Uwierz, choc nie widzisz! Lectio divina do J 20, 19-31 z II Niedzieli Wielkanocnej

Uwierz choć nie widzisz!

 w. 22-23 Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane. Czasownik tchnął (gr. emfysao) tylko jeden raz występuje w NT, natomiast w ST pojawia się w następujących ważnych kontekstach: wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą. (Rdz 2,7; por. Mdr 15,11); I powiedział On do mnie: «Prorokuj do ducha, prorokuj, o synu człowieczy, i mów do ducha: Tak powiada Pan Bóg: Z czterech wiatrów przybądź, duchu, i powiej (tchnij) po tych pobitych, aby ożyli» (Ez 37,9; por. także 1 Krl 17,21). Tchnienie Jezusa ożywia uczniów, jest tchnieniem życia.

KONTEKST

 Wydarzenia, które nastąpiły po śmierci Jezusa i po złożeniu Jego ciała do grobu Jan Ewangelista układa w pewien prosty i logiczny ciąg aż do tzw. „pierwszego epilogu”. W końcowym rozdziale swego dzieła pokazuje on stopniowe poznawanie prawdy o zmartwychwstaniu. W pierwszej scenie (w. 1-10) widzimy budzenie się wiary w zmartwychwstanie poprzez oglądanie pustego grobu, opasek i chusty. Drugi obraz to pełna liryzmu i bardzo głęboka scena spotkania Oblubieńca i Oblubienicy – Zmartwychwstałego Pana i Marii Magdaleny. Chrystus już nie poprzez znaki, ale osobiście daje się rozpoznać, chociaż Marii jeszcze nie pozwala się dotknąć. Ten gest został przez Jezusa zarezerwowany dla niedowierzającego Tomasza na końcu opisu objawień Zmartwychwstałego. Po spotkaniu z Marią Magdaleną Jezus przychodzi do swoich uczniów przekazując im dar Ducha Świętego, zapowiedziany w czasie ostatniej wieczerzy i posyłając ich z misją odpuszczenia grzechów. Kolejne wydarzenie to objawienie się Jezusa Tomaszowi, który nie chciał uwierzyć temu, czego doświadczyli, co widzieli i co mu opowiadali jego współbracia. Jan wyraźnie rysuje stopniowe przychodzenie i objawianie się Jezusa do swoich uczniów (szeroko rozumianych, bo i Marię Magdalenę trzeba do nich zaliczyć), aż do pełnego miłości pochylenia się nad niewiarą Tomasza. W epilogu Apostoł bardzo syntetycznie i jasno określa cel swego dzieła.Czytana przez nas perykopa jest złożona z 3 część:

  1. Ukazanie się uczniom i posłanie ich (w. 19-25);
  2. Ukazanie się Tomaszowi i błogosławieństwo
    wszystkich czytelników (w. 26-29);
  3. Zakończenie Ewangelii wyjaśniające cel jej napisania (w. 30-31).  
Części pierwsza i druga mają wyraźnie podobną budowę:
  1. Przyjście Jezusa i dar pokoju (w. 19 i 26);
  2. Ukazanie poranionych rąk i boku (w. 20 i 27);
  3. Pierwsze wyznanie wiary w Zmartwychwstałego:
    1. Przez uczniów (w. 25a);
    2. Przez Tomasza (w. 28);
  4. Zakończenie (problem wiary w zmartwychwstanie Pana):
    1. Niewiara Tomasza (w. 25b);
    2. Błogosławieństwo udzielone czytelnikom,
      którzy nie widzieli a uwierzyli (w. 29).

Rozdział 21, który stanowi kontekst następujący czytanej perykopy, z jego „drugim epilogiem”, został najprawdopodobniej zredagowany przez kogoś z otoczenia św. Jana, kto znał zakończenie jego dzieła, ale chciał je uzupełnić o wymiar eklezjalny – naukę o prymacie Piotra, który pochodzi wprost od zmartwychwstałego Chrystusa.

 

LECTIO

 

w. 19 Było to wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: Pokój wam!

