Świadomość obecności Pana - "Dzielmy się Dobrym Słowem"

 1 Krl 19,9a.11-16; Ps 27; Mt 5,27-32

Świadomość przynależności do Pana ułatwia codzienne życie, a nie utrudnia go.

Dziś stajemy przed Panem, który w trosce o pobudzenie świadomości Jego obecności pośród wyznawców, bardzo jasno i zdecydowanie precyzuje relacje między swymi uczniami. Słyszymy o niezwykle radykalnej kwestii – a mianowicie o wypowiadaniu się i obdarzaniu nawzajem zaufaniem.

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Słyszeliście, że powiedziano przodkom: "Nie będziesz fałszywie przysięgał", "lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi". A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie, ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi».

Niezwykle ważne jest to, co staje się pragnieniem Serca Jezusa. To pragnienie wyraża się w namowie do prawdomówności, wzajemnego zaufania i szczerości. Relacje między uczniami mają się opierać na wzajemnej miłości, która w konkretach wyraża się poprzez czytelną i jasną postawę i mowę. Cokolwiek w relacjach między Jego wyznawcami miałoby przybierać charakter przysięgi czy też mowy, która jest powoływaniem się na jakieś miejsca, wydarzenia czy nawet samego Pana, pochodzi od Złego.

«Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi».

Świadomość obecności Pana pośród codziennych konkretów życia pozwala nam czynić swoją postawę czytelną, przejrzystą – człowiek staje się przezroczysty. Nie zwalnia to wyznawców Chrystusa z myślenia i nie zwalania to Jego wyznawców z intymności. Przeciwnie – staje się dodatkową siłą czy dodatkowym wsparciem do tego, by dbać o czystość intencji, rozmów, wypowiedzi, o czystość postaw.

Jezus chce, aby świadomość, o której mówimy, była pielęgnowana. Żadnych małych czy średnich furtek dla jakichkolwiek kombinacji. Czystość intencji. Tylko czystość intencji wobec Pana, pozwala zachować tę czystość intencji wobec innych współbraci czy współsióstr.

Pan jest dziedzictwem i przeznaczeniem życia każdego człowieka. Dopóki człowiek chroni się w Jego skrzydłach, dopóki rozbudza świadomość, że jest chowany przez Pana Boga, dopóty może liczyć na zabezpieczenie swojego losu.

Zachowaj mnie, Boże, bo chronię się do Ciebie, mówię do Pana: «Tyś jest Panem moim». Pan moim dziedzictwem i przeznaczeniem, to On mój los zabezpiecza.

Przypomnijmy raz jeszcze, że nie zwalnia człowieka z czujności to, że wyraża swoje zaufanie do Pana Boga. Tu nie chodzi o to, że ja ufam Panu, więc mogę robić, co chcę, bo – psalmista dodaje – Błogosławię Pana, który dał mi rozsądek, bo serce napomina mnie nawet nocą. Zawsze stawiam sobie Pana przed oczy, On jest po mojej prawicy, nic mną nie zachwieje.

Rozbudzanie świadomości, że Pan żyje we mnie i pośród konkretów mojego życia, nie zwalania mnie z myślenia, z wyciągania wniosków. Mówimy: Strzeżonego Pan Bóg strzeże. Nie należy kusić czy wystawiać Pana Boga na próbę poprzez swoją lekkomyślność. Ujmując rzecz z innej strony – nie tylko uczucia religijne są ważne, ważne jest przełożenie na konkrety życia tego, co Pan do mnie mówi.

Dlatego cieszy się moje serce i dusza raduje, a ciało moje będzie spoczywać bezpiecznie. Bo w kraju zmarłych duszy mej nie zostawisz i nie dopuścisz, bym pozostał w grobie.

