Kto posłucha, ten pokocha (01.04.2011r.)

Dobre Słowo 01.04.2011r.


                                                                     Kto posłucha, ten pokocha

Panie, przemawiasz i jesteś w słowie. Daj rozpoznać się nam wszystkim, strudzonym i umęczonym pustymi słowami, informacjami obciążającymi serce, a nie otwierającymi go. Napełnij nas swoim Duchem, abyśmy mogli odkryć, że mówisz teraz do nas, uwzględniając nasz stan wiary, nadziei i miłości.

Nie narzekajmy na uczonych w Piśmie. Często chętnie dołożylibyśmy faryzeuszom i uczonym w Piśmie, że tacy byli źli wobec Chrystusa, że Go nie rozpoznali. Dzisiaj jeden z uczonych w Piśmie jest pochwalony przez samego Chrystusa. Szuka i pyta. Niewykluczone, że tym pytaniem pomaga wielu z nas, wziąwszy pod uwagę ogrom różnych zadań i obowiązków, jakie przychodzi nam podejmować każdego dnia. Co jest największe? Co tu zrobić? W co ręce włożyć? Jeśli jest się uczonym w Piśmie, to ma się poważny problem – które z przykazań wybrać jako pierwsze na liście. Co staje się priorytetem w moich wyborach każdego dnia? Co dla mnie jest najważniejsze?

Pytam sam siebie. Często, pytając sam siebie, nie słyszę odpowiedzi. Dobrze więc zapytać kogoś mądrzejszego. Uczony w Piśmie stwierdza, że kimś mądrzejszym jest Jezus. Odpowiedź Jezusa zaskakuje, zważywszy na to, że często gdzieś nam umyka i niedokładnie słyszymy, co On odpowiada. Przywykliśmy mówić, że największe i najważniejsze przykazanie, to przykazanie miłości. Niech ktoś tylko powie inaczej! A Jezus mówi dzisiaj, że najważniejsze jest – słuchaj Izraelu. Psalmista wtóruje odpowiedzi Jezusa: Ja jestem Bogiem, słuchaj głosu mego.

Dlaczego tak ważne jest słuchanie? Dlaczego tak istotne jest, żeby zwrócić uwagę na porządek, jaki Jezus robi, kiedy udziela odpowiedzi na pytanie o najważniejsze z przykazań? Dlatego, że ta zdolność słuchania może u nas przebiegać w różny sposób.

Po pierwsze – można słuchać i nie usłyszeć. Można mieć zdolność do nasłuchiwania, ale jednocześnie świetnie pomijać to, co do mnie jest kierowane. Dobrze wiemy, że da się odegrać kogoś, kto posłuchał, machnął ręką i odszedł. Mamy taką zdolność i taki pakiet naszych zachowań może wystąpić. Można słuchać i nie usłyszeć tego, co się mówi, co jest kierowane. Mówi się, ale czy się słyszy? Zdolność słuchania posiadają wszyscy ludzie. Nie wszyscy, a właściwie nieliczni, z niej korzystają.

Film „August Rush” opowiada o chłopcu z Domu Dziecka. Jego losy były naznaczone niezmiernie ważnym darem, jakim było ukochanie muzyki. Wszędzie słyszał muzykę, wszystko dla niego grało. W czasie swoich odkryć mówił, że jeżeli moi rodzice poczęli mnie, to na pewno poczęli mnie z miłości i dlatego, że kochają muzykę. Ktoś mu zadał pytanie: Jeżeli wszystko jest muzyką, to dlaczego nie wszyscy słyszą? – Bo nieliczni nasłuchują – odpowiedział chłopiec.

To może być pierwsza bardzo ważna uwaga dla nas. Nieliczni nasłuchują. Stąd pytanie postawione Jezusowi: Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?  

