sobie mała cząstkę, przez którą realizował swój plan (Rz 9,6-23). Przewidział w ten sposób niewiarę Izraela, który w swojej gorliwości o Prawo zapomniał, że usprawiedliwienie przychodzi nie przez uczynki ale przez wiarę, a tym, który je przynosi, jest Jezus (Rz 9,24 - 10,13). Izrael nie ma także wytłumaczenia dla swej niewiary, bo przecież usprawiedliwienie z wiary Bóg zapowiadał już przez proroków (10,14-21).

A jednak, i tu dochodzimy do sedna sprawy, nie można powiedzieć, że Bóg odrzucił swój lud. Przecież już wiele razy w historii zdarzały się sytuacje, w których, pomimo niewierności wielu, Bóg ratował wszystkich poprzez małą garstkę, „resztę” (Rz 11,2-10). Paweł jest przekonany ze tak będzie i tym razem (Rz 11,11-32). Na końcu czasów, kiedy do Kościoła wejdzie już pełnia pogan, także Izrael zostanie zbawiony przez to samo Boże miłosierdzie, które dziś toleruje zatwardziałość ich serc (Rz 11,25-32). Tymczasem jednak zatwardziałość ta ma także dla nas swoje błogosławieństwa. Dzięki niej przecież nam także ogłoszono Dobrą Nowinę (Rz 11,16-24). Jesteśmy jak dzika gałązka oliwna wszczepiona w pień patriarchów, od którego odpadli ci, którzy nie uwierzyli. Pamiętajmy jednak, że nie powinniśmy się czuć lepszymi od nich. Przecież miejsce w pniu, w którym płyną życiodajne soki Ewangelii Chrystusa, zawdzięczamy temu, że wciąż wierzymy. Uważajmy więc, abyśmy przez brak wiary nie odpadli jak uschłe gałęzie (Rz 11,20-21).

Aplikacja

Czas wyciągnąć praktyczne wnioski z dzisiejszego Słowa:

1. Znakiem zdrowej religijności jest zawsze otwarcie się na innych. Papież Jan Paweł II był pionierem i propagatorem takiego otwarcia, modląc się wspólnie z przedstawicielami innych religii i wspólnot chrześcijańskich. Otwierając się na innych realizujemy wolę Boga, który jest Ojcem wszystkich i chce zbawienia wszystkich.

2. Równocześnie otwarcie na innych nie polega na zacieraniu różnic pomiędzy religiami i wspólnotami chrześcijańskimi (zob. Dominus Jesus n.4). W innych religiach, mówi Sobór, mogą istnieć ziarna Prawdy, lecz istnieje także wiele błędów (Nostra Aetate n.2). W wizji Izajasza to Izrael staje się zbawieniem dla narodów, nie odwrotnie. Podobnie my, tylko będąc świadomi własnej wiary możemy podejmować dialog z innymi, aby ich doprowadzić do zbawienia. Nie możemy rozpłynąć się w pogańskim świecie, który potrzebuje chrześcijan, aby się zbawić. My z kolei potrzebujemy mocnego zakorzenienia we wspólnocie Kościoła. Pełnia prawdy według Soboru Watykańskiego II przechowywana jest w Kościele katolickim. W tym sensie Kościół jest nam wszystkim do zbawienia koniecznie potrzebny (cf. Dominus Jesus n.20-22).

3. Zbawia oczywiście sam Jezus i wiara niego (cf. Dominus Jesus n.5-15). Jeśli zbawienie przychodzi jedynie przez Jezusa, nie możemy nie głosić innym Ewangelii. Tylko w Jezusie ludzie wszystkich religii odnajdują swoją pełnię i zbawienie (Dominus Jesus n.5).

4. Nie do nas należy wyrokowanie o tym kto będzie, a kto nie będzie zbawiony. Boże miłosierdzie jest nieskończone w swoich możliwościach i działa w czasie. Bóg wykorzystał niewiarę Izraela, aby nas, pogan wprowadzić do Kościoła. Różnorodność religii także musi mieć jakieś miejsce w Bożym planie. Ufamy, że nasz Panie nie spocznie, zanim nie doprowadzi swoich dzieci do zbawienia. Na pewno jednak potrzebuje do tego świadków Jezusa. Po raz kolejny powiedzmy sobie otwarcie: biada nam i naszym braciom jeśli nie głosimy Ewangelii (1 Kor 9,16).