Lectio divina na II Niedzielę Wielkanocną "C" (15.04.2007)

Miłosiernym jest ten, który przebacza

J 20,19-31 

Jan Ewangelista rozpoczyna katechezę o zmartwychwstaniu Jezusa ewangelią pustego grobu, który jest pierwszym świadkiem zwycięstwa nad śmiercią. W jego obliczu zaczyna się rodzić wiara Marii Magdaleny i uczniów (por. J 20,8). Następnie poprzez kolejne sceny ukazuje spotkania ze Zmartwychwstałym, podkreślając ich sens i moc. W rozważanej przez nas perykopie Jezusa udziela swoim uczniom Ducha Świętego, powierza im misję odpuszczania grzechów oraz pochyla się nad niewiarą i słabością Tomasza. Poprzez te obrazy dotykamy prawdy o Miłosierdziu Boga.


LECTIO

Wydarzenia, które nastąpiły po śmierci Jezusa i po złożeniu Jego ciała do grobu Jan Ewangelista układa w pewien prosty i logiczny ciąg aż do tzw. „pierwszego epilogu”. W końcowym rozdziale swego dzieła pokazuje on stopniowe poznawanie prawdy o zmartwychwstaniu. W pierwszej scenie (w. 1-10) widzimy budzenie się wiary w zmartwychwstanie poprzez oglądanie pustego grobu, opasek i chusty. Drugi obraz to pełna liryzmu i bardzo głęboka scena spotkania Oblubieńca i Oblubienicy – Zmartwychwstałego Pana i Marii Magdaleny. Chrystus już nie poprzez znaki, ale osobiście daje się rozpoznać, chociaż Marii jeszcze nie pozwala się dotknąć. Ten gest został przez Jezusa zarezerwowany dla niedowierzającego Tomasza na końcu opisu objawień Zmartwychwstałego. Po spotkaniu z Marią Magdaleną Jezus przychodzi do swoich uczniów przekazując im dar Ducha Świętego, zapowiedziany w czasie ostatniej wieczerzy i udzielając im mocy odpuszczania grzechów. Kolejne wydarzenie to objawienie się Jezusa Tomaszowi, który nie chciał uwierzyć temu, czego doświadczyli, co widzieli i co mu opowiadali jego współbracia. Jan wyraźnie rysuje stopniowe przychodzenie i objawianie się Jezusa do swoich uczniów (szeroko rozumianych, bo i Marię Magdalenę trzeba do nich zaliczyć), aż do pełnego miłości pochylenia się nad niewiarą Tomasza. W epilogu Apostoł bardzo syntetycznie i jasno określa cel swego dzieła: „abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego.” (J 20,31)

Czytana przez nas perykopa jest złożona z 3 część:
  1. Ukazanie się uczniom i posłanie ich (w. 19-25);
  2. Ukazanie się Tomaszowi i błogosławieństwo
    wszystkich czytelników (w. 26-29);
  3. Zakończenie Ewangelii wyjaśniające cel jej napisania (w. 30-31).  
Części pierwsza i druga mają wyraźnie podobną budowę:
  1. Przyjście Jezusa i dar pokoju (w. 19 i 26);
  2. Ukazanie poranionych rąk i boku (w. 20 i 27);
  3. Pierwsze wyznanie wiary w Zmartwychwstałego:
    1. Przez uczniów (w. 25a);
    2. Przez Tomasza (w. 28);
  4. Zakończenie (problem wiary w zmartwychwstanie Pana):
    1. Niewiara Tomasza (w. 25b);
    2. Błogosławieństwo udzielone czytelnikom,
      którzy nie widzieli a uwierzyli (w. 29).
Spotkanie z Marią Magdaleną, które stanowi kontekst poprzedzający, zawiera ważne przesłanie, które znajduje odzwierciedlenie w wierszu 29 „błogosławienie, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. Otóż Maria poznaje Zmartwychwstałego Mistrza dzięki Jego słowu, dzięki usłyszanemu własnemu imieniu, dzięki osobistemu wezwaniu. W połączeniu z historią Tomasza widzimy, jak Jan stara się przekonać czytelników, że to nie fizyczne oglądanie Jezusa po zmartwychwstaniu jest źródłem wiary, ale Jego Słowo, zwracanie się do każdego po imieniu i powierzenie szczególnej misji. Fakt, iż czytelnicy żyją wiele lat po zmartwychwstaniu Pana, nie zamyka im drogi do żywej i prawdziwej wiary w Jego zwycięstwo nad śmiercią. Rozdział 21, który stanowi kontekst następujący czytanej perykopy, z jego „drugim epilogiem”, został najprawdopodobniej zredagowany przez kogoś z otoczenia św. Jana, kto znał zakończenie jego dzieła, ale chciał je uzupełnić o wymiar eklezjalny – naukę o prymacie Piotra, który pochodzi wprost od zmartwychwstałego Chrystusa.