Nie ma na świecie człowieka, który byłby w stanie wymówić się, czy usprawiedliwić, że nie słyszał. Nie jest to mowa i nie są słowa, których by dźwięku nie usłyszano – mówi psalmista. Głos Boga rozchodzi się po całej ziemi. Można zatem słuchać i nie usłyszeć. Nieliczni to między innymi ci, którzy przeciskają się przez hałas, aby usłyszeć ciszę.

Hałasem dnia dzisiejszego może być zmęczenie czy znużenie. Mamy do niego pełne prawo. Mogą to być troski i kłopoty, które wydają się nam ważniejsze niż  wysiłek zgłębiania słowa Bożego. Hałasem może być jakaś niechęć związana z dotychczasowymi doświadczeniami czy nasze oczekiwania, które skutecznie odwrócą uwagę od tego, co mówi Chrystus.

Stąd niezmiernie istotne: Słuchaj Izraelu, słuchaj Kościele, słuchaj bracie, siostro. Dobrze by też było, żeby ksiądz słyszał to, co mówi. Czasem można odnieść wrażenie, że niekoniecznie tak jest. Czasem można odnieść takie wrażenie w relacjach łączących nas w domu. Może być tak, że mama czy tato mówią do dziecka, którego nie słuchają. Rodzice i dzieci wzajemnie się nie słyszą, choć mówią. Mijają się w dialogu.

Dlatego bardzo ważna jest troska o to, aby wołać o Ducha Świętego, żeby nas pilnował w słuchaniu. Pilnie wołajmy o Ducha Świętego, kiedy decydujemy się porozmawiać ze współmałżonkiem, z rodzicem, z osobą, z którą mamy na pieńku. Najpierw trzeba posłuchać. Nie iść ze scenariuszem tego, co mamy do powiedzenia. Pan Bóg wie, że często przynosimy taki scenariusz i kiedy stajemy przed Nim, to tak naprawdę Go nie słyszymy, bo wsłuchujemy się dokładnie w to, co zaplanowaliśmy usłyszeć.

Pierwsza rzeczywistość wygląda zatem tak: można słuchać i nie usłyszeć. Dlatego niezmiernie ważne jest wołanie o Ducha Świętego, żeby przywrócił mi słuch, żebyśmy słyszeli w hałasie świata, jak Bóg mówi, bo On nie przestał mówić.

Tak jak kiedyś, w minionej epoce, była zakłócane Radio Wolna Europa, tak i teraz są zakłócenia w dotarciu do nas Bożego słowa. To rzecz normalna. Tak już będzie. Zbyt ważne są to słowa, żeby ich nie zakłócano. Zbyt cenne są to ziarna, żeby ptaki, kruki, nie próbowały ich wydziobywać. Zbyt wartościowe słyszymy w tej chwili słowa, żeby nie było ataków zniechęcenia na nas.

Słuchaj Izraelu, słuchaj Kościele.

Mamo, słyszysz swoje dzieci? Wiesz, jakie one są? Nie pytam o to, jakie chciałabyś, aby one były. Córko, słyszysz swoich rodziców? Synu, czy słyszysz coś więcej niż to, co w tej chwili zaplanowałeś usłyszeć? Mężu, żono, księże... Do wszystkich nas skierowane jest pytanie o to, jak słuchamy.

Pierwsze jest – Słuchaj

Można słuchać i podziwiać. Znany biblijny przykład ukazuje Heroda, który chętnie słuchał Jana Chrzciciela.

Niedawno próbowałem zachęcić wiele osób do tego, żeby spróbowały przyjść na Rekolekcje dla nielicznych. Usłyszałem: Ja wiem, że będzie mądrze i wymagająco. Mnie się zawsze podoba, no ale wie ksiądz... Podziw, przyznanie racji, ale... nie dzisiaj, nie teraz. Może być słuchanie, w którym pojawi się podziw. Może być podziw, który zamknie nam uszy. Możemy zamknąć się na podziwie i przychodzić tylko po to, by podziwiać: Dobrze mówił. Dobra była modlitwa. Ale śpiewali, nie wspomnę już o innych atrakcjach rekolekcyjnych. Może być takie nastawienie.

