HOMILIA NA XVI NIEDZIELĘ ZWYKŁĄ "A" (19.07.2020)

ks. Tomasz Bąk

„Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa” (Mt 13,30) 

 Pszenica i chwast rosną obok siebie. W życiu podobnie: obok siebie istnieje dobro i zło. Mamy zachwaszczoną prasę i telewizję, zachwaszczony internet… zachwaszczone serce człowieka. Często zło jest trudne do odróżnienia od dobra. Gorliwiec chciałby wszystkie chwasty powyrywać, a Pan Bóg czeka, pozwala rosnąć do końca życia… do końca świata.  

Przypowieść dzisiejsza stanowi „uzupełnienie” Ewangelii z ubiegłej niedzieli. Mowa była wówczas o dobrym zasiewie, który napotyka trudności. Ziarno padało na drogę, na miejsce skaliste, pomiędzy ciernie. Tylko to, które padło na podatny grunt było w stanie wzrosnąć i wydać owoce. W dzisiejszej Ewangelii gleba jest dobra, ale ziarno zepsute. Jezus wygłasza przypowieść o złym ziarnie – o chwaście. Skąd ono pochodzi i jak należy z nim postępować?  

Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie (…). Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł (ww. 24-25). Boga nie można obwiniać o zło. Gospodarz zasiał dobre nasienie. Tylko ludzie nie potrafili czuwać. Podczas ich ospałości i nieuwagi przyszedł nieprzyjaciel i nasiał chwastu. Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł (Mt 13,39). On naśladuje gospodarza. Z daleka trudno go nawet odróżnić. Jest siewcą, który fachowo wykonuje swoją pracę. Wie jak się ubrać i jak zachowywać, żeby nikt niczego nie podejrzewał. Sieje jak Gospodarz, tyle że nie na swojej roli, a ziarno, które wypuszcza z ręki, nie wyda dobrego plonu. Ewangelista Mateusz mówi, że siana jest dzidzania. Nie wiemy do końca co to słowo znaczy. W całym Piśmie świętym pojawia się tylko w tym miejscu. Komentarze mówią, że to łac. lolium tenulentum, tłumaczone na język polski botanicznym terminem „życica”. To bardzo niebezpieczna, trująca roślina. Kiedy wzrasta do złudzenia przypomina pszenicę, przez co trudno ją odróżnić od zboża. Dopiero w końcowej fazie można zauważyć, że to szkodliwy chwast. Czy jest realnym zdarzenie, że ktoś nasiał chwastu między pszenicę (w. 25)? Wydaje się, że tak, skoro prawo rzymskie przewidywało surową karę za tego typu przestępstwo. Kiedy nie było chwastobójczych środków, złośliwy czyn nieprzyjaciela potrafił zniszczyć całą uprawę.   

Słudzy z przypowieści zwracają się do gospodarza z dwoma pytaniami. Pierwsze: Czy nie posiałeś dobrego ziarna (w. 27)? Na to pytanie doskonale znają odpowiedź. Drugie pytanie jest już trudniejsze: skąd chwast? To pytanie o naturę i pochodzenie zła. Gospodarz udziela odpowiedzi:  Nieprzyjazny człowiek to sprawił (w. 28). Nawet jeżeli trudno odpowiedzieć na pytanie o tożsamość tego tajemniczego „człowieka”, to jedno jest pewne: zło nie pochodzi od Boga. Gospodarz na swojej własnej roli posiał dobre ziarno. Chciał, by wydało obfity plon. Natrudził się przy zasiewie. Zły chwast pojawił się w skutek działania Jego przeciwnika, przychodzącego ukradkiem, nocą, gdy ludzie spali.  Słudzy chcieliby od razu ten chwast wykorzenić. Czy to odzwierciedlenie sytuacji pierwotnego Kościoła, rozważającego możliwość natychmiastowego oddzielenia się od tych, którzy nie wydają plonu zgodnego z Jezusowym oczekiwaniem? Być może chciano utworzyć odrębną, sterylną wspólnotę, na wzór tej, która powstała chociażby nad Morzem Martwym w Qumran. Tylko my i nikt więcej! Albo ktoś zachowuje w stu procentach nasze reguły, albo do nas nie należy!  Czy takie jest również myślenie Boga? Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa (w. 30). Gospodarz reaguje negatywnie na propozycję swoich sług. Korzenie chwastu mogą być mocno zapuszczone w ziemię. Ich pochopne wyrwanie mogłoby zaszkodzić delikatnej pszenicy. Słudzy poniosą konsekwencje swojego snu. Plon nie będzie już taki obfity. Wyrywanie zła bez cierpliwości i miłosierdzia mogłoby znacznie bardziej zaszkodzić delikatnej pszenicy. Gospodarz uświadamia sługom, że to On jest właścicielem pola i to od jego decyzji zależy ich dalsze działanie. Godzina oddzielenia pszenicy od chwastów jeszcze nie nadeszła.   

