Homilia na XXI Niedzielę Zwykłą "C" (22.08.2010)

Ks. Marcin Kowalski

Kto będzie zbawiony?

„Czy tylko nieliczni będą zbawieni?”, pyta Jezusa anonimowa postać z dzisiejszej Ewangelii (Łk 13,23). W pytaniu tym pobrzmiewa strach. Czy Bóg może pozostawić kogoś w piekle?

 

Ostatnimi czasy teologia i psychologia sporo włożyły sporo wysiłków w to, aby nas uspokoić i powiedzieć: Nie. Bóg nie jest przecież tak okrutny, pragnie zbawienia wszystkich. Bóg jest miłością, znajdzie jakiś sposób na ludzki grzech. Odpowiedź może i niektórych uspokaja ale stwarza także poważny problem: nie bierze pod uwagę mojej wolności i szerokim łukiem omija teksty biblijne. Kto więc będzie zbawiony? Posłuchajmy, jak na pytanie to odpowiada dzisiejsze Słowo Boże.

1. Bóg Izraela obiecuje zbawienie pogan

Końcowe wersy Księgi proroka Izajasza, które słyszymy w pierwszym czytaniu (Iz 66,18-21), to część konkluzji (Iz 66,15-24) do całej trzeciej części dzieła proroka (tzw. Trito-Izajasz, rozdziały 56-66). Zamyka się ona obrazem uniwersalnego sądu, w trakcie którego Bóg ukaże grzeszników i nieprzyjaciół swojego ludu (66,1-9.15-17). Równocześnie wywyższy i pocieszy Jerozolimę, która staje się punktem centralnym dramatu czasów ostatecznych (66,10-14). To do niej napłynąć ma pokój podobny do wezbranej rzeki i chwała narodów (66,12).

Miasto i święta góra Pana, Syjon, będą także świadkami cudu, o jakim nawet nie śniło się ich mieszkańcom. W czasach ostatecznych mają do niego napłynąć narody pogańskie, które uwierzą w prawdziwego Boga i staną się częścią jego dziedzictwa. To niesłychane objawienie jest treścią ostatnich wersów księgi, które odczytujemy dzisiaj (66,18-21). Izrael chlubił się swoim wybraniem i prawami, które nakazywały mu oddzielenie się od pogan, ich religii i obyczajów. Ta wymagana objawieniem separacja chroniła jego tożsamość jako narodu będącego szczególną własnością Boga i zapewniała mu zbawienie. Tymczasem ostateczne objawienie Pana ma ten podział zlikwidować. Objawienie tej prawdy nie przychodzi jak grom z jasnego nieba. Przygotowuje je wizja uczty przygotowanej na Syjonie dla wszystkich ludów (Iz 2,2-5) oraz historia Sługi Jahwe, które ma ogłosić Prawo Boże odległym narodom i oczekującym jego pouczenia wyspom (Iz 42,4). Także na początku Trito-Izajasza, we fragmencie 56,1-6, który stanowi paralelę do 66,15-24 czytamy:

3 Niechże cudzoziemiec, który się przyłączył do Pana, nie mówi tak: "Z pewnością Pan wykluczy mnie ze swego ludu". (…) 6 Cudzoziemców, którzy się przyłączyli do Pana, ażeby Mu służyć i ażeby miłować imię Pana i zostać Jego sługami - wszystkich zachowujących szabat bez pogwałcenia go i trzymających się mocno mojego przymierza, 7 przyprowadzę na moją Świętą Górę i rozweselę w moim domu modlitwy. Całopalenia ich oraz ofiary będą przyjęte na moim ołtarzu, bo dom mój będzie nazwany domem modlitwy dla wszystkich narodów. (Iz 56,3-7)

Obietnice, które znajdujemy w Iz 66,18-21 idą jednak jeszcze dalej. Sam Bóg ma przybyć, aby zebrać na swojej świętej górze wszystkie narody i języki (66,18). „Chwała”, którą mają oglądać to ta sama widzialna, zbawcza obecność Boga, której Izrael doświadczył podczas wędrówki przez pustynię. Reszta z ocalałych z Bożego sądu to prawdopodobnie także poganie, tak przynajmniej wynika z kontekstu Iz 66,18-21, który jest bardzo niejasny (odniesienie do dzieci Izraela też jest możliwe, cf. Iz 4,2). Bóg wyśle ich jako swoich emisariuszy dosłownie na cztery strony świata (66,19). „Tarszisz” to prawdopodobnie Tartessus w Hiszpanii, „Pul” i „Lud” to Afryka, „Tubal” to krańce Kaukazu zaś „Jawan” to wybrzeże jońskie Azji Mniejszej wraz z jego wyspami. W ten sposób wysłannicy obiegają cały ówcześnie znany świat, wybrzeże Morza Śródziemnego. Ich zadaniem jest ogłosić chwałę Bożą oraz zebrać rozproszone dzieci Izraela. Napływają one na świętą górę w Jeruzalem „na koniach, na wozach, w lektykach, na mułach i na dromaderach” (66,20). Poganie spełniają przy tym funkcję liturgiczną: są jak czyste naczynia, w których Izrael, ofiara miła Bogu, jest wniesiony znów do świątyni. Na końcu znajdujemy zapowiedź przewyższającą śmiałością wszystko, co prorok zapowiedział do tej pory. Spośród pogan Bóg wybierze sobie kapłanów i lewitów (66,21). Wydaje się, że nic nie może stanąć na drodze Bogu, który w swoim miłosierdziu powołuje i daje zbawienie nawet poganom.

