Duch Święty do wzięcia (25 VII 2010 r.)

Dobre Słowo, 25.07.2010 r.

Duch Święty do wzięcia

Cuda się zdarzają. Do takich cudów z pewnością zaprasza nas Jezus, kiedy poleca wołać o Ducha Świętego. Moc Jego pomysłów, sposobów, żeby nasze serca budzić, jest ogromna. Z taką mocą Ducha Świętego Jezus staje pośród nas. Chce nam dać Ducha Świętego.

Ojciec z nieba da Ducha Świętego. DA. Da tym, którzy Go proszą. Słyszeliście, drodzy bracia i siostry? Da. To jest konkretne słowo: da. Nie ma innej opcji. – Może da, może nie da? Może rozmyśli się w ostatniej chwili? – Da Ducha Świętego. To pewne. Jezus tak mocno i systematycznie Go przyjmował. Dzisiaj jest przyłapany na modlitwie. Tego samego Ducha pragnie udzielać. Bo ktoś, kto chce przejść przez życie i Go naśladować, może to uczynić tylko w tej samej mocy. W tym samym klimacie. Nie ma innych dróg. Nie ma innych śladów, przez które można przejść przez życie i zwycięsko sfinalizować je w wieczności.

Święty Paweł przypomina o tym cały czas Kolosanom. List jest skierowany do osób myślących, że Jezus jest jednym z duchów, które mogą do Boga doprowadzić. Paweł wyjaśnia: Nie, Chrystus jest Jedyny. Razem z Chrystusem jesteście pogrzebani w chrzcie i wszyscy z Nim zostaliście wskrzeszeni przez wiarę w moc Boga, który Go wskrzesił. Zostaliście wpisani w obdarowywanie Boga, który poradził sobie ze śmiercią, wskrzesił z niej Jezusa, to wskrzesi i was. To On ma sobie poradzić. Święty Paweł pisząc o tym, że Jezus jest Pośrednikiem, który udziela tego Ducha i tylko w tym klimacie można dostać się do Ojca, mówi także o tym, że korzystanie z tej łaski nie jest niczym skomplikowanym. To nie jest kwestia pokonywania ogromnych przestrzeni, nastawień, stwarzania klimatów. Nic nie trzeba kombinować. Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą.

Głupstwo słowa znów wraca. Święty Paweł mówi tak: I was umarłych na skutek występków i ,,nieobrzezania” waszego ciała – czyli kompletnie nieprzygotowanych, martwych, nieprzekonanych do tego, że coś się może zdarzyć, że mogą to być przyjemne chwile – razem z Chrystusem Bóg przywrócił do życia. Darował nam wszystkie występki, wszystkie, o których myślałeś, że ci nie darował. Masz jakiś mały występek, o którym teraz myślisz? Jest coś, co cię gnębi? Święty Paweł głosi słowo i mówi, że Bóg darował nam wszystkie występki.

Który występek ci ciąży najbardziej, wprowadza w stan przekleństwa, bo trudno to nazwać błogosławieństwem? Co cię dręczy? Słowo chce tego dzisiaj dotknąć. I chce powiedzieć: Bóg darował wszystkie występki. Święty Paweł tłumaczy to Kolosanom i wszystkim nam, żebyśmy nie mówili: Nie, nie. Ja muszę to najpierw przemyśleć, zrozumieć. To musi do mnie dotrzeć. Muszę się przygotować. Błysnąć przed Panem Bogiem. Nie stanę taki nieprzygotowany. – Nie. Darował nam wszystkie występki, skreślił zapis dłużny, obciążający nas nakazami. Nie mówi: Nakazuję ci, żebyś uporządkował najpierw relacje z innymi, wszystko, co się w tobie dzieje, dopiero wtedy przyjdź. Nie. Ty sobie nie uporządkujesz relacji z innymi. To może zrobić tylko Bóg. To On porządkuje. Usunął go z drogi, przygwoździwszy go do krzyża. Usunął występek.

