Homilia na Wspomnienie Wiernych Zmarłych (02.11.2010)

ks. Andrzej Najda

Nadzieja nasza „pełna jest nieśmiertelności” (Mdr 3,4)

W dniu dzisiejszym, w liturgiczne Wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych, gromadzimy się w świątyniach, by modlić się za naszych wiernych zmarłych, za tych wszystkich, którzy poprzedzili nas w pielgrzymce wiary. Podobnie jak wczoraj, tak i dziś, w Dzień Zaduszny, odwiedzamy groby naszych bliskich, zapalamy znicze, składamy kwiaty i nade wszystko otaczamy ich modlitwami. Wspominamy tych, którzy od nas odeszli, zostawiając smutek, cierpienie i pustkę, a więc zmarłych współmałżonków, rodziców, dzieci, dziadków, rodzeństwo, krewnych i przyjaciół. W modlitwie pamiętamy również o naszych duszpasterzach, nauczycielach, sąsiadach, znajomych, obrońcach ojczyzny, ofiarach wojen, katastrof i terroru. Oni wszyscy są już po tamtej stronie życia.

Dzień Zaduszny, jak i kolejne listopadowe dni naszych modlitw za zmarłych, stawia przed nasze oczy na nowo tajemnicę ludzkiego życia i śmierci. Podobnie jak ludzie wszystkich czasów pochylamy się nad tajemnicą śmierci, która – zdaniem Sofoklesa („Elektra” 1173) – „jest długiem, który każdy z nas musi spłacić”. Cyceron uważał, że śmierć to „wypoczynek po trudzie nędzy” („Przeciw Katylinie” 4), Seneka zaś pisał, że śmierć jest „niekiedy karą, często darem, dla wielu łaską” („Herkules na Oicie” 930). Czym jest ona dla nas, ludzi wierzących? Czy boję się śmierci, czy ona mnie przeraża? Czy śmierć to koniec wszystkiego?

1. Śmierć jako przejście

Płynącą przez zachodnią Europę rzekę Ren spotyka na południu Francji dziwny los. Po obu jej stronach wznoszą się ściany skalne, które coraz bardziej się schodzą, tak, że w końcu tworzą sklepienie, które zakrywa rzekę tak, że nawet nie słychać szumu wody. Wydaje się, że rzeka zginęła z powierzchni ziemi. Okoliczni mieszkańcy nazywają ją „zaginioną rzeką”. Czy Ren rzeczywiście zaginął? Nie. Rzeka toruje sobie drogę wśród skał i wydobywa się po drugiej stronie ze zwycięskim szumem.

Podobnie rzecz ma się z człowiekiem, który umiera. W momencie śmierci, w bólu opuszczenia, rozstania i pustki zdaje się, że życie ludzkie ginie bezpowrotnie. Ono jednak tylko zmienia się, ale się nie kończy. Śmierć stanowi jedynie bramę, po przejściu której życie zakwita pełnym blaskiem. Dlatego św. Paweł napisze, że śmierć jest „zyskiem” (Flp 1,20n), bo „być z Chrystusem, to o wiele lepsze” (Flp 1,23). Stało się tak, dzięki Jego zmartwychwstaniu. Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli. Pokonał szatana i śmierć i otworzył nam bramy życia wiecznego. Apostoł narodów zapewnia: „I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni” (1 Kor 15,22).

Wielu ludzi zasmuca konieczność śmierci, rozumiana jako nieunikniony los człowieka, wobec którego może on tylko zająć postawę rezygnacji. Dla nas, ludzi wierzących w Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał, śmierć jest umieraniem z Chrystusem i w Chrystusie, a więc bramą, w której nasze życie rozkwita pełnym blaskiem. Św. Paweł poucza, że „nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc, i w śmierci należymy do Pana” (Rz 14,7n). Po obu stronach bramy, którą jest śmierć, należymy do Chrystusa.

2. Nadzieja chrześcijańska

Mimo powagi, zadumy i refleksji, które towarzyszą nam w tych dniach przy nawiedzaniu grobów i cmentarzy, nie bądźmy przygnębieni. My chrześcijanie jesteśmy ludźmi nadziei! To życie bowiem, a nie śmierć, życie w Chrystusie, nowe życie dla Boga i z Bogiem, stanowi główną treść dzisiejszego dnia. Nasz smutek po stracie bliskich łagodzi pewność, że posiadają oni nowe życie, nad którym śmierć nie ma już władzy. Bóg jest Bogiem życia, a nie śmierci. On powołuje nas do nieśmiertelności, zaprasza do swojego domu ojcowskiego, „w którym jest mieszkań wiele” (J 14,2). Módlmy się do Boga, aby ci, którzy pogrążyli się w ciemnościach śmierci podobnej do śmierci Jezusa, mieli udział w Jego zmartwychwstaniu i aby upodobnili się do Niego w Jego chwale.

Zmartwychwstanie umarłych i życie wieczne są przedmiotami naszej nadziei. Nie opieramy jej na jakichś marzeniach, spekulacjach, optymizmie czy taniej wierze w postęp, rozwój techniki czy medycyny. Fundamentem naszej chrześcijańskiej nadziei jest fakt zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Jesteśmy z Nim zjednoczeni przez wiarę i chrzest. Będziemy z Nim zjednoczeni w śmierci i zmartwychwstaniu. Św. Paweł wyjaśnia: „Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie” (Rz 6,5). I dodaje: „Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że razem z Nim, również żyć będziemy” (Rz 6,8). Niech ta nadzieja przenika nasze modlitwy.

3. Apilkacja

Dzień Zaduszny uświadamia nam wspólnotę i solidarność ludzkiego losu, który wydaje się kończyć dla wszystkich tak samo – śmiercią i grobem. Cmentarz to miejsce, które skłania nas do zastanowienia się nad własnym, przyszłym losem. I to w tej chwili, gdy nasze myśli są przy bliskich, którzy poprzedzili nas w znaku wiary i śpią w pokoju. „Obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy” (1 J 3,2). Jest więc różnica, między tym czym jesteśmy, a tym, czym będziemy, czym są ci, którzy przeszli na drugą stronę życia. Między tymi dwoma biegunami znajduje się nasze oczekiwanie i nasza nadzieja, która wykracza poza śmierć. Gdy przejdziemy na drugą stronę, do Boga – poprzez bramę śmierci – „będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest” (1 J 3,2).

Dziś i w kolejnych listopadowych dniach, przez wiarę i modlitwę, odnawiamy nasze więzi rodzinne ze zmarłymi, którzy nas strzegą, prowadzą i wspomagają. Oni, trwając w oczekiwaniu na zmartwychwstanie, oglądają Boga twarzą w twarz, „takim, jakim jest” (1 J 3,2). Nasi zmarli zachęcają nas też, abyśmy postępowali na drodze wiary, w ziemskiej pielgrzymce, która będzie miała swój koniec. Nie mamy bowiem „tutaj trwałego miasta, ale szukamy przyszłego” (Hbr 13,14). Nie możemy na tej drodze stanąć, zatrzymać się, a przede wszystkim nie możemy stracić z oczu celu ostatecznego. W naszej pielgrzymce niech wspomaga nas myśl o zmarłych, którzy są tam, gdzie i my będziemy.