w. 19 Było to wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: Pokój wam!

Jest to szczególny dzień – dzień oglądania pustego grobu przez Marię Magdalenę, Piotra i Jana oraz dzień w którym Maria Magdalena osobiście spotkała Zmartwychwstałego. Jest to pierwszy dzień nowego stworzenia, który rozpoczął się „wczesnym rankiem” (20,1). Określenie „wieczorem” przypomina nam o Passze, którą należało właśnie o tej porze rozpocząć (por. Wj 12,6). Ten wieczór to dla uczniów prawdziwa Pascha, przejście od lęku, zamknięcia i smutku do życia w pokoju i radości. Uczniowie są razem, ale nie tworzą wspólnoty, są zamknięci i zalęknieni. Zupełnie inaczej Łukasz opisze uczniów trwających w Wieczerniku w oczekiwaniu na zesłanie Ducha Świętego (por. Dz 1,13n) i w dniu Pięćdziesiątnicy (por. Dz 2,1). Zamknięte drzwi nie są przeszkodą dla Jezusa, bo On jest Bramą (por. 10,7-10), podobnie jak wielki kamień, ani zamknięcie w grobie nie były dla Niego przeszkodą w powstaniu z martwych. Staje On pośrodku cierpienia, lęku i obaw swoich uczniów, wchodzi w samo centrum ich śmierci i obdarza ich pokojem – pełnią wszelkiego błogosławieństwa. Ten pokój, którego oni jeszcze nie mieli, bo ich serca były zatrwożone i zalęknione, On sam zapowiadał im jeszcze przed swoją śmiercią (por. 14,27).

w. 20 A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana.

Pokazywanie ran było używane jako dowód w sądzie. Rzeczywiście to ta sama osoba, która była umęczona na krzyżu. W tym momencie Jezus spełnia swoje obietnice złożone uczniom w czasie Ostatniej Wieczerzy, że ujrzą Go (por. 14,19; 16,16) i rozradują się (por. 16,20.22). Jest to radość przyjaciela Oblubieńca, który poślubia oblubienicę (por. 3,29); żniwiarza, który otrzymuję zapłatę (por. 4,36); Abrahama, który ujrzał „dzień Jezusa”, zbawienie dane mu przez Boga (por. 8,56); jest to radość z objawienia chwały Boga, który wyprowadza ze śmierci (por. 11,15). Jezus ukazuje ręce, z których nikt nie może wyrwać Jego owiec (por. 10,28) i swój bok, z którego wypłynęła woda żywa, Duch Święty (por. 7,37-39).

w. 21 A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam.

