Zapragnąć narodzenia Jezusa (24 XII 2009)

Zapragnąć narodzenia Jezusa

Pan Bóg działa po godzinach. Tak przedstawia się w historii zbawienia. W chwilach, w których wydaje się, że wszystko jest w ciemnościach i ewentualnie zostaje tylko oczekiwanie na poranek, Bóg wkracza w sposób zdecydowany.

Naród kroczący w ciemnościach ogląda światłość wielką. Pasterze czuwający i pełniący straż nocną nad swoim stadem, oglądając zewsząd otaczającą ich, oświecającą chwałę Pańską, obecność Pańską, także się przestraszyli.

W momentach, kiedy wydaje się, iż zostaje tylko ciemność czy też machnięcie ręką na Boga, który naobiecywał, rozkochał, rozczulił i sobie gdzieś poszedł, kiedy rezygnacja chce ogarnąć całą siłą mroku ludzkie serce, Bóg wkracza zdecydowanie. To dzieje się właśnie w tej chwili. Właśnie teraz, dziś, rodzi się Zbawiciel. W tej ciemności, pod ciężkim jarzmem, gdy mamy drążek na ramieniu, a nad sobą pręt ciemięzcy, który jak przykre doświadczenie, zranienie, bije nas i dręczy, w chwilach, kiedy wydaje się, czy nawet jesteśmy przekonani, że wszystko uległo całkowitej ruinie, Bóg zaczyna interweniować. Z całą mocą objawia swoją wolę zbawienia, pragnienie doprowadzenia każdego człowieka do pełni szczęścia. Św. Paweł mówi: Ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom. Tak, taka łaska ukazuje się w chwilach najmniej oczekiwanych.

Pan Bóg działa po godzinach. Zwróćmy uwagę, że zarówno Wielkanoc, jaki i Boże Narodzenie, to czas, w którym objawia się ta pierwsza podstawowa prawda naszej wiary. Najważniejsze rzeczy dzieją się wtedy, gdy ziemię ogarniają ciemności i nikt się nie spodziewa Bożej interwencji. Stąd wezwanie do czuwania. Z nauczania Kościoła, z Ewangelii św. Łukasza, czerpiemy przekonanie, iż w nocy w Betlejem rodzi się Zbawiciel. Także w przypowieściach Jezus odwołuje się do motywu czuwania, które kończy się o północy: o północy nadchodzi Oblubieniec – panny roztropne zostają, panny głupie, nierozsądne, gdzieś giną.

Głupotą byłoby wierzyć, że noc nigdy się nie skończy. Głupotą byłoby przekonanie, że ciężkie jarzmo dźwiganych grzechów, słabości, jakiegoś zmarnowanego etapu życia, będzie trwało wiecznie. Bóg mówi dziś zdecydowane tak woli zbawienia. Wyraża ją w bardzo konkretny, widzialny, a jednocześnie zaskakujący sposób – w małym Dzieciątku. Nie robi tego po to, aby wzbudzić w nas tylko i wyłącznie sentyment. On chce dotknąć realiów naszego życia, naszej biedy, kompletnego nieprzygotowania. Można być nieprzygotowanym na święta i przeżyć Boże Narodzenie. Można także być przygotowanym na święta i nie przeżyć Bożego Narodzenia.

Dziś, kiedy słuchamy tych słów podczas nocnej Eucharystii zwanej Pasterką, Bóg puka do naszych drzwi i mówi: Dziś jestem dla ciebie. Dziś przychodzę z całą należytą mocą do twojego serca. Chcę, abyś doświadczył mojej interwencji, mojego zbliżania się do ciebie.

Zaproszenie to skierowane jest do nas. Obejmuje centrum naszych doświadczeń, naszego życia, naszej biedy. Siostro, bracie, nie musisz mieć spełnionych zewnętrznych warunków, choć one często znajdują się w centrum naszych przygotowań. Ważne, aby twoje serce po prostu zapragnęło n a r o d z e n i a Jezusa, spotkania z żywym Bogiem, który pozwala się doświadczyć, zobaczyć.

Biskupi Polscy, pisząc list na Niedzielę Świętej Rodziny 2009 roku, zauważyli: W okresie Bożego Narodzenia wszyscy „ludzie dobrej woli” wracają z tęsknotą w duszy do Betlejem. W sercach wierzących narasta zaś pełne zdumienia i wdzięczności wołanie: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego nam dał”. Obok tej Miłości objawionej w Jezusie nie można przejść obojętnie. Emocje, jakie w tych dniach ożywają w kolędach i przy dzieleniu się opłatkiem, to za mało. Jezus „opuścił śliczne niebo, a wybrał barłogi” nie po to, by nas wzruszyć, lecz aby nas zbawić. Betlejem to nie sentymentalna historia, ale kluczowy etap walki, jaką Bóg podjął o człowieka. Ewangelie zostały spisane już po zmartwychwstaniu i opisują narodzenie Tego, który dla nas i dla naszego zbawienia został ukrzyżowany, umarł i zmartwychwstał. Betlejem i krzyż idą razem i wzajemnie się wyjaśniają!

Kluczowy etap walki, jaką Bóg podjął o ciebie, odbiorco Dobrego Słowa, następuje właśnie teraz. Tej nocy, tego dnia, Bóg działający po godzinach, przyszedł. Oczekuj Pana, bądź mężny, bądź dzielna, wyrzekaj się bezbożności, czyli traktowania twoich ciemności, zranień, niedomagań, niewiary, jako bóstwa, jako tego, co rzekomo miało się wydarzyć w twoim życiu i być wszystkim, co miało cię spotkać. Pobożnie żyj na tym świecie, to znaczy, spójrz na swoje codzienne zmagania z życiem tak, jak patrzy na nie Bóg, czyli od strony zwycięstwa. Bóg staje się Człowiekiem, byśmy po Bożemu patrzyli na ludzkie sprawy, a nie po ludzku na sprawy Boże.

Dziękujemy Ci, Panie, za to, że od każdej nieprawości i od wszelkich grzechów wybawiasz nas. Dziękujemy, że zapraszasz nas, abyśmy korzystali z tych darów, zbliżając się w pokorze do Ciebie dziś nam narodzonego. Prosimy – bo tylko Ty możesz to zrobić – pomnóż radość, zwiększ wesele wypływające z doświadczenia wiary, ufności w Tobie pokładanej. Pomóż nam odkryć, jak bardzo zazdrosna o nas jest Twoja miłość – tak zazdrosna, że dokona pełni zbawienia w naszym życiu.

Jezu obecny bardzo osobiście we mnie w tej chwili, w tym rozważaniu i w tym spotkaniu, dokonaj Bożego Narodzenia. Dokonaj nowego spojrzenia w świetle Twojej miłości na te wydarzenia i doświadczenia, które przeżywam. Nie daj, Panie, bym uwierzył, że to jest wszystko, co mi się przydarzy. Przymnóż mi wiary w to, że czeka mnie dużo więcej, że zobaczę jeszcze więcej niż to.

Ksiądz Leszek Starczewski