To działa w dwie strony (12.03.2011 r.)

Dobre Słowo 12.03.2011 r.

                                                                                   To działa w dwie strony  
          
            Panie, który bardzo jasno stawiasz przed nami swoje wymagania, dziękujemy Ci za to, że nie są one warunkiem Twojej miłości, ale wezwaniem do przyjmowania jej jeszcze obficiej i przekazywania dalej. Uczyń nas podatnymi na miłość, którą chcesz dziś przemieniać nasze serca.

           Jeśli podasz Twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz duszę przygnębioną, wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem. Pan cię zawsze prowadzić będzie, nasyci twoją duszę na pustkowiu.

            Podając chleb zgłodniałemu i karmiąc duszę przygnębioną, sprawiamy, że światło błyszczy w ciemnościach naszej niewiedzy, wypalenia, poczucia bezsensu, a ciemność zniechęceń staje się południem. W tych słowach obecny jest Duch Pana. To On te słowa wypowiada. To On składa obietnicę każdemu, kto w konkretny sposób wychodzi do innych ludzi w modlitwie i czynie, że będzie go zawsze prowadzić, że nasyci jego duszę nawet na pustkowiu. Odmłodzi twoje kości tak, że będziesz jak zroszony ogród, jak źródło wody, co się nie wyczerpie.

           Patrząc na posługę Jana Pawła II i na zdanie, które wypowiedział, będąc w oknie przy Franciszkańskiej po raz ostatni, znajdujemy bardzo wyraźne potwierdzenie tych słów. Papież mówił, że ten, kto pozostaje w Chrystusie, jest zawsze młody. Natomiast na spotkaniu z młodzieżą na Tor Vergata w roku jubileuszowym w Rzymie powiedział, że kto z kim przestaje, taki się staje. Przebywając z młodymi, odmładza się. Podejmując te bardzo młode, bardzo świeże w swoich wezwaniach słowa zachęty do wychodzenia ku drugiemu człowiekowi, które Pan do nas kieruje, otrzymujemy moc do ich wypełnienia.

           Psalmista, zdając sobie sprawę z własnych ograniczeń, a jednocześnie z głębokiej mądrości kryjącej się w tych wymaganiach, jakie Pan Bóg daje, prosi: Naucz mnie chodzić drogą Twojej prawdy, nakłoń swe ucho i wysłuchaj mnie, Panie, bo biedny jestem i ubogi. Bo wobec Twoich wymagań wymiękam.

         Strzeż mojej duszy, bo jestem pobożny, bo w gruncie rzeczy ona chce żyć po Bożemu. Zbaw sługę swego, który Tobie ufa, Ty jesteś moim Bogiem. Oczyszczaj mnie z tego, co przeszkadza wychodzić do innych ludzi, co zamyka mnie w piwnicy moich lęków. Zbaw mnie przez Twoją łaskę, której ufam, bo Ty jesteś moim Bogiem.

Zmiłuj się nade mną, bo nieustannie wołam do Ciebie. Mam nieustannie powody, żeby wychodzić ku Tobie, zawracać Ci głowę.

         Tak więc, droga siostro i drogi bracie, jeśli wydaje ci się lub jesteś przekonany, że za często wołasz do Pana Boga, a nie widzisz efektów zmiany tej ciemności w południe, że twoje serce jest wypalone, to słowo dziś ci mówi: nie ustawaj w wołaniu – Rozraduj życie swego sługi, bo ku Tobie, Panie, wznoszę moją duszę.

          Lewi, którego Jezus zobaczył w komorze celnej, słysząc wezwanie: Pójdź za Mną, zostawia wszystko, wstaje i idzie za Panem. Urządza dla Jezusa wielkie przyjęcie u siebie w domu. Służąc Jezusowi, pozwala obdarzać swoje serce radością z odnalezienia Tego, który prowadzi i nawet na pustkowiu jest w stanie zapewnić wsparcie, nasycić jego duszę, odmłodzić jego kości. Znużeni codziennością i niechętni wobec wyzwań, jakie ona ze sobą niesie, często zapominamy o przydatnej wskazówce: wychodząc do innych, w rzeczywistości nie tylko im pomagamy, lecz także sobie.         
         Ilekroć podejmujemy wychodzenie do innych, nie zapomnijmy, że pojawią się współcześni uczeni w Piśmie, mędrcy, faryzeusze, którzy będą szemrać: Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami? Po kiego grzyba tobie jeszcze przyświeca chęć pomocy innym?

Tu warto przypomnieć sobie przesłanie, które pozostawiła błogosławiona Matka Teresa z Kalkuty:

Ludzie są nieracjonalni, nielogiczni, egocentryczni.
Nieważne – kochaj ich.
Jeśli czynisz dobro, przypiszą ci ukryte egoistyczne cele.
Nieważne – czyń dobro.
Jeśli będziesz realizować swoje cele, spotkasz fałszywych przyjaciół
i prawdziwych wrogów.
Nieważne – realizuj je.
Dobro, które uczyniłeś, zostanie jutro zapomniane.
Nieważne – czyń dobro.
Uczciwość i szczerość uczynią cię bezbronnym.
Nieważne – bądź szczery i uczciwy.
To, co budowałeś przez lata, może być zniszczone w jednej chwili,
Nieważne – buduj.
Jeśli pomożesz ludziom, będą urażeni.
Nieważne – pomagaj im.
Jeśli służąc światu dasz z siebie wszystko, potraktują cię kopniakiem.
Nieważne – dawaj z siebie wszystko!

          Ludzie są pyszni, samolubni. Nieważne – kochaj ich. Nieważne, jak cię oceniają, nie działaj ze względu na tych, którzy cię będą chwalić czy ganić, tylko ze względu na Pana, pamiętając, że Jego moc i Jego słowo kierowane są z całą siłą do ciebie jako do osoby, która może to spełnić zgodnie z twoją naturą, zgodnie z twoimi możliwościami.

Pan Bóg nie dał ci skrzydeł, to fruwać nie każe.

Ksiądz Leszek Starczewski