 Jest to szczególny dzień – dzień oglądania pustego grobu przez Marię Magdalenę, Piotra i Jana oraz dzień w którym Maria Magdalena osobiście spotkała Zmartwychwstałego. Jest to pierwszy dzień nowego stworzenia, który rozpoczął się wczesnym rankiem (20,1). Określenie wieczorem przypomina nam o Passze, którą należało właśnie o tej porze rozpocząć (Wj 12,6). Ten wieczór to dla uczniów prawdziwa Pascha, przejście od lęku, zamknięcia i smutku do życia w pokoju i radości. Uczniowie są razem, ale nie tworzą wspólnoty, są zamknięci i zalęknieni. Zupełnie inaczej Łukasz opisze uczniów trwających w Wieczerniku w oczekiwaniu na zesłanie Ducha Świętego (Dz 1,13n) i w dniu Pięćdziesiątnicy (Dz 2,1). Zamknięte drzwi nie są przeszkodą dla Jezusa, bo On jest Bramą (10,7-10), podobnie jak wielki kamień, ani zamknięcie w grobie nie były dla Niego przeszkodą w powstaniu z martwych. Staje On pośrodku cierpienia, lęku i obaw swoich uczniów, wchodzi w samo centrum ich śmierci i obdarza ich pokojem – pełnią wszelkiego błogosławieństwa. Ten pokój, którego oni jeszcze nie mieli, bo ich serca były zatrwożone i zalęknione, On sam zapowiadał im jeszcze przed swoją śmiercią (14,27).

w. 20 A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana.

Pokazywanie ran było używane jako dowód w sądzie. Rzeczywiście to ta sama osoba, która była umęczona na krzyżu. W tym momencie Jezus spełnia swoje obietnice złożone uczniom w czasie Ostatniej Wieczerzy, że ujrzą Go (14,19; 16,16) i rozradują się (16,20.22). Jest to radość przyjaciela Oblubieńca, który poślubia oblubienicę (3,29); żniwiarza, który otrzymuję zapłatę (4,36); Abrahama, który ujrzał „dzień Jezusa”, zbawienie dane mu przez Boga (8,56); jest to radość z objawienia chwały Boga, który wyprowadza ze śmierci (11,15). Jezus ukazuje ręce, z których nikt nie może wyrwać Jego owiec (10,28) i swój bok, z którego wypłynęła woda żywa, Duch Święty (7,37-39).

 

w. 21 A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam.

W tradycji Izraela prorocy wyznaczali swoich następców, aby oni kontynuowali ich misję. Jezus powierza kontynuowanie swojej misji uczniom. W tym posłaniu realizują się zapowiedź z Ostatniej Wieczerzy: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał. (13,16); Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto przyjmuje tego, którego Ja poślę, Mnie przyjmuje. A kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał» (13,20); Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem. (17,18). Dopiero w tym momencie dokonuje się rzeczywiste posłanie uczniów, aby głosili Ewangelię i odpuszczali grzechy. Bowiem tylko doświadczenie zmartwychwstania i dar Ducha Świętego uzdalniają do bycia świadkami Zbawiciela (Dz 1,4). Powtórzenie zwrotu Pokój wam! ukazuje jak wielką wagę do tego właśnie daru przywiązywali uczniowie. Jest to dopełnienie obietnicy z Ostatniej Wieczerzy (14,27; 16,33). Dopiero teraz, po zmartwychwstaniu Jezusa, serca uczniów mogą się nie lękać. Ten pokój rodzi się z doświadczenia bycia miłowanym przez Boga (16,27) i pewności, że pomimo ucisków, to Jezus zwyciężył grzech, śmierć, pokusy i zło tego świata (por. 16,33; 1 J 2,16n).

 

w. 22-23 Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane.

