Po co komu niepewność? (27 IV 2010 r.)

Dobre Słowo 27.04.2010 r.

Po co komu niepewność?

Napięcia i niepewność mogą być okazją do poznawania siebie samego, tego, co w nas najbardziej ukryte i żądające konkretnego opowiedzenia się. Ilekroć przeżywamy takie ekstremalne sytuacje, jesteśmy zapraszani do bardzo jasnych, konkretnych i czytelnych postaw. Nas bardziej męczy brak opowiedzenia się po jakiejś konkretnej stronie, głębszego zaangażowania się w to, co jawi nam się jako przekonujące, niż wartości, wśród których się poruszamy, czy też ich brak. Męczące jest nie tyle dobro czy zło, ile brak opowiedzenia się po którejś stronie. Bądź zimny albo gorący! – mówi Księga Apokalipsy – nigdy letni.

W napięciu i niepewności znajdują się pierwsi wyznawcy Chrystusa. Po męczeńskiej śmierci Szczepana wzmogło się prześladowanie, które wielu z nich rozproszyło. Opowiadają się w takich chwilach po stronie Jezusa, czyli Tego, z którego powodu Szczepan oddał życie. Głoszą Boże słowo najpierw samym tylko Żydom, a niektórzy pochodzący z Cypru i z Cyreny, przybywając do Antiochii, przemawiali też do Greków, czyli rozszerzali krąg słuchaczy Dobrej Nowiny o Panu Jezusie. W opowiedzeniu się po konkretnej stronie, po stronie Jezusa, w warunkach niepewności, zagrożenia życia, doświadczają, że ręka Pańska jest z nimi, bo wielka liczba uwierzyła i nawróciła się do Pana.

Widzi to Kościół w Jerozolimie, bo wieść o tym dochodzi do Antiochii, i przybywa tam Barnaba. Gdy on przybył i zobaczył działanie łaski Bożej, ucieszył się i zachęcał wszystkich, aby całym sercem wytrwali przy Panu. Ta konkretna postawa pierwszych chrześcijan i głoszone z mocą Boże słowo są bardzo czytelnym znakiem, mocno zastanawiającym słuchaczy, przynaglającym także do konkretnych postaw i decyzji. Ci, którzy patrzyli na Barnabę – jak zauważa św. Łukasz w relacji z Dziejów Apostolskich – widzieli, że był człowiekiem dobrym i pełnym Ducha Świętego i wiary. Pozyskano wtedy wielką liczbę dla Pana. – Owoce, konkretne przełożenie Ewangelii na życie są najbardziej czytelnym i klarownym przynagleniem do decyzji. Jezus powie: Poznacie ich po owocach.

Stąd zachęta Bożego słowa, żebyśmy po pierwsze prosili Pana o odwagę opowiadania się po Jego stronie w ekstremalnych sytuacjach, w różnych napięciach, oraz o głębszą i wzmożoną modlitwę do Ducha Świętego, byśmy umiejętnie wybierali Jego zachęty, Jego słowo i szli za Nim. A jeżeli zauważamy, iż nie ma w naszych sercach przekonania, nie ma w naszych myślach pragnienia, żeby w tej chwili opowiedzieć się za Jezusem, jeżeli nie doświadczamy światła, to albo o nie prośmy, albo samemu w sobie podejmijmy decyzję i zmierzmy się z pytaniem: Kim ja jestem? Czy rzeczywiście jestem chrześcijaninem? Czy naprawdę wchodzę w to, co się dzieje, w sposób świadomy? Na ile opowiadam się konsekwentnie, idąc za Panem?

Sytuacje ekstremalne wcale nie muszą być zatem okazją do jakiegoś wewnętrznego tąpnięcia, ale stają się niesamowitą możliwością odkrycia prawdy o sobie, jeżeli tylko podejmujemy konkretne decyzje.

Barnaba udał się też do Tarsu, aby odszukać Szawła. A kiedy go znalazł, przyprowadził do Antiochii i przez cały rok pracowali razem w Kościele, nauczając wielką rzeszę ludzi. W Antiochii też po raz pierwszy nazwano uczniów chrześcijanami, czyli tymi, o których Jezus powie, że mają być solą ziemi, mają –przynależąc do Niego – Jego samego ukazywać. Świadectwo budzi powołania – mówi w przeżywanym obecnie Tygodniu Modlitw o Powołania Benedykt XVI – konkretne czyny skłaniają do refleksji. Panuje dziś inflacja słowa, mamy za dużo słów, a za mało ich potwierdzenia w rzeczywistości.