W tradycji Izraela prorocy wyznaczali swoich następców, aby oni kontynuowali ich misję. Jezus powierza kontynuowanie swojej misji uczniom. W tym posłaniu realizują się zapowiedź z Ostatniej Wieczerzy: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał.” (13,16); „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto przyjmuje tego, którego Ja poślę, Mnie przyjmuje. A kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał»” (13,20); „Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem.” (17,18). Dopiero w tym momencie dokonuje się rzeczywiste posłanie uczniów, aby głosili Ewangelię i odpuszczali grzechy. Bowiem tylko doświadczenie zmartwychwstania i dar Ducha Świętego uzdalniają do bycia świadkami Zbawiciela (por. Dz 1,4). Powtórzenie zwrotu „Pokój wam!” ukazuje jak wielką wagę do tego właśnie daru przywiązywali uczniowie. Tylko ten, kto jest napełniony Jezusowym pokojem może być świadkiem Ewangelii (por. J 14,1). Jest to dopełnienie obietnicy z Ostatniej Wieczerzy (por. 14,27; 16,33). Dopiero teraz, po zmartwychwstaniu Jezusa, serca uczniów mogą się nie lękać. Ten pokój rodzi się z doświadczenia bycia miłowanym przez Boga (por. 16,27) i pewności, że pomimo ucisków, to Jezus zwyciężył grzech, śmierć, pokusy i zło tego świata (por. 16,33; 1 J 2,16n).

w. 22-23 Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane.

Czasownik tchnął (gr. emfysao) tylko jeden raz występuje w NT, natomiast w ST pojawia się w następujących ważnych kontekstach: „wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą.” (Rdz 2,7; por. Mdr 15,11);” I powiedział On do mnie: «Prorokuj do ducha, prorokuj, o synu człowieczy, i mów do ducha: Tak powiada Pan Bóg: Z czterech wiatrów przybądź, duchu, i powiej (tchnij) po tych pobitych, aby ożyli»” (Ez 37,9; por. także 1 Krl 17,21). Tchnienie Jezusa ożywia uczniów, jest tchnieniem życia. Do tego momentu byli jakby umarli, bez życia. To tchnienie ożywiające jest przekazaniem Ducha Świętego (por. 14,17), który przychodzi jako owoc wywyższenia Jezusa (por. 7,39). W ciągu swojego życia objawiał On Ojca, który kocha i przebacza grzechy. Teraz tę misję mają podjąć Jego uczniowie. Jest to misja najważniejsza, bowiem odpuszczenie grzechów jest głębokim pragnieniem ludzkiego serca (por. np. Ps 25,11; 32,1; 51,3n; 79,9; etc.), ono uzdrawia (por. Mt 9,2.5), jest znakiem działania samego Boga (por. Mk 2,7.10), rodzi się z miłości i owocuje miłością (por. Łk 7,47), dla człowieka jest ono warunkiem otrzymania przebaczenia od Boga (por. Łk 6,37), jest wyrazem sprawiedliwości Bożej (por. Rz 3,26), przez nie człowiek poznaje Boga (por. Jer 31,34), poprzez  nie dokonuje się zbawienie (por. Łk 1,77). Bez Ducha Świętego nikt nie może dostąpić odpuszczenia grzechów (por. Mk 3,29; Mt 12,32). Źródłem odpuszczenia grzechów jest Krew Jezusa (por. Mt 26,28; Ef 1,7; Hbr 9,22) i dokonuje się w Jego Imię (por. Łk 24,47; Dz 10, 43; 1 J 2,12). Obwieszczenie tego odpuszczenia będzie fundamentalnym elementem katechezy apostolskiej (por. Dz 2,38; 3,19; 10,43 etc.). Drogą do otrzymania odpuszczenia grzechów jest nawrócenie i chrzest, a owocem – dar Ducha Świętego (por. Dz 2,38). Odpuszczenie grzechów jest też owocem modlitwy Kościoła (por. Jk 5,15). Nakaz odpuszczania grzechów mocą Ducha Świętego nie dotyczy wyłącznie posługi sakramentalnej, ale całej misji uczniów Jezusa. Każdy ochrzczony jest włączony w tę misję. Natomiast grzech zatrzymany to grzech wykluczający ze wspólnoty Kościoła (por. 8,34n; 1 Kor 5,1-5), a prawo zatrzymywania grzechu musi być zawsze rozważane w perspektywie całej nauki o przebaczeniu – zwłaszcza Modlitwy Pańskiej, ze specjalnie wyakcentowanym nakazem odpuszczenia grzechów (por. Mt 6,12.14n) oraz pytaniem Piotra o to, ile razy ma przebaczyć swemu bratu? (por. Mt 18,21n). Władza udzielona Apostołom jest tą władzą, którą Jezus obiecał im już wcześniej (por. Mt 16,19; 18,18), ale dopiero teraz mogą oni realizować to zadanie.