Czasownik tchnął (gr. emfysao) tylko jeden raz występuje w NT, natomiast w ST pojawia się w następujących ważnych kontekstach: wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą. (Rdz 2,7; por. Mdr 15,11); I powiedział On do mnie: «Prorokuj do ducha, prorokuj, o synu człowieczy, i mów do ducha: Tak powiada Pan Bóg: Z czterech wiatrów przybądź, duchu, i powiej (tchnij) po tych pobitych, aby ożyli» (Ez 37,9; por. także 1 Krl 17,21). Tchnienie Jezusa ożywia uczniów, jest tchnieniem życia. Do tego momentu byli jakby umarli, bez życia. To tchnienie ożywiające jest przekazaniem Ducha Świętego (por. 14,17), który przychodzi jako owoc wywyższenia Jezusa (7,39). W ciągu swojego życia objawiał On Ojca, który kocha i przebacza grzechy. Teraz tę misję mają podjąć Jego uczniowie. Jest to najważniejsza misja, bowiem odpuszczenie grzechów jest głębokim pragnieniem ludzkiego serca (np. Ps 25,11; 32,1; 51,3n; 79,9; etc.), ono uzdrawia (Mt 9,2.5), jest znakiem działania samego Boga (Mk 2,7.10), rodzi się z miłości i owocuje miłością (Łk 7,47), dla człowieka jest ono warunkiem otrzymania przebaczenia od Boga (Łk 6,37), jest wyrazem sprawiedliwości Bożej (Rz 3,26), przez nie człowiek poznaje Boga (Jer 31,34), poprzez  nie dokonuje się zbawienie (Łk 1,77). Bez Ducha Świętego nikt nie może dostąpić odpuszczenia grzechów (Mk 3,29; Mt 12,32). Źródłem odpuszczenia grzechów jest Krew Jezusa (Mt 26,28; Ef 1,7; Hbr 9,22) i dokonuje się w Jego Imię (Łk 24,47; Dz 10, 43; 1 J 2,12). Obwieszczenie tego odpuszczenia będzie fundamentalnym elementem katechezy apostolskiej (por. Dz 2,38; 3,19; 10,43 etc.). Drogą do otrzymania odpuszczenia grzechów jest nawrócenie i chrzest, a owocem – dar Ducha Świętego (Dz 2,38). Odpuszczenie grzechów jest też owocem modlitwy Kościoła (Jk 5,15). Nakaz odpuszczania grzechów mocą Ducha Świętego nie dotyczy wyłącznie posługi sakramentalnej, ale całej misji uczniów Jezusa. Każdy ochrzczony jest włączony w tę misję. Natomiast grzech zatrzymany to grzech wykluczający ze wspólnoty Kościoła (8,34n; 1 Kor 5,1-5), a prawo zatrzymywania grzechu musi być zawsze rozważane w perspektywie całej nauki o przebaczeniu – zwłaszcza: Modlitwy Pańskiej, ze specjalnie wyakcentowanym nakazem odpuszczenia grzechów (Mt 6,12.14n) oraz pytaniem Piotra o to, ile razy ma przebaczyć swemu bratu? (Mt 18,21n). Władza udzielona Apostołom jest tą władzą, którą Jezus obiecał im już wcześniej (por. Mt 16,19; 18,18), ale dopiero teraz mogą oni realizować to zadanie.

w. 24 Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus.

Didymos znaczy dosłownie bliźniak, ale nie tylko posiadający swego brata, bliźniaka, ale poprzez swoja niewiarę bliźniak wielu ludzi. Tomasz, bliźniak każdego człowieka, podejmuje ryzyko zagubienia się opuszczając wspólnotę i jest figura wszystkich, których nie było wtedy w Wieczerniku. Nie było go z braćmi, był gdzieś sam, a nie jest dobrze, aby człowiek był sam (Rdz 2,18). Kiedy inni z lęku zebrali się razem i zamknęli się, on wychodzi na zewnątrz. Wydaje się, że jest to znak większej desperacji, którą widać było u niego już wcześniej, wtedy, gdy Jezus wyrażał radość, że Go nie było przy chorobie i śmierci Łazarza, ale teraz chce tam iść (11,16), Tomasz mówi: chodźmy umrzeć razem z Nim. Nie mówi jak Piotr, który wyraża gotowość śmierci za Jezusa (13,37), ale jakby mówił: no tak, śmierć kończy wszystko, dalej i tak już nic nie ma, Łazarz umarł, idźmy i my umrzeć. Tomasz też miał odwagę mówić, że nie rozumie tego, czego Jezus naucza: Znacie drogę, dokąd Ja idę». Odezwał się do Niego Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?» (J 14,4-5).

w. 25 Inni więc uczniowie mówili do niego: Widzieliśmy Pana! Ale on rzekł do nich: Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę.

