Kiedy chłód nam doskwiera (11 I 2010 r.)

Dobre Słowo 11.01.2010 r.

Kiedy chłód nam doskwiera...

Jeżeli uczciwie przyglądamy się naszej kondycji, odkrywamy to, co nas uszlachetnia i to, co sprawia, że jesteśmy podli. Odkrywamy łaskę i grzech. Żyjemy w napięciu charakteryzującym codzienne życie. W tym spostrzeżeniu, przekładając naszą uczciwość na dziejące się wydarzenia, także dostrzeżemy te, które niosą w sobie radość, czułość, i te zawierające smutek i chłód.

 

Niekiedy, patrząc z perspektywy czasu na wydarzenia, które się rozegrały w naszym życiu, mówimy: O, to było dobre, bo mnie czegoś nauczyło, a to było mi zupełnie niepotrzebne – to była moja pomyłka. Jednak w perspektywie działań Bożych nie ma wydarzeń będących pomyłką, bo Bóg potrafi nawet z największych błędów i pomyłek wyprowadzać dobro. Człowiek tego nie umie. Rzetelnie i uczciwie patrząc na swoje życie oczami Boga, z pewnością odkryjemy, że każde z wydarzeń miało swoje znaczenie – nie tylko to „na plus”. To, które było obok tego „na plus” i miało wartość ujemną – także było potrzebne. Kiedy Bóg wkracza w życie człowieka – objawia się w sposób osobisty, zostawia zawsze miejsce do tego, aby człowiek dał Mu odpowiedź, aby odnalazł Go, jeśli tylko uczciwie Go szuka.

Jesteśmy w Ramataim, w domu pewnego człowieka o imieniu Elkana. Miał on dwie żony: jednej było na imię Anna, a drugiej Peninna – powiedzielibyśmy, błogosławieństwo i przekleństwo. Błogosławieństwo dotyka Peninnę, bo ma dzieci, natomiast przekleństwo Annę, bo jest bezdzietna. W tych dwóch przenikających się wzajemnie rzeczywistościach bardzo żywo obecna jest łaska Boga, który wie, dlaczego takie doświadczenia mają miejsce.

W opisie z Księgi Samuela zauważamy, że między żonami dochodzi do bardzo przykrych sytuacji. Rywalka, jak określa autor natchniony Peninnę, zasmucała bardzo Annę w tym celu, aby się trapiła, że Pan zamknął jej łono. Obok tego przykrego działania, tak jak i w naszej kondycji ludzkiej przykrości, jest też i łaska. Tą łaską jest mąż Elkana, który próbuje na różne sposoby łatać dziury tajemnicy i niewiedzy, dlaczego ta sytuacja dotknęła Annę. Gdy udają się do Szilo, aby złożyć ofiarę Panu Zastępów, daje Annie podwójną część, bo bardzo ją kocha, mimo że Pan zamknął jej łono – mimo że dotknęła ją tajemnica związana z jakimś przekleństwem, z niewiedzą. Elkana kocha ją, mimo że Pan wprowadził ją w ciemność, w tajemnicę. Po ludzku rzecz biorąc, robi bardzo dużo. Świadczy to o jego takcie i delikatności. Anna – bardzo mocno utrapiona, już sama w sobie przeżywa tę gehennę bycia jałową jako kobieta – płakała i nie jadła.

Ta delikatność Elkany, bardzo ludzkie zabiegi, są niezwykle pouczające dla nas wszystkich, kiedy ktoś obok jest strapiony. Elkana nie wciska żonie jedzenia. To szczegół, ale bardzo istotny. Z troską pyta: Anno, czemu płaczesz? Dlaczego nie jesz? Czemu się smuci twoje serce? I tu wprowadza ten element delikatności, ciepła i wyrozumiałości w tajemnicę chłodu i intryg, których doświadcza Anna: Czyż ja nie znaczę dla ciebie więcej niż dziesięciu synów?

Piękne i mądre są ludzkie zabiegi, do których nas dzisiaj zachęca Boże słowo, takie łatanie dziur z naszej strony, w rzeczywistości smutku, przygnębienia, czy też jałowości, którą każdy z nas ma w sobie. Nie zapomnijmy jednak, że obok nich znajdują się też doświadczenia łaski, mocy, zabiegów Pana, który przychodzi z czułością, kiedy chłód nam doskwiera. On przychodzi też i z chłodem, kiedy czułość mogłaby nas zaślepić. Pan wie, jak działać.

Przesłanie Bożego słowa chce dotrzeć do nas z jeszcze jedną rzeczą. Mimo ludzkich zabiegów są w nas miejsca, których może dotknąć tylko i wyłącznie Pan. Mimo najbardziej taktownych i wyrozumiałych gestów pomocy z ludzkiej strony, nie dotkniemy tej tajemnicy, która jest zarezerwowana tylko dla Pana. On jej sam może dotknąć. Mamy w sobie takie sanktuarium, w którym przebywamy sam na sam z Bogiem. Tę prawdę chce nam dziś przekazać Boże słowo.

Pytajmy samych siebie: Na ile w naszych relacjach do innych ludzi – szczególnie tych proszących o pomoc – pamiętamy o życzliwości, takcie, szacunku wobec tajemnic, które się w nich dzieją, a na ile zostawiamy miejsce do działania tajemnicy, samemu Bogu? Na ile wskazujemy na osobiste przylgnięcie człowieka do Boga?            Pytajmy też o relacje do siebie samych. Na ile potrafimy uszanować to, że w nas też dokonują się pewne procesy, że w nas jest i łaska, i grzech, dobro i zło, nadzieja i chęć zanurzenia się w rozpaczy, czy sama rozpacz? W tym wszystkim działa Pan wymagający od nas taktu i taktownie nas traktujący.  On wie, czym ma się zająć. On wie, ile czasu nam potrzeba, żeby wypłakać i wyboleć to, co przeszkadza Bogu w obdarowywaniu nas.

Chrystus, który takiego Boga objawia i z takim wkracza w rzeczywistość człowieka, głosi z całą odwagą: Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię. Nieustannie przemieniajcie wasze myślenie i wracajcie, wierząc Bogu i ufając w Dobrą Nowinę, w dobre prowadzenie waszego życia przez Boga. Ufność sprawia, że Bóg może ze zła wyprowadzić dobro, że Bóg nada sens tym doświadczeniom, które są kompletnie bez sensu. Nada żyzność jałowej glebie, niemającemu przyszłości myśleniu, przegranym, które wydają się być bolącą stertą gruzu, miażdżącą naszą siłę do życia. Bliskie jest działanie Boga.

Odnajdywani w powołaniu, jakim dziś Chrystus obdarza Szymona i jego brata, a także Jakuba i Jana, zapraszani w tym powołaniu do zbliżenia się do Chrystusa, prosimy: Panie, który wiesz, co dzieje się w naszym życiu – Ty czytasz to życie głębiej i najprecyzyjniej – pomagaj nam trwać przy Twoim słowie, które jest światłem. Pomagaj nam przyjmować Twoją Ewangelię z ufnością, że ona nadaje sens temu, czego my nie jesteśmy w stanie w żaden sposób pojąć, zrozumieć, czy wytłumaczyć. Umacniaj nas działaniem Ducha Świętego, abyśmy ludzkimi więzami pociągali innych do Ciebie i samych siebie, z ludzkim odruchem serca, Tobie zwracali.

Ksiądz Leszek Starczewski