Lectio divina XXIII niedziela zwykła "A" (7.09.2014)

Upominać czy nie? - Trud miłowania

Ewangelia św. Mateusza zbiera słowa Jezusa w pięć wielkich mów. Wskazuje to na fakt, że pod koniec I wieku, w epoce, w której powstawała ostateczna redakcja ewangelii, wspólnoty chrześcijańskie posiadały już bardzo konkretne formy katechez. Te pięć mów było jak pięć wielkich kotw, które wyznaczały bieg drogi uczniów Pana. Oferowały im konkretne kryteria pouczające uczniów w rozwiązywaniu egzystencjalnych problemów.

 

Mowa z Mt 18, 1-35 określana bywa jako „Mowa eklezjologiczna". Prezentuje ona pouczenia wg których winno być kształtowane życie wewnątrz-wspólnotowe, tak by mogła być ona objawieniem królestwa Bożego. Tak więc już sam tytuł mowy z Mt 18 sugeruje, w jakim kontekście egzystencjalnym powinno się czytać powyższy fragment. Jest nim wewnętrzna sytuacja Kościoła. Wydaje się, że już w części wprowadzającej (Mt 18, 1-11) są one dość jasno uwydatnione: „Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?". Wiemy, że najpierw w obrębie wspólnoty apostołów niejednokrotnie rodziły się tego typu problemy: np. synowie Zebedeusza wysłali nawet swoją matkę, by załatwić sobie uprzywilejowane miejsce. Teraz dotyczy to wspólnot pierwotnego Kościoła jak i Kościoła wszechczasów.
Ponadto należy pamiętać, że bezpośrednim kontekstem fragmentu Mt 18, 15-20 o upomnieniu braterskim jest okazywanie miłosierdzia i przebaczenie. Przebaczenie dookreśla (chociaż jej nie anuluje) wymowę tego fragmentu mówiącego o karceniu odmawiających nawrócenia członków wspólnoty chrześcijańskiej, którzy gorszą innych. Kontekst każe podkreślić element nadziei na przywrócenie błądzącego, nie zaś nienaprawialnego charakteru ich winy.
W naszej perykopie Mt 18, 15-20, która stanowi drugą część „Mowy o wspólnocie", widzimy blisko siebie dwa aspekty: upomnienie braterskie - jak postępować w przypadku konfliktu między członkami wspólnoty (18, 15-18) i modlitwa we wspólnocie - jak zatroszczyć się o tych, którzy odeszli ze wspólnoty (18, 19-20).

 

1. Lectio

w. 15. Gdy brat twój zgrzeszy <przeciw tobie>, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata
.

Procedura ta była starym żydowskim obyczajem. Rabini i inni nauczyciele domagali się, by karcenie rozpoczynać od prywatnego upomnienia. Podkreślali oni też znaczenie przyjmowania napomnień.
<Przeciw tobie> obecne w niektórych manuskryptach zostało wzięte z Łk 17, 4, gdzie Jezus mówi, aby przebaczyć bez względu na krzywdy osobiste. Przedmiotem upomnienia braterskiego nie jest krzywda osobista - jakkolwiek zawsze ma być przebaczona i zapomniana (ww. 21 nn) - ale grzech, na ile szkodzi on temu, kto go czyni. Wobec tego, kto mnie obraża jestem zobowiązany przebaczyć mu. Temu, kto grzeszy, jemu nie mam nic do wybaczania, ale jestem zobowiązany udzielić mu braterskiego upomnienia. W tym tekście mówi się o owych grzechach ciężkich, które wykluczają z królestwa Bożego (por. Gal 5, 19-21). Kto je czyni jest owym zgubionym, który jeśli nie zostanie pozyskany do braterskiej wspólnoty, ryzykuje, że zagubi się.
Hamartano (grzeszyć) znaczy nie trafić w zamierzony cel. Zamierzonym celem była wierność, spójność, pełna przynależność do wspólnoty. Co należy czynić, jeśli komuś nie udaje się trafić w cel? Gdy twój brat" - ho adelfos - brat z rodzajnikiem określonym, to brat posiadający imię, konkretna osoba, a nie jakikolwiek brat.
"Idź i upomnij go" - elenchein - upomnienie jest wykazem (łac. elenchum = wykaz) braków tegoż brata. Upomnienie to postawienie otwarcie zarzutu, bez gniewu, krytykanctwa, odwetu czy urazy, ale kochając upominanego brata jak siebie samego. Brat, który trwa w grzechu jest jak chory członek ciała, gdzie istnieje niebezpieczeństwo utraty go. Czując jego ból szuka się sposobu uleczenia go, ponieważ jest częścią tego samego ciała. Pierwszym krokiem jest: „idź" - prywatnie, na spotkanie w cztery oczy, ze względu na respekt wobec jego osoby (por. Kpł 19, 7). Podejmij inicjatywę w duchu miłości i posłuszeństwa, a rezultaty pozostaw Bogu.
Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata". Sercem upomnienia braterskiego nie jest potępienie, ale pozyskanie swego brata, który ma grzech. Nie mówi się tu o pojednaniu się z nim (5, 23-26!), ale o czymś większym: przyprowadzeniu go, by ponownie zobaczył się i pojednał z innymi, ponieważ jest synem i bratem. Ty zaś ubogacisz się obecnością swego brata. Być może brat, który rozminął się z celem dopuścił się winy, ale prawdziwy problem polega na tym, że tobie brakuje tego brata. Brakuje do twojej pełni, kompletności, całkowitości. Pomyśl o ciele , któremu brakuje do pełni jakiegoś członka, bo zniszczyła go gangrena. Zatem, jeśli uda ci się otworzyć oczy twemu bratu za pomocą elenchein (wykazu) jego braków, pozyskasz kompletność samego siebie. „Bracia moi, jeśliby ktokolwiek z was zszedł z drogi prawdy, a drugi go nawrócił, niech wie, że kto nawrócił grzesznika z jego błędnej drogi, wybawi duszę jego od śmierci i zakryje liczne grzechy" (Jk 5, 19-20).