Chwast i pszenica jeszcze będą rosły razem. Czas ich wzrostu to czas Bożego miłosierdzia. To również czas, kiedy pszenica musi się bardzo starać, by nie zostać zagłuszoną przez chwast. Musi zawalczyć o swoją tożsamość. Jest jakimś przedziwnym paradoksem, że dzięki walce ze złem świat staje się lepszy. Rozwój nauki, dzieł charytatywnych, refleksja nad tożsamością osoby ludzkiej… czy byłoby to możliwe, gdyby człowiek nie musiał walczyć ze złem, które go otacza?  Oddzielenie chwastu od pszenicy nastąpi. Nadejdzie czas żniwa (w. 30), kiedy chwast zostanie spalony, a pszenica zebrana do spichlerza. Bóg pośle swoich żeńców (w. 30). Decyzja o tym dniu należy jednak do Gospodarza. Jakie w tym wszystkim nasze zadanie? Po pierwsze mamy się wykazać miłosierną cierpliwością, pozostawiając sądy Bogu. Po drugie, mając świadomość wzrastania obok szkodliwych „roślin”, które obok nas zapuszczają korzenie, mamy tym bardziej dbać o stawanie się urodzajną pszenicą. Po trzecie, do naszych obowiązków należy czuwanie, by nieprzyjaciel ponownie nie miał możliwości zasiewania kolejnych chwastów gdy ludzie spali (w. 25). Po czwarte, „chwasty” to nie tylko rzeczywistość obok nas, ale i ta, która kryje się w naszym sercu. Najwięcej szkody wyrządza nie grzech bliźniego, ale ten, który zatruwa nasze sumienie.  

Na koniec modlitwa ks. Quista (streszczenie):  Dlaczego, Panie, złodziejowi nie zburzysz willi? Plotkarce - nie zakleisz gęby? Oszczercy – nie wybijesz zębów? Pijakowi -  nie zabetonujesz gardła? Pod nieżyczliwym sąsiadem – nie wykopiesz dołu? Pani spod latarni – nie odbierzesz urody? Dlaczego nie wykoleisz pociągu z pijanymi chuliganami?  Pan mi oznajmił: Czekanie – to dobra rzecz. Popatrz! Czasami uda mi się ze zdziercy zrobić apostoła Mateusza. Z zaślepionego aktywisty – apostoła Pawła. Z wystraszonego zaprzańca – św. Piotra. Z nieustatkowanego serca – nawróconego Augustyna. Z bogatego bankowca – biedaczynę z Asyżu. Z pani z ulicy – św. Magdalenę.  A pociągu nie wykoleiłem, bo tam jechałeś ty, jechał twój ojciec, twoja matka, siostra, brat, twoja córka, jechał twój syn. Wszyscy twoi. Ale… jeśli tak bardzo chcesz,  bym spełnił twe życzenie, to zacznę likwidować zło… ale zacznę… od ciebie… Prosiłem wtedy Pana: Panie, niech tak będzie, jak dotąd było. Czekaj. Czekaj jak najdłużej. Miej cierpliwość nade mną.