Rozważania o dziele Słowa i Ducha Świętego (5)

Flesze zbawienia 

Teksty rozważane: Jl 3, 1-5; Ps 104, 1ab i 24ac. 29bc-30. 31 i 34; Rz 8, 22-27; J 7, 37-39

W ostatnim, najbardziej uroczystym dniu Święta Namiotów, kiedy gwar już opadł, kiedy wybrzmiały wszystkie kazania, kiedy zmęczenie wyciszyło to, co gdzieś tam się tliło i chciało szaleć, Jezus staje i woła donośnym głosem, podsumowując cel święta, sens obrzędów:

 „Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie, niech przyjdzie do Mnie i pije. Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza”.

Mówi to o Duchu. My jesteśmy mądrzejsi o zmartwychwstanie i tajemnicę Zesłania Ducha Świętego, którą ponownie chcemy przeżyć. Będzie się działo. Pragniemy doświadczyć tego, że Bóg dochowuje wiary, spełnia to, co zapowiadał i przygotowywał, przyglądając się tworzeniu, kreowaniu życia przez swój lud od początku, aż do momentu, w którym posłał swojego Syna. Od tego momentu w nowy sposób – w mocy Ducha Świętego – przygląda się dalej.

Przygląda się zgliszczom, które zostają z ludzkich wysiłków, ludzkiej pychy. Przygląda się grobom, w które wchodzimy, kiedy wybieramy grzech, kiedy oddalamy się od Niego. Przygląda się tym wszystkim sytuacjom, w których do nas przemawia jak przez trzęsienie ziemi, kiedy objawia się na górze, kiedy przychodzi w różnych życiowych okolicznościach i obiecuje przez proroctwo Joela: Wyleję Ducha mego na wszelkie ciało. Wyleję, rozleję na wszelkie ciało.

Pełna jest ziemia Ducha Pana. Pełna jest ziemia miejsc, gdzie można czerpać, pić zdrową, czystą wodę – Świętego Ducha.

Wyleję Ducha mego na wszelkie ciało, a synowie wasi i córki wasze prorokować będą, starcy wasi będą śnili, a młodzieńcy wasi będą mieli widzenia. Nawet na niewolników i niewolnice wyleję Ducha mego w owych dniach.

Od tego momentu, kiedy zostały wypowiedziane te Słowa, do momentu, kiedy Jezus je potwierdza i ukazuje w całej pełni, nieustannie rozbrzmiewa nawoływanie do tego, by wierzyć tym Słowom. Rozbrzmiewa ono również w czasie Eucharystii, kiedy Pan chce wzbudzić w nas wiarę i obiecuje: Wyleję mojego Ducha, dam mojego Ducha. Rozkocham was na nowo. Ujmę was w nowy sposób na następny etap życia. Dam wam doświadczyć nowej porcji mocy, siły i energii. Dam wam doświadczyć, co to znaczy czerpać z Ducha Bożego.

Doświadczenie zrodzenia w Duchu przez wiarę jest udziałem każdego z nas w sakramencie chrztu świętego. Już mamy zadatek, początek działania Ducha. Jak mówi Pismo: Już posiadamy pierwsze dary Ducha. Już w nas działa. Ale nie zwalnia nas to – jak przyznaje św. Paweł – z jęków, wzdychania, bólów rodzenia, kłopotów, chorób.

Wiemy – mówi św. Paweł – że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia.

Nie ulegajmy złudzeniu, że otrzymać Ducha to znaczy nie mieć problemów, chorób, zmagań, ale przeżywać sielankę, mieć uśmiech numer 16 i iść przez życie. Nie ulegajmy temu złudzeniu. Wiemy, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia.

Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą, aż do żywego przeżywamy dramat życia. Nic nie boli tak, jak życie. Przeżywamy dramat życia. Nie jest to do końca tak proste, jak brzmi w słowach. Nie jest do końca tak prosto trzymać się słów zapowiedzianych przez Pana, że wyleje Ducha, a jednak jakie mamy inne wyjście?...

(...) my również całą istotą swoją wzdychamy oczekując przybrania za synów. Oczekując odnowienia w nas kształtów i piękna dziecka Bożego. Już jest trochę zrobione. Już trochę przypominamy Tego, którego Ojciec tuli do swojego Serca – Syna Bożego. Już się trochę zrobiło, już trochę zadziałało w naszym życiu, ale to jeszcze nie wszystko. Słowo Boże wzywa nas do cierpliwości w patrzeniu na siebie, cierpliwości w słuchaniu Pana, do pilnego strzeżenia miłości nawet wówczas, kiedy drżymy ze strachu albo jesteśmy w grobie obojętności, (...) wzdychamy oczekując przybrania za synów – odkupienia naszego ciała. W nadziei bowiem już jesteśmy zbawieni.

Mamy nadzieję, że tak się stanie. Oczekujemy z nadzieją Twego przyjścia w chwale. Mamy tę nadzieję, żywimy nadzieję również poprzez to, że się spotykamy przy Panu, który głosi nam Słowo i nim nas karmi.

Nadzieja zaś, której spełnienie już się ogląda, nie jest nadzieją, bo jak można się jeszcze spodziewać tego, co się już ogląda?

Już doświadczamy, już mamy przebłyski, flesze zbawienia. Już Pan Bóg daje nam znak, ale to jeszcze nie wszystko. Oko nie widziało, ucho nie słyszało, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go kochają, którzy trwają przy Nim wśród tego, co się dzieje teraz w życiu.

Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Przychodzi z pomocą i będzie dalej przychodził. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami.

Droga siostro i drogi bracie, wzdycham, jęczę, utyskuję, przeżywam różne dramaty, rozczarowania, nie chce mi się rano wstać do pracy, jeżeli jakiekolwiek myśli plączą mi się po głowie, to żadna z nich nie zachęca mnie do życia. Narzekam, przeżywam całą swoją istotą ból, niemoc wobec sytuacji, osób, zdarzeń, które mnie zraniły w ciążącej nade mną przeszłości, wobec przyszłości, która mnie przeraża, wobec teraźniejszości, z którą nie potrafię się zmagać, ale Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Nawet gdy nie potrafimy sobie radzić z modlitwą, z życiem, On przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami.

Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha. W sytuacjach, kiedy wypowiadamy głupoty, kiedy mędrkujemy, Ojciec patrzy, co wtedy robi w nas Duch, jak w nas oddycha, jak nas odnawia, chociaż my mamy tysiące spraw, oprócz tej jednej, czyli wołania o Ducha.

Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, wie, że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą.

Zaopiekuj się mną, Panie, nawet gdy nie będę chciał.

Duch, obiecany przez Pana Kościołowi, porównany jest do wody, którą pijemy, do źródła, z którego czerpiemy i którego nie wyczerpiemy, bo zawsze będzie tryskać ku życiu wiecznemu. To Duch przychodzący do nas w sakramencie chrztu świętego. Duch włączający nas we wspólnotę Kościoła, w życie Boga. Duch, który nas prowadzi. Jego zadatek mamy w sobie. On pomaga nam żyć z Bogiem, z Jezusem prowadzącym nas do Ojca.

Ks. Leszek Starczewski