Homilia na XI Niedzielę Zwykłą "B" (14.06.2015)

Ks. Krzysztof Bardski

Jałmużna, post i modlitwa, czyli sharing, fitness i medytacja

Jałmużna, post i modlitwa – to tematy dzisiejszej Ewangelii. Każdy z nich na swój sposób nieżyciowy. Każdy domaga się pilnie aktualizacji, dostosowania do mentalności współczesnego człowieka. W przeciwnym razie czeka je językowa emerytura, odejście do lamusa. Jeśli nie wlejemy w nie nowego ducha i nie wyrazimy ich nowym językiem, już w wkrótce przestaną cokolwiek znaczyć.

1. Jałmużna

Już dzisiaj wielu młodych ludzi nie wie, co znaczy to słowo. Dla wielu ma ono znaczenie podejrzane: dawać komuś jałmużnę, to rzucać jakiś zbędny ochłap, litować się, okazując jednocześnie swoją przewagę. „Nie chcę od ciebie jałmużny!” – dumnie odpowiada młody człowiek swojemu ojcu w jakimś filmie, gdy ten chce go wspomóc materialnie – „Poradzę sobie sam!”

Na fali modnych dziś amerykanizmów może zamiast „dawać jałmużnę” lepiej będzie „uprawiać sharing", dzielić się z innymi? Istotą jałmużny jest przecież troska o przywrócenie Bożej sprawiedliwości. To On daje każdemu to, co potrzebne do życia: „Patrzcie na lilie polne, na ptaki niebieskie… mój Ojciec daje im to, czego potrzebują… o ileż bardziej wam” – mówi Jezus w Kazaniu na Górze.

Człowiek przez wyzysk i przemoc niszczy Bożą sprawiedliwość, sprawia, że jedni stają cię najuboższymi z ubogich a inni najbogatszymi z bogatych. Czynić jałmużnę to współdziałać z Bogiem w Jego „rewolucji czułości”, o której pisze papież Franciszek w Evangelii Gaudium.

Starożytna tradycja hebrajska dobrze to rozumiała, gdy na określenie „jałmużny” używano słowa „tzedaka”, które wywodzi się z rdzenia czasownikowego oznaczającego „sprawiedliwość”. Prawdziwie „sprawiedliwym” jest ten, kto daje jałmużnę.

Rażące nierówności pomiędzy ubogimi a bogatymi są w oczach Boga niesprawiedliwością. Każdy, kto „dzieli się” z innymi, niwelując te nierówności, uczestniczy w Bożej rewolucji miłości. To nie strajki, walka klas i przejęcie środków produkcji prowadzą do przemian społecznych, ale potężny oręż rewolucji miłości, jakim jest jałmużna.

 

 

2. Post

 

​Kolejne słowo, które u wielu młodych ludzi budzi niesmak i zdziwienie. Post, owszem, w średniowieczu, wśród biczowników i innych pomyleńców na tle religijnym, ale w dwudziestym pierwszym wieku?!

​No, chyba że ze względów zdrowotnych. Jeśli stosujemy odpowiednią dietę według wskazówek lekarza, by modelować sylwetkę, wówczas post zyskuje prawo obywatelstwa. Post ze względu na fitness może być OK, ale czy o to chodzi Jezusowi w Kazaniu na Górze?

​Czym sobie post zapracował na tak negatywną opinię? Słyszałem kiedyś następującą historię: Wśród prezentów pierwszokomunijnych pewien chłopiec dostał ogromną czekoladę. Już chciał ją schrupać, kiedy matka zaproponowała mu: „A może byś dla Pana Jezusa powstrzymał się od zjedzenia tej czekolady przez biały tydzień?” Chłopiec bardzo kochał swoją mamę, więc podjął tygodniowy post od pierwszokomunijnej czekolady. Po latach wspomina to wydarzenie z wielkim żalem. Nie do mamy, gdyż i tak ją kochał, ale do Pana Jezusa, który stał się wówczas w jego wyobraźni okrutnym tyranem, który żąda od niego – i to za pośrednictwem mamy! – tak strasznych wyrzeczeń.

​Wielka mądrość Kościoła wyraża się w tym, że post nie obowiązuje dzieci. I dobrze. Post jest dozwolony dla ludzi samodzielnie myślących i samodzielnie religijnych. Postu nie można narzucać nikomu innemu poza samym sobą.

​Bo przecież to nie post jest wartością sam w sobie, ale miłość, która za nim stoi. W piątki powstrzymujemy się od mięsa nie dlatego, że ktoś nam zabrania, ale dlatego, że kochamy Jezusa, który właśnie w piątek okazał nam największą swoją miłość. Jeśli post oddzielimy od miłości, to lepiej wcale go nie zachowywać.

 

 

3. Modlitwa

 

​Ze wszystkich duchowych sugestii dzisiejszej Ewangelii chyba modlitwa zachowała w dzisiejszej kulturze najwięcej żywotności. Wprawdzie często kojarzy się bardziej z medytującym mnichem dalekowschodnim niż z chrześcijaństwem, ale wciąż – nawet u niewierzących – budzi szacunek i zrozumienie.

​Skąd bierze się ta niezwykła aktualność modlitwy w dzisiejszym świecie? Być może z jej indywidualnego charakteru. Jezusowe słowa o wielomówstwie obłudników i o zamkniętej izdebce przemawiają do dzisiejszego człowieka, którego mierzi „odklepywanie paciorków” a fascynuje „duchowa penetracja transcendencji”. Modlitwa dzisiejszego człowieka jest bardzo osobista, niepowtarzalna, zawsze nowa. I właśnie do takiej modlitwy zachęca dzisiaj Jezus