To Bóg przebacza. To za twój, mój grzech umarł Jezus Chrystus. Już umarł. Bierz Ducha. Wołaj Go! Żeby to dotarło do twojego serca. Konkurencja jest niesamowita. Tysiące napływających myśli, przeciwnicy, którzy stają już od rana – rozśpiewani, rozhulani. Przychodzą we wszystkich bólach, zwątpieniach. Konkurencja chce ci powiedzieć: Nie, nie, nie. Musisz najpierw zrobić tysiąc dwieście pięćdziesiąt sześć rzeczy. – Nieprawda. Bóg usunął występek, przygwoździł, zmazał, skreślił. Darował dług. Święty Paweł nagromadził tyle słów, żebyśmy nie komplikowali życia. Żebyśmy przyjęli dar. W jaki sposób? – Prosząc o Ducha Świętego. O duchowe odstresowanie, uwolnienie, odciążenie. Jezu, odciąż mnie. Człowiek, który przyjaciół nie potrafił ugościć chlebem, musiał iść do sąsiada. W nocy wołał, tłukł się. Nawet gdy mu tamten nie otworzył ze względu na przyjaźń, otworzył z powodu natarczywości, bo tak się dobijał, że nawet stopery w uszach nie pomogły J.

O ileż bardziej Bóg odpowie na nasze wołania.

Druga prawda, której słowo chce dziś dotknąć, dotyczy naszych wyobrażeń o Panu Bogu. Droga do Niego, przez nas często wyobrażana, wygląda tak: Najpierw muszę zrobić to, potem to... Najpierw, najpierw… I w końcu na spotkanie z Bogiem nie będzie czasu. Jeszcze koronka. I Zdrowaś Maryjo. Najpierw tamta modlitwa. A na przebywanie z Panem zabraknie czasu. Te rozważania mają nas wprowadzić w przebywanie z Bogiem. Celem jest przebywanie z Jezusem. Cieszenie się Jego obecnością. Jego Miłością. Przebywanie razem z Nim.

Możemy mieć problem z obrazem Pana Boga, wyobrażać Go sobie jako Kogoś, z kim trzeba się targować, dochodzić, przedstawiać swoje racje, bo przecież On jest uparty. Tyle ma spraw na głowie, że nie będzie się nami zajmował, więc trzeba Go jakoś udobruchać. Możemy mieć obraz Pana Boga jako właściciela hipermarketu duchowego, który ma na półkach najlepsze towary i teraz trzeba wytargować cenę.

Przedwczoraj albo wczoraj miała się odbyć akcja protestacyjna przeciwko łamaniu praw człowieka w jednej sieci hipermarketów. W niektórych punktach znajduje się tam różowa lub czerwona naklejka, na którą pracownik musi stanąć, gdy chce iść do toalety, i czekać, aż łaskawie kierownik odpowiedzialny za dział spojrzy i pozwoli mu iść. Brzmi to skandalicznie, ale wielu z nas przykłada tę samą kalkę w stosunku do Pana Boga. Wyobrażamy Go sobie jako kogoś, kto wydaje zezwolenia: Idź się wysiusiaj. Stań na tej kropeczce. Stój, aż Mi się zacznie coś podobać. Aż Mi jakoś zaimponujesz. – Możemy mieć taki obraz. I z tego słowo chce nas dziś oczyścić. O to nas pyta: Czy czasem nie mam obrazu Boga, który zamiast chleba daje kamień, a zamiast jajeczka na jajecznicę daje skorpiona? Czemu skorpiona? – Bo skorpion miał taką właściwość, że zwijał się w kształt przypominający jajko i można się było pomylić.

Jaki masz obraz Boga? Jaki On jest? Konfrontuj. Wiem, że słyszałeś o różnych obrazach Boga. To dobrze. Ale jaki TY masz obraz Pana Boga? Nie pytam, o jakich słyszałeś, ale jaki masz? – Ty, droga siostro. Ty, drogi bracie.

Pan Jezus chce dziś zrobić korektę tego obrazu. Jeśli masz obraz Pana Boga bardzo otwartego na ciebie, pragnie ci powiedzieć, że jest jeszcze bardziej otwarty, niż myślisz. A jak masz obraz Boga, który jest kierownikiem na wydziale, to ci chce powiedzieć: Nie, nie. To nie tak.