Upomnienie braterskie będzie skuteczne tylko wtedy, gdy czyni się je w duchu pojednania (5, 23 n), przebaczenia (6, 14 n), tolerancji (13, 24 nn) i troski o tego, który się myli (18, 10-14).

w. 16. „Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa."

W Izraelu proces sądowy opierał się na słowie dwóch lub trzech świadków (Pwt 19, 15). Tu zaś nie ma mowy o procesie, ale o usiłowaniu zdobycia brata dla prawdy. Jeśli nie zdołasz tego zrobić sam, może przez twoje ograniczenia, może zdołasz dzięki pośrednictwu innych. Za pomocą słowa pozyskujesz brata. Jeśli więc potrzebujesz dwóch lub trzech, znaczy to, że twoje słowo nie było wystarczająco mocne, nie było wystarczająco utwierdzone. Jeśli więc, nie udało ci się w trakcie osobistego spotkania wykazać twojego zakorzenienia w Słowie, twojego oparcia się na Słowie, wówczas wezwij do pomocy dwóch lub trzech, aby na mocy ich świadectwa, to oparcie na Słowie okazało się bardziej solidne.

w. 17. „Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!"

Kościół z natury rzeczy funkcjonował podobnie jak starożytna Synagoga. Synagogi zaś były nie tylko miejscem modlitwy i badania Pisma, lecz także ośrodkiem wspólnoty, w którym wymierzano karę jej błądzącym członkom. Karcenie mogło przybierać wiele form, w tym także publiczną chłostę. Najbardziej jednak surowymi karami były różne formy wyłączenia ze wspólnoty. W przypadku skrajnym człowiek gorszący innych traktowany był jak poganin, nie zaś jak Żyd. Poganie i celnicy (jako przedstawiciele pogańskiej władzy) byli wykluczani z życia religijnego żydowskiej wspólnoty. Udzielenie ostatniego ostrzeżenia przed rozpoczęciem procesu (np. Pwt 25, 8) było uczynkiem miłosierdzia.
Po próbie pozyskania brata trwającego w grzechu w cztery oczy, a następnie przez mediację innych, jeśli nie usłucha, należy przedstawić go wspólnocie, aby jego miłość do braci stymulowała go do pozytywnej reakcji. Chodzi oczywiście o wspólnotę kościelną, która jako oparta na skale jaką jest Słowo, może ożywiać dotkniętego śmiercią grzechu, bo ma Słowo Pana, Słowo, które jest Prawdą i Życiem. Wspólnota nie wyłącza z komunii grzesznika, ale dając słowo upomnienia, daje do zrozumienia trwającemu w grzechu bratu, że już sam postawił się na zewnątrz braterskiej komunii, a upomnienie to czyni w taki sposób, aby ów zobaczył jak może wrócić do jedności. „Ekskomunika" ma zawsze walor tylko poznawczy i pedagogiczny, nigdy zaś karzący. Pokazuje wielkość zła, które ktoś czyni niekiedy lekkim sercem, ażeby przejrzał i się opamiętał (tak czyni św. Paweł w 1 Kor 5, 1-5 i 1 Tm 1, 20 i jak radzi w 2 Tes 3, 14nn i TT 3, 19nn).
Potraktowanie kogoś jak poganina i grzesznika nie oznacza wykluczenia, usunięcia go: nieprzyjaciół trzeba miłować i jeśli to możliwe pozyskać ich ofiarując im tylko wielką miłość (5, 38-48). Tragiczną rzeczą byłoby okazanie „ekskomunikowanemu" wrażenia, że jest usunięty i odrzucony. On sam już poszedł w tym kierunku i winien poznać wielkie zatroskanie ze strony wspólnoty, aby był uleczony.

w. 18. "Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie."

