Łagodny i wytrwały (10 I 2010 r.)

 

Łagodny i wytrwały

Całe mnóstwo łagodności spływa z Liturgii Słowa w niedzielę Chrztu Chrystusa. Bóg jest taktowny wobec historii życia każdego człowieka. Bóg kocha miłością całkowitą, bezgraniczną i niezwykle konsekwentną, wytrwałą. Objawia się jako będący pośród nas w swoim Synu – Jezusie Chrystusie. To Sługa, w którym Ojciec ma upodobanie. To ktoś więcej niż sługa, bo Syn Boży. Bóg swoją łagodność objawia w Synu, którego posyła, aby w ludzkim sercu odnajdywał obraz i podobieństwo Boże. Aby oczyszczał je, czynił coraz bardziej otwartym na moc Ducha Świętego, na ogień miłości, która nie przechodzi, nie mija, jest wieczna.

Zapowiedź Bożej interwencji, Bożej łagodności i zdecydowania ukryta jest w proroctwie Izajasza w obrazie tajemniczego Sługi podtrzymywanego przez Boga, wybranego, w którym Bóg ma upodobanie. Jest On obdarzony na stałe Duchem Świętym. Duch Święty w Nim zamieszkał, na Nim spoczął. Staje on z taktownym podejściem do ludzkiej historii: Nie będzie wołał ani podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. Sługa objawia Boga świetnie rozeznanego w ludzkiej kondycji, Boga, który wie, że trzeba czekać, cierpliwie towarzyszyć człowiekowi, wytrwale uczyć go wiary w miłość większą od jego strachu, grzechów. Rozumie, że trzeba z niezwykłą konsekwencją wlewać w duszę moc, siłę, która pomoże mu pokonywać zniechęcenia, załamania i utrwali w sercu otwartość na dar wieczności, na dar miłości, która nigdy nie przeminie.

Sługa zapowiadany w proroctwie Izajasza z mocą ogłosi Prawo. Nie będzie się zniechęcał ani się nie załamie. Jak dobrze, że Bóg posyła kogoś, kto będzie miał wystarczającą siłę, by się nie zniechęcić i nigdy nie załamać. To tajemniczy sługa, którego Pan powołał z całą odpowiedzialnością, powołał słusznie. Ujął za rękę i ukształtował, ustanowił przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów. Celem tego ukształtowania, powołania i wybrania jest otwarcie oczu niewidomym. Otwarcie oczu ludziom, którzy nie widzą obecności Boga, Jego taktu, łagodności, którzy nie doświadczają tego, że Bóg jest miłością nieodwołalnie związaną z człowiekiem. Sługa Pański z zamknięcia wypuści jeńców, uwolni z wszelkich blokad, strachów, obaw o porzucenie, o to, że następnego grzechu Bóg nie wybaczy, bo przecież miał się już nie pojawić. Wypuszcza z zamknięcia jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności, uwięzieni w mroku swoich wspomnień, uprzedzeń, nałogów.

Ten tajemniczy Sługa, zapowiedziany w proroctwie Izajasza, to Jezus Chrystus. Mamy dziś okazję rozważać Jego pierwszy krok objawiający łagodność, niebywale konsekwentną miłość Boga. Jezus staje, aby przyjąć chrzest. Przychodzi, by wpisać się w historię ludzkich decyzji, dramatów, wyborów, nadziei, rozpaczy, zniechęceń, załamań, a także tęsknot i pragnień. Jezus pokornie ustawia się w kolejce, czeka na swoją kolej, wraz z całym ludem przystępuje do chrztu.

Gdzieś w codzienności, pomiędzy nami, może niezauważany, niebrany pod uwagę na serio, przebywa, żyje. Jest blisko. Gdy rozpocznie działalność, sam będzie mówił: Bliskie jest Królestwo Boże, działanie Boże, łagodność Boża, cierpliwość Boża, miłosierdzie Boże. Jest bliskie i niezwykle trwałe, niezniechęcające się, niepoddające się załamaniom. Ten Jezus przystępuje do chrztu właśnie w rozmodleniu, które jest  Jego charakterystycznym znakiem. W tym wtopieniu się, w zjednoczeniu w Duchu Świętym z Ojcem, otwiera niebo, żeby jak najwięcej łask mogło zacząć spływać, by świat rzeczywiście się odnawiał. By historie życia, które wydają się beznadziejne, ciemne, chore i masakrycznie nieudane, dotykał ogniem Ducha Świętego. Taką misję rozpoczyna, wskazuje, bardzo pokorny, a jednocześnie mocny Jan, który mówi: Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. Jego ogień rozgrzewa, kiedy trzeba. Wypala, kiedy pojawiają się śmieci. Chroni i prowadzi do Boga, który jest niezwykle gorący w swoich pragnieniach miłości, chociaż wyraża je wyjątkowo łagodnie.

Cały lud oczekiwał z napięciem i snuł  domysły w sercach co do Jana, czy nie jest on Mesjaszem. Wszystko na to wskazywało. Tymczasem Mesjasz wchodzi do życia jakby tylnymi drzwiami, zupełnie niezauważony, z innej strony niż można było Mu wyznaczyć miejsce.

Siostro, bracie, niedziela Chrztu Pańskiego to zaproszenia do wołania o otwartość oczu twojego serca na bardzo łagodną, wytrwałą, niezwykle cierpliwą i zdecydowaną w miłości obecność Chrystusa pośród nas. Ona już działa. Już przemienia. Nieustannie brakuje nam cierpliwości do odkrycia tak działającego Boga, ciągle jest jej mało, dlatego Bóg cierpliwie udziela swoich łask. Towarzyszy nam przez wydarzenia, które wydają się być miejscami skandalicznego zapomnienia o tym, co przeżywamy, jakby nieliczenia się Boga z tym, co w tej chwili dzieje się w naszym życiu. A On jest obecny. I chce przemieniać.

Prośmy: Panie, który wpisujesz się pokornie w historię życia każdego z nas, otwieraj nasze oczy. Rozrywaj blokady i ucz nas cierpliwie przyjmować Twoją łagodność. Ucz nas stać w kolejce i wierzyć w miłość, która nas przemienia, która nie śpi, nie załamuje się, która się nie zdrzemnie, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. I nie złamie w nas tego, co już jest nadłamane, poszarpane.

Daj nam, Panie, otwartość na Ciebie i cierpliwość. Ty wkroczyłeś już w historię życia mojego oraz moich braci i sióstr. Jesteś w niej na stałe obecny.

Ksiądz Leszek Starczewski