Siła błogosławieństwa (1 I 2010)

Dobre Słowo  1.01.2010 r.

Siła błogosławieństwa

Sam chciałbym usłyszeć to błogosławieństwo, które wypowiada dziś Bóg nad swoim ludem. Wypowiada je przez pokolenie kapłanów. Bardzo mocno zapisuje się ono w historię biblijną i w historię Jezusa, który sam z błogosławieństwa korzystał.

Błogosławić to znaczy uzdalniać do dobra. Błogosławieństwo, które wypowiada Bóg, zawsze staje się punktem zwrotnym. Błogosławieństwo, które wypowiada Bóg, dotyka człowieka przez człowieka. Człowiek może być błogosławieństwem. Wcale nie musimy być dla kogoś przekleństwem. Zaczynający się dziś rok nie musi być dla nas przekleństwem, nawet jak rozpoczął się nie tak, jak chcielibyśmy. Bóg przez człowieka objawia błogosławieństwo.

Niech cię Pan błogosławi i strzeże, to znaczy niech On twój każdy krok wyprowadzi na dobro, niech strzeże go pilnie, aby z tego, co dzieje się w twoim życiu, zrodziło się wieczne szczęście.

Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech się do ciebie uśmiecha, niech twoje oczy widzą Boga, który uśmiecha się miłością, miłością cię ożywia. Ile uśmiech potrafi wnieść w życie, ile może zdobyć w sercu, ile chmur znika, kiedy pojawia się uśmiech wypływający z przyjęcia błogosławieństwa!

Niech cię obdarzy swą łaską – niech cię obdarzy tym, co jest potrzebne do tego, by życie rozwijało się, napełniało się mocą, by osiągnęło pełnię.

Niech zwróci ku tobie swoje oblicze i niech cię obdarzy pokojem.

Chrystus jest wpatrzony w człowieka. Nieustannie wpatruje się w nasze życie. To życie jest dla Niego więcej warte, niż Jego własne. Taki Bóg objawia się, taki przychodzi z błogosławieństwem w pierwszy dzień nowego kalendarzowego roku. Bóg poleca, aby wzywać Jego Imienia nad synami Izraela, żeby On mógł błogosławić. Nie wiem, czy zwróciliście uwagę, ale jedna z najczęstszych intencji Mszy świętych, jakie zamawiają ludzie, jest o Boże błogosławieństwo. O to, aby uzdolnienie do życia – bo błogosławieństwo jest uzdolnieniem do życia – nie opuszczało nikogo, żeby nie opuszczało naszych bliskich, żeby także nie opuszczało naszych wrogów, bo Jezus poleca, aby błogosławić tych, którzy nas prześladują. Żeby to uzdolnienie do życia sięgało głębi, sięgało tego, co może być jakimś lękiem czy niepokojem, żeby wyzwalało w nas pokój.

Niech cię Pan obdarzy pokojem. Pokój jest możliwy. W Kościele pierwszego stycznia świętujemy także jako dzień modlitw o pokój, bo pokój jest możliwy, a źródłem pokoju jest zupełnie bezbronny, ale niezwykle mocny Jezus narodzony z Maryi za sprawą Ducha Świętego.

Spotkanie z błogosławieństwem jest zawsze zaproszeniem do tego, by o nim mówić, by innych błogosławić. Przyjęcie błogosławieństwa zawsze wiąże z przekazywaniem go dalej. Zwróćmy uwagę, że pasterze, którzy pospiesznie udali się do Betlejem – wcześniej pełni strachu, bo przecież przestraszyli się tej jasności, która ich spotkała, tak jak my możemy się przestraszyć bliskości Pana przychodzącego w darach zupełnie niespodziewanych, na przykład w uwielbieniu – gdy ujrzeli Maryję, Józefa i Niemowlę leżące w żłobie, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. Jeszcze nie złożyli osobistego świadectwa, ale już przekazywali błogosławieństwo. Opowiedzieli o tym, co im zostało objawione, przekazali to, co im ktoś powiedział. To też ma moc – przekazać słowo, które się usłyszy, słowo błogosławieństwa, nawet gdyby sam człowiek się w nim nie odnajdywał, nawet gdyby brakowało mu motywacji do tego, żeby przyjąć je  osobiście, nawet gdyby był jeszcze pod wrażeniem i przerażony – tak jak pasterze. Przekaż słowo, które usłyszałeś, nawet gdy nie jesteś w stanie go zrozumieć, nie uznajesz go za twoje osobiste. Przekaż słowo, nawet gdy sam wewnątrz nie jesteś może do niego jeszcze przekonany, wydaje ci się, że to sen, bo to się działo dziś w nocy. Pan Bóg działa po godzinach.

Wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu co im pasterze opowiadali. Zdziwienie jest jednym z elementów towarzyszących głoszeniu błogosławieństw, tego, co się usłyszało. Ale zdziwienie nie wystrasza pasterzy. Maryja ma sposób na to, co Ją zaskakuje i przerasta – zachowuje to i rozważa w sercu. Nie robi z tego jakiegoś newsa, czy elementu, który ma odrzucić. Powoli Ona sobie to wszystko w swoim sercu zachowa. Maryja wie, że jest czas. Nie pospieszajmy Jej. Nie pospieszaj swojego serca, kiedy widzisz, że coś cię przerasta. Powolutku.

Zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała w swoim sercu. Przyjęła je do siebie. Nie denerwuj się, że nie rozumiesz wszystkiego z historii swojego życia, nie roztrząsaj tego. Po prostu powolutku zachowuj i rozważaj jak Maryja. Niech cię to przerasta, żeby Bóg był Bogiem. Niech nie będzie to dla ciebie zrozumiałą sprawą, żebyś nie szedł pod rękę z Panem Bogiem: Już Cię zrozumiałem, wiem, co się tam kryje... Pozwól, aby cię to przerastało, zachowuj wszystkie te sprawy i rozważaj je w swoim sercu.

Pasterze wracają wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane. Tak, jesteśmy zaproszeni do tego, by wielbić Boga, tak jak nam jest to powiedziane, nawet gdyby po ludzku nie było do tego powodów. To jest siła, to dopiero jest wzrost wiary. Wielbij Boga, nawet gdybyś po ludzku nie widział do tego powodów, nawet gdyby wydawało ci się, że robisz coś wbrew sobie. Pasterze wrócili wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane.

Nadszedł wreszcie ósmy dzień. Tak też dziś Kościół zamyka świętowanie tego szczególnego dnia, oktawy Bożego Narodzenia. Kiedy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus. Niedawno rozmawiałem z młodymi rodzicami, którzy planują, aby ich dziecię, nie tyle obrzezać, co ochrzcić, bo są katolikami, a katolicy nie stosują tego, co nasi starsi bracia w wierze. Zapytałem: Słuchajcie, tu jest napisane – „ósmy dzień”. A dla was, który jest to dzień po narodzinach? Oczywiście nie chciałem im tego powiedzieć, żeby ich gasić, tylko żeby podkreślić ważność dnia, jakim jest szczególne oddanie Bogu dziecka, które się otrzymało – nadanie Mu imienia, wiążącej go z Bogiem tożsamości.

Imię Jezus oznacza Jahwe zbawia. Rodzice Jezusa też zrobili to, co im polecono, i wcale nie czuli się przedstawianymi przez Pana Boga pionkami w grze. Tu nie ma pionków w grze. Bóg nie gra w życie. Bóg je kocha. Ktoś, kto kocha – nie gra. Bóg nie gra i nie bawi się naszym życiem, dając nam kolejny rok, po tym, a nie innym, i w perspektywie takich, a nie innych wydarzeń. Ktoś, kto kocha, nie jest partnerem – partner jest w biznesie. Ktoś, kto kocha, wpisuje się w historię życia i od tej chwili życie kochanej osoby jest jego życiem. A Jezus pokazał jeszcze coś więcej – że nasze życie stanowi dla Niego większą wartość, niż Jego własne.

Rozważajmy te sprawy i zachowujmy je w sercu przez ten rok. Błogosławmy Pana za to, że nam błogosławi, za to, że nawet przekleństwo jest w stanie obrócić w błogosławieństwo, za to, że ma pełnię władzy i wszystkie rzeczy Mu służą, nawet największe tragedie są u Jego stóp. I tylko On zna czas i ten czas daje, wyprowadzając z tego dobro.

Panie, dziękujemy Ci za błogosławieństwo. Prosimy, abyśmy Cię błogosławili od samego rana, kiedy oczy przetrzeć zdołamy, abyśmy przywoływali Ducha Świętego, który niesie życie i abyśmy błogosławili siebie nawzajem, błogosławili siebie znakiem krzyża na czole, błogosławili słowem, błogosławili czynem.

Dzięki Ci, Panie, za to, że z błogosławieństwem ruszamy w ten kolejny rok, który jest Twoim darem, tak jak całe nasze życie.

Ksiądz Leszek Starczewski