2. Jezus otwiera zbawienie dla wszystkich

Obietnica zbawienia pogan pojawiająca się na kartach ST pozostaje tylko obietnicą dopóki nie pojawił się ten, który jako jedyny mógł ją wypełnić, Jezus. To on jest znakiem obiecanym narodom (Iz 66,19). Jego uczniowie to emisariusze posłani na cztery krańce świata, aby głosić chwałę Boga czyli Ewangelię. Poprzez krzyż i zmartwychwstanie Pana ludzie wszystkich pokoleń, ludów i języków mogą być zbawieni (Ap 7,9-10). Podkreślmy słowo mogą, bo jak się za chwilę okaże nasza wolna wola i inicjatywa ma tu kluczowe znaczenie. Jezus znajduje się w pobliżu Jerozolimy, miejscu, które według Izajasza ma się stać sceną końca czasów i świadkiem zbawienia pogan. Tam, ktoś z tłumu zadaje mu ciekawe pytanie: „Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?” (Łk 13,23).

Czy pobrzmiewają w nim echa faryzejskiej lub qumrańskiej koncepcji zbawienia dla wybranych, dla tych, którzy zachowują Prawo? Czy pytanie to zadał poganin, bojący się potępienia, bo przecież w dominującej wciąż w I A.D. mentalności zbawienie jest dla żydów? Sądząc z kontekstu i bliskości Jerozolimy słowa padają raczej z ust Izraelity. Pod wpływem Jana Chrzciciela, proroka nadciągającego sądu, faryzeuszów potępiających tych, którzy nie znali Prawa czy sekty w Qumran, głoszącej predestynację, zadaje on pytanie, w którym można wyczuć sporo niepewności o własny los. Jezus podejmując wątek natychmiast zaczyna nauczanie: „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi”, i równocześnie potwierdza lęk rozmówcy: „gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli” (Łk 13,24). Zgadza się. Wielu z tych, którzy chcieliby może ostatecznie wejść do nieba, pozostanie na zewnątrz. Odpowiedź Jezusa staje się coraz bardziej obrazowa. Będą wówczas wołać: „Panie, otwórz nam!”, lecz odpowiedź będzie surowa i krótka jak wyrok: „Nie wiem, skąd jesteście” (13,25). „Nie wystarczy, że jedliśmy z tobą i pili, że słuchaliśmy twoich słów?”, zapytają (13,26). Lecz on odpowie: „Nie znam was! Odejdzie wszyscy, którzy nigdy nie zadaliście sobie trudu, żeby żyć moim słowem i zmienić swoje życie. Nie znam was” (13,27).

Ta Ewangelia przeszywa jak sztylet. Jezus ukazuje w niej siebie jako Pana domu, tego, który ma władzę otworzyć drzwi zbawienia dla każdego i zamknąć je przed fałszywymi uczniami. Będą więc tacy, którzy zostaną wyrzuceni na zewnątrz, „tam będzie płacz i zgrzytanie zębów” (13,28). Przyjdą też ci ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym (13,29). Potępienie jest równie realne jak zbawienie.

3. Kto wytrwa do końca, będzie zbawiony

Możemy już powoli wyciągać konkluzję z usłyszanego dziś słowa Bożego. Kto będzie zbawiony? Nie wystarczy formalna przynależność do narodu wybranego, Izraela albo do Kościoła. Obrzezanie czy chrzest nikomu nie gwarantują zbawienia, są raczej zaproszeniem, otwierają do niego drzwi. W tym sensie są konieczne i równocześnie niewystarczalne. Przytoczmy tu bardzo wymowne słowa Soboru Watykańskiego II:

Do społeczności Kościoła wcieleni są w pełni ci, co mając Ducha Chrystusowego w całości przyjmują przepisy Kościoła i wszystkie ustanowione w nim środki zbawienia i w jego widzialnym organizmie pozostają w łączności z Chrystusem rządzącym Kościołem przez papieża i biskupów, w łączności mianowicie polegającej na więzach wyznania wiary, sakramentów i zwierzchnictwa kościelnego oraz wspólnoty (communio). Nie dostępuje jednak zbawienia, choćby był wcielony do Kościoła, ten, kto nie trwając w miłości, pozostaje wprawdzie w łonie Kościoła "ciałem", ale nie "sercem". (Lumen Gentium, 15)

 

Ktoś mógłby powiedzieć, że kwestia bycia „sercem” we wspólnocie albo trwanie tylko „ciałem”, to tylko subtelności, na poły poetycki język. A jednak, Sobór słusznie i wprost stwierdza: „Nie będą zbawieni”, którzy liczą na formalną przynależność! Do zbawienia potrzeba mojego osobistego wysiłku i świadectwa, zerwania z grzechem, życia wiary i miłości. Nowe życie w Bogu obiecane przez Izajasza poganom otwiera się dla nas w Jezusie. Wciąż jednak od nas zależy czy z tego Bożego otwarcia skorzystamy. Kto nawiązał relację z Jezusem, kto go „poznał” nie tylko usłyszał, kto żył jego słowem, nie tylko bywał na Eucharystiach, „jadł z nim i pił”, ten będzie zbawiony. Ostatecznie także, jak mówi o tym drugie czytanie, zbawiony będzie ten, kto wytrwał do końca nie poddając się zwątpieniu w chwili próby. „Nie lekceważ karania Pana, nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza”, mówi autor Listu do Hebrajczyków. Bóg jest twoim Ojcem, czy nie ma prawa cię upominać? Czy nie okazałby wtedy, że mu na tobie nie zależy? Żadne karcenie, czy trudne doświadczenie nie wydaje się radosne, ale przecież przynosi nam plon sprawiedliwości. „Dlatego wyprostujcie opadłe ręce i osłabłe kolana!” (). Kto nie zwątpi w miłość Bożą, która kieruje jego życiem, ten także będzie zbawiony.