I ostatnia kwestia. Kiedy Pan Jezus wraca naładowany Duchem Świętym z modlitwy, wreszcie pojawia się u Jego uczniów prośba. Jeden z uczniów przystąpił do Niego: Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów. Oni się chyba nie modlili. Chłopaki, nie modliliście się do tej pory? Co z wami? Teraz dopiero wpadliście na to? Co z twoją modlitwą? Jak ona dzisiaj wygląda? – A jak by nie wyglądała. W tej chwili nas to nie obchodzi. Czy zaniedbałeś modlitwę, czy nie, czy jesteś tak wierny, że nie ma wierniejszego od ciebie, to teraz nie ma znaczenia. Trzeba teraz z jednym z uczniów powiedzieć do Jezusa: Panie, naucz  mnie  modlić się w tych realiach, w których jestem. Nie daj, Panie, bym szukał modlitwy poza tym, co jest.

Jezus odpowiada: Kiedy się modlicie, mówcie. – Jezus jest nakręcony, bo jak załapał, że chłopaki są zainteresowani modlitwą, to się zapalił, żeby im odpowiedzieć. Uczy ich nowej modlitwy – Ojcze nasz – a potem przytacza wspomniany przykład z przyjacielem. Zachęca: Proście, a będzie wam dane. Jezus jest maksymalnie nakręcony, bo chce wylać Ducha Świętego. Bierzcie, chłopaki! Dajcie sobie czas na Ducha! Dziewczyny, bierzcie! – Bo chodziły za Nim też dziewczyny, dla jasności.

Jezus jest nakręcony. Przypomnijcie sobie sytuację, jak naciśniecie u swoich znajomych jakiś punkt, w którym są dobrzy. Co się z nimi dzieje? – Gdy ktoś jest, na przykład, dobry w klejeniu samolotów, w robieniu ciasta, w uprawianiu działki. Spróbujecie ich o coś zapytać. Zobaczycie, jak się nakręcą! J To samo jest z Jezusem. Zapytajcie Go o modlitwę, zobaczycie, jak Go nakręcicie. Panie, naucz nas się modlić. – Serio? Mogę? No to już. :) Odpowiada jednym tchem. Przykład za przykładem. Słuchaj, to będzie dobre. Pójdziesz do przyjaciela, on będzie nastawiony do ciebie negatywnie, nie zechce z tobą rozmawiać, ale w pewnym momencie kupisz go natręctwem. O ileż bardziej Bóg da wam, czego potrzebujecie. Chociaż jesteście źli – tak się postrzegacie – to przypomnijcie sobie, że macie takie chwile, F-16 dobroci swojego serca – taki maksymalny odrzut. Stać was na dobro. Może to było raz w życiu. O ileż bardziej Bóg! On jest źródłem wszelkiej dobroci.

Poproś Pana Jezusa – takie proste kazanie, dla małych dzieci. – Poproś Pana Jezusa, żeby cię nauczył się modlić. Poproś Go. Zobaczysz, jak Go nakręcisz. Doprowadzisz Go do szaleństwa. – Oni też chcą Ducha. Oni pragną przez to przejść. Oni wierzą. Tym, co Jezus najbardziej podziwia w człowieku, jest wiara.

Panie Jezu, dziękujemy Ci za to, że tak bardzo kręci Cię i wciąga prośba o to, abyś nas uczył modlić się naszym życiem.

Dziękujemy, że miłość, jaką przez Ciebie Ojciec objawia, jest miłością nieodwołalną, bez względu na to, czy jesteśmy Sodomą i Gomorą, czy też niebieskim Jeruzalem. Niezależnie od naszej formy – kochasz. Czy taplamy się – jak bohater przypowieści o marnotrawnych – w błocie, chcąc zjeść to, co jedzą świnie, czy też jesteśmy pięknymi owieczkami, które śmigają po zielonych pastwiskach, nawet jak deszcz kropi, Ty kochasz nieodwołalnie.

Wciągnij nas, Panie, w modlitwę, bo przecież Duch Święty jest do wzięcia.

Ksiądz Leszek Starczewski