Dobre Słowo do młodych (25.03.2011r.)

Dobre Słowo do młodych 25.03.2011r.

Powiew życia

Życie, życie, życie, życie, życie...

              Ech życie, kocham cię nad życie – śpiewała kiedyś Edyta Geppert. Tak, ale co to znaczy żyć? Dla niektórych, może dla sporej większości, życie zaczyna się w piątek po południu, a kończy w okolicach południa w niedzielę. Czasami życie ma lepsze dawki – na przykład podczas przerwy semestralnej, kiedy nie trzeba nic robić, myśleć o powrocie jakichkolwiek obowiązków związanych ze szkołą. Czasem udaje się ciachnąć jeden dzień i jest więcej wolnego. Wtedy – dla niektórych – dopiero jest życie.

           Są tacy, co twierdzą, że życie zaczyna się po setce, czasami po dwóch setkach. Niektórym potrzebna jest większa ilość setek substancji chemicznej, przetrzymywanej zazwyczaj w przezroczystych butelkach, ale niekoniecznie. Niektórzy uważają, że do życia potrzebują takiego dopingu, bo na trzeźwo jest ono nie do przyjęcia.

           Dzisiaj w Kościele świętujemy poczęcie życia – świętość niesamowitą – i to takiego życia, które jest prawdziwe, to znaczy ma więcej siły niż niechęć do życia. To życie w każdych warunkach potrafi się odnaleźć, nawet jak nie ma weekendu, nawet jak pojawia się mnóstwo niebezpieczeństw, bo niebawem się okaże, że pewien wariat, o imieniu Herod, będzie twierdził, że najlepsze życie to jest styl, który on prowadzi, i spróbuje prawdziwe życie wymordować.

          Rodzi się, poczyna się życie, które jest prawdziwe. Ono nie jest po to, żeby je podziwiać – o, zobaczcie, ale życie, ten to żyje, ten to żył naprawdę – tylko po to, żeby je brać.

          Maryja, jako pierwsza w szeregu osób, ma to życie przyjąć. Speszona, prosta, otwarta, ale i wrażliwa Dziewczyna zostaje zaskoczona taką wersją randki i podchodów, których by nie przypuszczała. Pan Bóg ustawia się przed Nią jako Ten, który przychodzi z różą, próbuje sklecić kilka słów, żeby zdobyć Jej serce. Ona jest pierwsza w szeregu osób przyjmujących życie. Ona też chce kochać życie, otoczyć je troską. Ona też ma w sobie głęboką świadomość, że jeżeli życie ma być wrażliwe, to będzie narażone na mnóstwo niebezpieczeństw. Dlatego, gdy Pan Bóg staje wobec Niej przez anioła Gabriela, to nie ma prostego dialogu. Przypomnijmy, że w scenie zwiastowania nie ma napisów z boku, czy wydrukowanej kartki z pieśniami, aby Maryja odpowiadała na jej podstawie. Ona mówi z serca. Wypowiada to, co się dzieje w sercu, bo jeżeli życie jest podarowane z miłości, to ono musi ruszyć serce.

             Maryja rzeczywiście jest poruszona w sercu. Archanioł Gabriel nie ma lekko. Tu nie ma rozkazu: Proszę mi się natychmiast zgodzić. Nic mnie tu nie interesuje. Mam wielki harem, który się nazywa świat, a ty będziesz jedną z jego mieszkanek. Nic z tych rzeczy. Jest tam dialog pełen wrażliwości. Maryja w tym dialogu nie boi się odezwać. Cała jest zmieszana. Rozważa, co mają znaczyć te słowa, ale stawia bardzo mocne pytanie: Jak się to stanie? Jak pokochać życie? Jak tu żyć, skoro ja nawet nie mam kogoś takiego, w czyich ramionach czułabym się bezpiecznie? Nie znam męża. Nie mam jeszcze kogoś takiego. Owszem, formalnie już gdzieś jest, ale tak naprawdę jeszcze nie mam kogoś takiego. Jak się to stanie?

Jest to dobre pytanie dla tych wszystkich spośród nas, którzy chcieliby zasmakować życia, ciągnąć z niego pełnymi garściami i sercem.

