"Dzielmy się Dobrym Słowem" z Poniedziałku XX tyg. zw. (21.08.2006)

  Trudne znaki jedynego Dobra.

Ez 24,25-24; Pwt 32; Mt 19,16-22

Wstrząsające i pełne ludzkiego niezrozumienia staje się działanie Pana w czasie, kiedy umiłowany naród gardzi i zapomina o Bogu, który go zrodził. Niestałość w kroczeniu za Panem, bycie dziećmi, co nie mają wierności fatalnie odbija się na życiu narodu. Prorok Ezechiel z całym zaangażowaniem w Imieniu Jahwe podejmuje kolejną próbę uzmysłowienia ludowi, że brak refleksji nad wiarołomstwem i niechęć do nawrócenia ściągają na ludzi śmiertelne niebezpieczeństwo. Tym razem Pan wybiera jako znak dla przewrotnego ludu bliską prorokowi osobę – żonę.

 Pan skierował do mnie te słowa: «Synu człowieczy, oto zabieram ci nagle radość twych oczu, ale nie lamentuj ani nie płacz, ani nie pozwól, by ci płynęły łzy. Wzdychaj w milczeniu, nie przybieraj żałoby jakby po umarłym, zawiąż sobie zawój dokoła głowy, sandały włóż na nogi, nie przysłaniaj brody, nie spożywaj chleba żałoby». Mówiłem do ludu mego rano, a wieczorem umarła mi żona, i uczyniłem rano tak, jak mi rozkazano.

Niewinny prorok, niezwykle uległy wobec Pana, pieczołowicie przestrzegający Jego nakazów i uwrażliwiony na natchnienia Jahwe, zostaje dotkliwie doświadczony. Nie wystarczyło bardzo mocne, osobiste zaangażowanie Ezechiela w poleconą przez Pana misję. Teraz Jahwe chce także przemówić przez bolesny dotyk najdroższej mu osoby, żony. Znak i posunięcie Jahwe stają się tym bardziej wstrząsające, gdyż nie pozwala On Ezechielowi, aby po śmierci radości jego oczu, popłynęły mu łzy i rozlegał się żałobny lament. Wzdychaj w milczeniu – słyszy od umiłowanego Jahwe.

Co kieruje Panem, że tak wstrząsającymi znakami postanawia się posłużyć?

Dlaczego wierny Jego miłości prorok musi przeżywać rozszarpujące serce doświadczenie śmierci najdroższej mu osoby i to jeszcze w milczeniu, bez zewnętrznych oznak bólu?

Człowiek tak dalece może zbuntować swoje serce, tak głęboko może oszukiwać siebie, że przestanie dostrzegać nadciągającą masakrę i przerażającą nicość, która go pochłonie. Spustoszone serce, niestałe i niewierne w relacji do swego Stwórcy i Boga, skazuje się na zagładę.

Jahwe, odnajdując w Ezechielu swego wiernego sługę, przez jego osobiste przeżycia wyraża Swoje wstrząsające poruszenia serca. Co musi się dziać w łonie Ojca Niebieskiego, który niechętnie przecież karze synów ludzkich, skoro wybiera tak dramatyczny symbol, aby przemówić do umiłowanego ludu?!!! Jak dalece można żyć w przekonaniu, że nic złego się nie dzieje i jednocześnie zmierzać do życiowej przepaści!

Naród nie rozumie takiej mowy, podobnie jak ciężko przyjmował do siebie wcześniejsze znaki.

Synu człowieczy. Przebywasz pośród Domu buntowniczego, który ma oczy, aby widział, a nie widzi; który ma uszy, aby słyszał, a nie słyszy, albowiem oni są Domem buntowniczym

Nadciąga zburzenia świątyni Jerozolimskiej, dumy potęgi, radości oczu, tęsknoty serc wybranego narodu. I choć niewiele w tej chwili trafia do świadomości ludu, podobnie jak nie wyciągnął on wniosków z poprzednich znaków, to zbliża się czas potwornych doświadczeń.

Będziecie schnąć z powodu nieprawości waszych i będziecie wzdychać jeden przed drugim. Ezechiel będzie dla was znakiem. To, co on uczynił, będziecie i wy czynili, gdy to nastąpi.

Rzadko mamy świadomość ogromu zła, jakie nas może ogarnąć, gdy porzucamy umiłowanego Pana i Stwórcę, znajdując czas na wszystko i wszystkich, tylko nie dla Niego.

Niestałość i niewierność serca wobec Pana „zamula” naszą świadomość i zdolność widzenia prawdziwego dobra jedynie w Bogu. A ponieważ Pan dochowuje wierności i nie wycofa obietnicy trwałego szczęścia dla ludu, wstrząsa nim dramatycznie, kiedy ten bezmyślnie wmawia sobie, czy ustala, co dla niego będzie najlepszym rozwiązaniem.

Warto się zapytać, czy z drżeniem i bojaźnią zabiegam o swoje zbawienie, czy podejmuję z należytym szacunkiem i ostrożnością trud odczytywania znaków, przez które i dziś Pan do mnie przychodzi? A może w niezrozumiały dla mnie i mych bliski sposób, dotknięty przez Pana boleśnie, sam mam trudną łaskę bycia znakiem Ojca Niebieskiego dla mych braci i sióstr, dla siebie samego?

„…całe działanie Boga rodzi się z miłości i naznaczone jest miłością. To wszystko, co Bóg czyni, czyni w miłości i z miłością, chociaż nie zawsze możemy natychmiast zrozumieć, że jest to miłość – miłość prawdziwa” – nauczał na audiencji generalnej 09.08.2006r Ojciec Święty Benedykt XVI.

Celem działania Pana jest odkrycie Jego bliskości, Jego zaangażowaną w nasze prawdziwe dobro Obecność przy nas i dla nas. Ezechiel będzie dla was znakiem. To, co on uczynił, będziecie i wy czynili, gdy to nastąpi. I poznacie, że Ja jestem Panem.

Nie wystarczy jedynie przestrzeganie przykazań, choć przecież jest tak ważne i miłe Bogu. Przekonuje się o tym ewangeliczny, młody poszukiwacz trwałego dobra – życia wiecznego. Szuka u Jezusa i od Niego otrzymuje odpowiedź: Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną.

Bycie zależnym jedynie od Pana i dynamiczne kroczenie za Nim, to rzeczywiście trudne wymagania. Niemniej jednak stawia je Ten, który sam był całkowicie uległy, posłuszny aż do śmierci i to śmierci krzyżowej, tylko Niebieskiemu Ojcu. Wyłącznie ten znak zależności i kroczenia po śladach Pana pozwala odkrywać prawdziwe i jedyne zarazem Dobro. Zmierzanie za Jezusem, który przygotowuje nam w Domu Ojca miejsce, pozwoli w całej intensywności doświadczać życia bez końca. Idę przecież przygotować wam miejsce…

Młodzieniec najwyraźniej nie takiej odpowiedzi szukał i nie tak chciał otrzymać życie wieczne.

Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.

Jaki ja odejdę po rozważeniu dzisiejszego Dobrego Słowa?

Czy spełniło Ono moje oczekiwania, czy też ja spełniam Jego oczekiwania wobec mnie?

Panie, któremu bardziej zależy na naszym prawdziwym dobru, niż nam samym, pomagaj właściwie odczytywać i wybierać to, co zbliża do Ciebie i czyni nasze serca uległymi wobec Twego Słowa.

Pozdrawiam w Panu – ks. leszek starczewski.