Homilia na IV Niedzielę Zwykłą "B" (01.02.2009)

Rosnąć w Miłości

Nasze serce musi być czymś wypełnione, ponieważ nie znosi próżni. Czynimy wszystko, aby nasze życie miało sens, aby nie było po prostu „puste”. To pragnienie jest wrodzone, ale jeśli nie będziemy napełniać naszego serca dobrem i miłością, wypełni się samo - w sposób automatyczny - różnymi rzeczami. W ten sposób powstanie w sercu rodzaj „duchowego śmietnika”, w którym rzeczy dobre i złe są pomieszane. Czytania dzisiejsze ukazują nam, że Bóg jest w stanie doskonale wypełnić nasze serce, do tego stopnia, że nie będzie w nim miejsca na inne rzeczy: złe i szkodliwe. Biblia ukazuje nam, że w historii zbawienia Bóg powoli i nieustannie zbliżał się do człowieka, aby wyjawić mu to, czego pragnie.

1. Lud Izraela miał szczególny przywilej słuchania głosu Pana, który objawił się mu na górze Synaj. Jednak głos Boga było dla nich doświadczeniem zbyt przerażającym. Wielkość Boga, Jego świętość i potęga spowodowały, że lud pozostał jak sparaliżowany u stóp góry. Nie był przygotowany, aby rozmawiać z Bogiem po przyjacielsku, jak to czynił Mojżesz. Prosił więc Mojżesza, aby ten stał się mediatorem między nim a Bogiem (Dtr 4,26). W ten sposób Mojżesz pośredniczył w kontaktach między dwoma różnymi rzeczywistościami: Bogiem, który jest święty i ludem, który często był niewierny i nie zawsze skory do słuchania.  W obliczu nieuchronnie zbliżającej się śmierci Mojżesza, lud potrzebował kogoś, który by kontunuował jego dzieło. Tekst podkreśla, że następca nie będzie wieszczem czy wróżbitą jak w bałwochwalczych kultach, które Bóg potępił (Dtr 18,14), lecz będzie się wyróżniał następującymi cechami: 

 

a) Będzie wybrany spośród synów Izraela. Będzie to ktoś zwykły i jednocześnie szczególny ze względu na fakt, że to właśnie jego wybrał Bóg. Namaszczenie przez Boga czyni zwykłych ludzi mediatorami, prorokami, którzy przekazują Jego słowa.

b) Będzie podobny do Mojżesza. Dwukrotnie jest podkreślone to podobieństwo, które czyni z Mojżesza proroka par excellence, punkt odniesienia dla wszystkich, którzy otrzymują tę specjalną misję. Jak Mojżesz będzie on prowadził Izraela, bez lęku słuchał słów Boga, a także wstawiał się za grzesznym ludem u Boga.

c) Bóg „włoży w jego usta swoje słowa”. Ten gest podkreśla wiarygodność orędzia prorockiego i ukazuje słowo jako rzecz niemal fizyczną, konkretną, która ma swój ciężar, jest prawie materialne. Nie jest to jedynie dźwięk, który rozbrzmiewa i potem znika, ale rzeczywistość, poprzez którą Bóg objawia samego siebie i swoją wolę.

d) Słuchanie słowa jest kwestią decydującą o życiu człowieka. Jeśli ktoś nie słucha słów proroka, będzie to miało swoje poważne konsekwencje. Dotyczy to w sposób szczególny samego proroka, który, fałszując Boże orędzie czy przekazując wymyślone przez siebie prawdy, skazuje się na śmierć.

 

W centum tego orędzia znajdują się słowa Jahwe, który zapewnia, że wzbudzi swojemu ludowi proroka jak Mojżesz. Będzie on prowadził lud i przekazywał wiernie słowo Boga, aby nadać życiu ludzi właściwy kierunek. Boża zapowiedź może być interpretowana kolektywnie jako odniesienie do wszystkich proroków, którzy nastąpią po Mojżeszu. W Nowym Testamencie była traktowana jako zapowiedź nadejścia Mesjasza i odnoszona w sposób jednoznaczny do Jezusa i jego misji (Dz 3,22; 7,37). On staje się Słowem, które nie tylko poucza, ale też czyni wolnym i wypełnia serca. 

2. Ewangelia pokazuje nam, z jaką mocą Jezus i Jego słowo wchodzą w życie człowieka. Jego wejście do synagogi staje się okazją do nauczania. Wszyscy są zdumieni, ponieważ przemawia w sposób porywający i nie odwołuje się nieustannie do autorytetu innych rabinów (w tradycyjnym nauczaniu było powszechnym cytowanie innych mistrzów, używając schematu: rabbi X, powołując się na rabbiego Y, twierdzi, że...). Moc Jego słowa wynika z faktu, że On sam jest Słowem Wcielonym Boga, które zostało w ten sposób „przetłumaczone” dla nas. O ile wcześniej Bóg udzielał natchnienia prorokom i „wkładał” swoje słowa w ich usta, tak teraz przemawia przez Jezusa - Swoje Słowo, które przybrało ludzkie ciało i jest obecne między ludźmi.

