Homilia na XII Niedzielę zw. "A" (22.06.2008)

Człowiek kontra lęk

Jr 20, 10-13; Ps 69; Rz 5, 12-15; Mt 10, 26-33

Jeśli szukać mamy praktycznych wskazówek, jak radzić sobie z naszymi lękami, to najlepiej sięgnąć po konkretne przykłady, w które obfituje dzisiejsza Liturgia Słowa. Prorok Jeremiasz znalazł się w swym życiu w sytuacji na pewno nie godnej pozazdroszczenia. Za swoją wierność Bogu zapłacił już i tak wysoką cenę życia na uboczu, bez przyjaciół i rodziny, która odwróciła się od niego. Taki los spotyka każdego, kto jest nonkonformistą, głoszącym niewygodne Boże prawdy i obwieszczającym czarny koniec, kiedy inni chcieliby słuchać o szczęściu i dobrobycie.

1. Życie w cieniu… lęku

Czy wiecie, że jednym z najczęściej powtarzających się biblijnych zawołań jest „Nie bój się!”?. Znajdujemy je w Starym i Nowym Testamencie, odmieniane na dziesiątki sposobów, kierowane do Izraela, jego leaderów i żołnierzy, wymawiane przez samego Jezusa wobec uczniów. Wszystkich ich pomimo różnicy kultur i epok łączyło jedno wspólne doświadczenie: LĘK paraliżujący człowieka w chwili niebezpieczeństwa, choroby, biedy czy wyzwania przekraczającego jego siły. Człowiekowi Biblii nieustannie towarzyszy lęk i nie jest to tylko strach starożytnych wobec świata i sił natury, których wciąż jeszcze nie rozumieją. To lęk życia splatającego się ze śmiercią, w cieniu której człowiek spędza swoje kruche dni. Dzisiaj być może dzięki nauce i technice odsunęliśmy nieco od siebie groźny cień śmierci, ale od naszych lęków na pewno się nie uwolniliśmy. Więcej, wydaje się, że mnożą się i mutują we wciąż nowe postacie: lęk przed egzaminem, lęk przed nową pracą, lęk o karierę, lęk o pieniądze, lęk przed byciem niezaakceptowanym itd. Biblia nie traktuje naszych ludzkich lęków jako stanów naturalnych, które towarzyszą nam zawsze, jak adrenalina towarzyszy ryzykownym przygodom. Dlatego właśnie tak często woła: „Nie bój się!”. Pytanie tylko czy poza tym zawołaniem ma jeszcze jakąś receptę?

2. Krótkie nauki Jeremiasza

Jeśli szukać mamy praktycznych wskazówek, jak radzić sobie z naszymi lękami, to najlepiej sięgnąć po konkretne przykłady, w które obfituje dzisiejsza Liturgia Słowa. Prorok Jeremiasz znalazł się w swym życiu w sytuacji na pewno nie godnej pozazdroszczenia. Za swoją wierność Bogu zapłacił już i tak wysoką cenę życia na uboczu, bez przyjaciół i rodziny, która odwróciła się od niego. Taki los spotyka każdego, kto jest nonkonformistą, głoszącym niewygodne Boże prawdy i obwieszczającym czarny koniec, kiedy inni chcieliby słuchać o szczęściu i dobrobycie. Jakby tego było mało, jego rodacy znudzeni ciągłym snuciem czarnych scenariuszy, (zupełnie realistycznych w czasie, kiedy Jerozolimę oblegały wojska babilońskie), obmyślili na niego zasadzkę, postanowili oskarżyć go o osłabianie woli obrońców i brak ducha patriotycznego. Tak chcieli wywrzeć także swą osobistą pomstę na niewygodnym proroku.

Jeremiasz oddaje atmosferę tych mrocznych dni powtarzając krzyki swych przeciwników „Trwoga (terror) dookoła!” (Jer 20:10). On sam jednak wydaje się być zadziwiająco spokojny. Tak jakby znał wynik rozprawy ze swoimi przeciwnikami, Jeremiasz mówi: Ustaną i nie zwyciężą. Będą bardzo zawstydzeni swoją porażką, okryci wieczną i niezapomnianą hańbą (Jer 20,11). Czyżby otrzymał tę dziwną wiadomość w specjalnej wizji? Nie, prorok staje do walki ze strachem, którą możemy streścić w czterech punktach:

A. Nie jesteś sam

Jeremiasz w sytuacji, którą przeżywa, widzi znacznie więcej, niż są w stanie dojrzeć jego przeciwnicy. Widzi Boga, który zaangażował się w walkę po jego stronie: Pan jest przy mnie jako potężny mocarz (Jer 20:12). To pierwszy krok ku temu, aby zwyciężyć twój strach. Wyruszając do walki, pamiętaj o dysproporcji pomiędzy twoim lękiem, który jest jedynie produktem twojego mózgu, nie istnieje naprawdę, i Tym, który realnie stoi przy tobie jako potężna pomoc – to twój Bóg. Przy takiej dysproporcji sił nic dziwnego, że Jeremiasz jest spokojny o wynik starcia.


