Właściwe spojrzenie na życie (30 I 2010 r.)

Dobre Słowo 30.01.2010 r.

Właściwe spojrzenie na życie

Można się aż tak zaplątać w swoim życiu, że wydaje się, iż następny krok to już przepaść, ruina, klęska, zguba. Aż tak bardzo przepełni się czara goryczy, zniechęcenia, że wydaje się, że to koniec. Każdy z nas ma na koncie sporo takich sytuacji. One były, są i będą nam się zdarzać. W planie Bożym, w działaniu Pana Boga, one też są uwzględniane. Są nam potrzebne. Kiedy się dzieją, zupełnie nie dociera do nas prawda, że są nam potrzebne. Wydaje się nam, że to koniec, a Bóg najwyraźniej, jak zauważa w ewangelicznej relacji święty Marek – w osobie Jezusa Chrystusa w najlepsze sobie śpi w tych wydarzeniach. Tymczasem Bóg pozwala nam doświadczyć takiego zapętlenia, zakręcenia się w swoim pojmowaniu życia, w interpretowaniu zdarzeń, właśnie po to, żebyśmy mogli odkryć swoją ograniczoność i to, że bez właściwego spojrzenia na to, co się dzieje, po prostu giniemy.

Taką sytuację dopuszcza Bóg w życiu Dawida, który w całości swego zakręcenia, zaplątania, tłumaczenia i swoistego przeświadczenie, że wszystko układa się po jego myśli, kiedy dokonał podwójnej zbrodni – cudzołóstwa i morderstwa – zostaje postawiony wobec przejmującego obrazu, który rysuje przed nim posłany przez Boga prorok Natan. Wrażliwość króla jest do odzyskania. Jego serce w głębi pragnie sprawiedliwości, chce być czułe, pełne zaangażowania w obronę najsłabszych. Do tego właśnie chce dotrzeć Bóg, gdy przysyła mu proroka Natana. Pragnie obudzić w nim wrażliwość króla. Chce dotrzeć do niego z właściwym spojrzeniem, które potrafi pokonać grzech, uwolnić od kary za krew przelaną, stworzyć serce czyste, przywrócić radość ze zbawienia. Tak Bóg działa, dopuszczając takimi, a nie innymi drogami miażdżącą refleksję.

Opowieść przedstawiona przez Natana na tyle porusza serce Dawida, że gotów już jest do konkretnych czynów: Na życie Pana, człowiek, który tego dokonał, jest winien śmierci. Nagrodzi on za owieczkę w czwórnasób, gdyż dopuścił się czynu bez miłosierdzia. Łatwo przychodzi osądzić innych. W tych sądach tak naprawdę sądzimy samych siebie.

Gdy Dawid jest gotów do konkretnych działań, słyszy bardzo wyraźnie: Ty jesteś tym człowiekiem. To ty dopuściłeś się czynu bez miłosierdzia względem drugiego człowieka, względem Boga i wobec samego siebie. Niewłaściwie użyłeś swojej wolności. W ograniczony sposób zinterpretowałeś to, co otrzymałeś.

Bóg głęboko dotyka serca Dawida, a on przyjmuje ten dotyk jako dotyk kogoś, kto i tak łagodnie go traktuje. Zgrzeszyłem wobec Pana. – Pan odpuszcza ci też twój grzech – nie umrzesz, mówi Natan Dawidowi. Dawid błaga, uniża się, zachowuje surowy post, chce przed Bogiem całkowicie stać się prochem, z którego On stworzy nowego człowieka. Bez spojrzenia na siebie oczyma Boga Dawid wykonałby na sobie wyrok śmierci. Tylko Bóg jest w stanie właściwie spojrzeć, ocenić i wydobyć z nas to, co zostało splugawione, zabite grzechem. To, co jednoznacznie oceniliśmy jako śmiertelne, zgubne.

Takie spojrzenie towarzyszy też uczniom, których zastaje nagle, ni stąd, ni zowąd, gwałtowny wicher na jeziorze. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała. W tym wszystkim obecny jest Chrystus. Bez Jego spojrzenia zginą. Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy? Bez spojrzenia Boga nasze zaplątanie, niebezpieczeństwa, przykre wydarzenia, mają tylko jeden cel: zabić nas, zgubić. Ze spojrzeniem Boga te same doświadczenia zyskują inną wartość. Są miejscem, w którym Bóg objawia swoją mądrość i nieskończone miłosierdzie.

Panie, prosimy o dar modlitwy, która będzie modlitwą skruchy, dotykającą tych ocen rzeczywistości, wydarzeń, osób, których dokonaliśmy bez miłosierdzia. Niech ona będzie spotkaniem z Tobą, objawiającym miłosierdzie zawsze i wciąż. Miłosierdzie trwające na wieki.

Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste i odnów we mnie moc ducha. Nie odrzucaj mnie od swego oblicza i nie odbieraj mi świętego ducha swego.

Bóg objawiający się jako mocny, silny, potężny, staje właśnie przed tobą i zaprasza cię do spotkania w osobistej modlitwie. Siostro, bracie, rzuć wszystko, a właściwie rzuć się w objęcia Jezusa, nawet wtedy, gdy wydaje ci się, że On w twoim życiu śpi.

Ksiądz Leszek Starczewski