Kościół stawia nam dzisiaj przed oczyma Maryję i Jezusa, który się poczyna. Tu jest full energii do życia. My też pytamy: Ale jak się to stanie? Anioł odpowiada: Duch Święty... No tak. Chyba wszyscy byliśmy u sakramentu bierzmowania. Ale może być tak, że chodziło tylko o to, żeby rodzice dali nam spokój, żeby można było kiedyś wziąć ślub. Często ten sakrament jest jak nierozpakowany prezent, który leży gdzieś w pokoju. Dzisiaj słyszymy: Duch Święty zstąpi na ciebie. Wołaj o Ducha Świętego, który rozkocha cię w twoim życiu. Jest jedno, niepowtarzalne, więc wołaj. Ile razy trzeba wołać? – Do skutku. – Ale już tyle razy wołałem... To znaczy, że jeszcze skutku nie ma.

           Kiedyś – smażąc jajecznicę – przypaliłem starą patelnię. Chciałem wymyć ją gąbką. Nie było szans. Trzeba było wziąć drucianą szczotkę i szorować, aż przypalenie zejdzie.  Zeszło, teraz pateleczka jest jak nowa. Jeżeli wołając: Przyjdź, Duchu Święty, sam śpię, jest tak, jakbym wziął gąbkę na przypaloną patelnię.

          My też jesteśmy przypaleni. – Czym? Różnymi przeciwnościami. Tym, że nam się wydaje, że coś nam się nie uda, egoizmem, czyli skupianiem się na sobie. To jest to przypalenie. Szoruj, wołaj o Ducha Świętego, żeby rozkochał cię w życiu. W twoim życiu, nie w życiu bohaterów seriali. Często żyjemy, zazdroszcząc innym.  Zżera nas zazdrość. Nasze życie jest kochane, niepowtarzalne, choćby cały świat twierdził, że jest inaczej. Choćby cały świat uzgodnił, że nasze życie nie nadaje się do niczego. Bóg mówi dzisiaj: Kocham twoje życie. Przyjmij twoje życie w życiu, które przynosi Chrystus. Wołaj do skutku o Ducha Świętego.

           Słyszeliśmy w drugim czytaniu, że autor natchniony, stając przed Bogiem i ludźmi, chciał przybliżyć reakcję Chrystusa na to, co się działo dotychczas. Ludzie zarzynali zwierzęta, żeby przebłagać Boga, składali krwawe ofiary, chcąc Go udobruchać. Tymczasem Syn Boży mówi: Ofiar i całopaleń nie chciałeś. Dałeś mi ciało i powiedziałeś: Inwestuj w życie, ciesz się życiem, nawet kiedy nie ma weekendu, kiedy odechciewa się wszystkiego. Proś Ducha Świętego, żeby napełniał twoje życie mocą.

Takie jest przesłanie dzisiejszego słowa. Mamy żyć, aby dojść do źródła życia, jakim jest Bóg. Nawet gdyby okazało się, że jesteśmy gdzieś daleko, bo odgradza nas jakaś niezdrowa relacja do siebie, do drugiego człowieka, tkwimy w potwornie głupim, zakręconym grzechu, lub są inne przeszkody do tego, by czerpać radość z życia – to dopóki Pan Bóg przychodzi do nas z darem kolejnego dnia i potwierdza, że kocha nasze życie, dopóty jest szansa, żeby się pozbierać.

Zespół Raz, Dwa, Trzy śpiewa piosenkę z repertuaru Wojciecha Młynarskiego „Jeszcze w zielone gramy”. Są tam są takie słowa:

My możemy być w kłopocie,

ale na rozpaczy dnie

jeszcze nie, długo nie.

Myśli sobie Ikar,

co nieraz już w dół runął:

„Jakby zdrowo znów powiało,

to bym jeszcze raz pofrunął”.

Oto powiało życiem, które Kościół głosi w uroczystość Zwiastowania Pańskiego. Do roboty, bierzmy życie całą garścią. Ze źródła.   

ks. Leszek Starczewski.