Słowa „związanie" i „rozwiązanie" były terminami używanymi na oznaczenie krępowania więzami (zamykania w więzieniu) lub uwalniania (wypuszczania z więzienia). Hosa ean desete - jakie rzeczy związalibyście - to samo słowo użyte jest w 1 Kor 7,27 na określenie związku małżeńskiego. Wspólnota ma tę samą władzę co Piotr (Mt 16, 16) i Apostołowie (J 20, 23). Jest to władza Syna, który przyszedł szukać to, co zginęło (w. 11), to jest sam Ojciec, którego wolą jest, by nie zgubić nikogo (w. 14). Wielka jest więc odpowiedzialność wspólnoty Kościoła, która jest wezwana, by tu na ziemi przedłużać misję Syna Człowieczego. Kościół nie może działać arbitralnie, samowolnie, ale zgodnie z wolą Ojca. Nasz sposób bycia bratem dla grzeszącego będzie miał wpływ na to, jaka postawa wobec Ojca w nim się zrodzi: to go rozwiąże lub zwiąże w odniesieniu do Ojca. Jeśli to „związywanie" ma swoje odniesienie do węzła małżeńskiego, to wynika z tego konieczność stałej troski pasterskiej o komunię, o jedność, która angażowałaby wszystkie siły osobiste i wspólnotowe. Jedność, której ludzie sami nie byli w stanie zbudować, zostanie urzeczywistniona przez Ojca, ponieważ o nią prosił Syn, który modli się w Kościele jako ten, który „zawsze żyje, aby wstawiać się za nami"

w. 19. "Znów mówię wam: jeśli dwaj z was będą zgodni na ziemi co do jakiejkolwiek kwestii, urzeczywistni się dla nich (to, o co proszą) za sprawą Ojca mojego, który jest w niebie" (tłumaczenie dosłowne z greckiego).
Dwaj albo trzej" muszą się odnosić do „dwóch albo trzech świadków" z Mt 18, 16. Wersety te mogą dotyczyć modlitwy odmawianej podczas żydowskiej ekskomuniki, ale mogą też odnosić się do modlitw o nawrócenie i w konsekwencji uzyskanie przebaczenia przez osobę wykluczoną ze wspólnoty (zob. 1J 5, 16). W każdym razie należy zauważyć, że w ST świadkowie byli pierwszymi, którzy wykonywali wyrok sądu (Pwt 17, 7), tutaj są oni pierwszymi, którzy mają się modlić.
O skuteczności modlitwy była już mowa w Mt 7, 7-11 w analogicznym kontekście zakazu sądzenia i nakazu miłowania (Mt 7, 1-6.12). Jeśli zatem nie udaje się nam włączyć na nowo brata do wspólnoty, znaczy to, że to my nie jesteśmy w doskonałej zgodzie między sobą. Ojciec nie interweniuje, gdyż brakuje miłości, świadectwa wzajemnej zgodności, bo jeśli ona jest, to z pewnością jest tam obecny Jezus, który jest źródłem owej komunii (w. 20). Ta obecność Jezusa jest gwarancją, że uda się na nowo włączyć do wspólnoty zabłąkanego brata, uznanego za zagubionego. Jezus oczekuje, by Jego uczniowie tak postąpili, kiedy staną wobec sytuacji niewierności, zdrady i grzechu wewnątrz wspólnoty. Zostaje im powierzona odpowiedzialność: trzeba znaleźć wszystkie możliwe sposoby, by jakoś włączyć na nowo brata, nie tracąc ufności we wszechmoc Ojca.
Kontekst powyższego wersetu sugeruje o co prosić Ojca i czego z pewnością On udzieli: chodzi o to, by żyjąc tu na ziemi mieć taką władzę nad sobą, która jest zdolnością, by przyjmować i nie gorszyć małych (ww. 1-5.6-11); szukać zabłąkanych (ww. 12-14); pozyskiwać zagubionych (ww. 15-20) i przebaczać wszystkim (ww. 21-35).

w. 20. „Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich."

