Homilia na I Niedzielę Adwentu "C" (29.11.2009)

Wybuch Wezuwiusza Trwoga i odwaga, monotonia i Adwent
ks. Bartosz Adamczewski

Opis ogólnoświatowego kataklizmu, który słyszymy w dzisiejszym fragmencie Ewangelii według świętego Łukasza (Łk 21,25-26) przypomina nam nieco katastroficzne filmy w stylu „2012”.

1. Kataklizm – literacki horror czy opis rzeczywistości?

 Ich autorzy zarabiają niemałe pieniądze, epatując widzów obrazami zagłady ludzkości wywołanej uderzeniem komety, wojną jądrową, wydostaniem się z laboratorium jakiegoś nieznanego wirusa, zmutowanych zarazków, antymaterii, itd. Ludzie lubią przeżyć pewną kontrolowaną dawkę strachu – ze świadomością, że w gruncie rzeczy są całkowicie bezpieczni, bo ściśle odmierzona dawka horroru na ekranie czy w książce to przecież ostatecznie tylko film czy fantastyczno-naukowa literatura.

Zapewne tak właśnie podchodzili do czytanego w I Niedzielę Adwentu fragmentu Ewangelii także starożytni Grecy i Rzymianie. Traktowali oni zapewne ewangeliczny opis kosmicznej katastrofy jako na pół legendarny obraz, zbliżony do wielu podobnych opisów, które można było znaleźć w starożytnych przepowiedniach Sybilli i innych tego typu utworach. Zmienili zdanie najprawdopodobniej wtedy, gdy obraz kosmicznej katastrofy zmaterializował się na ich oczach. W środku upalnego lata, 24 sierpnia 79 roku, niecałe 150 kilometrów od stolicy cesarstwa, wybuch Wezuwiusza zmiótł z powierzchni ziemi luksusowe wille rzymskiej arystokracji w Zatoce Neapolu, niszcząc wielotysięczne miasta Pompeje, Herkulanum, i okoliczne miejscowości. Jak pisał świadek tamtych wydarzeń, Pliniusz Młodszy, do swego przyjaciela Tacyta, „słyszało się jęki kobiet, płacz dzieci, krzyki mężczyzn. (…) Ludzie opłakiwali los swój i swych najbliższych. Niektórzy ze strachu przed umieraniem modlili się o śmierć. Wielu przyzywało pomocy bogów. Jeszcze liczniejsi jednak wątpili w istnienie jakichkolwiek bogów, sądząc, że świat pogrąża się w wiecznej, ostatecznej nocy.” (Ep. 6.20.14-15).

Łukaszowy opis kosmicznego kataklizmu, obejmującego niebo, morze i ziemię, z pewnością zawiera aluzję do tamtych wydarzeń. Rzymianom łatwiej było zrozumieć sens słów Chrystusa, gdy mieli jeszcze w pamięci spowite dymem niebo, zaćmione słońce, księżyc i gwiazdy, trzęsącą się przez długie dni i tygodnie ziemię, i śmiercionośne tsunami, zalewające swymi potężnymi falami nadbrzeżne miejscowości neapolitańskiej zatoki. „Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte.” (Łk 21,25-26).

2. Trwoga i odwaga

Święty Łukasz nie zamierza jednak epatować słuchaczy opisem kosmicznej katastrofy. Nie opisuje w szczegółach ognia, dymu, trzęsienia ziemi, i śmiercionośnych fal tsunami. Interesują go ludzkie reakcje w obliczu zagłady ludzkiej cywilizacji. Ewangelista przeciwstawia sobie dwa obrazy świata. Jeden to nowoczesny świat pogan, całkowicie bezpieczny, zdawało się, dzięki swej technice, sztuce wojennej, dyplomacji i pieniądzom. To świat bogaty i obfity, ale jednocześnie ociężały, zadufany w sobie i zamknięty w swej konsumpcyjnej monotonii i w swych bezmyślnych rozrywkach: „Uważajcie na siebie, aby serca wasze nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa, i trosk doczesnych.” (Łk 21,34). Ten świat konsumpcyjnej bezmyślności i duchowej ociężałości wali się w gruzy wraz z nadchodzącym kataklizmem, który doprowadza ludzi do paniki, rozpaczy i zwątpienia w istnienie Boga.

Drugi obraz ukazuje ludzi wiary, którzy, idąc pod prąd ludzkiej ociężałości, beznadziei i lęku, odważnie wychodzą na spotkanie nadchodzącego Chrystusa: „A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie.” (Łk 21,28). To ludzie, którzy nie czekają biernie na to, co przyniesie przyszłość, ale sami, duchowo przygotowani, wychodzą jej naprzeciw: „Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym.” (Łk 21,36).

3. Monotonia i Adwent

Postawa ludzi wiary łączy więc w sobie trzeźwość myślenia, męstwo, odwagę, nadzieję, wytrwałość i pójście pod prąd ludzkich zbiorowych instynktów i sposobów zachowania. Gdy świat pogrąża się po raz kolejny, jak co roku, w bezmyślnym pędzie do przedświątecznych promocji i zakupów, z równoczesną trwogą, czy starczy na to wszystko pieniędzy i czy będzie z czego spłacić zaciągnięte kredyty, ludzie wiary wchodzą w czas adwentu – czas spotkania z żywym Chrystusem w jego mocy i chwale. Gdy świat staje się przeładowany od świątecznych towarów, które, jakoby, wszystkie są dla nas niezbędne, ludzie wiary podnoszą głowy i nabierają ducha, bo wiedzą, że zbliża się niepowtarzalna szansa na odkupienie i życie w prawdzie i wolności. Gdy świat czeka na kolejnego plastikowego „świętego Mikołaja”, który zanudza świat tą samą co roku amerykańską melodyjką, ludzie wiary czekają na spotkanie z Chrystusem – Panem życia, mocy i chwały.

W pierwszą niedzielę adwentu zapalamy pierwszą z czterech świec w adwentowym wieńcu. Niech będzie ona znakiem naszego czuwania, naszej odwagi i naszej gotowości spotkania Chrystusa w jego mocy i chwale.