W podobnie ekstremalnej sytuacji, pełnej napięcia, znajdują się Żydzi, którzy chodzą za Jezusem. Z jednej strony chcą pozostać wierni tradycji przekazywanej przez ich nauczycieli – uczonych w Piśmie i faryzeuszy. Z drugiej strony widzą, że nauka Jezusa jest z niezwykłą mocą i siłą przekonywania obecna także w synagogach, w miejscach, gdzie Jezus się pojawia. Ale nauczyciele żydowscy są skonfliktowani z Jezusem. Ta niepewność zaczyna Żydów męczyć, mówią więc do Niego: Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie. Żądają otwartych, widocznych dla oczu deklaracji. Bardzo ciekawa jest postawa Jezusa, który odpowiada: Ja wam to powiedziałem, to już wybrzmiało w sposób konkretny, a nie wierzycie, a nie przyjmujecie tego przez ufność. Intelektualne obróbki, kalkulacje, ułożenie sobie tego wszystkiego już nastąpiło, ale nie ma decyzji ufności. Jezus odwołuje się do swoich czynów, jakich dokonuje w imię Ojca, bo one składają świadectwo, ale Żydzi, którzy pytają, nie wierzą, nie ufają, nie opowiedzieli się po stronie ufności. Stało się to dlatego, że nie są z Jego owiec, czyli nie słuchają Jezusa, nie stają się posłuszne Jego głosowi. Mogą cytować nawet słowa Jezusa, jak się okaże po konkretnej decyzji sprzeciwu wobec Niego. Wycofają się i będą wobec Niego bardzo wyrywkowo i przebiegle cytować Jego słowa, choćby nawet w procesie: On mówił, że zburzy świątynię i w trzy dni wzniesie ją na nowo.

Dzisiaj słowo zaprasza nas do refleksji na temat napięć i przeżywanych niepewności, tego konfliktu, w którym często jesteśmy, czyli walki z myśleniem świata i myśleniem samego Boga. Nasz Bóg jest wielki. W naszych sercach też budzą się wielkie oczekiwania wielkich rzeczy, ale wielkie rzeczy, które czyni Bóg, dokonują się małymi krokami. Dokonują się w głupstwie głoszenia słowa i posłuszeństwa temu słowu. Dokonują się w śmierci, którą podejmie Jezus, bo z niej tryśnie życie. Chcemy tego doświadczać i widzieć to, co jest znakiem od Boga. Nie da się tego zrobić bez ufności, bez prośby o ufność, a ufność nie wzbudzi się w naszych sercach bez wierności słowu, bez większej podatności na słuchanie tego, co mówi Bóg, a nie tego, co podpowiada nasze serce, czy też serca innych ludzi naznaczonych tylko i wyłącznie ludzkimi oczekiwaniami, nastawieniem: Baw mnie! względem Boga. Zaspokajaj moje potrzeby! Zaspokajaj moje zachcianki!

Prośmy Pana, żeby w tym konflikcie, w tym napięciu, w tej niepewności, nie brakowało nam odwagi modlitwy o Ducha Świętego do konkretnych decyzji i do konkretnych czynów, które wsparte Jego działaniem są możliwe do wykonania. I żeby nastawienie na te czyny zawsze wiązało się z małymi krokami, które będą inicjować drogę do odkrycia wielkich rzeczy.

Droga siostro i drogi bracie, Jezus ciągle żąda opowiadania się po Jego stronie. Dlaczego to robi? Dlatego, że jasność i klarowność naszych decyzji będzie budziła w nas nową moc. Natomiast lawirowanie między powierzchnią, między tym, co nam się wydaje, ciągłe wycofywanie się, będzie nas niszczyć i męczyć. Niszczy nas nie tyle chodzenie za Jezusem, ile pozorne opowiadanie się po Jego stronie.

Panie, przymnóż nam odwagi, abyśmy nie uciekali przed niepewnością i napięciami, ale w nich dokonywali konkretnych decyzji. Oby zawsze w tych konkretnych decyzjach Twoje imię było na pierwszym miejscu, uwzględnianie Twojej obecności było dla nas kluczem do kroczenia przez życie.

Ksiądz Leszek Starczewski