 Uczniowie natychmiast dzielą się najważniejszą informacja. Widzieliśmy Pana brzmi tutaj podobnie do znaleźliśmy Mesjasza z początku Ewangelii (1,45). W odpowiedzi na takie obwieszczenia pojawiają się osoby sceptycznie nastawione - wtedy jest to Natanael (1,46) teraz Tomasz. Nie wierzy on tym, którzy widzieli, on chce widzieć osobiście, ale nie tylko widzieć, on chce dotknąć śladów śmierci, aby uwierzyć, że jest zmartwychwstanie.

w. 26 A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz /domu/ i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: Pokój wam!

Tydzień później, w następną niedzielę, uczniowie znowu są razem. Odkrywają głęboki sens bycia we wspólnocie właśnie w tym dniu, dniu zmartwychwstania i przychodzenia Pana. I wtedy, kiedy są tak zebrani, Jezus ponownie wchodzi w centrum tego zgromadzania, On jest jego osią centralna, a przychodząc przynosi pokój. W tak krótkim fragmencie Jan trzeci raz powtarza to pozdrowienie zawierające w sobie dar. Widać w tym niezwykłą jego wagę dla pierwszych chrześcijan. Dar pokoju będzie znakiem rozpoznawczym głosicieli Ewangelii wnoszących go w świat pełen niepokoju (por. Łk 10,5n) i stanie się pozdrowieniem chrześcijan (Dz 15,33; Rz 1,7; 1 Kor 1,3; 1 P 5,14; 3 J 1,15 etc.). Pokój jest stanem przewidzianym dla chrześcijan (Łk 1,79; Rz 2,10; 1 Kor 7,15 etc.) i znakiem obecność Boga w ich życiu (Rz 14,17; 1 Kor 14,33; 2 P 3,14 etc.).

w. 27 Następnie rzekł do Tomasza: Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż /ją/ do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym.

Jezus nie chce stracić nikogo z tych, których dał mu Ojciec (por. 17,12), dlatego znając niewiarę Tomasza zwraca się wprost do Niego demonstrując, że zna jego wątpliwości, które zrodziły niewiarę. Rany Jezusa są otwarte pomimo zmartwychwstania, to one są brama do wiary dla Tomasza. Chrystus daje się poznać poprzez swoje rany, które stały się znakiem, że Bóg daje życie mocniejsze niż śmierć, a Ten, który został zbity na śmierć (Iz 53,8) – żyje.

w. 28 Tomasz Mu odpowiedział: Pan mój i Bóg mój!

 

Tomasz porzuca swa niewiarę i wyznaje wiarę (por. Ps 35,23). Zaimek mój podkreśla związek osobisty, uczuciowy. Jest to szczytowe wyznanie wiary w Ewangelii Jana. Wcześniejsze aklamacje-wyznania wiary zapisane w tej ewangelii to: Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela! (1,49); On prawdziwie jest Zbawicielem świata (4,49); Ty jesteś Świętym Boga (6,69); Ty jest Mesjasz, Syn Boży (11,27).

 

w. 29 Powiedział mu Jezus: Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

 

 To błogosławieństwo odnosi się do czytelników Ewangelii, którzy osobiście nie widzieli ciała zmartwychwstałego Pana. Wszyscy, którzy uwierzą w zmartwychwstanie Jezusa, będą mieli tę samą wiarę, którą mieli Apostołowie. Ich wiara, oparta na przyjęciu Słowa głoszonego przez świadków (Dz 1,8) i doświadczeniu odpuszczenia grzechów w niczym nie będzie gorsza od wiary Apostołów, którzy oglądali Pana zmartwychwstałego. Błogosławieństwo to realizuje się w życiu pierwszych chrześcijan: Wy, choć nie widzieliście, miłujecie Go; wy w Niego teraz, choć nie widzicie, przecież wierzycie, a ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały wtedy, gdy osiągniecie cel waszej wiary - zbawienie dusz. (1 P 1,8-9)

 

w. 30-31 I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej książce, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego.