w. 24 Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus.

Didymos znaczy dosłownie bliźniak, ale nie tylko posiadający swego brata-bliźniaka, ale poprzez swoja niewiarę bliźniak wielu ludzi. Tomasz, bliźniak każdego człowieka, podejmuje ryzyko zagubienia się opuszczając wspólnotę i jest figura wszystkich, których nie było wtedy w Wieczerniku. Nie było go z braćmi, był gdzieś sam, a „nie jest dobrze, aby człowiek był sam” (Rdz 2,18). Kiedy inni z lęku zebrali się razem i zamknęli się, on wychodzi na zewnątrz. Wydaje się, że jest to znak większej desperacji, którą widać było u niego już wcześniej. Kiedy Jezus wyrażał radość, że Go nie było przy chorobie i śmierci Łazarza, ale teraz chce tam iść, Tomasz mówi: chodźmy umrzeć razem z Nim (por. J 11,6.15n). Tomasz nie jest podobny do Piotra, który wyraża gotowość śmierci za Jezusa (por. 13,37), ale jakby mówił: „no tak, śmierć kończy wszystko, dalej i tak już nic nie ma, Łazarz umarł, idźmy i my umrzeć.” Tomasz też miał odwagę mówić, że nie rozumie tego, czego Jezus naucza: „Znacie drogę, dokąd Ja idę». Odezwał się do Niego Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?»” (J 14,4-5).

w. 25 Inni więc uczniowie mówili do niego: Widzieliśmy Pana! Ale on rzekł do nich: Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę.

Uczniowie natychmiast dzielą się najważniejszą informacja. „Widzieliśmy Pana” brzmi tutaj podobnie do „znaleźliśmy Mesjasza” z początku Ewangelii (por. 1,45). W odpowiedzi na takie obwieszczenia pojawiają się osoby sceptycznie nastawione - wtedy jest to Natanael (por. 1,46) teraz Tomasz. Nie wierzy on tym, którzy widzieli, on chce widzieć osobiście, ale nie tylko widzieć, on chce dotknąć śladów śmierci, aby uwierzyć, że jest zmartwychwstanie.

w. 26 A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz /domu/ i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: Pokój wam!

Tydzień później, w następną niedzielę, uczniowie znowu są razem. Odkrywają głęboki sens bycia we wspólnocie właśnie w tym dniu, dniu zmartwychwstania i przychodzenia Pana. Na razie uczniowie są „wewnątrz” domu. Dopiero Zesłanie Ducha Świętego uzdolni ich do wyjścia „na zewnątrz” (por. Dz 2,14). I wtedy, kiedy są tak zebrani, Jezus ponownie wchodzi w centrum tego zgromadzania, On jest jego osią centralna, a przychodząc przynosi pokój. W tak krótkim fragmencie Jan trzeci raz powtarza to pozdrowienie zawierające w sobie dar. Widać w tym niezwykłą jego wagę dla pierwszych chrześcijan. Dar pokoju będzie znakiem rozpoznawczym głosicieli Ewangelii wnoszących go w świat pełen niepokoju (por. Łk 10,5n) i stanie się pozdrowieniem chrześcijan (por. Dz 15,33; Rz 1,7; 1Kor 1,3; 1P 5,14; 3J 1,15 etc.). Pokój jest stanem przewidzianym dla chrześcijan (por. Łk 1,79; Rz 2,10; 1Kor 7,15 etc.) i znakiem obecność Boga w ich życiu (por. Rz 14,17; 1Kor 14,33; 2P 3,14 etc.).

w. 27 Następnie rzekł do Tomasza: Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż /ją/ do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym.

