Homilia na Wniebowzięcie NMP (2022)

Ks. Mariusz Szmajdziński

Za co mam dziękować? Czy umiem dziękować?

Wielbi dusza moja Pana…, gdyż uczynił mi wielkie rzeczy. To Magnificat, czyli wielka pieśń dziękczynna Maryi. Pieśń, która stała się także pieśnią dziękczynną Kościoła i powinna stać się również i naszym dziękczynieniem składanym Bogu. Bo przecież tak jak Maryja i Kościół, tak samo i my mamy za co dziękować Bogu.

Maryja w tej pieśni nazywa siebie błogosławioną, to jest szczęśliwą. A kim są szczęśliwy w nauczaniu Jezusa? Kim są owi błogosławieni, którzy szczęścia na wieki doznają, według Ewangelii? To „ubodzy w duchu”, „płaczący i łaknący”, „uciskani i prześladowani” z Kazania na Górze. Ich Chrystus nazywa makarioi – „szczęśliwymi”. Choć w czysto ludzkim rozumieniu jest to dalekie od szczęścia (takiego szczęścia jakie sobie najczęściej wyobrażamy), to według zapewnienia Chrystusa będą oni szczęśliwymi ludźmi, ponieważ otrzymają na wieki te dobra, których są teraz pozbawieni.

Życie Maryi pod wieloma względami przypomina, czy wręcz jest życiem owych ubogich w duchu i czystego serca, cichy i miłosiernych. Dlatego, jak Ona sama w swym prorockim uniesieniu zapowiedziała, nazywamy ją błogosławioną. A człowiek szczęśliwy, człowiek, którego serce jest przepełnione prawdziwą radością, chce tę radość rozgłaszać i dzielić się nią. Radość samemu, gdzieś w samotności i pośród czterech ścian, jest czymś niepełnym; jest zubożeniem szczęścia. Dlatego właśnie Maryja, Ta w pełni Błogosławiona, wyśpiewuje dziś, w tę wielką Uroczystość, swoje Magnificat. Dziękuje Ona w ten sposób Bogu, a jednocześnie pokazuje nam wszystkim, jak powinniśmy to czynić. Pośród więc tych wszystkich radosnych śpiewów i hymnów, wśród tych uroczystych uniesień, wsłuchajmy się w Jej głos i uczymy się wraz z Nią dziękować Bogu.

Dziękczynienie Maryi

 „Ona pierwsza osiągnęła Zbawienie”. To wielka prawda wiary, którą dziś w sposób szczególny wyznajemy i radujemy się. Zanim bowiem dokonało się dzieło naszego Odkupienia przez Śmierć i Zmartwychwstanie Chrystusa, zanim w pełni staliśmy się dziećmi Bożymi, to Ona już była uczestniczką tych wielkich darów. Korzystała z nich od samego początku przez całe życie: od chwili Niepokalanego Poczęcia, przez chwałę Dziewictwa, wielkość Bożego Macierzyństwa, cudowne Wniebowzięcie i w końcu chwalebne Ukoronowanie. Jest zatem, jak pozdrowił Ją Archanioł Gabriel, „pełna łaski”. I właśnie jako Taka „wypadało, aby (…) miała wszystko, co należy do Jej Syna, aby (…) była czczona przez wszystkie stworzenia” (św. Jan Damasceński). A jednak Ona samą siebie nazywa „służebnicą Pańską”, mówi o swoim uniżeniu. Jest więc Ona ewangeliczną „błogosławioną w duchu”. W Starym Testamencie „ubodzy Pańscy” stanowili szczególną własność Boga. Jako ci bowiem, którzy nie mieli żadnego wsparcia od ludzi, często niesprawiedliwie wykorzystywani, za swojego jedynego Opiekuna uznali Boga. I dlatego Chrystus w Kazaniu na Górze mówi, że do nich należy prawdziwe bogactwo – królestwo niebiańskie. W tym królestwie Maryja zajmuje pierwsze miejsce. Jest Ona także błogosławioną czystego serca i dlatego ogląda Boga. Właśnie za to wszystko Maryja wypowiada swoje Magnificat.

Dziękczynienie Kościoła 

Liturgia Kościoła wyśpiewuje Magnificat każdego dnia w nieszporach – swojej modlitwie wieczornej, by w ten sposób uwielbić Boga i podziękować Mu za kolejny dzień i otrzymane łaski. Kilkanaście lat temu, u progu III Tysiąclecia, Kościół wyśpiewywał swój Magnificat w Roku Jubileuszowym. Teraz wyśpiewuje go, realizując Chrystusowe wezwanie, które przypomniał św. Jan Paweł II – „wypłyń na głębię”. I na głębiach dzisiejszego świata Kościół jest błogosławionym miłosiernym, pamiętając o biednych i pokrzywdzonych przez ten świat. Jest błogosławionym wprowadzającym pokój. Pokój, który chroni życie zabierane nie tylko na frontach wojennych czy atakach terrorystycznych, ale także w szpitalach i parlamentach. Kościół wciąż wyśpiewuje Magnificat za to, że żadne moce go nie przemogły; za to, że Jego Mistrz jest stale w nim obecny poprzez sakrament miłości, a Duch Święty działa i udziela swych darów. Dziękuje on za sakramenty i słowo, które może głosić. Składa swoje radosne dziękczynienie także za wiarę i miłość, jak również za chwile, w których w sposób odważny, nawet męczeński, wyraża swoją przynależność do Chrystusa. To jest Magnificat Kościoła.

Dziękczynienie nasze

Również i my mamy za co Bogu dziękować. A skoro mamy za co, to i powinniśmy: za życie i wiarę, za rodziców i mądrych wychowawców, za ludzi dobrego serca i przyjaciół; za wszelkie dobro otrzymane z Bożej łaskawości i odpuszczone grzechy. Czy jednak pamiętamy o tym? A jeśli już dziękujemy, to czy jest to rzeczywiście nasze radosne Magnificat? A zatem czy jesteśmy ludźmi błogosławionymi, naprawdę szczęśliwymi? Bez wątpienia są wśród nas ubodzy, i to czasami bardzo; ale czy będzie do nich należeć królestwo niebiańskie, jeśli brak w nich miłości, a jest tylko zazdrość i chęć zemsty? Są pośród nas smutni, często na skraju wyczerpania, bo nie mam żadnych perspektyw na przyszłość; ale czy będą pocieszeni, jeśli nie umieją ze sobą nawzajem rozmawiać, uśmiechać się do siebie, a jedynie obrzucają się obelgami i pogróżkami? Są łaknący i pragnący sprawiedliwości; ale czy będą nasyceni, skoro ich dłonie są zaciśnięte w pięści i gotowe do bicia? Trzeba nam sobie odpowiedzieć na te pytania w dzisiejszą Uroczystość, gdy z taką siłą na całym świecie rozbrzmiewa dziękczynienie Maryi.