Homilia na III Niedzielę Zwykłą "C" (24.01.2016)

ks. Artur Malina

„To wstyd, umiłowani, wielki wstyd!” O złym użyciu darów Bożych

Tak pisze św. Klemens do chrześcijan w Koryncie, którzy byli adresatami listu słyszanego przez nas w drugim czytaniu. O przyczynach tej ostrej nagany dowiadujemy się właśnie z jego pisma.

1. Dawny problem

Jeden z pierwszych biskupów Rzymu gani swoich adresatów, przypominając o dawniejszych sporach prowadzonych w czasach św. Pawła. Pisze on tak: „Prawdziwie w Duchu Świętym pisał wam o sobie, Kefasie i Apollosie, gdyż już wówczas tworzyliście stronnictwa”.

Sytuacja z czasów św. Klemensa jest jednak poważniejsza i zasługuje na surowszą naganę, co tłumaczy tak: „Jednak grzech wasz wtedy był mniejszy, bo tworzyliście stronnictwa wokół uznawanych apostołów i wokół człowieka przez nich cenionego. Teraz zaś, rozważcie, jacy ludzie was zwiedli”. Powodem wstydu – dodaje ten biskup Rzymu – powinno być dawanie złego świadectwa niewierzącym, którzy bluźnią przeciw imieniu Pana, widząc Jego wyznawców podzielonych i skłóconych.

Pierwszą szkodę ponosi jednak sam Kościół. Św. Klemens Rzymski porównuje go do ciała Chrystusa. Jego opłakany stan jest przedstawiony w dwóch pytaniach retorycznych: „Dlaczego rozdzieramy i rozrywamy członki Chrystusa? Dlaczego buntujemy się przeciw własnemu ciału?”. Te dramatyczne słowa biskupa Rzymu przypominają naukę św. Pawła o Kościele podaną w dzisiejszym czytaniu.

2. Osobiste nauczanie apostoła

Najpierw wskazuje na fundament jedności Kościoła: „Wszyscy bowiem w jednym Duchu zostaliśmy ochrzczeni, aby stanowić jedno Ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscy też zostaliśmy napojeni jednym Duchem”. Odwołanie do Ducha Świętego ma skorygować korzystanie z darów pochodzących od tego Ducha. O tych darach pisze on na początku rozdziału, z którego pochodzi dzisiejsze czytanie. Nazywa je „darami duchowymi”. Nazwa ta musiała się kojarzyć dość konkretnie jego adresatom.

Pierwsi wyznawcy Chrystusa – żyjący w wielkim mieście portowym – byli przekonani, że znają się bardzo dobrze na tym, co w języku greckim jest nazywane „pneumatika”, a co inne przekłady oddają jako „dary Ducha” albo „sprawy duchowe”. Większość z tych chrześcijan najbardziej sobie ceniła jeden z takich darów: mówienie językami. Tę umiejętność doceniali wszyscy, którzy żyli w tak wielojęzycznym i wielokulturowym środowisku.

Przeniesienie tej oceny i takiej hierarchii wartości na porządek dóbr liczących się w Kościele nie poprawiło trudnego położenia chrześcijan. Korzystanie z tego daru prowadziło bowiem do zamętu w życiu wspólnoty, a zwłaszcza podczas liturgii. Nadużywanie ich stało się przyczyną groźnych podziałów w tamtejszym Kościele. Nie pomniejszając wartości żadnego z darów Ducha Świętego, Apostoł ukazuje ich wartość zależną od przypisanej im ściśle funkcji oraz osiąganego przez nie celu.

3. Znaczenie dla Kościoła

Wielość darów duchowych ma służyć przede wszystkim budowaniu Kościoła. Pomimo różnorodności uzdolnień i bogactwa charyzmatów, wyznawcy Chrystusa nie stanowią jakieś luźnej społeczności. Z tego powodu we fragmencie czytanym w liturgii nie tylko znajdujemy rozróżnienie między wieloma darami duchowymi, ale także słyszymy o ich wspólnym pochodzeniu oraz o ich wzajemnym przyporządkowaniu.

Obdarzeni nimi tworzą jedno Ciało Chrystusa, którym jest Kościół. Prawdę o wspólnocie wierzących jako Ciele Chrystusa Apostoł odkrył dzięki Zmartwychwstałemu, który pod Damaszkiem zawołał do niego: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?” (Dz 9,4). Pytanie skierowane do gorliwego zwolennika judaizmu prześladującego chrześcijan oznaczało, że Jezus w pełni się utożsamiał ze swoimi wyznawcami. Zwracając się przeciwko Kościołowi, Szaweł zatem uderzał w samego Jezusa. Osobiste rozpoznanie Kościoła jako Ciała Chrystusa pozwoliło Apostołowi odnieść wartość posług i charyzmatów do prawdy o więzi łączącej wyznających Jezusa.

Ciało Chrystusa może być tylko jedno, a jego jedność nie jest tylko rezultatem zabiegów ludzi. Przynależność do jednego Kościoła nie jest wyłącznie wielkością socjologiczną ani kategorią psychologiczną, lecz jest przede wszystkim darem Ducha nad innymi darami duchowymi. Jest darem udzielonym nam wszystkim razem oraz każdemu z nas osobna – nie tyle pomimo różnych charyzmatów, ile właśnie w ich wielości i różnorodności.