Jezus nie chce stracić nikogo z tych, których dał mu Ojciec (por. 17,12), dlatego znając niewiarę Tomasza zwraca się wprost do Niego demonstrując, że zna jego wątpliwości, które zrodziły niewiarę. Jest tu podobieństwo do spotkania z Natanaelem, któremu Jezus pokazuje, iż doskonale go zna (por. J 1,48). Rany Jezusa są otwarte pomimo zmartwychwstania, to one są brama do wiary dla Tomasza. Chrystus daje się poznać poprzez swoje rany, które stały się znakiem, że Bóg daje życie mocniejsze niż śmierć, a Ten, który został zbity na śmierć (Iz 53,8) – żyje.

w. 28 Tomasz Mu odpowiedział: Pan mój i Bóg mój!

Tomasz porzuca swa niewiarę i wyznaje wiarę (por. Ps 35,23). Zaimek „mój” podkreśla związek osobisty, uczuciowy. Jest to szczytowe wyznanie wiary w Ewangelii Jana. Wcześniejsze aklamacje-wyznania wiary zapisane w tej ewangelii to: „Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela!” (1,49); „On prawdziwie jest Zbawicielem świata (4,49); Ty jesteś Świętym Boga” (6,69); „Ty jest Mesjasz, Syn Boży” (11,27). Tomasz nie dotyka Pan. Sama Jego obecność i Jego słowa wystarczają mu, aby uwierzyć.

w. 29 Powiedział mu Jezus: Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

To błogosławieństwo odnosi się do czytelników Ewangelii, którzy osobiście nie widzieli ciała zmartwychwstałego Pana. Wszyscy, którzy uwierzą w zmartwychwstanie Jezusa, będą mieli tę samą wiarę, którą mieli Apostołowie. Ich wiara, oparta na przyjęciu Słowa głoszonego przez świadków (por. Dz 1,8) i doświadczeniu odpuszczenia grzechów w niczym nie będzie gorsza od wiary Apostołów, którzy oglądali Pana zmartwychwstałego. Błogosławieństwo to realizuje się w życiu pierwszych chrześcijan: „Wy, choć nie widzieliście, miłujecie Go; wy w Niego teraz, choć nie widzicie, przecież wierzycie, a ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały wtedy, gdy osiągniecie cel waszej wiary - zbawienie dusz.” (1 P 1,8-9)

w. 30-31 I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej książce, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego.

Autor czwartej Ewangelii wyjaśnia cel jej napisania – jest nim wiara czytelników, która rodzi się z poznania znaków, które czynił Jezus. Zdanie to wraz z zdaniem: „Taki to początek znaków uczynił Jezus ...”(2,11) stanowią klamrę spinającą całą działalność Jezusa. Wszystko co On czynił, a co Jan nam przekazał, jest znakiem – czyli niesie w sobie treść o wiele głębszą niż sam opis wydarzenia. Uczniowie maja misję przekazywania znaków, których oni osobiście byli świadkami, a autor ma świadomość, że musiał dokonać pewnego wyboru: spośród znaków, których był świadkiem zapisał te, które wystarczą do tego, „byśmy wierzyli (...) i wierząc mieli życie w imię Jego.” Jan określa też przedmiot wiary: „że Jezus jest Mesjaszem i Synem Bożym.” Takie wyznanie wiary skład już wcześniej Marta: „Tak, Panie! Ja mocno wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat” (J 11,27). Podobnie wierzy Samarytanka i mieszkańcy miasteczka Sychar (por. J 4,25.29.39.42). Warto jednak pamiętać, że znaki mogą być błędnie interpretowane i mogą także rodzić sprzeciw (por. Łk 2,34).