Jezus, wchodząc do synagogi, „wszedł” także w życie człowieka, który był opętany. W Ewangelii św. Marka egzorcyzmy odgrywają istotną rolę. Na początku Ewangelii głos Boga z nieba oznajmia, że Jezus jest Jego Synem. Zstąpienie Ducha Świętego jako gołębicy jest dodatkowym znakiem potwierdzającym ten fakt. Teraz ten sam Jezus, napełniony Duchem Świętym, stawia czoła duchowi nieczystemu, jest całkowitym przeciwieństwem Ducha Świętego. Wyznanie ducha nieczystego jest zgodne ze tym, co o Jezusie mówi się na początku Ewangelii. Duch, należąc do rzeczywistości ponadziemskiej, jest w stanie rozpoznać, kim rzeczywiście jest Jezus. Ta scena ukazuje nam w sposób obrazowy istnienie świata demonów, świata nadprzyrodzonego w ogólności, o którym często świat współczesny zapomina. Uwolnienie z mocy ducha nieczystego dokonuje się przez słowo Jezusa i jest pełne dramaturgii. Duch, opuszczając ciało opętanego, wychodzi z wielkim krzykiem, miota nim, jak gdyby chciał po raz ostatni ukazać, kto był rzeczywiście panem tego czowieka i o wszystkim decydował.  

Egzorcyzm przynosi temu człowiekowi wolność, znów jest on panem samego siebie i swojego życia. Ewangelia nie mówi jednak, że wyznał on natychmiast wiarę, ogłosił, że Jezus jest jego zbawcą czy panem. Ten proces gwałtownego uwolnienia ma inną dynamikę w porównaniu z powolnym rodzeniem się wiary, które jest procesem. Jezus z całą pewnością nie wchodzi w sposób gwałtowny w życie człowieka, pozbawiając go wolnej woli i prawa decydowania, choć teoretycznie mógłby to uczynić, motywując to dobrem człowieka. Pragnie zostać zaproszonym, chce wejść w życie człowieka z całą łagodnością i szacunkiem dla jego wolności. Samo uwolnienie od złego ducha jest pierwszym krokiem w tym procesie. Wyrzucenie złego ducha nie napełniło serca tego człowieka Bogiem, jego serce zostało jedynie oczyszczone, został wyrzucony z niego ktoś niepożądany. To serce pozostaje jednak puste i musi zostać jak najszybciej wypełnione, aby demon, powracając i kusząc na nowo, nie znalazł w nim miejsca dla siebie (por. Łk 11,26 – powrót złego ducha z siedmioma innymi). 

3. Puste serce, nawet jeśli jest zupełnie wolne od jakiejkolwiek zależności, nie wystarczy, aby być szczęśliwym. Musi wypełnić je coś wielkiego na miarę wielkości ludzkiego serca - musi je wypełnić Bóg. Idea całkowitego oddania się Bogu i poświęcenia Mu całego życia pojawia się u św. Pawła. Udzielając duchowych rad, podkreśla on duchowy walor wyrzeczenia się małżeństwa i życia rodzinnego, aby w ten sposób poświęcić się całkowicie Panu. Pojawia się tu na nowo motyw serca niepodzielonego, które w całości jest dla Boga. Nauczanie Pawła jest zachętą i z całą pewnością nie ma na celu pomniejszenie roli małżeństwa czy przedstawienie go jako duchowej przeszkody w osiągnięciu doskonałości. Trzeba je rozumieć tak jak wezwanie Jezusa do bezżeństwa (Mt 19,10-12), które jest skierowane tylko do pewnej grupy osób, które czują się powołane do życia w celibacie, a nie do wszystkich chrześcijan bez wyjątku. Ukazuje ono piękno tej miłości, która wybiera Boga jako jedyny obiekt swojego zainteresowania i poświęca Mu całe swoje życie i czas.

Zakończenie

Czytania ukazują nam Boga, który nieustannie zbliża się do każdego człowieka. Mówi On do nas i chce poprzez swe słowo nadać właściwy kierunek naszemu życiu. Sam staje się jednym z nas, aby uwolnić nas z więzów zła, oczyścić nasze serca. Pociąga nas też ku sobie, pragnąc naszego serca i naszej miłości wyłącznie dla siebie. Prośmy, abyśmy potrafili przeżywać naszą wiarę jako nieustanny rozwój miłości, która rozpoczyna się od słów, gestów, powolnego zbliżania się do siebie i znajduje swoje spełnienie w całkowitym oddaniu siebie Temu, którego pragnie nasze serce.

ks. Marcin Zieliński