W codziennym rytmie (13.04.2011r.)

W codziennym rytmie  

            Wielką zakałą życia religijnego mogą być dwie przeszkody. Pierwsza to przeświadczenie o tym, że wszystko, co w swoim życiu religijnym zdobyłem, jest wystarczające. Nie potrzebuję już wielkich rzeczy. Wystarczy jakaś tam kosmetyka, okazjonalna spowiedź, Eucharystia, słuchanie słowa bez głębszego, wnikliwszego wchodzenia w nie. Drugą zakałą jest podchodzenie do życia religijnego na zasadzie akcji i zrywów – tak od czasu do czasu. Jakieś większe staranie przy okazji świąt, rekolekcji: Kiedyś jeszcze się odwołam do tego, co usłyszałem. Kiedyś się odniosę. Na razie wystarczy, że to tak powierzchownie do mnie trafia.

Dobre Słowo 13.04.2011 r.

W codziennym rytmie  

                   Panie, tylko Twoje słowo czyni mnie prawdziwie wolnym. Oczyszczaj nasze serca z tego, co jest pozorem wolności i wprowadzaj je w relację z prawdą, która wyzwala, czyli w relację z Tobą.

                   Jezus zwraca się do Żydów, którzy Mu uwierzyli. Pośród tego grona, bardzo krytycznie do Niego nastawionego, znajduje się grupa tych, którzy do Jezusa się przekonali. Wydaje się, że w takiej sytuacji, po ludzku rzecz biorąc, należałoby zadbać o tych wyznawców, dając im troszeczkę doświadczyć tego, że ich przekonania naprawdę warte są inwestycji. W tym kluczu postępuje Jezus, bo On rzeczywiście chce, aby ci, którzy się do Niego przekonują, doświadczali wolności i mocy miłości poszerzającej serce, otwierającej oczy, czyniącej wrażliwszym. Jednak słowa wypowiadane przez Jezusa nie niosą w sobie żadnych tanich obietnic. Są pełne troski i realizmu: Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli.

                   To, na co Jezus zwraca uwagę, jest związane z troską skierowaną do nas z Jego strony, byśmy unikali tego, co wprowadza nas w tarapaty, czyli pewnej okazjonalności i zrywów w wyznawaniu naszej wiary. Tym, co czyni życie smaczniejszym, a wysiłki sensowniejszymi, jest systematyczność i wchodzenie głębiej w to, co usłyszeliśmy od Boga. Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli.

                   Wielką zakałą życia religijnego mogą być dwie przeszkody. Pierwsza to przeświadczenie o tym, że wszystko, co w swoim życiu religijnym zdobyłem, jest wystarczające. Nie potrzebuję już wielkich rzeczy. Wystarczy jakaś tam kosmetyka, okazjonalna spowiedź, Eucharystia, słuchanie słowa bez głębszego, wnikliwszego wchodzenia w nie. Drugą zakałą jest podchodzenie do życia religijnego na zasadzie akcji i zrywów – tak od czasu do czasu. Jakieś większe staranie przy okazji świąt, rekolekcji: Kiedyś jeszcze się odwołam do tego, co usłyszałem. Kiedyś się odniosę. Na razie wystarczy, że to tak powierzchownie do mnie trafia.

                   Przed tymi zakałami Jezus ostrzega. Mówiąc o tym, chce uchronić nasze serca od pewnych krzywd, od błędnych wyobrażeń o Nim. Czasem się zachowujemy tak, jakby Jezus był obecny tylko przy okazji i na święta. On jest obecny codziennie w naszym życiu. Ta systematyczność i trwanie w nauce, do której nas namawia, tak naprawdę ma pozwalać nam odkrywać Go w codzienności. Dlatego niebywale ważna jest dbałość o formację, żeby nasze kontakty z Panem Bogiem nie wyrażały się tylko w sytuacjach trwogi – choć dobrze, że i wtedy się wyrażają – ale żeby niosły w sobie tę codzienność, jaką odkrywamy. Żeby w codzienność wpisywać żmudny trud wierności, owocujący prawdziwą wolnością.

                   Reakcja Żydów, którzy uwierzyli w Jezusa, jest wysoce niepokojąca: Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy poddani w niczyją niewolę. Jakżeż Ty możesz mówić: «Wolni będziecie?»

                   W judaistycznym świecie panowało przekonanie, że wszystkie narody, poza Żydami, są poddane duchowi kłamstwa, duchowi zniewolenia, a Naród Wybrany – potomstwo Abrahama – to ci, którzy nie są pod żadną niewolą, żyją w prawdzie.

                   Ta reakcja Żydów może troszeczkę przypominać reakcję oburzonego, przeciętnego katolika w Polsce, który słysząc o tym, że coś nie jest w porządku z jego wyznawaniem wiary, reaguje bardzo impulsywnie: Jak to? Ze mną jest coś nie w porządku? Modlę się, nie wypominając, czytam Pismo Święte, chodzę do kościoła...

                   Możemy zrozumieć ten klimat nie po to, żeby tropić jakichś „przeciętnych katolików”, tylko po to, by uwrażliwiać swoje serce na dwie prawdy. Pierwsza to ta, by dbać o swoją ufność pokładaną w Panu Bogu przez systematyczny z Nim kontakt. Przez odświeżanie naszych spotkań z Panem o te wydarzenia, które niesie codzienność. Przez wchodzenie głębiej w warstwę słowa, które już może tysiąc razy słyszeliśmy.

                   Druga zachęta skupia się wokół pewnej otwartości na świat innych doświadczeń religijnych, niż nasze, w chodzeniu za Chrystusem, żeby nie tyle porównywać siebie – oskarżając, czy też gloryfikując – ile ubogacać o przeżycia innych osób, o spojrzenie oczami tej drugiej strony na świat, na Pana Boga, Jego objawienie i obecność w codziennym życiu. By to ubogacenie i ta konfrontacja naszych przeżyć, doświadczeń, czynów religijnych mogła zawsze skupiać nas na bogactwie, jakie objawił Bóg w Jezusie Chrystusie.

                    Droga siostro i drogi bracie, jak z twoim formowaniem relacji do Pana Boga i – w tym świetle – do innych ludzi? Na ile jest to systematyczne? Na ile zakładasz, że systematyczność to nie jest jakiś dodatek, ozdobnik do wiary, tylko istotna treść, bo Jezus mówi: Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli. Jak się nazywa wspólnota, do której ty należysz? Czy nie należąc do wspólnoty, bierzesz pod uwagę, że wezwanie Chrystusa bardzo konkretnie sygnalizuje konieczność stałej formacji w takiej czy innej wspólnocie Kościoła, którego On jest głową? Ile w tobie jest otwartości na doświadczenia religijne innych? Jak często potrafisz rozpoznać w sobie nieodzownie pojawiające się zakusy sekciarstwa w swoim świecie religijnym, zamykania siebie i niedopuszczania tam jakiejkolwiek krytyki, jakiegokolwiek wezwania do tego, by się dzielić, mimo zniechęcenia i przeszkód, jakie się pojawiają?

                   Jezu, Ty przynosisz nam prawdziwą wolność i chcesz, abyśmy dali się Tobie wyzwalać każdego dnia. Nie niesiesz w swoim słowie jakiegoś pretensjonalizmu czy też oskarżania, ale oczyszczenie. Otwieraj nas na działanie Twojego Ducha także i przez modlitwę po tym słowie, które do nas dziś skierowałeś.

                   Ksiądz Leszek Starczewski