MEDITATIO

Zmartwychwstanie jest odpowiedzią na grzech, który prowadzi do śmierci i który doprowadził do śmierci Jezusa na krzyżu. Ten, którego zabiliśmy w naszych braciach (por. Mt 25,40.45; 5,22; 1J 3,15), żyje i przebacza nam nasze nieprawości. Od tego momentu nie jesteśmy już niewolnikami zła, nie musimy się obwiniać za popełnione nieprawości (por. Rz 6,1-11), bowiem one zostały nam przebaczone. Niewola zła, wręcz „przymus czynienia zła” rodzący się z lęku przed śmiercią (cierpieniem, chorobą, biedą czy samotnością), została zakończona (por. Hbr 2,14n). Więzy zostały zerwane, miłość Boga triumfuje. Święty Paweł tak o tym świadczy: „I was, umarłych na skutek występków i nieobrzezania waszego grzesznego ciała, razem z Nim przywrócił do życia. Darował nam wszystkie występki, skreślił zapis dłużny obciążający nas nakazami. To właśnie, co było naszym przeciwnikiem, usunął z drogi, przygwoździwszy do krzyża. Po rozbrojeniu Zwierzchności i Władz, jawnie wystawił je na widowisko, powiódłszy je dzięki Niemu w triumfie.” (Kol 2,13-15)

Jezus jest wierny temu, co wypowiedział do swoich uczniów i wypełnia wszystkie swoje obietnice. Przychodzi do nich, nie zostawia ich sierotami, obdarza pokojem, udziela Ducha Świętego, obdarza misją do wypełnienia. W ten sposób rodzi się Kościół, pierwsza wspólnota wierzących, którzy nie byli żadnymi bohaterami w ludzkim rozumieniu, ale ludźmi zalęknionymi i słabymi. Ale to obecność zmartwychwstałego Jezusa i Jego dary odmieniają ich, napełniają radością i mocą do świadczenia o Chrystusie. A pośród tych darów szczególną rolę odgrywa dar Ducha Świętego, bowiem bez Niego uczniowie nie mogą wypełnić kluczowej misji – obwieszczania odpuszczenia grzechów. To Duch Święty uzdalnia Apostołów do obwieszczenia prawdy o grzechu, który został przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa odpuszczony: „Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was. On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. O grzechu - bo nie wierzą we Mnie; o sprawiedliwości zaś - bo idę do Ojca i już Mnie nie ujrzycie; wreszcie o sądzie - bo władca tego świata został osądzony.” (J 16,7-11).

Jan Chrzciciel powiedział o Jezusie: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (J 1,29). Jezus rzeczywiście zgładził grzech, ale misję obwieszczania tej prawdy powierzył swoim uczniom. To oni, którzy pierwsi doświadczyli, że ich grzechy są odpuszczone (zwłaszcza Piotr jest tu wymownym przykładem), którzy doświadczyli miłości przychodzącego do nich Pana, mają tę misję kontynuować: „Idźcie i głoście: «Bliskie już jest królestwo niebieskie». Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów.” (Mt 10,7-9) Katechezy zapisane w Dziejach Apostolskich (por. 2,14-41; 3,12-26; 7,51-53; 8,30-38; 13,16-41; 17,19-31; 26,1-29) świadczą o realizacji tego nakazu. Są zbudowane według stałego schematu: Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, umęczonym i ukrzyżowanym „rękami bezbożnych’ za nasze grzechy, który powstał z martwych, w Jego Imieniu jest odpuszczenie grzechów, a jedyną odpowiedzią godną tego daru jest nawrócenie, wiara i chrzest. W ten sposób napełnieni Duchem Świętym wyznawcy Jezusa mogą stworzyć pierwsza wspólnotę Kościoła.

