Homilia na XXV Niedzielę Zwykłą „C” (19.09.2010)

ks. Marcin Kowalski

W co inwestować?

W co i jak inwestować? Jak ulokować nasze ciężko zarobione pieniądze? Jak korzystać ze środków, które posiadamy? Podobne pytania zadaje sobie wielu z nas. Pytania ważne, dotyczą przecież naszej przyszłości w dotkniętym wciąż jeszcze kryzysem świecie. Dzisiejsze Słowo Boże stawia przed nami jeszcze jedną, równie ważną kwestię: dla kogo gromadzisz i pracujesz? Czy potrafisz dzielić się tym, co posiadasz z potrzebującymi? Czy twoje pieniądze i talenty pracują dla Królestwa Bożego?

1. Amos i inwestycje skazane na klęskę

Prorok Amos żył w VIII przed Chrystusem w przeżywającym swą prosperity królestwie Samarii (część północnego Izraela, która oderwała się od Judy). Widział bogactwo swojego kraju, rozwijającego się dynamicznie i mającego przed sobą świetne perspektywy. A jednak, mimo że Amos kochał swój kraj i cieszył się z jego rozwoju, nie był w nim szczęśliwy, gdyż obok bogactwa i powstających wspaniałych domów dostrzegał także wiele ludzkiej nędzy. Widział jak ci, którzy przestrzegali odpoczynku szabatu i świąt nowiu, a więc jego pobożni rodacy, uciskali swoich braci – gnębili ubogich, uciszali biednych, sprzedawali ich za srebro lub za parę sandałów (8,4.6). Byli nie tylko nieuczciwi – Amos wspomina o fałszowaniu wag i miar – byli spragnieni zysku do tego stopnia, że oczekiwali z niecierpliwością końca świąt (8,5). Pobożni, odwiedzający świątynię ludzie, zniewoleni swoją pracą, bogactwem i pogonią za zyskiem. Być może nie dostrzegali nawet ile osób w ten sposób krzywdzą. Widział to jednak Bóg i ostrzegał: „przysięgam na samego siebie – nie zapomnę nigdy wszystkich ich uczynków” (8,7). Według Amosa Samaria, północy Izrael upadł, ponieważ pełen był społecznej niesprawiedliwości. Doprowadził do tego Bóg, który nie mógł znieść przepaści pomiędzy tym, w co wierzyli i tym jak postępowali. To pierwsza poważna wskazówka dla nas pomnażających to, co posiadamy i próbujących w życiu się dorobić. Kto buduje swój dobrobyt na krzywdzie i wykorzystywaniu innych ściąga na siebie karzący wzrok Boga. Pan nie zapomina wołania ubogich i pokrzywdzonych. Inwestycje obliczone na zysk bez serca i miłosierdzia dla innych skazane są na klęskę. Warto o tym pamiętać nie tylko w naszym indywidualnym biznesie ale także konstruując życie społeczne w Polsce. Społeczeństwo funkcjonujące tylko w oparciu o mechanizmy wolnego rynku, niezdolne do wspólnych wysiłków i dzielenia się z potrzebującymi, jest skazane na klęskę.

2. Jezus i udana inwestycja

Temat udanych inwestycji porusza dziś w szczególny sposób Ewangelia Łukasza. Uwaga jednak, ta przypowieść to nie rodzaj prostego podręcznika. Po pierwsze wydaje się przeczyć pierwszemu czytaniu. Według Amosa Bóg prędzej czy później ukarze nieuczciwych, Jezus tymczasem chwali nieuczciwego rządcę. Po drugie, jeśli zaczniemy praktycznie naśladować nieuczciwego rządcę w jego fałszowaniu zobowiązań wejdziemy w konflikt z prawem. Czyżby Ewangelia namawiała nas do nieetycznego działania? Czyżby usprawiedliwiała oszustwo, niepłacenie podatków, okradanie państwa lub firm, które w naszym mniemaniu okradają nas?

Nic podobnego, przypowieści Jezusa nie powinno czytać się z taką dosłownością. Najważniejszy jest ich morał, ukryty sens, do których Jezus chce nas, swoich słuchaczy doprowadzić. Udajmy się więc na jego poszukiwania.

Pewien bogaty człowiek miał rządcę (Łk 16,1). Rządca – oikonomos – to w starożytnym świecie zwykły sługa, niewolnik lub postać znacznie poważniejsza, wolny zarządca domu, majątku, skarbnik. Współczesnym odpowiednikiem może być menedżer firmy, osoba zarządzająca jej kapitałem. Z dalszego przebiegu historii wiemy, że był on człowiekiem wolnym i bogatym, nigdy nie pracował fizycznie i wstydził się żebrać (Łk 16, 3). W jego życiu pojawił się jednak poważny problem – został oskarżony o niegospodarność. Nie wiadomo, czy zarzuty te były prawdziwe, wiadomo jednak, że pan - szef potraktował je poważnie i postanowił go zwolnić. „Rozlicz się z twojego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą” (Łk 16,2).