Jeżeli dzisiaj słyszymy w Ewangelii słuchaj, to dzieje się tak po to, żebyśmy wołali Ducha Świętego, aby udrożnił nam kanały słuchowe. Czasem są z tym zaskakujące kłopoty.

Drogie siostry i drodzy bracia, to słowo jest skierowane do nas wszystkich. Do mnie także. Często bywa tak, że otwieram słowo Boże i – a... w tej Ewangelii jest to i to, wiadomo... Nie, nie. Nie wiadomo... Kolanka! Kolego, klęknij. Siostro, klęknij. Bracie, klęknij. Poproś, żebyś usłyszał. Ależ ten Pan Bóg jest, trzeba Go prosić. Nie, to samego siebie trzeba przekonać. Trzeba się szarpać z Panem... Z samym sobą trzeba się szarpać! Ale ja już nie mam siły... No to proś. Zamiast powtarzać w kółko „Nie mam siły”, "Nie słyszę, jak mówi do mnie Bóg. Nie wiem, o co temu księdzu w ogóle chodzi" , to może zacząć wołać wreszcie: Daj mi usłyszeć Twój głos.

Ale jest też granica. Są granice, których nie wolno przekroczyć. Jest głębia, której nie wolno naruszyć. Prostackie tłumaczenie głębi jest profanacją. Jezus mówi: Nie rzuca się pereł przed wieprze. Są pewne głębokie myśli, wymagające naszego wysiłku – ucisku sobie zadanego. To boli. Wiem. Chrystusa też boli. Ale zjednoczeni w bólu z Nim, rodzimy nowe życie. Podejmujemy wysiłek dzięki temu, że zostaliśmy uzdolnieni. Mamy się do czego odwoływać. Duch Święty nie spakował się i nie wyprowadził z nas. Już jedno skrzydło ma rozwinięte i za chwilę odfrunie... – Nie. Jest się do kogo odwołać, więc wołaj.

Można słuchać, podziwiać i zupełnie nie trafi do nas to, co zostało powiedziane. Fajnie ksiądz mówił! Ale co było mówione?

Może się nam zdarzyć również trzecia z tych wersji, nad którymi dziś próbujemy się zatrzymać – Słuchać i posłuchać, stając się posłusznym.

Jest różnica między słowem słuchać i posłuchać. Kto posłucha, ten pokocha. Słuchać i posłuchać, stając się posłusznym.

Posłuszeństwo związane jest z wiarą. Posłuszeństwo to owoc wiary. Nie wiara owocem posłuszeństwa. A wiara rodzi się ze słuchania, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa.

Poznając Chrystusa, czerpię przekonanie z wiary, że do nikogo spośród nas nie ma pretensji i nikogo nie chce odrzucić. Choćby nie wiadomo co się działo w naszym życiu, jak by ono nie wyglądało, Pan potrzebuje wytrwałości i posłuszeństwa. Chce, żebyśmy wrócili do posłuchania słowa.

Nasza odpowiedź może być niedoskonała. Może pojawić się nawet zamknięcie. Ale jeżeli w te zamknięte drzwi uderzyło słowo Boże, to już jest dobrze. Skąd takie przekonanie? Skąd wiadomo, że to nie jest tanie pocieszenie, czy zabieg socjotechniczny, słowny księdza? Wiemy to ze słowa Bożego.

Dzisiaj prorok Ozeasz nawołuje lud – wróć. Nawet Pan Bóg podpowiada Izraelitom słowa modlitwy: Zabierzcie ze sobą słowa i nawróćcie się do Pana. Mówcie do Niego: „Przebacz nam całą naszą winę, w ten sposób otrzymamy dobro za owoc naszych warg”. Chciałby, żeby Mu wyszeptać jakieś słowa. Żeby z Nim najzwyczajniej w świecie porozmawiać.

