Dobre Słowo 24.02.2012 r. Potężna broń

 

Dobre Słowo 24.02.2012 r.

Potężna broń

Post może być potężną bronią. Właściwie jest potężną bronią daną nam przez Boga. Jezus mówi o tym, że niektóre duchy nieczyste poddają się tylko mocy postu i modlitwy. Post jest potężną bronią sprawiającą, że nasi wrogowi, ci fizyczni i ci duchowi, są przez Boga zwyciężani. Pamiętamy doskonale piękną historię Estery i Mardocheusza: kiedy zbliża się nieszczęście, któremu ludzkimi siłami nie mogą przeciwdziałać, uciekają się właśnie do postu i do modlitwy. Właśnie ze względu na tę modlitwę i szczery post ostatecznie Bóg ich ocali.

Także w dzisiejszym pierwszym czytaniu Izajasz przekazuje obietnicę Boga: jeśli będziecie pościć w sposób, który jest dla Boga miły, znajdziecie Go. Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: Oto jestem! To jest wspaniała, potężna obietnica. Bóg obiecuje, że ten, kto pości, odnajdzie Jego pełną mocy obecność w swoim życiu.

Ale nie każdy post jest Bogu miły. Dzisiejsze pierwsze czytanie zaczyna się od lamentacji Bożej na temat tych postów, którymi Bóg się już znużył, postów będących tylko formalnością. Post z natury swojej ma pewne rytuały, jak posypywanie w starożytności głowy popiołem, zamienianie codziennego czy świątecznego ubioru na wór pokutny, brak namaszczenia, czyli pokazanie, że odsuwamy od siebie wszystkie radości życia, to, co sprawia, że jesteśmy szczęśliwi, a przyoblekamy się w zupełnie inny nastrój modlitewny. Post ma pewną formę. Ale nieszczęściem naszym jest to, że często poprzestajemy tylko i wyłącznie na formie. Pościmy, aby pościć. Przeżywamy Wielki Post, bo po prostu jest w kalendarzu. Natomiast mało wchodzimy w to, co post – jako rzeczywistość duchowa – nam oferuje.

Czym jest post jako rzeczywistość duchowa? Ten post, który tak kocha Bóg, na który odpowiada swoją obecnością?

Po pierwsze: post jako rzeczywistość duchowa jest ogołoceniem. Odmawiamy sobie nie rzeczy złych, ale dobrych. Rzeczy, które są naszą radością, cieszą nas, odmawiamy sobie właśnie dlatego, żeby zrobić miejsce Bogu. To jest duchowe ogołocenie, w którym wyznajemy: jesteśmy biedni jako ludzie i chcemy być biedni, ubodzy, czyli mieć wszystko u Boga. Pragniemy, żeby największym naszym skarbem był Jezus ukrzyżowany i zmartwychwstały. Post robi miejsce dla Niego w naszym życiu. Odsuwamy od siebie wszystko, co często nie tylko jest naszą radością, ale także co nas wiąże, jest naszym bożkiem, do czego się przyzwyczajamy... Odmawiamy sobie czegoś, co zasadniczo wypełnia nasze serce – może nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy – do tego stopnia, że nie ma w nim miejsca na Bożą radość, na Bożą obecność. W wymiarze duchowym post jest ogołoceniem. Jest kenozą, jaką przeżył Chrystus przychodząc na ziemię. Ogołocić się, żeby zrobić miejsce dla Boga, zaufać Mu.

Po drugie: w wymiarze duchowym post także jest walką. Doskonale widzimy i czujemy, ile czasami nas kosztuje post. I ma kosztować. To jest czas walki. Jak mówi św. Faustyna w swoim Dzienniczku: Teraz już rozumiem. Każdego rana, od świtu do nocy, walczę, upadam, przeżywam rozczarowania, inni mnie nie rozumieją. Teraz już wiem: to jest czas walki.

Tak, post przypomina nam, że nasze życie jest czasem walki. Przypomina, jak czasem trudno walczyć przeciw słabościom. Weźmy pod uwagę to, co mówi św. Paweł: Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich (Ef 6,12). Przeciw temu walczymy w Wielkim Poście. Nie przeciwko sobie samemu, ale przeciwko naturze, czasami zbyt przywiązanej do rzeczy materialnych. Także przeciwko złu, naturze skażonej grzechem. Post jest realną walką z naszym grzechem. Co to jest grzech? To jest wszystko, co niszczy naszą relację z Jezusem. Te drobne – być może – rzeczy, drobne słabości, składają się na ciężar przytłaczający nas samych, naszego ducha, odbierający nam radość i sprawiający, że zwyczajnie nie chce nam się chcieć w relacji z naszym Panem. Post jest właśnie po to, by walczyć z tymi – wydaje się – małymi słabościami, przygniatającymi nas śmiertelnym kamieniem, lub z poważnymi grzechami, pojawiającymi się czy powtarzającymi w naszym życiu, aby – jak z lękiem, który nam już zupełnie z serc uciekł, powtarza św. S. Faustyna – grzech nie doprowadził do naszego potępienia. Post jest walką.

Wreszcie po trzecie: post to czas pomnażania dobra. Bóg nie chce, nie kocha poszczących introwertyków, ludzi w poście skupiających się tylko i wyłącznie na swojej doskonałości i na sobie samym. Post jest po to, aby czynić dobro, które kosztuje nas o wiele więcej, niż niezjedzona bułka czy kiełbasa. Dobro. Wyjście do drugiej osoby. Pomoc. Jakiś konkretny dobry uczynek.