W ten sposób Jezus tłumaczy pewne powiedzenie rabinackie: „Jeśli dwaj jednoczą się, aby zastosować w życiu słowo Prawa, Szekina (Obecność) Boga jest pośród nich zgromadzonych". Gdzie bracia się jednoczą jest obecny Syn. Przez to modlitwa braci skierowana do Ojca w Imię Syna jest niezawodna: Pan „jest pośród nich". Obecność Jezusa została więc ukazana jako równoznaczna z obecnością Boga (zob. Mt 1, 23; 28, 20). Jednym z imion Boga najczęściej używanych przez późniejszych było „Miejsce", tj. „Wszechobecny".

2. Meditatio


Gdyby rozważać naszą perykopę w perspektywie prawnej, mamy wówczas wskazówkę co do trzech różnych stopni procesu: najpierw sąd przysięgłych, potem sąd apelacyjny i w końcu sąd kasacyjny. Najpierw w cztery oczy, potem w obecności dwóch świadków, a na koniec wobec zgromadzonej wspólnoty (ekklesia). Jeśli po tym trzystopniowym procesie ktoś nie jest w stanie uświadomić sobie swojego grzechu, oto kara: wyłączenie ze wspólnoty.
Wydaje się to raczej dziwnym zakończeniem, skoro chodzi o wspólnotę opartą na Ewangelii, a jednak jest to dość powszechne zjawisko. Tak zwany proces kanoniczny prowadzony przez Kościół nie jest przecież niczym innym.
Istnieje jednak jeszcze inna perspektywa, w jakiej można czytać ten tekst. Bierze ona pod uwagę wszystko to, co zostało dotąd powiedziane, i chce przede wszystkim stosować się do wskazań Jezusa dotyczących zagubionej owcy, której należy uporczywie szukać, gdyż w przeciwnym razie wspólnocie grozi brak kompletności. Przy tego rodzaju lekturze nie ma już mowy o procesie prowadzonym w trzech coraz surowszych instancjach, lecz raczej chodzi o próbę ukazania coraz większej miłości. Niemal jakby chciał powiedzieć: kiedy ktoś inny zgrzeszy, spróbuj w osobistym spotkaniu zdobyć go twoją miłością, spróbuj pozyskać drugiego mocą twej miłości. Jeśli ci się uda, dokonałeś zdobyczy, ponieważ pozyskałeś brata. Jeśli twoja miłość nie jest wystarczająco wielka, proś o pomoc dwóch lub trzech świadków, którzy dzięki wierze w Słowo potrafiliby być świadkami Słowa, to znaczy Słowa miłości, aby drugi, widząc dobrą nowinę Ewangelii, mógł zostać uwolniony z więzów swej sytuacji grzechu i na nowo związać się ze wspólnotą dzięki świadectwu - martyrium - miłości dwóch lub trzech.
Jeżeli zaś nawet to okaże się niewystarczające, wówczas spróbuj wciągnąć wszystkich, prosząc o pomoc „Tego", który zawsze jest wysłuchiwany w swych prośbach. Być może ten, kto rozminął się z celem, poczuje się tak mocno zachęcony miłością, że nie będzie mógł zrobić nic innego, jak tylko uwolnić się z więzów i związać ze wspólnotą. Ale gdyby nawet ta miłość miała okazać się niewystarczająca, nie rozpaczaj. Zaufaj miłości Ojca, który „nie chce śmierci grzesznika, lecz aby się nawrócił i miał życie". Zawierz Temu, który był zdolny powołać celnika, patrząc mu w serce, ujmując go tym, czym powinien być ujęty, wyciągnął go z jego sytuacji celnika i przemienił w ucznia Pana.
Zobaczmy jak upomnienie braterskie jest i wielkim zadaniem, wymagającym naprawdę wielkiego wysiłku duchowego, zaparcia się i poświęcenia siebie, by pozyskać grzeszącego brata dla królestwa Bożego. Jaką niezwykłą moc ma zjednoczenie w modlitwie, a jej niewiarygodną skuteczność (aż do czynienia cudów) można przede wszystkim poznać z serca troszcząc się o błądzących z naszych wspólnot parafialnych, zakonnych .....

3. Actio

Pomyśl kogo bardzo sądzisz, o kim źle mówisz i odrzucasz. Czy byłoby możliwe zastosowanie tego Słowa do twojego przypadku.
Na początku osobistej medytacji trzeba poddać ocenie dotychczasowe działania podejmowane, by pozyskać brata czy siostrę dla wspólnoty.
Następnie najważniejszą rzeczą jest uwierzyć, że to słowo ma sens, że warto mu dać wiarę, że naprawdę przyniesie efekt, kiedy się zastosuje reguły podane przez Pana.

Opracował ks. Robert Muszyński