Ale ta najważniejsza w dziejach świata misja natrafia na niewiarę człowieka. Poprzez tę niewiarę cała ludzkość staje się bliźniakiem Tomasza. To on reprezentuje sceptycyzm, porzucanie wspólnoty, odrzucanie świadectwa tych, którzy uwierzyli. Bóg w swoich planach przewidział rożne sposoby spotkania ze zmartwychwstałym Chrystusem: spotkanie osobiste, jak uczniów w Wieczerniku czy jak świętego Pawła na drodze do Damaszku; spotkanie pełne miłości i liryzmu, jak Marii Magdaleny; spotkanie pełne zrozumienia dla niewiary, jak Tomaszem; spotkanie dość twarde, wręcz brutalne – jak Pawłowe – ze zrzuceniem z konia i oślepieniem. Wreszcie jest spotkanie dostępne dla wszystkich pokoleń od czasów apostolskich – spotkanie w Słowie, w sakramentach i we wspólnocie Kościoła. Spotkanie najważniejsze, bo o nim napisał święty Paweł: a jeśli nawet według ciała poznaliśmy Chrystusa, to już więcej nie znamy Go w ten sposób (2 Kor 5,16b). Ale w każdym tym spotkaniu jest zawarty wymiar spotkania Tomaszowego – Jezus chce rozproszyć niewiarę człowieka, chce dać mu poznanie swej mocy, chce aby każdy z człowiek mógł powtórzyć za Tomaszem: Pan mój i Bóg mój!

Spotkanie z Jezusem dokonuje się zawsze w kontekście wspólnoty Kościoła, wspólnoty, która gromadzi się w Dniu Pańskim, ósmym dniu tygodnia, aby głosić śmierć Pańską spożywając Ciało i Krew Zbawiciela (por. 1 Kor 12,26). Temu zgromadzeniu Jan przeznaczył swoje dzieło, w którym opisuje znaki wystarczające do tego, aby człowiek uwierzył, że Jezus jest Synem Bożym i wierząc miał życie wieczne. Taki bowiem jest cel trwania we wspólnocie Kościoła, do której wchodzi się poprzez chrzest odpuszczający człowiekowi grzechy. Pięknie wyraża to liturgia chrztu, która na pytanie celebransa skierowane do rodziców dziecka, które ma być ochrzczone – „O co prosicie Kościół Boży dla waszego dziecka?” – przewiduje jako jedną z możliwych odpowiedzi: „O życie wieczne!”

ORATIO ET CONTEMPLATIO

Jako wstęp do kontemplacji proponuję modlitwę Psalmem 32: 

Szczęśliwy ten, komu została odpuszczona nieprawość,
którego grzech został puszczony w niepamięć.

Szczęśliwy człowiek, któremu Pan nie poczytuje winy,
w którego duszy nie kryje się podstęp.

Póki milczałem, usychały kości moje,
wśród codziennych mych jęków.

Bo dniem i nocą ciążyła nade mną Twa ręka,
język mój ustawał jak w letnich upałach.

Grzech mój wyznałem Tobie
i nie ukryłem mej winy.

Rzekłem: «Wyznaję nieprawość moją wobec Pana»,
a Tyś darował winę mego grzechu.

Toteż każdy wierny będzie się modlił do Ciebie w czasie potrzeby.
Choćby nawet fale wód uderzały, jego nie dosięgną.

Tyś dla mnie ucieczką: z ucisku mnie wyrwiesz,
otoczysz mnie radościami ocalenia.

«Pouczę cię i wskażę drogę, którą pójdziesz;
umocnię moje spojrzenie na tobie.

Nie bądźcie bez rozumu niczym koń i muł:
tylko wędzidłem i uzdą można je okiełznać,
nie zbliżą się inaczej do ciebie».