Rządca okazuje się być bardzo przedsiębiorczy – zamiast rozpaczać obmyśla konkretny plan, który ma go uratować od biedy i życia w poniżeniu. Jest tylko jeden poważny problem. Ten plan jest nieetyczny. Polega na tym, że za plecami swego szefa rządca fałszuje zobowiązania jego dłużników – zobowiązania dosyć pokaźne – 100 beczek (3400 litrów) oliwy, 100 korców pszenicy (Łk 16,4-7). Odpada przy tym argument, że rządca pomaga w ten sposób ludziom wyzyskiwanym przez swego pana. Ten okazuje się być całkiem ludzki, na co wskazuje jego reakcja. Pan nie każe sługi. Wręcz przeciwnie, zachowuje się tak, jakby zupełnie postradał rozum – chwali nieuczciwego rządcę, że postąpił rozumnie (Łk 16,8). Chwali jego przebiegłość, zmysł, z jakim dba o swoje interesy?

Nigdy nie dowiemy się jak zakończyła się historia rządcy, został zwolniony czy przywrócony na swój urząd. Okazuje się, że nie jest on w tej historii postacią pierwszoplanową. Nie zostaje postawiony jako przykład do naśladowania, znika ze sceny, na której pozostaje tylko jego pan, chwalący – właśnie, co? Tu dochodzimy do sensu przypowieści Jezusa. Na pewno na pochwałę nie zasługuje oszustwo, jakiego dopuścił się sługa. Ta przypowieść nie usprawiedliwia nikogo, kto kradnie, bo tak robią wszyscy, albo dlatego, że sam czuje się okradany. Jezus chwali rządcę za sposób, w jaki zaczął on myśleć o majątku, o pieniądzach. Być może po raz pierwszy przyszło mu do głowy, że służą one do tego, aby pomagać innym, aby zdobywać sobie ich przyjaźń i wdzięczność (Łk 16,9).

Ta przypowieść to doskonała metafora naszego życia. Można ją nieco rozszerzyć i powiedzieć, że każdego nas Bóg uczynił w pewien sposób menedżerem/maklerem powierzając mu talenty, studia, pracę, dom, pieniądze. Nasze życie czyli nasz zarząd kiedyś się jednak skończy. W tym życiu narażeni też jesteśmy na zmienne koleje losu, na skoki giełdy, bankructwo, o którym mówi dzisiaj Jezus. Jeśli nasza nadzieja, nasz spokój i życiowe plany opierają się tylko na tym, co posiadamy, jeśli żyjemy zabiegani i zatroskani, żeby to pomnażać, nasze życie będzie coraz bardziej puste i coraz bardziej męczące. Przede wszystkim jednak ryzykujemy, że krzywdzić będziemy nie tylko nas samych i naszych najbliższych, ale także innych, których zatrudniamy i którymi pracujemy. Co zrobić aby się tego ustrzec?

Aplikacja:

Potrzebna jest zmiana strategii zarządzania naszym kapitałem i talentami. Wszystkie one są darem Boga, z którego będziemy musieli zdać sprawę. Jezus nie potępia przedsiębiorczości i pragnienia dostatniego życia, ale mówi także wyraźnie, że to pragnienie może stać się bożkiem, egoistycznym duchem, który zawładnie naszym życiem. Dzisiejsza Ewangelia zachęca nas do trzech praktycznych kroków:

1. Po pierwsze zajrzyjmy w nasze serce, ile w nim gotowości do dzielenia się innymi, ile wrażliwości na potrzeby innych. Nasze serca mogą być zmęczone, skupione na sobie, dotknięte egoizmem i chciwością. To duchy, które ograniczają nas w życiu, którym bezwiednie możemy służyć. Wyrzeknijmy się ich dzisiaj.

2. Po drugie na nowo zaprośmy Jezusa do naszych serc, prosząc go, aby pokierował naszymi sercami i rękoma, uczył jak z miłością inwestować, to, co posiadamy. Niech nasze pieniądze zaczną pracować dla Królestwa Niebieskiego. Ono rośnie tu na ziemi i ma zawsze dużo potrzeb.

3. Po trzecie, zdobywajmy sobie przyjaciół mamoną – tym co posiadamy, w ten sposób zdobywamy wolność i prawdziwą radość dla waszych serc. A kiedy wszystko się skończy Bóg powierzy nam prawdziwe dobra, siebie samego i swoją wdzięczność w królestwie bez końca.