Homilia na XXIX Niedzielę zwykłą 'B' (18.10.2009)

ks. Bartosz Adamczewski

Sakramenty i Kościół – droga wiary i miłości

1. Chrzest i Eucharystia drogą wiary

Ewangelia dzisiejsza, składająca się z dwóch wyraźnych części (Mk 10,35-40.41-45), dotyka dwóch podstawowych dla Kościoła spraw: rozumienia sakramentów i rozumienia samego Kościoła. Pierwszy fragment, przedstawiający dialog Jezusa z Jakubem i Janem (Mk 10,35-40), dotyczy sprawy pojmowania sakramentów, w szczególności chrztu i Eucharystii.

Prośba synów Zebedeusza o możliwość zajęcia najlepszych miejsc w Królestwie Bożym – po prawej i lewej stronie Jezusa (Mk 10,35.37) – jest ewidentnie niedojrzała. Podobnie płytkie duchowo jest ich nadgorliwe zapewnienie, że oczywiście, bez wątpienia, uczestniczyć oni będą w męce Jezusa – w jego bolesnym „kielichu” i jego bolesnym „chrzcie” (Mk 10,39). Święty Marek przedstawia zatem postawę synów Zebedeusza jako przykład wiary płytkiej, niedojrzałej, która traktuje udział w chrzcie i Eucharystii jako prostą, automatycznie działającą przepustkę wstępu do nieba. Słowa Jezusa do Jakuba i Jana ukazują zupełnie inne rozumienie sakramentów Kościoła. Jezus podkreśla, że sam fizyczny udział w chrzcie i Eucharystii nie daje gwarancji udziału w Jego królestwie. Według Jezusa, przyszły udział w Jego królestwie jest sprawą, która rozgrywa się nie na płaszczyźnie fizycznego udziału w sakramentalnych obrzędach, ale w tajemnicy wiary człowieka, którą tak naprawdę zna i osądzić może jedynie Bóg Ojciec. To On właśnie, znając i przenikając człowieka we wszystkich wymiarach jego życia, przygotowuje miejsce w chwale Jezusowego królestwa dla tych, których sam uznaje za godnych tej chwały (Mk 10,40).

Według słów Jezusa, człowiek nie jest jednak zdany tylko na przyszły Boży osąd swoich postaw i czynów. Jezus wyjaśnia, że drogą do Jego królestwa jest właśnie udział w sakramentach, szczególnie chrztu i Eucharystii. Muszą one być jednak przez człowieka właściwie przeżywane. W miejsce na poły magicznego podejścia synów Zebedeusza, Jezus ukazuje chrzest i Eucharystię jako sakramenty, w których człowiek może realnie wejść w rzeczywistość ofiarnej śmierci Jezusa. W tym sensie kielich, który Jezus pił, i my pijemy, i chrzest, który On przyjął, i my przyjmujemy (por. Mk 10,39). Z wiarą przeżywany chrzest i Eucharystia nie są więc magicznymi znakami, niejako automatycznie zapewniającymi wstęp do nieba, ale są sposobami wejścia w tajemnicę Jezusowej męki, będącej jedyną drogą do udziału w Jego zmartwychwstaniu. Podobnie ujmuje to święty Paweł: „Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie” (1 Kor 11,26). I znowu: „Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni, aby stanowić jedno Ciało […]. Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym Duchem” (1 Kor 12,13).


2. Kościół drogą miłości

 

Druga część dzisiejszej Ewangelii (Mk 10,41-45) ukazuje Kościół jako drogę miłości. Wzmianka o dziesięciu pozostałych apostołach (Mk 10,41) poszerza horyzont patrzenia na Kościół z perspektywy małej rodziny synów Zebedeusza na wspólnotę Ciała Chrystusa, którym jest Kościół. Tym razem sam Jezus w dialogu z apostołami ukazuje płytką, powierzchowną perspektywę spojrzenia na Kościół jako na rzeczywistość czysto polityczną, w której, jak w każdej ludzkiej społeczności, dominuje walka o władzę, pieniądze i wpływy: „Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami” (Mk 10,42-43). Tej rozpowszechnionej niestety także wśród chrześcijan perspektywie patrzenia na Kościół Jezus przeciwstawia wizję Kościoła jako wspólnoty pokory i służby: „Kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich” (Mk 10,44). Co więcej, Jezus pokazuje, że ostateczną miarą służby i miłości nie jest praca dla Kościoła, dla rodziny, dla swojego powołania itd., ale danie swego życia w całkowitym, ofiarnym darze: „Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mk 10,45).

Kościół ukazany więc zostaje przez Jezusa w dwóch perspektywach równocześnie: z jednej strony czysto świeckiej, politycznej, zamkniętej w ciasnym horyzoncie własnych ambicji, a z drugiej służebnej, wręcz niewolniczej, oddanej do końca Bogu i każdemu człowiekowi. Podobnie więc jak sakramenty pojmować można na sposób albo czysto magiczny albo z głębokim utożsamieniem się z męką Chrystusa, tak i w Kościele szukać można albo odzwierciedlenia własnych ambicji albo też szkoły pokory i służby, która prowadzi do prawdziwej wielkości. Jeżeli łatwo przychodzi nam wyśmiewanie magicznego niekiedy pojmowania sakramentów, to również łatwo powinno nam przychodzić wyśmiewanie naszych własnych ambicji i pragnienia dominacji nad drugim człowiekiem.

 

3. Droga do właściwego przeżywania sakramentów i Kościoła

 

Droga do właściwego przeżywania sakramentów i Kościoła wydaje się oczywista. Jako chrześcijanie wiemy, że zarówno na sakramenty, jak i na Kościół patrzeć należy z wiarą i z miłością. Od teorii do praktyki droga jest jednak daleka. Powinniśmy dzisiaj zapytać siebie samych, czy potrafimy przeżywać chrzest, traktowany zazwyczaj jako radosny rodzinny festyn, jako realne zanurzenie w męce Jezusa? Czy potrafimy odczytywać i przeżywać liturgiczne znaki, dzięki którym Eucharystia jest „głoszeniem śmierci Pana, aż przyjdzie”? Czy przyjmowanie Chleba życia, pojmowanego jako pokarm na drodze do królestwa chwały, nie zaciera w nas perspektywy uczestnictwa w kielichu Jezusowej męki? Czy nasz parafialny i diecezjalny Kościół jest, chociażby dla kandydatów do bierzmowania, realną szkołą nie tylko pobożności, ale przede wszystkim pokory i służby?

Niech te pytania pozostaną w nas dzisiaj. Niech prowadzą nas do szkoły Jezusa – szkoły Syna Człowieczego, który „nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.”