"Dzielmy się Dobrym Słowem" - z XXX Niedzieli zw. "B" (29.10.2006)

Sposób na zatrzymanie Pana


Dużo ruchu w dzisiejszym Słowie Bożym. Dynamizm akcji i postaci, biorących w nich udział, jest dość intensywny. Dużo się dzieje w świecie, w którym niestrudzenie rozbrzmiewają Słowa Pana. Wyznawcom Pana nie wolno zapomnieć, że im mniej miejsca w życiu dla wiary w ich moc, tym trudniej się człowiekowi w świecie odnaleźć.

Przedziwnie brzmią nawoływania proroka Jeremiasza do Reszty Izraela, pozostającej w niewoli babilońskiej. Do udręczonych okrutną tyranią Izraelczyków, Pan przez swego proroka kieruje – niedorzecznie brzmiące w niewoli – słowa nadziei. Przyjęcie ich jest nie lada wyzwaniem dla ludzi umęczonych przeżywaną rzeczywistością.

To mówi Pan: «Wykrzykujcie radośnie na cześć Jakuba, weselcie się pierwszym wśród narodów! Głoście, wychwalajcie i mówcie: "Pan wybawił swój lud, Resztę Izraela! "»

Pan wie, co poleca ogłosić. To On kieruje narodami i zna ciąg dalszy dziejów. Zapowiedzi, które daje, zawsze kończą się tak, jak zamierzy. Kluczem do doświadczenia ich, zobaczenia własnymi oczami, jest wiara. Często – z ludzkiego punktu widzenia – w niezwykle ciężkich okolicznościach życia, a takimi bez wątpienia były lata niewoli babilońskiej, słowa nadziei są pożądane, ale i trudne do przyjęcia. Pan wie i o tym. Nie wycofuje się z ich posyłania, ale tym precyzyjniej je ogłasza przez proroka:

«Oto sprowadzę ich z ziemi północnej i zgromadzę ich z krańców ziemi. Są wśród nich niewidomi i dotknięci kalectwem, kobieta brzemienna wraz z położnicą; powracają wielką gromadą. Oto wyszli z płaczem, lecz wśród pociech ich przyprowadzę. Przywiodę ich do strumienia wody równą drogą - nie potkną się na niej».

Pan szczególnie dostrzega najsłabszych i dla nich właśnie, w porażających sytuacjach niewoli, w pierwszej kolejności wskrzesza nadzieję, posyłając Słowo. Odmiana losu to przecież marzenie nie tylko niewidomych i dotkniętych kalectwem! Sam Pan o to zabiega!

«Jestem bowiem ojcem dla Izraela, a Efraim jest moim synem pierworodnym».

Pokładanie ufności w Panu, który zawsze jest pierwszy w staraniach o swój lud, nie może mieć innego finału, niż błogosławiona radość! Nawet jeśli początki tej ufności usłane były bólem i łzami.

Gdy Pan odmienił los Syjonu, wydało się nam, że śnimy. Usta nasze były pełne śmiechu, a język śpiewał z radości. (…) Odmień znowu nasz los, Panie, jak odmieniasz strumienie na Południu. Ci, którzy we łzach sieją, żąć będą w radości. Idą i płaczą, niosąc ziarno na zasiew, lecz powrócą z radością, niosąc swoje snopy.

Niezwykłe doświadczenie przemiany staje się ciągle powodem do większej ufności i odwagi w kroczeniu za Panem. Pokonani przez mnóstwo różnych zdarzeń i błędów, nie zawsze zależnych od nas, stajemy przed Tym, który posłał Słowo także i do nas. Warto pytać, jak często w naszych modlitwach pojawia się uwielbienie Pana? Na ile w okolicznościach trudów życia bierzemy pod uwagę to, że właśnie Panu zależy na odmianie losu jeszcze bardziej niż nam, czy bliźnim najlepiej troszczącym się o nas? Ile w nas jest troski o ufność w chwilach, kiedy wiele wskazuje na to, że nie warto o nic już zabiegać?

Syn Tymeusza, niewidomy żebrak w sporym tłumie, jest jednym z wielu, którzy chcieliby odmiany swego losu. Szanse na zrealizowanie marzeń wydają się być nikłe. Po pierwsze dlatego, że nie jest jedynym potrzebującym, a po drugie – co zauważa św. Marek – wielu nastawało na niego, żeby umilkł.

Następuje splot zniechęcających okoliczności, które mogą wywołać ludzkie załamanie. Mogą, ale nie muszą. Jest siła, wydobywająca się z ludzkiej słabości – wiara!

Bartymeusz ją ma i wydobywa z siebie jakby na przekór okolicznościom: on jeszcze głośniej wołał: «Synu Dawida, ulituj się nade mną». Wierzy i tym chce „zatrzymać” Pana w ruchliwym świecie właśnie przy swojej słabości. Wiara, której towarzyszy silniejsze wołanie, niż chaos otaczających zniechęceń, sprawia, że Pan może pomóc.

Jezus przystanął i rzekł: «Zawołajcie go». I przywołali niewidomego, mówiąc mu: «Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię». On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i przyszedł do Jezusa. A Jezus przemówił do niego: «Co chcesz, abym ci uczynił?» Powiedział Mu niewidomy: «Rabbuni, żebym przejrzał». Jezus mu rzekł: «Idź, twoja wiara cię uzdrowiła». Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą.

Mocne jest przesłanie pozostawione nam dziś przez Słowo Pana, które odmieniło los Reszty Izraela i Bartymeusza. Niewidomy żebrak woła głośniej, niż uciszający go ludzie, uznaje w Jezusie oczekiwanego Syna Dawida – Mesjasza. Zrywa się i przychodzi do Pana z całą swoją nędzą! Widzimy w jego postawie niesamowite zdecydowanie. A wszystko staje się możliwe dzięki wierze, którą Jezus nazwie u Bartymeusza po imieniu.

Na jaką wiarę dziś spogląda mój Pan, gdy zbliżam się do Jego Słowa?

Podarował mi kolejny dzień życia. Być może nie jest on taki, jaki planowałem, ale sam Bóg „zawołał” mnie kolejnym dniem! Liczy, że mimo wszystko będę dobrej myśli, bo przecież to On mnie woła i Jemu najbardziej zależy na moim życiu.

Czego się trzymam w sytuacjach, które mnie „pokonują”?

Na ile wyrywam się do Pana, jak mocno i wytrwale wołam do Niego?

Dziękujemy Ci, Panie, za kolejną próbę ożywienia naszej wiary, nadziei i miłości przez Twoje Słowa. Uzdolnij nas działaniem swego Świętego Ducha do życia blisko Ciebie, bez względu na okoliczności, w jakich się znajdujemy.

Pozdrawiam w Panu –

ks. Leszek Starczewski