Autor czwartej Ewangelii wyjaśnia cel jej napisania – jest nim wiara czytelników, która rodzi się z poznania znaków, które czynił Jezus. Zdanie to wraz z zdaniem: Taki to początek znaków uczynił Jezus ...(2,11) stanowią klamrę spinającą całą działalność Jezusa. Wszystko co On czynił, a co Jan nam przekazał, jest znakiem – czyli niesie w sobie treść o wiele głębszą niż sam opis wydarzenia. Uczniowie maja misję przekazywania znaków, których oni osobiście byli świadkami, a autor ma świadomość, że musiał dokonać pewnego wyboru: spośród znaków, których był świadkiem zapisał te, które wystarczą do tego, byśmy wierzyli (...) i wierząc mieli życie w imię Jego. Jan określa też przedmiot wiary: że Jezus jest Mesjaszem i Synem Bożym. Warto jednak pamiętać, że znaki mogą być błędnie interpretowane i mogą także rodzić sprzeciw (Łk 2,34).

MEDITATIO

 Jezus jest wierny temu, co wypowiedział do swoich uczniów i wypełnia wszystkie swoje obietnice. Przychodzi do nich, nie zostawia ich sierotami, obdarza pokojem, udziela Ducha Świętego, obdarza misją do wypełnienia. W ten sposób rodzi się Kościół, pierwsza wspólnota wierzących, którzy nie byli żadnymi bohaterami w ludzkim rozumieniu, ale ludźmi zalęknionymi i słabymi. Ale to obecność zmartwychwstałego Jezusa i Jego dary odmieniają tych ludzi, napełniają ich radością i mocą do świadczenia o Chrystusie. A pośród tych darów szczególną rolę odgrywa dar Ducha Świętego, bowiem bez Niego uczniowie nie mogą wypełnić kluczowej misji – obwieszczania odpuszczenia grzechów. To Duch Święty uzdalnia Apostołów do obwieszczenia prawdy o grzechu, który został przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa odpuszczony: Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was. On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. O grzechu - bo nie wierzą we Mnie; o sprawiedliwości zaś - bo idę do Ojca i już Mnie nie ujrzycie; wreszcie o sądzie - bo władca tego świata został osądzony. (J 16,7-11). Jan Chrzciciel powiedział o Jezusie: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata (J 1,29). Jezus rzeczywiście zgładził grzech, ale misję obwieszczania tej prawdy powierzył swoim uczniom. To oni, którzy pierwsi doświadczyli, że ich grzechy są odpuszczone (zwłaszcza Piotr jest tu wymownym przykładem), którzy doświadczyli miłości przychodzącego do nich Pana, mają tę misję kontynuować: Idźcie i głoście: "Bliskie już jest królestwo niebieskie". Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. (Mt 10,7-9) Ale ta najważniejsza w dziejach świata misja natrafia na niewiarę człowieka. To cała ludzkość jest bliźniakiem Tomasza poprzez swą niewiarę, sceptycyzm, porzucanie wspólnoty, odrzucanie świadectwa tych, którzy uwierzyli. Bóg w swoich planach przewidział rożne sposoby spotkania ze zmartwychwstałym Chrystusem. Jest spotkanie osobiste, jak uczniów w Wieczerniku czy jak świętego Pawła na drodze do Damaszku. Jest spotkanie pełne miłości i liryzmu jak Marii Magdaleny. Jest spotkanie pełne zrozumienia dla niewiary, jak spotkanie z Tomaszem. Jest wreszcie spotkanie dość twarde, wręcz brutalne – jak pawłowe – ze zrzuceniem z konia i oślepieniem. Jest wreszcie spotkanie dostępne dla wszystkich pokoleń od czasów apostolskich – spotkanie w Słowie, sakramentach i wspólnocie Kościoła. Spotkanie najważniejsze, bo o nim napisał święty Paweł: a jeśli nawet według ciała poznaliśmy Chrystusa, to już więcej nie znamy Go w ten sposób (2 Kor 5,16b). Ale w każdym tym spotkaniu jest zawarty wymiar spotkania Tomaszowego – Jezus chce rozproszyć niewiarę człowieka, chce dać mu poznanie swej mocy, chce aby każdy z człowiek mógł powtórzyć za Tomaszem: Pan mój i Bóg mój! To spotkanie z Jezusem dokonuje się zawsze w kontekście wspólnoty Kościoła, wspólnoty, która gromadzi się w Dniu Pańskim, ósmym dniu tygodnia, aby głosić śmierć Pańską spożywając Ciało i Krew Zbawiciela (por. 1 Kor 12,26). Temu zgromadzeniu Jan przeznaczył swoje dzieło, w którym opisuje znaki wystarczające do tego, aby człowiek uwierzył, że Jezus jest Synem Bożym i wierząc miał życie wieczne. Taki bowiem jest cel trwania we wspólnocie Kościoła, do której wchodzi się poprzez chrzest odpuszczający człowiekowi grzechy. Pięknie wyraża to liturgia chrztu, która na pytanie celebransa skierowane do rodziców dziecka, które ma być ochrzczone – O co prosicie Kościół Boży dla waszego dziecka? – przewiduje jako jedną z możliwych odpowiedzi: O życie wieczne!

