Jak się narzeka? (22 XII 2010 r.)

Dobre Słowo 22.12.2010 r.

Jak się narzeka?

Boże Ojcze, Ty chcesz, żebyśmy wrócili do Twojego niebieskiego domu.  Dziękujemy Ci za to, że w drodze powrotnej dajesz nam Twojego Syna, Jezusa Chrystusa. On, w mocy Ducha Świętego, okazując nam miłosierdzie, pozwala doświadczać Twojej miłości, która do domu niebieskiego nas prowadzi. Zmiłuj się nad nami wszystkimi. Pomóż nam usłyszeć Twój głos i zrobić kolejny krok w drodze powrotu do Twojego niebieskiego domu.

W jednym z psalmów jest takie zdanie: Rzekłem: bogami jesteście – jesteście wszyscy synami Najwyższego. To bardzo mocne zdanie skierowane – jak zauważył Ten, który modlił się psalmami i zinterpretował także ten psalm, czyli Jezus – do słuchających Bożego słowa.

Gdzie są ci, którzy słuchają Bożego słowa? – W tej chwili między innymi są tutaj. To my. Do nas tak zwraca się Bóg. Takie ma o nas zdanie. Jesteśmy Jego dziećmi – córkami i synami królewskimi. Tak Bóg nas widzi. Patrzy na nas właśnie w ten sposób. Skoro widzi nas w ten sposób i patrzy na nas przez pryzmat miłości swojego Syna, Jezusa Chrystusa, który wcielił się, żył, był fizycznie obecny, umarł i zmartwychwstał, to właściwie my nie mamy większych powodów do narzekania. Przed nami jest świetlana przyszłość. Jeśli rzucimy jeszcze na to światło chrztu – klucz do tego, żeby mieć wartość, doświadczać mocy i czerpać siły do tego, by ku tej świetlanej przyszłości zmierzać – to wstyd byłoby narzekać.

Maryja ma biblijną intuicję i doświadczając, jak wielka jest moc słowa, przyjmując to słowo bardzo osobiście do serca, wychwala Boga. Dziękuje Bogu, zauważa Go w swoim życiu i historii całego ludu wybranego, w historii wszystkich, do których skierowane jest Boże słowo. Wielbi Boga bardzo szczegółowo.

Miłosierdzie Jego z pokolenia na pokolenie – do naszego pokolenia też dotarło.

Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. Ludzie, którzy wierzą w to, że Bóg jest wszechmogący, mają nadzieję. Jak uczy Kościół, źródłem nadziei jest przekonanie, że Bóg jest wszechmogący.

Wejrzał na uniżenie swojej służebnicy. Nic, tylko uniżać się przed Bogiem, żeby spotkać się z Jego wzrokiem, żeby doświadczać błogosławieństwa.

Z lekka zawstydza nas Boże słowo, szczególnie w miejscach, w których zamiast hymnu uwielbiającego Boga jest litania narzekań, różnego rodzaju pretensji i zażaleń. Nie mamy do niej prawa? – Oczywiście, że mamy prawo do wypowiadania tego, co przeżywamy, ale twierdzenie, że to wszystko, co przydarzyło się w naszym życiu, to rzeczywiście wielka pomyłka.

Przez Ciebie, Maryjo, prosimy dziś Pana, żeby i nam otworzył oczy. Żebyśmy doświadczali, że jesteśmy dziećmi Króla, że przed nami świetlana przyszłość. Chcemy przechodzić przez wszystkie doświadczenia życia, nawet najbardziej okrutne, tak jak Ty, Maryjo, która przeżyłaś masakrę Krzyża, miałaś świadomość, że przychodzi do Ciebie anioł, że rodzisz Syna Bożego, a później nastąpiło niesamowite napięcie i konfrontacja z tym, co stało się za przyczyną Heroda – wymordowaniem tylu dzieci. Co musiało się dziać w Twoim sercu, Maryjo? Co musiałaś myśleć o tym, co Tobie się przytrafia? Przez wszystkie doświadczenia życia, jakie w tej chwili i za chwilę będą się w nas i bok nas rozgrywać, Bóg chce nas przeprowadzić. Pragnie, żebyśmy się cieszyli, że wiedzie nas do zwycięstwa.

Wyproś nam łaskę uniżenia się przed Panem, abyśmy mogli doświadczyć, jak potężna jest Jego moc, jak wiele jeszcze przed nami i że idziemy do zwycięstwa.

Prosimy Cię, Maryjo, aby ta droga, na której jesteśmy, naznaczona była wiernością słowu, które staje się Ciałem i chce stać się Ciałem dziś w naszym życiu.

Ksiądz Leszek Starczewski