Dobre Słowo 20.08.2013 - wspomnienie św. Bernarda, opata i doktora Kościoła,, Słowo dla bezradnych

Dobre Słowo 20.08.2013 r. – wspomnienie św. Bernarda, opata i doktora Kościoła

Sdz 6,11-24a; Ps 85,9.11-14; 2 Kor 8,9; Mt 19,23-30

 

Słowo dla bezradnych

W 19 rozdziale Ewangelii św. Mateusza, czytanej dzisiaj, słuchamy Jezusowego komentarza do sceny z bogatym młodzieńcem, która rozegrała się przed chwilą. Jezus, widząc odchodzącego od Niego młodego człowieka, wyraźnie pokonanego przez przywiązanie do bogactw i serce, które nie potrafiło się od nich oderwać, z żalem mówi: Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego.

Jezus sam praktykował ubóstwo – trochę dlatego, że urodził się w ubogiej rodzinie, ale także z wyboru. Sam zrezygnował z bogactw, chociaż wiemy dobrze, że towarzyszyły mu kobiety i miał wśród swoich przyjaciół bogatych ludzi, którzy potrafili także zadbać o Niego finansowo. Jezus mimo wszystko decyduje się na życie w ubóstwie. Dlaczego? – Ze względu na solidarność ze wszystkimi ubogimi. Większość ludzi tak żyła wówczas w Palestynie, więc żeby słowo biegło szybciej i docierało do nich, Jezus staje się jednym z nich. Ale pewnie też dlatego, że bogactwa – jak uważał – wiążą serce: Nie możecie służyć Bogu i Mamonie – mówił Jezus. Wyraźnie w ten sposób odczytuje bogactwa jako sferę, w której zły może usidlić nasze serca.

Dlaczego bogatym trudno jest wejść do królestwa niebieskiego? – Pewnie dlatego, że zasadniczo go nie potrzebują, budując sobie raj na ziemi dzięki temu, co tu posiadają. Bogaci także niespecjalnie potrzebują Pana i Jego pomocy, bo świetnie dają sobie radę sami, a więc na czym ma się właściwie opierać ich wiara?

Bogaci, przed którymi przestrzega Jezus w słowie skierowanym do uczniów, to nie tylko bogaci finansowo, bo greckie słowo tutaj użyte nie definiuje rodzaju bogactwa, mówi tylko o bogactwie. Może to być także bogactwo intelektualnych darów i talentów. Rozszerzmy to sobie na wszystkie sfery, w których czujemy się bogaci, pewni siebie, a Boże dary, relacje, osoby, talenty, życie traktujemy jako swoją własność, kapitał dodający nam pewności i pozwalający odnaleźć się w tym świecie.

Jezus przestrzega przed bogactwem i wytrąca z tej pewności, którą dają wszystkie rzeczy, osoby, relacje, mówiąc: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego. Ten obraz można zinterpretować na dwa sposoby. Może jest to odniesienie do realnego miejsca w Jerozolimie, bramy tak wąskiej, że nie mógł przez nią nawet przecisnąć się wielbłąd, tym bardziej obładowany jakimiś dobrami. Ale biorąc pod uwagę reakcję uczniów, którzy przerazili się słysząc te słowa, jest to raczej metafora użyta przez Jezusa. Bogatemu wchodzi się do królestwa trudniej, niż wielbłądowi przechodzi się rzeczywiście przez ucho igielne.

Któż więc może się zbawić? – z przerażeniem wołają uczniowie. Ciekawy jest ten okrzyk. Czy to okrzyk empatii, którą odczuwają wobec wszystkich bogatych? Przecież bogactwo to także symbol i znak Bożego błogosławieństwa w Starym Testamencie, więc tym bardziej dla bogatych Pan powinien otwierać podwoje nieba, błogosławiąc im na ziemi. Sami uczniowie są przecież biedni – aż chciałoby się powiedzieć: jak myszy kościelne. Zostawili wszystko i poszli za Panem. Czy oni czują się tutaj w jakiś sposób bogaci? – Być może, biorąc pod uwagę, że to słówko oznacza wszelkie przywiązania serca, a o tym tutaj Jezus mówi. Oni także są przerażeni: Jak w takim razie o własnych siłach wejdziemy do królestwa Bożego?

