Dobre Słowo 29.11.2011 r. Prostota nie komplikuje

Dobre Słowo 29.11.2011 r.

Prostota nie komplikuje

Niedawno pewien ksiądz podzielił się ze mną intuicją, która bardzo mocno mnie zastanowiła i do mnie trafiła. Powiedział mniej więcej coś takiego: Gdyby słuchający słowa Bożego rzeczywiście nad nim się zastanowili i je przejęli, to w Kościele zostałaby mała trzódka.

Jest w tym bardzo dużo prawdy. Dlaczego? – Bo Ewangelia, którą głosi Chrystus, tak naprawdę jest rewolucją w myśleniu. Zawiera ona w swojej istocie proste przesłanie. Odwołuje się do tych, którzy z prostotą do niej sięgają, i daje się im znaleźć. Nie jest tak, że zostałoby w Kościele niewiele osób dlatego, że Ewangelia jest trudna i skomplikowana, tylko właśnie dlatego, że jest prosta w swym przekazie. Grzech niesamowicie komplikuje nam kontakt z Bogiem. Nasze zawiłości sprawiają, że wyobrażenia, jakie mamy o Bogu, przerastają nasze siły i możliwości. I dlatego – poddawszy się im – często odchodzimy od Niego. Taką siłę ma oszustwo grzechu.

Jezus dziś w Ewangelii, rozradowany w Duchu Świętym, dziękuje Ojcu za objawienie tych rzeczy prostaczkom: Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Przesłanie Ewangelii, niosące ogromną moc i radość w Duchu Świętym, szczęście w oczach, w istocie swojej wymaga prostoty w podejściu do Dobrej Nowiny. Kiedy zauważamy w sobie, że kontakt z Bożym słowem nie przynosi nam szczęścia, czy też nie dotyka naszego serca pokojem, o którym słyszymy już od wczoraj, choćby nawet w psalmie, czy w proroctwie Izajasza, to tym bardziej powinna w nas się zapalić czerwona lampka, że coś nas odciąga od istoty Ewangelii, że coś strasznie pomieszało nam w uczuciach, w myśleniu i odczuwaniu, w rozważaniu słowa i modleniu się do Boga. Coś zrobiło w nas bardzo duży bałagan.

Jesteśmy też zaproszeni do tego, żeby skorzystać z tej czerwonej lampki, bardzo konkretnie przyjść do Pana z modlitwą pełną prostoty i powiedzieć Mu o tym bardzo osobiście: Panie, coś jest nie tak, bo ja w Twoim słowie słyszę, że Ty wręcz cieszysz się w Duchu Świętym i dziękujesz Ojcu, że zakrywa moc Ewangelii przed roztropnymi i mądrymi, a objawia ją prostaczkom i takie ma upodobanie. Jeśli ja nie doświadczam tej mocy, jeżeli moje oczy nie są szczęśliwe, nie kryje się w moim sercu to pragnienie, które było udziałem serc wielu proroków i królów, gdy słyszę Twoje słowo, to proszę Cię, Panie, odkryj to, co w tej chwili stanowi komplikację w skorzystaniu z tej mocy, co sprawia, że ja nie widzę szczęścia w tym, co do mnie mówisz, nie doświadczam wyzwalającej mocy i radości w spotkaniu z Twoim słowem.

Ta prośba jest zarezerwowana dla tych, którzy pragną spojrzeć na siebie oczami zatroskanego Boga. Natomiast absolutnie jest zakazana dla tych, którzy chcą wyrządzić sobie krzywdę, stając przed Bogiem tylko i wyłącznie po to, by w wielkiej i zamkniętej na Jego słowo pretensji dokopać sobie i powiedzieć: Proszę, udowodnij mi, w czym znów jestem beznadziejny, w czym znów jestem idiotką, korzystając z Twojego słowa.

Dlatego, słuchając dzisiaj o tej radości, jaką w Duchu Świętym wyraża Jezus, kiedy modli się do Ojca, prośmy Go także, aby ten Duch, który na Nim spoczął, stał się dla nas ogromnym światłem, oczyszczającym nas z tego, co jest jakimś pozorem spotkania z sobą, co jest pogłoską w mówieniu o tym, że się modlę, a nie jest modlitwą ani prawdziwym spotkaniem pochylającego się nad nami Boga, który chce opatrywać rany, a nie je mnożyć, przytulać nas do serca, a nie odrzucać z jakimiś fochami i kompletnie niezrozumiałymi dla nas pretensjami.

Panie, oczyść nas z mędrkowania i komplikowania. Oczyść z takiej roztropności, która sprawia, że swoje wiemy i swoje robimy, nie otwierając się na działanie Twojej mądrości. Daj nam prostotę serca w spotkaniu z Tobą na modlitwie.

Ksiądz Leszek Starczewski