B. Lęk też ma sens

Po drugie prorok interpretuje całą sytuację, w której się znalazł, jako swego rodzaju próbę, a więc ze wszystkich sił stara się odkryć jej sens. Rzeczywiście jawi mu się ona jako doświadczenie, w którym Bóg spogląda w głębie jego osoby, bada jego serce (Panie Zastępów, Ty, który doświadczasz sprawiedliwego, patrzysz na nerki i serce Jer 20:12), poznaje ile jest wart Jeremiasz jako człowiek. Strach znika, kiedy nadajemy sens temu, co przeżywamy, kiedy zdajemy sobie sprawę, że sytuacja próby jest dla nas także szansą na wyzwolenie się z tego, czego się boimy.


C. Powierz się Panu

Po trzecie Jeremiasz powierza Panu swoją sprawę, ona przestaje być tylko jego ciężarem, chce ją dzielić ze swoim Bogiem. Tobie bowiem powierzyłem swą sprawę (Jer 20:12).

D. Modlitwa dziękczynienia

Po czwarte wreszcie, i jest to krok najradykalniejszy, prorok zadaje śmiertelny cios strachowi wznosząc jeszcze przed rozstrzygnięciem swej sprawy modlitwę dziękczynienia. Śpiewajcie Panu, wysławiajcie Pana! Uratował bowiem życie ubogiego z ręki złoczyńców (Jer 20,13). Jeremiasz jest pewien, że Ten, któremu powierzył swoją sprawę, doprowadzi ją do zwycięskiego końca. Modlitwa dziękczynienia to nasza najpewniejsza tarcza przeciwko lękowi.

3. Recepta Jezusa – kochający Ojciec

Tyle mówią krótkie nauki Jeremiasza, a co odnaleźć można w dzisiejszej Ewangelii, w której aż trzy razy powtarza się wezwanie „Nie bójcie się”?. Jezus zwraca się do swoich uczniów, przed którymi stoi zadanie głoszenia jego Ewangelii. Zdaje sobie sprawę, że misja nie jest łatwa, czeka na nich sporo niebezpieczeństw, które przecież nie ominęły ich Mistrza. Czeka również wszechobecny strach, który wkrada się wszędzie tam, gdzie misja przekracza ludzkie siły i wymaga zaufania. Jezus radzi, by temu strachowi spojrzeć prosto w twarz, bo jest on mniej realny niż nam się wydaje. Cóż możemy stracić w tym życiu, jeśli wszystko jest Bożym darem? Zdrowie, dobre imię, nasze pieniądze – wszystko to przecież jest dodatkiem do najcenniejszego daru, którym jest godność ukochanego dziecka Boga. Skoro czuwa On z tak zadziwiająca miłością nad każdym, najmniejszym stworzeniem (w tym przypadku Jezus posługuje się przykładem wróbla), czyż stokroć bardziej nie będzie się troszczył o mnie (Mt 10, 29-31)? Jednej rzeczy powinniśmy się tylko w tym życiu bać, to znaczy wystrzegać, tego, który ma moc oddzielić nas od czuwającej nad nami Bożej miłości; tego, który może nas skazać na życie samotności i beznadziei – to jest Szatana i jego narzędzia – grzechu (Mt 10, 28). Wobec innych niebezpieczeństw możemy być pewni rozciągniętej nad nami opiekuńczej ręki Ojca.

4. Konkluzja, czyli o różnych technikach walki z lękiem

Odwaga i umiejętność radzenia sobie z problemami, w tym także z podstawowym problemem paraliżującego ludzkiego strachu, jest dziś bardzo w cenie. W firmach organizuje się specjalne kursy, na których pracownicy uczą się panowania nad swoimi emocjami i wyobraźnią, uczą się jak integralnie kształtować swoją osobowość i zwyciężać strach. Często są to kursy opierające się o buddyjską czy hinduistyczną filozofię odkrywania wewnętrznej mocy, mistrza, który mieszka w nas, władcy wszechświata, którym jesteśmy, i który ma naturalną zdolność zapanowania nad swoimi stanami. Ryzykowne techniki, bo fałszywy krok lub klęska mogą tu doprowadzić do załamania. Chrześcijaństwo walczy z ludzkimi lękiem poprzez zaufanie do Tego, od którego zależy całe nasze życie, którego obecność rozprasza ludzki strach. Cztery wskazówki Jeremiasza i rady Jezusa także podkreślają, że w każdym z nas tkwi ogromny potencjał, który musimy jedynie odkryć i wykorzystać. W przeciwieństwie jednak do filozofii Wschodu potencjał ten to nie nasza osobista doskonałość i samoopanowanie, a droga do jego odkrycia nie jest samotną ścieżką. Naszym potencjałem jest Boża obecność i miłość, jego moc działająca we wszystkich, którzy zechcą Mu zaufać.

Ks. Marcin Kowalski