Pan nie jest kimś, kto zostawia człowieka w grobie, nawet kiedy przez jakiś czas, etap życia, dni wyglądają jak przebywanie w grobowcu – w zamknięciu, izolacji, niezrozumieniu siebie samego, czy też pośród ataków złego. Pan nie dopuści, by pozostał w grobie – to znaczy, że Pan nie dopuści sytuacji, w której człowiek doświadcza takiego grobu. Pan jest Tym, który nie zostawi duszy w kraju zmarłych.

Pan dba o historię zbawienia, o jej kontynuację. Z pokolenia na pokolenie posyła ogromną moc Miłosierdzia, które wyzwala chęć do życia, daje pokarm, jakim jest Ciało i Krew, i pokrzepia dobrym Słowem. Kontynuuje misję głoszenia Królestwa, działania Bożego w świecie. Pan dba o świadomość swoich wyznawców, która to świadomość skoncentrowana jest na Jego obecności.

Eliasz, jako prorok ognisty, nie kończy historii objawienia się Pana w świecie. Właśnie odnajduje swojego następcę – upatrzonego przez Pana – aby obdarzyć go Duchem, w którego mocy będzie wskazywał na obecność Boga pośród ludzi. Zwraca naszą uwagę bardzo rodzinny klimat tego powołania, bardzo charakterystyczna atmosfera towarzysząca odnalezieniu Elizeusza przez Eliasza.

Eliasz poszedł z góry i odnalazł Elizeusza, syna Szafata, orzącego: dwanaście par wołów przed nim, a on przy dwunastej. Wtedy Eliasz podszedłszy do niego, zarzucił na niego swój płaszcz – symbol osoby, tego wszystkiego, co w tamtych czasach stanowiło osobę. Wówczas Elizeusz zostawił woły i pobiegłszy za Eliaszem, powiedział: «Pozwól mi ucałować mego ojca i moją matkę, abym potem poszedł za tobą!» On mu odpowiedział: «Idź i wracaj, bo po co to ci uczyniłem?»

Elizeusz został odnaleziony w okolicznościach codziennego życia. Powołanie zaskakuje człowieka, który zajmuje się właśnie tym, czym powinien się zajmować.

Akcent rodzinny, pojawiający się tutaj, nasuwa – proszę wybaczyć ten prywatny wątek – uroczystość, Mszę Świętą prymicyjną mojego brata księdza, w której w niedzielę będzie mi dane uczestniczyć. Rzeczywiście, powołanie, które zaskakuje – zaskoczyło również jego starszego brata – ale to Pan wybiera, to Pan chce kontynuować swoją misję, aby świadomość Jego obecności była nieustannie pobudzana.

Elizeusz otrzymuje zezwolenie, wraca i żegna się. W znaku przygotowanej uczty i spotkania odkrywamy pożegnanie się z dotychczasowym stylem życia.

Wtedy powrócił do niego i zaraz wziął parę wołów, złożył ją na ofiarę, a na jarzmie wołów ugotował ich mięso oraz dał ludziom, aby zjedli. Następnie wybrał się i poszedłszy za Eliaszem, stał się jego sługą.

Bądźmy spokojni o docieranie do nas orędzia o obecności Pana. Pan zrobi wszystko i wynajdzie osoby w różnych sytuacjach, przez które będzie nam Słowo głosił. Nie zapomnijmy jednak o tym, by modlić się o święte i mądre powołania. Święte, czyli zbliżające do Pana, czyniące ludzi przyjaciółmi Pana. Mądre – korzystające z daru rozsądku, z daru serca, czyli z tych darów, przez które Pan wpisuje się nam w konkrety życia.

Dziękujemy Ci, Ojcze i Synu, i Duchu Święty, za troskę o nas. Dziękujemy, że chowasz nas i ocalasz często przed nami samymi, kiedy giniemy poprzez różnego rodzaju przywiązania, czy poprzez różnego rodzaju grzechy wprowadzające nas do grobu. Daj nam, Panie, łaskę, aby ginął w nas egoizm, a świadomość Twojej obecności zwyciężała, abyśmy głosili Ciebie obecnego pośród nas.

Pozdrawiam w Jego Mocy – ksiądz Leszek.