To Bóg daje śmierć i życie (10 IV 2010 r.)

Dobre Słowo 10.04.2010 r.

To Bóg daje śmierć i życie

To Bóg daje śmierć i życie – tak mówi psalmista. Nawet nie zaczyna od tego, że daje życie i śmierć, tylko śmierć i życie. To słowo objawia nam, że wszyscy umrzemy. Doświadczenie uczy nas, że umierają inni. Ale w końcu wszyscy umrzemy. Co na to Bóg? – W swoim Synu, Jezusie Chrystusie, ukazuje się jako Ten, który zna smak, odór, tragedię, masakrę śmierci. W Jezusie Chrystusie w wystarczający sposób ukazuje nam, że nie jest teoretykiem śmierci, ale jest praktykiem – jest Bogiem, który praktykuje śmierć. Jak Bóg praktykuje śmierć? – Tak, żeby ją pokonać, żeby – jak mówi słowo – wyrwać jej oścień, trujący jad, i żeby uczynić ją bramą do życia, bo to Bóg daje śmierć i życie, wtrąca do otchłani i z niej wyprowadza.

W swoim zmartwychwstałym Synu ukazuje nam prawdę niemieszczącą się w ludzkich kategoriach, której nie da się ubrać w ludzkie słowa, że jest moc większa od tragedii śmierci. I tą mocą jest zmartwychwstanie.

Ile jeszcze czasu będziemy mieli problem – jeśli mamy – z przyjęciem prawdy o zmartwychwstaniu, ze zmierzeniem się ze śmiercią, której przecież już doświadczamy, ilekroć tylko pokona nas grzech, słabość, ilekroć dobije nas jakaś dłuższa choroba, niemoc?... Ile jeszcze trzeba nam czasu, aby oswoić się z tajemnicą wyrażoną w słowach psalmisty: To Bóg daje śmierć i życie, wtrąca do otchłani i z niej wyprowadza?..

Apostołowie potrzebowali tego czasu. Słyszymy dziś w Ewangelii, że Jezus kilkakrotnie podejmował próbę dotarcia do nich z prawdą, że jest siła większa od śmierci i tą siłą jest zmartwychwstanie i życie. Apostołowie potrzebowali czasu i ten czas otrzymali.

Pogrążeni w smutku i płaczący, słysząc, iż Jezus żyje i że widziała Go Maria Magdalena, nie chcieli uwierzyć. Pogrążeni w smutku, przyjmując tylko ludzkie słowa i nie przyjmując słowa Bożego, nie chcą słyszeć, że jest życie, że jest siła potężniejsza niż śmierć. Nie chcą, bo to być może jeszcze nie jest ich czas.

Człowiek pogrążony w smutku, w dole, nie chce wierzyć. Czy to jest coś nieewangelicznego? – Gdy jeszcze raz przeczytamy dzisiejszy fragment Ewangelii i zdanie: Oni jednak słysząc, że żyje i że ona Go widziała, nie chcieli wierzyć, odnajdujemy miejsce i dla tego typu postaw, które i nas dotykają, kiedy nie chcemy wierzyć, że może być coś dalej niż tragedia, jaką przeżywamy, niż choroba, którą obrywamy jak krzyżem, niż rozczarowanie sobą, swoimi możliwościami, niż ból przeszywający nam serce, niż załamanie, w które wpadliśmy.

Nie chcemy wierzyć i dlatego Jezus nieustannie do nas przychodzi, nieustannie ponawia swój krok w naszą stronę, zapraszając nas do tego, byśmy wierzyli.

Trudne są lekcje, kiedy przychodzi nam kształtować wiarę w sytuacji kompletnie nas zaskakującej, całkiem nieprzewidzianej, nie do wyreżyserowania. Ale to też są miejsca stanowiące wyzwanie dla nas i dla naszej lichej kondycji, żebyśmy całą swoją siłę, moc i niemoc, pokładali w pierwszej prawdzie naszej wiary, jaką jest zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa.

Stajemy, Panie, dziś przed Tobą, by w oktawie uroczystości Zmartwychwstania dziękować Ci za to, że niestrudzenie objawiasz światu prawdę o tym, że jest siła większa od śmierci, że jest nią zmartwychwstanie. Dziękujemy Ci, że nie da się wszystkich spraw rozwiązać po ludzku, tak jak powiedział Piotr, który miał swoje przejścia: „Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach Bożych bardziej słuchać was niż Boga? Bo my nie możemy nie mówić tego, co widzieliśmy i co słyszeliśmy”. Dziękujemy Ci, że mówisz do nas, iż trzeba bardziej słuchać Bożego słowa, niż ludzkiego.

Dziękujemy Ci, Panie, za to, że Ty jesteś nad wszystkim i z pewnością przyjmujesz do siebie każdego powracającego z ziemskiej wędrówki. Wierzymy, że Ci, którzy w Tobie pokładali ufność w czasie życia ziemskiego, w tej chwili mają już jasność: wiedzą dlaczego i po co. Dziękujemy Ci, że my nie wiemy. Dziękujemy Ci, że pełni tajemnic krzyży, które nas spotykają, doświadczymy, kiedy spotkamy się z Tobą w Twoim domu.

Przyjmij dziś, Panie, naszą modlitwę za tych wszystkich, których śmierć zaskoczyła, za tych, którzy zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem. Przyjmij ofiarę ich życia, przyjmij ich, a także tych, którzy siedemdziesiąt lat temu, również w tamtych okolicach, w tragicznych okolicznościach ponieśli śmierć ze względu na wierność ojczyźnie.

Prosimy Cię, Panie, także o to, aby pogrążeni w smutku i płaczący z różnych powodów, którzy być może nie chcą wierzyć, byli przez Ciebie otoczeni szczególną opieką, i aby tę opiekę odczuwali także przez naszą modlitwę oraz modlitwę osób, które nie chcą rozpatrywać spraw każdego krzyża tylko po ludzku, ale pragną w świetle Twojego krzyża i zmartwychwstania spoglądać na każde, dosłownie każde wydarzenie życia.

Tobie, Panie, zawierzamy także nasz moment śmierci, który w tej chwili przed naszymi oczami jest zasłonięty, a który także nas czeka – jest ciągle przed nami.

Prosimy Cię, Panie, aby każda sytuacja dotykająca nas jakąś głębszą refleksją –jak powrót do Domu Ojca przed pięciu laty Jana Pawła II, jak i dzisiejsze wydarzenie – budziła w nas wielką troskę o to, abyśmy z drżeniem i bojaźnią zabiegali o wieczne zbawienie, abyśmy nie zagubili się w problemach codzienności, aby nie dzieliły nas bzdury, ale jednoczyło to, co najważniejsze – życie. Bo to Ty, Panie, dajesz śmierć i życie. I to życie ma ostatnie słowo w dziejach świata.

Ksiądz Leszek Starczewski