Homilia na XI Niedzielę Zwykłą „B” (17.06.2018)

ks. Henryk Witczyk

Jak wzrasta w człowieku chrześcijanin?

Słowo Boże objawia nam dzisiaj podstawowe prawdy dotyczące rozwoju chrześcijanina. Jak rośnie w człowieku chrześcijanin? Nie chodzi, rzecz jasna, o jakąś podwójną osobowość, ale o przemienienie grzesznika i śmiertelnika, którym każdy człowiek się w rodzi, w sprawiedliwego obdarzonego nadzieją nieśmiertelności.

1. Chrześcijanin rodzi się ze słowa Bożego

Ewangeliczna przypowieść o siewcy objawia podstawową prawdę dotyczącą chrześcijanina. Aby człowiek stał się chrześcijaninem, winien przyjąć słowo Boże. Pan Jezus porównuje duszę człowieka (osobę) do roli, która będąc odpowiednio przygotowana może przyjąć ziarno. Gdy ono w nią wpada, przestaje być ziemią jałową – staje się polem uprawnym. Im więcej ziaren w nią wpadnie i zakorzeni się, tym obsiany zagon bardziej zachwyca oczy gospodarza.

Ewangelista Jan mówi wprost o „nowych narodzinach z wody i z Ducha” (J 3,5), przy czym użyty tu symbol „wody” („wody żywej” w J 4,10) oznacza słowo Boże, a zwłaszcza Ewangelię, którą Chrystus obficie daje szukającym i spragnionym. Również św. Piotr uczy pierwszych chrześcijan, że narodzili się do nowego, chrześcijańskiego życia mocą słowa Bożego: „Jesteście bowiem ponownie do życia powołani nie z ginącego nasienia, ale z niezniszczalnego, dzięki słowu Boga, które jest żywe i trwa” (1 P 1,23). Co więcej, te nowe narodziny dają początek chrześcijaninowi, który jest powołany do życia na wieki: „Każde bowiem ciało jak trawa, a cała jego chwała jak kwiat trawy: trawa uschła, a kwiat jej opadł, słowo zaś Pana trwa na wieki. Właśnie to słowo ogłoszono wam jako Dobrą Nowinę” (1 P 1,24-25).

2. Wzrost bez żadnych ograniczeń

W dzisiejszej ewangelii Jezus kładzie nacisk na słowa, które mówią o dynamice wzrastania. Podkreśla, że słowo Boże – na podobieństwo ziarna – nieustannie kieruje procesem rozwoju rośliny bądź drzewa. Gospodarz, który rzucił w ziemię nasienie, nie musi dodatkowo wspierać tego procesu: „Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarnko w kłosie” (Mk 4,27-28). Podobnie jest z chrześcijaninem. Gdy na serio przyjmie i wprowadzi do swego wnętrza słowo Boże, ono własną mocą sprawia, że człowiek, który był dotąd ziemią jałową czy wręcz pustą, daje się szybko poznać niczym ogród, pełen wspaniałych roślin, kwiatów i drzew. Często przypomina potężne drzewo, które rośnie nad płynącą wodą, jak mówi autor psalmu: „Jest on jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, które wydaje owoc w swoim czasie, a liście jego nie więdną: co uczyni, pomyślnie wypada” (Ps 1,1). Rozwojowi temu nie ma końca: „Zasadzeni w domu Pańskim rozkwitną na dziedzińcach naszego Boga. Wydadzą owoc nawet i w starości, pełni soków i zawsze żywotni” Ps 92,14). Chrześcijanin, który na co dzień bierze na serio słowo Boże, ma szansę postępować „w sposób godny Pana, w pełni Mu się podobając, wydając owoce wszelkich dobrych czynów i rosnąc przez głębsze poznanie Boga” (Kol 1,10).

3. Do miary wielkości Chrystusa

„Wszyscy musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa”. Osoba zmartwychwstałego Chrystusa to prawdziwa Wielkość, do której wzrasta chrześcijanin. Apostoł Paweł bardzo tęskni za tym, aby jak najszybciej znaleźć się przed chwalebnym obliczem Pana: „chcielibyśmy raczej opuścić nasze ciało i stanąć w obliczu Pana” (2 Kor 5,8). Jeszcze mocniej tę żarliwą tęsknotę za Chrystusem-Sędzią wypowie Apostoł w Drugim Liście do Tymoteusza, w kontekście zbliżającej się śmierci: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego” (4,7).

Stając przed obliczem uwielbionego Jezusa każdy chrześcijanin będzie mógł zobaczyć, w jakim stopniu jest do Niego podobny. Rzecz jasna, dobre czyny będą wyznacznikiem tego podobieństwa; złe natomiast będą je zacierać i pomniejszać. Dlatego w końcowej części czytanego dzisiaj fragmentu św. Paweł wzywa bardzo gorąco: „Dlatego też staramy się Jemu podobać czy to gdy z Nim, czy gdy z daleka od Niego jesteśmy. Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre” (ww. 8-9). Wówczas dopiero okaże się, na ile „nosić będziemy obraz człowieka niebieskiego” (1 Kor 15,49).

Chrześcijanin, czyniąc dobro, umiera codziennie dla siebie: „Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym ciele. Ciągle bowiem jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym śmiertelnym ciele” (2 Kor 4,10). To prawda, że już teraz „jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest” (1 J 3,2). Dlatego chrześcijanie „będąc wytrwali i niezachwiani, zajęci zawsze ofiarnie dziełem Pańskim” niestrudzenie podąża ku tej Pełni, którą kontemplują w Chrystusie. Mają pewność, że ich trud wzrastania „nie pozostaje daremny w (dzięki) Panu” (por. 1 Kor 15,58).

4. Aktualizacja

Wszyscy jesteśmy dzisiaj wezwani do tego, aby spojrzeć na siebie krytycznie. Wszyscy jesteśmy ochrzczeni, czyli narodziliśmy się na nowo dzięki słowu Bożemu i wierze. Ale należy zobaczyć, jak wielkim jestem chrześcijaninem? W swoim chrześcijańskim sposobie życia jestem podobny do niemowlęcia, dziecka, czy człowieka dojrzałego i mężnego? W jakim stopniu słowa Chrystusa – a nie mity – wypełniają moją duszę niczym pełne moc nasienia, które inspirują mnie do wytrwałego czynienia dobra, do wzrastania w postawie służby, wiernej miłości, poświęcenia? W niedzielnej Eucharystii otrzymujemy na nowo słowo Chrystusa, pełne Łaski. Niech ono nas przemienia wewnętrznie i prowadzi bezpieczną drogą ku tej wielkości, którą możemy podziwiać w Jezusie Chrystusie, Panu naszym! Módlmy się pokornie o nową moc! Niech nikt nie popada w samouwielbienie i zachwyt nad swoim chrześcijańskim życiem. Pamiętajmy o przestrodze, którą kieruje do nas św. Paweł:

„Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę” (1 Kor 4,5).