Jezus poważnie bierze pod uwagę to ludzkie przerażenie i wysiłek apostołów, który już poczynili, żeby znaleźć się w królestwie. Wyraźnie też nakierowuje ich na sposób wejścia do królestwa. U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe. To, co dla nas, ludzi, jest niemożliwe, czyli odwiązanie naszego serca, możliwe jest dla Pana. To Jego dar, z którym oczywiście powinniśmy współpracować, bo nie obędzie się bez naszego wysiłku. Ale pamiętajmy, że wolne serce, to jest Jego dzieło w nas. Stwórz, Panie, we mnie serce czyste – śpiewa psalmista. Stwórz we mnie serce wolne – powinniśmy modlić się do Jezusa.

Uczniowie są wyraźnie zagubieni. Nie wiedzą, jak o własnych siłach dostać się do królestwa. Właściwie odkrywają, że nie są w stanie tego zrobić. Ale też odkrywają, że w tym życiu zostawili coś dla Jezusa. Czy rzeczywiście pomimo ich ludzkich wysiłków bramy nieba pozostaną przed nimi zamknięte?

Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy? – pytają Pana. Jezus naprawdę serdecznie traktuje swoich zagubionych uczniów, którzy po ludzku tak chcieliby rzeczywiście zrobić wszystko, żeby znaleźć się w królestwie, odwiązać swoje serca, choć widzą, że to niemożliwe. Więc jak znaleźć się tam, skoro już ponieśli jakieś ofiary?

Jezus z ogromną empatią i miłością odpowiada im, że za wysiłek już podjęty czeka ich nagroda: niebo, bliskość samego Pana. Otrzymają zaszczytne miejsca tych, którzy sądzą dwanaście pokoleń Izraela. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy. Jezus wyraźnie swoim zagubionym uczniom otwiera tutaj niebo. Wyraźnie także mówi, że droga do tego nieba prowadzi nie tyle przez nasze ofiary i poświęcenie, co przez wolne serce, które jest także darem Bożym – może przede wszystkim darem Bożym.

My w tym życiu rzeczywiście także współpracujemy z łaską i możemy sobie policzyć kilka dobrych decyzji, które podjęliśmy. Najlepszą z nich jest wybranie Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela i powierzenie Jemu kształtu swojego życia, drogi, kształtowania serca, które oby odwiązywało się od wszystkiego, co jeszcze nie pozwala nam wejść do królestwa.

Nawet jeśli czujemy się bezradni, pamiętajmy: lekarstwem na naszą bezradność jest słowo Pana, który bardzo cierpliwie tłumaczy swoim uczniom, jak wchodzić do królestwa i jest chętny do tego, żeby kształtować nasze serca. On w perspektywie ofiar, jakie ponosimy także tutaj dla Niego, obiecuje znacznie więcej. Obiecuje piękne relacje na ziemi i bardzo bliską relację z Nim w niebie. Wszystko wydaje się być Bożym darem i w takim kluczu traktujmy też każde dobro, które zrobiliśmy w życiu i każdą decyzję pójścia za Jezusem, bo ostatecznie ona także jest Bożym darem, łaską.

Dla wszystkich zagubionych słowo dzisiaj otwiera drogę do nieba. Do wszystkich, którzy czują się niedoskonali, brakuje im czegoś w życiu, podejmują dla Pana jakieś wysiłki, ale wydaje się, że to za mało, słowo mówi wyraźnie: Reszta należy już do naszego Pana! To On – tym wszystkim, którzy tego chcą – będzie kształtował serca w wolności, otwierając przed nami prawdziwe i piękne relacje tutaj i dając bliską relację ze sobą w królestwie. Amen.

Ksiądz Marcin Kowalski