Liczne są boleści grzesznika,
lecz łaska ogarnia ufających Panu.

Cieszcie się sprawiedliwi i weselcie w Panu,
wszyscy o prawym sercu, wznoście radosne okrzyki!

Następujące pytania i rozważania mogą pomóc w kontemplacji:
Jakie jest moje osobiste doświadczenie faktu, że Bóg odpuszcza mi grzechy? W jaki sposób żyję słowem Jezusa: „Weźmiecie Ducha Świętego, komu odpuścicie grzechu, są im odpuszczone …?” Jakie jest moje spotkanie z Chrystusem Zmartwychwstałym w sakramencie pokuty i pojednania: jak ono wygląda, jakie rodzi owoce?

Każda niedziela jest ósmym dniem tygodnia, kiedy uczniowie gromadzą się, aby spotkać swego Pana, doświadczyć jego obecności, zobaczyć Jego ręce, z których nic nie może ich wyrwać i zobaczyć jego otwarty bok, źródło wody żywej – Ducha Świętego. To nam, zgromadzonym w tym dniu, Jezus przynosi pokój. A czym w praktyce jest dla mnie niedziela i obecność na Eucharystii? A wspólnota? To fakt, że trudno przeżywać wspólnotę w zgromadzeniu np. 500 osób, w większości anonimowych, więc może warto szukać realnej wspólnoty, w której nie będę anonimowy i będę mógł przeżywać wiarę razem z braćmi i siostrami, umocniony ich obecnością i świadectwem. Przecież „nie jest dobrze, żeby człowiek był sam.”

Ewangelia jest rzeczywiście przeznaczona dla sceptyków, niedowiarków, Nikodemów i Tomaszów naszych czasów. Jest po prostu dla mnie, jest mi dana jako świadectwo miłości Boga do mnie. W niej mogę „dotknąć” żywego Jezusa, Jego ran, otrzymać pokój, odkryć swoje powołanie na każdy dzień, doświadczyć przebaczenia moich grzechów i otrzymać siły do przebaczenia innym. Naprawdę tak myślę? A może ja tylko „wiem”, że tak jest, a sama Biblia jest już mocno przykryta kurzem, gdzieś z tyłu na półce?

ACTIO

Jeśli nie głoszę Ewangelii, to znak, że lękam się wyjść ze swego zamknięcia, to znak, że nie ma w moim życiu Ducha Świętego. Jesteś pewien, że Duch jest obecny w twoim życiu? Sprawdź: „Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus»” (1 Kor 12,3). Możesz tak wyznać, kiedy opowiadają sprośne żarty?: „Panem jest Jezus! Milczcie!” Kiedy obmawiają?: „Panem jest Jezus! Jesteśmy tacy sami!” Kiedy planują odpłatę „pięknym za nadobne”?: „Panem jest Jezus! Przebacz!” To, czy w moim życiu obecny jest Duch Święty, czy tylko moje dobre chęci, widać po przebaczeniu.

Przypatrzmy się sobie:
Smutni i zatrwożeni wokół mnie, czy ich znam? Jakie słowo przeznaczam im każdego dnia? Odpuszczenie grzechów – komu jeszcze nie odpuściłem?, a może komuś obiecałem, że nigdy mu nie daruję?! Kogo powinienem prosić o wybaczenie zła, które ja wyrządziłem? Za jakich nieprzyjaciół jeszcze się nie modlę? A może swoim postępowaniem, słowem, postawą staję się nieprzyjacielem dla innych? Lub poprzez samooskarżenia, samopotępienie, odrzucanie Bożego Miłosierdzia, odkładanie pojednania, niesłuchanie Słowa Bożego staję się nieprzyjacielem samego siebie? I niszczę samego siebie niewiarą w Miłosierdzie Ojca?

Opracował: ks. Maciej Warowny, Tulon, Francja.