Jak w świetle tego słowa wyglądają w tej chwili serca mężów, którzy udają, że nie widzą, jak żona pragnęłaby z nimi porozmawiać. Jak chciałaby wreszcie jakichś wyjaśnień.

Bóg chciałby, żebyśmy zaczęli od rozmowy, od modlitwy – Zabierzcie ze sobą słowa. Nie szykujcie się na jakieś nadzwyczajne efekty. Drogie siostry i drodzy bracia, jeśli włącza się nam przycisk „nadzwyczajne efekty” – musi się coś dziać, żebym tu był – trzeba go wyłączyć. Chodzi o prostotę słowa.

Wiemy, że chodzi o Jego miłość. O powrót do Jego miłości. Nie rozumiem słowa? Słowo zawsze chce mnie zawrócić do pierwotnej miłości, która się nigdy nie wyczerpie. Żaden grzech jej nie wyczerpie. Im więcej grzechów, tym więcej łaski. Nie jest to zachęta do popełniania grzechów. Im więcej grzechów i przeciwności, tym więcej pomocy Pan zsyła. Nie słyszę? Nie widzę? – Wołam! Rozpoczynam rozmowę.

Wzorem posłuszeństwa jest Chrystus. To On pokazuje doskonałe posłuszeństwo. To Jego podziwiają ludzie, gdy widzą, kim On jest, choć niekoniecznie za Nim idą. Nawet niebo, burza, morze są Mu posłuszne. Kim jest Chrystus, który dziś tłumaczy uczonemu w Piśmie – słuchaj. Pan mówi: Wsłuchaj się w głos rozbrzmiewający z Bożego słowa.

Bóg, wzywający do tego, żeby Go słuchać, rodzi w nas wiarę w Jego miłość, która absolutnie nie ma zamiaru oderwać nas od codziennego życia, od zajęć i obowiązków. Nie przyszliśmy tutaj po to, żeby się tanio pocieszać, zatrzasnąć drzwi od naszego życia i powiedzieć: To mnie nie interesuje. Przyszliśmy, aby nabrać mądrości, żeby spojrzeć na nasze życie we właściwym świetle.

Ozeasz mówi: Uleczę ich niewierność i umiłuję z serca, bo gniew mój odwrócił się od nich. Stanę się jakby rosą dla Izraela. Bóg nawilża swoim słowem brak wrażliwości naszych serc – to, że się już przyzwyczaiły, stwardniały. Stanę się jakby rosą dla Izraela, tak że rozkwitnie jak lilia i jak topola rozpuści korzenie.

Drzewa, rosnące na terenie Samarii i Palestyny mogą mieć 2-3 m wysokości, ale korzenie ich sięgają 15 – 18  metrów. Głęboko szukają wody.

Może czas przez rekolekcje sięgnąć głębiej w relacje z Panem Bogiem. Może dlatego Go nie słyszę, że czerpię już ze źródła pustego, mętnego, które nie ma nic wspólnego ze źródłem żywej wody.

Rozwiną się jego latorośle, będzie wspaniały jak drzewo oliwne. I mówi prorok: Wrócą znowu, by usiąść w mym cieniu, a zboża uprawiać będą, winnice sadzić – wrócą do swoich obowiązków. Pan będzie ich ochraniał. Inaczej spojrzą na swoje obowiązki. Bóg chce być rosą, co w Izraelu jest rzeczą zbawienną. Rosą miłosierdzia, które nawilża.

Bóg chce być cieniem, rosą. Bóg jest na wyciągnięcie ręki. Przychodzi w swoim Synu, Jezusie Chrystusie, tu i teraz. Droga siostro i drogi bracie, w Jego imieniu prośba: wróć, słuchaj. Wiara w Miłość rodzi się ze słuchania słowa Bożego. Kto posłucha, ten pokocha...

ks. Leszek Starczewski.