Homilia na Wniebowzięcie NMP 2017

ks. Mateusz Targoński

Została pokonana śmierć

„...powagą Pana naszego Jezusa Chrystusa, świętych Apostołów Piotra i Pawła i Naszą, ogłaszamy, orzekamy i określamy jako dogmat objawiony przez Boga: że Niepokalana Matka Boga, Maryja zawsze Dziewica, po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do chwały niebieskiej”. Jako katolicy raczej nie mamy wielkiego problemu z przyjęciem do wierzenia tego dogmatu, mimo że dość „młodego”. Jednak świętując dzisiejszą uroczystość niejeden raz pojawia się pytanie: „I co z tego?” Prawda o Wniebowzięciu Maryi sprawia wrażenie zupełnie oderwanej od codziennego życia chrześcijanina, a nawet od jego nadziei na życie wieczne, wszak raczej nikt z nas nie spodziewa się wniebowzięcia takiego, jakiego doznała Matka Boga: raczej „zwyczajna” śmierć, a przy końcu świata „zwyczajne” zmartwychwstanie. Zanim jednak przejdziemy obojętnie wobec tajemnicy dnia dzisiejszego, może warto chociaż przez chwilę zastanowić się co na jej temat mówi nam Kościół w dzisiejszej liturgii słowa.

1. „Niewiasta obleczona w słońce”

W pierwszym czytaniu znajdujemy najsłynniejszy chyba obraz z Apokalipsy św. Jana, który bardzo często odnoszony jest do Maryi, czego przykład można odnaleźć w wielu wspaniałych dziełach sztuki. Jednak zarówno komentarze starożytne, jak i współczesna egzegeza podkreślają, że w wizji z 12 rozdziału Apokalipsy tajemnicza „niewiasta” jest symbolem wspólnoty Ludu Bożego. Pomijając w tym miejscu całą dyskusję teologiczną toczoną przez wieki, należy pamiętać, że zarówno Sobór Watykański II, jak i Katechizm Kościoła Katolickiego przypominają o wyjątkowej więzi między tymi dwiema „niewiastami”, Maryją i Kościołem: „Boża Rodzicielka jest, jak uczył już św. Ambroży, pierwowzorem Kościoła” (KL 63), jego „figurą i najdoskonalszą realizacją” (KKK 507).
Ta bliskość dwóch postaci sprawia, że patrząc na obraz „niewiasty” – Kościoła z Apokalipsy, niejednokrotnie widzimy portret Maryi. Ale jednocześnie gdy przeżywamy dzisiejszą uroczystość, musimy sobie uświadomić, że wpatrując się w niebo możemy tam dostrzec nie tylko Maryję Wniebowziętą, ale również Kościół chwalebny, Kościół triumfujący, tę część Ludu Bożego, która zakończyła już trud ziemskiego pielgrzymowania, a do której my sami mamy nadzieję dołączyć. Wniebowzięcie jeszcze dobitniej niż Wniebowstąpienie przypomina nam o chrześcijańskiej perspektywie. Chrystus bowiem wstępując do Ojca swoją własną boską mocą wraca do miejsca sobie należnego jako Bogu. Tymczasem Maryja jako pierwsza spośród uczniów Zbawiciela w pełni korzysta z owoców jego zwycięstwa nad śmiercią.

2. Ostatni wróg

Liturgia słowa z dzisiejszej uroczystości przypomina nam również o konflikcie dwóch potęg, rozgrywającym się w historii zbawienia. Jedną z nich jest panowanie śmierci, która – jak przypomina nam święty Paweł – przyszła na świat przez pierwszego człowieka, Adama, zdobywając w ten sposób władzę nad całą ludzkością. Jednak jej potęga jest ograniczona władzą Boga, która powraca zarówno w pierwszym, jak i w drugim czytaniu. Po tajemniczej konfrontacji na niebie możemy razem ze świętym Janem usłyszeć: „Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca”. Zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią już się dokonało dzięki Jego śmierci i zmartwychwstaniu, jednak każdy z nas, niosąc w sobie dziedzictwo Adama, wciąż jeszcze w tej walce toczy. To dlatego święty Paweł pisze, że dopiero „jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć”.
To zwycięstwo nad śmiercią bardzo wyraźnie jest widoczne w dzisiejszej uroczystości: Maryja nie podlega śmierci i jej konsekwencjom, jej ciało nie ulega rozkładowi w grobie. I chociaż Kościół ogłaszając dogmat o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny nie rozstrzygnął w żaden sposób jak wyglądały ostatnie chwile pobytu Matki Bożej na ziemi, to już sam fakt przeniesienia zarówno ciała, jak i duszy Maryi do nieba staje się czytelnym znakiem pokonania śmierci. To zwycięstwo szczególnie wyraźnie podkreśla tradycja rozwinięta zwłaszcza na Wschodzie, mówiąca o Zaśnięciu Bogarodzicy, by w ten sposób pokazać wyjątkowy charakter jej odejścia, które nie było poddane zwyczajnemu terrorowi śmierci.

3. Błogosławiona, która uwierzyła

Nie ulega wątpliwości, że Maryja w historii zbawienia pełni rolę absolutnie wyjątkową i żaden inny człowiek (poza jej Synem) nie może w tej historii uczynić więcej, stąd też nikt nie powinien oczekiwać równie wielkiej chwały, jak ta, którą otaczana jest Matka Boga. A jednak jej głęboki związek ze wspólnotą Kościoła, którą współtworzymy jest jasnym znakiem nadziei, że zwycięstwo nad śmiercią i chwała nieba, którą będziemy się radowali nie tylko duszą, ale i ciałem, może stać się – dzięki Chrystusowi – także naszym udziałem. Tę nadzieję podtrzymuje nie tylko wymowa dzisiejszej uroczystości, ale również słowa Ewangelii, które pokazują nam, w jaki sposób możemy upodabniać nasze życie do życia Maryi, w nadziei podobnego zwycięstwa. Gdy wsłuchamy się w słowa świętej Elżbiety ze sceny Nawiedzenia, to oprócz błogosławieństwa zarezerwowanego dla Matki Boga, możemy usłyszeć też słowa: „błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane ci od Pana”, które mogą się realizować w życiu każdego, nie tylko Maryi, bo każdy może – podobnie jak Ona – uwierzyć w wypełnienie się słów Pana i stać się błogosławionym.