W Księdze proroka Izajasza to jest największe oskarżenie, jakie Bóg kieruje do swego ludu, który zaczyna post: Otóż w dzień waszego postu wy znajdujecie sobie zajęcie i uciskacie wszystkich waszych robotników. Otóż pościcie wśród waśni i sporów, i wśród bicia niegodziwą pięścią. Nie pośćcie tak, jak dziś czynicie, żeby się rozlegał zgiełk wasz na wysokości. Po co ten post? Brakuje w nim dobra. Czyż to jest post, jaki Ja uznaję, dzień, w którym się człowiek umartwia? Czy zwieszanie głowy jak sitowie myślicie, że wystarczy Mi, żebym was wysłuchał? Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram: rozerwać kajdany zła, które nakładam czasem drugiemu, rozwiązać więzy niewoli, jakimi pętam drugiego, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać; dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od tego, który do ciebie przychodzi?

To jest trzeci, duchowy wymiar postu: zwrócenie się ku drugiemu. Nie tylko ku mojej doskonałości, ale ku drugiemu. Bardzo przejmujące jest słowo Jezusa do Faustyny: Wymagam czy oczekuję od ciebie wielu dusz. Oczekuję od ciebie rzeszy dusz, które się zbawią. Co robisz dla zbawienia drugiego? Rzeczywiście, to pytanie przeszyło moje serce: z czym Bóg spotka nas na końcu naszego życia? Z iloma duszami, ku którym zwróciliśmy się, odwracając się od nas samych, znajdzie nas Bóg na końcu naszego życia?

Jest jeszcze jeden piękny wymiar postu, który celebrujemy, przeżywamy w naszych sercach. Ten wymiar znajdujemy w dzisiejszej Ewangelii. Jezus mówi, że Jego uczniowie nie poszczą właśnie dlatego, że Oblubieniec jest z nimi. Że tym różnią się od faryzeuszów i uczniów Jana Chrzciciela. Nie poszczą, bo Oblubieniec jest wśród nich. A więc my pościmy, bo nie mamy Oblubieńca? Tak można by zinterpretować to słowo: Jezus został od nas wzięty, zasiadł po prawicy Ojca, fizycznie nie ma Go z nami. Ale równocześnie przecież jest! Widzimy Go w Najświętszym Sakramencie. Czym różni się ten Jezus od tego, który chodził po drogach Galilei? A więc: dlaczego pościmy? Na pewno nie dlatego, że nie ma wśród nas Oblubieńca. To jest ten przedziwny stan zawieszenia pomiędzy już i jeszcze nie, jest z nami, a jeszcze Go nie oglądamy fizycznie. To jest czas przygotowywania się na spotkanie się z Nim w chwale, twarzą w twarz.

W ten jedyny czas, w którym – jak mówiła w swoim Dzienniczku św. Faustyna – gromadzimy dobro, zbieramy dobre czyny, które będą nam torowały drogę do Nieba, również pierzemy szaty. Pierzemy szaty naszego życia, naszego serca, bo przecież mamy wejść na ucztę z Oblubieńcem. Już wiemy, że się zbliża. Już wiemy, że na nas czeka. Ale jeszcze Go nie widzimy. On idzie ku nam. Dzień po dniu zbliża się. Post jest po to, abyśmy przygotowali się na ten niewymowny moment, kiedy spotkamy Go twarzą w twarz. Żebyśmy byli tak piękni, jak On. Żebyśmy zanurzyli się w Jego miłosierdziu. Żebyśmy wyprali serca – o ile to oczywiście możliwe – z naszych słabości. Św. Faustyna bardzo pięknie mówi, że dla Boga liczy się to, że podejmujemy wysiłek. Często nasze ludzkie wysiłki spełzają na niczym, są takie marne, ale Bóg jest zachwycony tym, że nasze serce ciągle próbuje. I dla takich serc przygotowuje łaski i morze swojego miłosierdzia.

Więc post to jest ten czas, kiedy pierzemy szaty, by przygotować się na ucztę z naszym Oblubieńcem, który już nadchodzi.

Niech zatem nam się nie wydaje, że post to mała rzecz. I nie traktujmy postu jako formalności zapisanej w kalendarzu. To jest czas łaski. Ogromnej łaski. To jest czas, w którym w naszych ciasnych sercach robimy miejsce Bogu. To jest czas, w którym walczymy ze złem niszczącym naszą relację z Jezusem. To jest czas, w którym czynimy dobro – wszystko z miłości do Jezusa, żeby pewnego dnia, kiedy już otworzą się drzwi, spotkać Go nie w byle jakiej szacie, ale pięknej. Tak pięknej, jak pięknym jest On. Amen.

Ksiądz Marcin Kowalski

Jesteś na facebooku? My też! :)


"Scriptura crescit cum legente"
"Pismo rośnie wraz z czytającym je" (św. Grzegorz Wielki)

Każdy rozmiłowany w Słowie Bożym napotyka w Biblii fragmenty, które sprawiają mu trudność w interpretacji. Zachęcamy zatem wszystkich odwiedzających stronę Dzieła Biblijnego do zadawania pytań. Na każde pytanie odpowiedź zostanie udzielona w ciągu około tygodnia, a następnie będzie ona opublikowana w sekcji "Pytania do Biblii".

Kliknij TUTAJ, żeby przesłać pytanie.