Brak znaku jako znak (15 II 2010 r.)

 

Dobre Słowo 15.02.2010 r.

Brak znaku jako znak

Jezus, będący znakiem miłości Boga do każdego człowieka, nie chce dać znaku faryzeuszom, którzy się tego od Niego domagają. Dlaczego? Nie zdobyłby ich serc?  Wystarczyłby jeden znak. Jezus dobrze wie, dlaczego odmawia. Chciałby, abyśmy i my wiedzieli.

On zaś westchnął głęboko w duszy i rzekł: „Czemu to plemię domaga się znaku? Zaprawdę powiadam wam: żaden znak nie będzie dany temu plemieniu”. I zostawiwszy ich, wsiadł z powrotem do łodzi i odpłynął na drugą stronę.

Jest w spotkaniu Boga z człowiekiem taki moment żywionego, wypasionego niedowiarstwa, kiedy człowiek zamyka się na ufność, a inwestuje w wymyślone znaki, których oczekuje. Blokuje wtedy dopływ łaski wiary. Tak właśnie działają faryzeusze. Mają mnóstwo znaków, które Jezus czynił uzdrawiając, głosząc Ewangelię, tłumacząc Pisma, wskazując na obecność i działanie Bożego królestwa już teraz, właśnie w Nim. Faryzeusze nie chcą tego przyjąć, bo tak naprawdę nie chodzi o to, że Jezus nie chce dać znaku, który mógłby pomóc. Jezus daje taki znak – to brak znaku. Staje wobec oczekiwań, żądań, kuszenia faryzeuszy w jednoznacznej postawie. Plemię – to nie jest miłe określenie. Plemię żmijowe – może brzmieć nam gdzieś w tle. Tak. Obserwujemy bardzo przebiegłe działanie złego, któremu człowiek robi miejsce w swoim sercu, inwestując w niedowiarstwo.

Czy Jezus rzeczywiście nie zareaguje na to, co dzieje się w tej chwili? Zareagował odchodząc, zostawiając faryzeuszy, dając im jeszcze czas na przemyślenia. Najbardziej boli Boga, kiedy wystawiamy Go na próbę, nie ufając Mu, bo wtedy zakładamy, że On się próżniaczy, absolutnie nic nie robi, aby objawiać swoją miłość. Nie podejmuje żadnych kroków, aby przebaczając, zdobywać nasze serca ciągle na nowo. Jest Kimś, komu na nas nie zależy. To oszustwo grzechu, które w spotkaniu z niedowiarstwem całkowicie człowieka paraliżuje – czyni go ślepym. Jezus jednak i to, co jest największym Jego bólem i co w efekcie końcowym zada Mu śmierć, bo Go ukrzyżuje, czyli niedowiarstwo i odrzucenie, chce wziąć na siebie. Mierzy się z tym. Jezus przez niedowiarstwo umiera, ale i zmartwychwstaje. To niedowiarstwo, jak jad, bierze w siebie, by pokonać je mocą większą niż niewiara – mocą swej miłości.

Kiedy nie dostrzegamy w sobie postawy niedowiarstwa, kiedy nie potrafimy rozpoznać, czy to, co dzieje się w naszych wątpliwościach, jest szukaniem ufności, czy też odchodzeniem od Boga i żądaniem jakichś znaków, prośmy razem z psalmistą: Okaż mi litość, niech ożyję, Panie. Prośmy po to, aby działanie miłosierdzia Bożego skruszyło nasze serca, dotknęło naszej biedy i korzeni niedowiarstwa, naszej nieufności wobec Boga.

Psalmista przyznaje, że błądził, zanim przyszło utrapienie. Cieszy się z tego, że Bóg go poniżył, że zesłał utrapienie, bo ono przyczyniło się do tego, że zaczął strzec słów Boga, dbać o słowo, które rodzi wiarę i ufność.

Wiem, Panie, że sprawiedliwe są Twoje wyroki, że dotknąłeś mnie słusznie.

Czasem Pan Bóg, aby wzbudzić w nas większą ufność, dopuszcza sytuacje, które upokarzają nas, czyniąc bezradnymi. Są to bardzo ryzykowne zabiegi Pana Boga, ale jeśli On nas nie zrani – nie uleczy. A jeżeli tak daleko zagnieździło się w nas niedowiarstwo, tak głęboko nas przeniknęło, że nie ma innego sposobu, jak tylko nakłucie upokarzającym nas doświadczeniem, to i taki sposób Pan wybiera.

Święty Jakub, rozpoznając mądre działanie Boga w życiu człowieka, apeluje do osób, do których pisze list: Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia. Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość. Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków. Słowo Boże chce nas naprowadzić na taką interpretację różnych doświadczeń życiowych, by rodzić wytrwałą ufność.

Jeżeli trudno nam dostrzec mądrość Boga w wydarzeniach życia, święty Jakub nie zostawia nas na pozycji straconej: Jeżeli zaś komuś z was brakuje mądrości, niech prosi o nią Boga, który daje wszystkim chętnie i nie wymawiając; a na pewno ją otrzyma. Tak. Boże słowo bardzo precyzyjnie prowadzi nas do wzbudzenia ufności, która, oparta na działaniu Ducha Świętego przemawiającego do nas przez to słowo, zrodzi w nas głębsze przylgnięcie do Pana.

Panie, daj nam tę łaskę, która stała się udziałem psalmisty. Daj nam łaskę modlitwy, abyśmy w doświadczeniach, które nas upokarzają, zadają kłam naszym ustaleniom i przekonaniom, że powinniśmy mieć już jakiś znak, odkryli, że Twoje działanie i Twoje wyroki względem nas są sprawiedliwe. Daj nam, Panie, odkryć razem z psalmistą, że dobrze, iż nas upokarzasz, bo tylko wtedy możemy spotkać się z Tobą, Bogiem pokornym, który obdarza nas mądrością i daje miłość, nieustannie, wciąż na nowo posyłając ją do nas.

Ksiądz Leszek Starczewski