CONTEMPLATIO ET ACTIO

Jesteśmy zamknięci – nasz egoizm, chęć budowania życia w oparciu o dobra materialne (chciwość), ograniczanie kontaktów do najbliższej rodziny, przesiadywanie przed telewizorem i głęboka niechęć do opuszczenia odcinka ulubionego serialu nawet kiedy w domu pojawiają się rzadko widywani goście – to obrazy naszego lęku, naszej obawy przed Żydami, którzy tutaj są symbolem zniszczenia naszych oczekiwań, planów i nadziei (por. Łk 24,21).

Każda niedziela jest ósmym dniem tygodnia, kiedy uczniowie gromadzą się, aby spotkać swego Pana, doświadczyć jego obecności, zobaczyć Jego ręce, z których nic nie może ich wyrwać i zobaczyć jego otwarty bok, źródło wody żywej – Ducha Świętego. To nam zgromadzonym w tym dniu Jezus przynosi pokój. A czym w praktyce jest dla mnie niedziela i obecność na Eucharystii? A wspólnota? To fakt, że trudno przeżywać wspólnotę w zgromadzeniu np. 500 osób, w większości anonimowych, więc może warto szukać realnej wspólnoty, w której nie będę anonimowy i będę mógł przeżywać wiarę razem z braćmi i siostrami, umocniony ich obecnością i świadectwem. Przecież nie jest dobrze, żeby człowiek był sam.

Ewangelia jest rzeczywiście dla sceptyków, niedowiarków, Nikodemów i Tomaszów naszych czasów. Jest po prostu dla mnie, dana mi jako świadectwo miłości Boga do mnie. W niej mogę „dotknąć” żywego Jezusa, Jego ran, otrzymać pokój, odkryć swoje powołanie na każdy dzień, doświadczyć przebaczenia moich grzechów i otrzymać siły do przebaczenia innym. Naprawdę tak myślę? A może ja tylko „wiem”, że tak jest, a sama Biblia jest już mocno przykryta kurzem, gdzieś z tyłu na półce?

A moja misja? Jeśli nie głoszę Ewangelii, to znak, że lękam się wyjść ze swego zamknięcia, to znak, że Ducha Świętego nie ma w moim życiu. Jesteś pewien, że Duch jest obecny w twoim życiu? Sprawdź: Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus» (1 Kor 12,3). Możesz tak wyznać, kiedy opowiadają sprośne żarty?: Panem jest Jezus! Milczcie! Kiedy obmawiają?: Panem jest Jezus! Jesteśmy tacy sami! Kiedy planują odpłatę „pięknym za nadobne”?: Panem jest Jezus! Przebacz! To, czy w moim życiu obecny jest Duch Święty, czy tylko moje dobre chęci, widać po przebaczeniu. Kiedy ostatni raz przebaczyłem z serca moim nieprzyjaciołom, choćby tym codziennym, mieszkającym pod jednym dachem, co to zawsze robią nie to, czego od nich oczekujemy? A kiedy ostatni raz prosiłem o przebaczenie? Przecież święty nie jestem, grzeszę przeciw moim braciom i siostrom. Kiedy ostatni raz Duch Święty zwyciężył mój egoizm i moją pychę i powiedziałem?: zrobiłem źle, wybacz mi!

 

Opracował: ks. Maciej Warowny, Tulon, Francja.