Homilia na XXIV Niedzielę Zwykłą "A" (17.09.2017)

Ks. Łukasz Łaszkiewicz

„Ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie?”

​W postawionym przez Piotra pytaniu pojawia się pewna niekonsekwencja. Jeżeli bowiem nazywam kogoś swoim bratem, to dlaczego chcę mu coś wyliczać. Jeżeli kogoś kocham, nie liczę ile razy mam być dobry dla niego. Niemniej jednak, skoro ktoś zawinił względem mnie, to trzeba postawić pytanie czy zrobił to świadomie. Jeśli tak, to należy zapytać dlaczego tak się stało. Czy ta osoba chce mnie traktować jako swojego brata? Oczywiście miłość chrześcijańska powinna być bezinteresowna. Taka jest miłość Boga, który jest dobry dla każdego, niezależnie od jego czynów. Trzeba jednak w naszej postawie odróżnić miłość od naiwności. Bo jeśli ktoś popełnia zło względem mnie (i innych), to bycie dobrym dla niegobez pomocy mu, może się okazać dla niego destrukcyjne. Natomiast prawdziwe dobro względem niego może oznaczać stawianie wymagań. Taka jest często miłość rodzicielska wobec dzieci, które są nieposłuszne. Bo każdy kto kocha, potrafi w imięmiłości do osoby kochanej wymagać od niej. Miłość nie boi się stawiania wyzwań i podnoszenia poprzeczki. A zatem w przebaczeniu nie chodzi o machnięcie ręką i powiedzenie, że nic się nie stało. To byłoby przyzwolenie na zło. Miłość wobec braci i sióstr ma być dla mnie motywacją do tego, żeby widząc jak  oni popełniają zło, walczyć o ich zbawienie. I to nie „aż siedem razy, leczaż siedemdziesiąt siedem razy”.

„Panie, okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam”

​O wiele trudniej przychodzi nam widzieć winę swoją niż innych. Zwykle usprawiedliwiamy swoje działania i chcielibyśmy do nich nie wracać, także przed Bogiem. Kiedy przystępujemy do sakramentu pokuty, prosimy „Panie, okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam”, oczywiście szybko później zapominając o tej obietnicy. A „długu” jaki zaciągnęliśmy popełniając grzechy zliczyć nigdy nie zdołamy. Symbolizuje je ogromna kwota wymieniona w Ewangelii – dziesięć tysięcy talentów (Talent, o którym czytamy w Ewangelii, to nie uzdolnienie, ale jednostka miary, która wynosiła prawie 25 kg. Odnosiła się zwłaszcza do złota lub srebra. Jeden talent to zatem wartość zarobków z około 20 lat.). Jak zatem spłacić tak ogromne zadłużenie? Dla nas to niemożliwe, ale nie dla Boga! Chrystus zapłacił za nas ten dług, godząc się na śmierć krzyżową. A zatem my jesteśmy zaproszeni do tego, by wyrazić w to wiarę i przyjąć Chrystusa do swojego życia. To przyjęcie ma się wyrazić w gotowości przebaczenia naszym „dłużnikom”, co jak widzimy w Ewangelii – a także w naszym życiu – wcale łatwe nie jest.

„Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu”

​Przebaczenie to jedna z najtrudniejszych rzeczy. Jak wybaczyć komuś, kto wyrządził mi krzywdę? Jak patrzeć z miłością na kogoś, kto popełnił zło wobec mnie? Jak…? Jeszcze raz…JAK?! A Chrystus stawia nam wymaganie jeszcze większe – by przebaczyć „z serca”. Odpowiedzieć na to wezwanie może szczególnie ten, kto sam doświadczył, że jemu wybaczono, choć na to nie zasługiwał. Bo przebaczenie może być dane jako łaska, jako dar, a nie za zasługi. Takiej postawy możemy się uczyć od Boga. Bóg ukochał grzeszników, to znaczy tych, którzy przynoszą mu cały swój „dług”, niczego nie pomijając. Jego miłosierdzie nie zna granic, więc możemy i dzisiaj oddać mu wszystko, by dług nam darował.