Mądrze się przejąć (17 III 2010 r.)

Dobre Słowo, 17.03.2010 r.

Mądrze się przejąć

Kiedy bliska osoba, na której nam zależy, mówi do nas o przeżywanej właśnie  trudności, to dotyka naszych serc. Wchodzimy w położenie tej osoby. Czujemy, że nasze serce przejęło to, co przeżywa serce kogoś bliskiego. Różnie wtedy reagujemy: czasem poprzez fizyczny gest przytulenia, głębszego spojrzenia w oczy, czy chwycenia za rękę. Czasem wypowiadamy jakieś słowo, aby wyrazić swoją bliskość z przeżyciami osoby nam bliskiej.

Co dzieje się w Sercu Boga, który dał ucho, więc słyszy, dał oko, więc widzi, kiedy dociera do Jego Serca takie wewnętrzne, obolałe przekonanie Jego ludu, każdego człowieka, że czuje się zapomniany? Lud czuje się zapomniany. Co musi przeżywać Bóg? Jak On przejmuje się i wchodzi w położenie tych, których słowa docierają do Jego uszu, gdy mówią: Pan mnie opuścił. Pan o mnie zapomniał. Bóg przedstawia się nieustannie w swoim słowie jako Ten, który jest, jest dla nas i dla naszego zbawienia, tymczasem odbierany jest jako Ten, który opuszcza, zostawia i zapomina.

Te przeżycia rozpoznajemy w proroctwie Izajasza, kiedy przed naszymi uszami, sercami i oczami chce stanąć obraz bliskiej nam osoby, przejętej tym, jak przeżywamy naszą codzienność, w jakiej pustce, w jakim zapomnieniu żyjemy, gdy nie doświadczamy Boga, gdy bardziej doznajemy przykrości i trudu, zmagań, jakiejś pracy nie dającej efektu. Otóż Bóg wypowiada się bardzo konkretnie: „Czy może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona?” –niewiasta, która porodziła dziecię, trzyma w dłoniach bezbronne niemowlę, pełne pragnień miłości, bliskości, czułości, ginące poza wzrokiem mamy, poza jej dłonią, przytuleniem.

To bardzo przejmujący obraz. Bóg odwołuje się do niego, chcąc pobudzić nasze serca do tego, by tak nie mówiły, nie pojmowały tak doświadczeń, które im przychodzi przeżywać, nawet gdy wydaje im się, że są opuszczone i zapomniane. Czy może zapomnieć o swym niemowlęciu ta, która kocha syna swego łona? Okazuje się, że już w czasach Izajasza mogło dojść do takich patologii, że matka zapominała o dziecku, porzucała je. Obecnie wymownym tego dowodem jest w wielu miastach w Polsce „okno życia”. Matki niepotrafiące podjąć obowiązków wypływających z bycia mamą mogą tam zostawić dziecko. W Kielcach takie okno także jest. Czuwają tam 24 godziny na dobę siostry nazaretanki. Ale nawet gdyby okazało się, że zapomina o nas ktoś tak bliski jak mama, jak rodzic, mało tego – że chce nas porzucić, zostawić, Bóg tego nie zrobi. Nawet gdyby matka zapomniała – „Ja nie zapomnę o tobie” – mówi Pan.

Możemy marnieć w ciemnościach, przeżywać doświadczenie grobu, a spotyka nas to przede wszystkim w tych chwilach, kiedy zbytnio patrzymy na wydarzenia naszego życia po swojemu, kiedy uporczywie udowadniamy sobie w każdej rozmowie, w każdym wydarzeniu, że jesteśmy opuszczeni, zapomniani, kiedy wchodzimy w tego typu sposób myślenia, argumentowania wydarzeń naszego życia, żeby sobie dołożyć.

Bóg bardzo przejmuje się taką sytuacją. I niezmiernie istotne jest to, abyśmy dostrzegli Jego spojrzenie na nasze życie, abyśmy o to wołali i słuchali Jego słowa. Nawet kiedy słuchamy tych słów w tym momencie i kompletnie one do nas nie trafiają, bo przeżywamy doświadczenie opuszczenia, niepewności, jesteśmy zaproszeni do wołania, do szczerego wzywania Boga: Boże, spraw, abym uwierzył w te słowa. Boże, spraw, abym dotknął swoim sercem przeżyć Twojego Serca, żebym przejął to, co jest w Twoim sercu i siebie samego przytulił, ogarnął ciepłem, które z tych słów wypływa. Pan jest blisko wszystkich, którzy go wzywają, wszystkich wzywających Go szczerze.

Jezus objawia tę bliskość, kiedy przychodzi Mu się zmierzyć z faryzeuszami, którzy Go prześladują, bo uzdrowił w szabat, bo siebie samego nazwał Synem Bożym, czyli uczynił się równym Bogu. Chce pokazać faryzeuszom i wszystkim prześladowcom obraz Boga, który wyzwala, działa aż do tej chwili i działa właśnie przez Niego. Pokazuje, że Bóg nie jest daleki, ale bliski. Mówi o Ojcu, z którym trwa w najściślejszej relacji, jako Kimś, kto wskrzesza umarłych, ożywia. Mówi, że to dzieje się już teraz. Ojciec potrafi wydobyć z każdego grobu – również tego, w którym znajdują się prześladujący Jezusa uczeni w Piśmie i faryzeusze, osoby, które poustalały już sobie, jak ma wyglądać życie, i właściwie nie żyją, bo funkcjonują w schematach. Jezus chce, aby usłyszeli to słowo. Ale Jezus słowa nie narzuca. Zaprasza do jego przyjęcia. Zaprasza, by tym słowem się modlić i przyjąć jego obecność jako pełną Ducha Świętego, ogarniającą nawet największe zniechęcania i groby.

Zapraszani jesteśmy dzisiaj przez słowo do odkrycia bliskiego nam Boga, który potrafi wydobywać nas z wszelkich opresji. On ukazuje perspektywę życia daleko przewyższającego nasze najśmielsze oczekiwania i tym bardziej wyprowadza nas z najgłębszych głębin i piwnic naszych strachów i lęków.

Panie, pomóż nam się modlić Twoim słowem, Twoją bliskością. Pomóż nam trwać w Tobie i wierzyć ciągle na nowo, że moc Twego słowa jest większa od naszych oporów.

Ksiądz Leszek Starczewski