Homilia na Uroczystość Wszystkich Świętych (01.11.2012)

ks. Marcin Zielinski

Przez próby i cierpienia do prawdziwej radości

Dzisiejsze lektury, zaczerpnięte z Nowego Testamentu, kierują nasze myśli ku przyszłości. Ważna jest przeszłość, bardzo ważna jest teraźniejszość, ale dla świętych szczególnym momentem radości będzie przyszłość. Całe nasze życie jest przygotowaniem do momentu, w którym Bóg ostatecznie pokona zło i napełni nas wieczną radością. Czytając teksty biblijne, a szczególnie Błogosławieństwa, powinniśmy się czuć jak po dobrze przeżytej spowiedzi. Przeszłość przestaje się liczyć, nasze serce obecnie napełnia radość i patrzymy z wielką wiarą i nadzieją w przyszłość, bo wiemy, że najpiękniejsze chwile są jeszcze przed nami.

1. Łaska, która czyni świat lepszym

Błogosławieństwa opisują szczególny stan człowieka, który jest zjednoczony z Bogiem i przeżywa momenty autentycznej radości. Radość nie wynika z komfortowej sytuacji życiowej, gdyż błogosławieni są wystawieni na ciężką próbę. Opisywane cierpienia i trudne wyzwania wiary są prawdziwe, realnie ich dotykają. Jednak ów szczególny stan łaski pozwala im ogarnąć wzrokiem całą rzeczywistość, aż po niebo. Widzą cierpienie, problemy i wyzwania, ale widzą też nagrodę i pocieszenie, które Bóg dla nich przygotował. Która z tych rzeczywistości przeważy? W życiu prawdziwych świętych zwycięża zawsze perspektywa nieba. Nie koncentrują się tylko na problemach, ale tak intensywnie przeżywają wiarę i obietnicę pocieszenia, że już są szczęśliwi!!! Jako wierzący mamy taki sam wybór. Widzimy problemy i wyzwania, ale musimy nieustannie kierować nasz wzrok ku przyszłości. Jeśli to spojrzenie ku przyszłości przeważy, będziemy przeżywać doświadczenia ziemskie z nadzieją i optymizmem. Będziemy mieli odwagę i siłę, aby pięknie żyć.

Świat nie pomaga nam w osiągnięciu radości, bo bombardują nas nieustannie informacje o problemach, nieszczęściach i przestępstwach. Nie ma, niestety, telewizji „Optymizm”, która nadawałaby tylko dobre informacje (a jest ich naprawdę wiele!!). Paradoksalnie, te problemy są użyteczne, bo zachęcają nas do szukania rozwiązań gdzie indziej. Widzimy, że tu na ziemi wielu problemów nie da się rozwiązać. Zawsze będziemy borykali się z cierpieniem, pragnęli sprawiedliwości i lepszego życia. Nasz wzrok musi się wznieść w tym momencie ku Bogu. Podczas gdy inni tylko wątpią albo płaczą, my możemy widzieć Boże perspektywy i to napełni nas radością. Jeśli doświadczamy obecności Boga, nie tylko przezwyciężamy problemy, ale możemy też uczynić ten świat lepszym. Świat potrzebuje ludzi, którzy przebaczają, niosą pokój, znoszą cierpienia bez uciekania się do przemocy. To oni są „solą ziemi”, tylko dzięki nim ziemia jest miejscem, w którym daje się żyć...

2. Łaska, która prowadzi do nieba

Scena z Apokalipsy ma wymowę podobną do Ewangelii. Zauważmy, że Bóg powstrzymuje nadchodzącą zagładę, aby ratować dobrych. W Biblii mamy wiele podobnych scen. Wystarczy pomyśleć o potopie czy o zniszczeniu Sodomy i Gomory. Czytając fragment z Apokalipsy możemy dojść do wniosku, że ten świat istnieje tylko i wyłącznie dlatego, że jest wiele dobrych i szlachetnych osób, które wierzą i które Bóg pragnie uratować. Nie nastąpi żadna zagłada, dopóki wszyscy słudzy Boga nie znajdą się w bezpiecznym miejscu. To oni są „solą ziemi”, najlepszą częścią. To teologiczne przesłanie jest jak najbardziej zgodne z naszymi odczuciami. Jeśli usunęlibyśmy z tego świata dobroć, miłość, przebaczenie, wzajemną pomoc i piękno, cała nasza egzystencja stałaby się piekłem.

Obecność dobra i ewangelicznej radości w osobach nie tylko pozwala temu światu istnieć, ale też jest warunkiem wejścia do nowego świata. Znów wznosimy wzrok ku niebu, aby odkryć, że pewnego dnia, jak błogosławieni z Apokalipsy, zgromadzimy się szczęśliwi w obecności Boga, przed Jego tronem. Odkryjemy, że nie jesteśmy sami, że wokół nas jest tłum nieprzebrany pięknych i szlachetnych osób, z którymi będziemy dzielić radość bycia z Bogiem. Doświadczenia cierpienia staną się przeszłością i nie powrócą już nigdy. Natomiast Boże obietnice, opisane w Błogosławieństwach jako przyszłość, staną się teraźniejszością.

W ten sposób czytania kreślą nam nasze perspektywy. Dziś cierpimy, aby pewnego dnia wejść do chwały Boga. Jeżeli nasze serce jest pełne wiary, już tu na ziemi mamy mocne doświadczenie tej radości, której Bóg udzieli nam na końcu czasów. Wystarczy tylko trochę cierpliwości, bo „jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy”.

3. Aktualizacja

W „Uważam Rze” (nr 42 z 15 października 2012 r.) można przeczytać piękny artykuł o mamie ks. Popiełuszki. Przeżyła rozpacz „sięgającą samego nieba”, gdy musiała uczestniczyć w identyfikacji ciała swojego syna. Potem nadeszły momenty, które ona sama opisuje jako radosne. Gdy relikwie bł. Jerzego były wysyłane do Rzymu, również pani Marianna je otrzymała. Na stwierdzenie: „To musi być straszne patrzeć na szczątki zamordowanego syna..” odpowiedziała: „RADOSNE, nie straszne. Straszne to było, gdy go porwali i zabili. Teraz to jest już RADOSNE!! Trzeba rozumieć, do czego relikwie są potrzebne”. Wzruszające są momenty, w których ta prawie stuletnia kobieta mówi: „Moje życie dobre było..” i dodaje: „I radość, i cierpienie pochodzą od Boga”. Lektura tego artykułu uświadamia nam, że mocna i prosta wiara pozwala nam patrzeć ze spokojem na życie obecne, a w naszą przyszłość z nadzieją i radością zarazem. Dobra Nowina „staje się ciałem” w życiu ludzi, którzy wierzą Bogu całym sercem i daje im nadzieję nawet w najbardziej dramatycznych momentach. Ewangelia staje się ich radością.