Homilia na III Niedzielę Wielkiego Postu "C" (7.03.2010)

ks. Bartosz Adamczewski

Generalne rekolekcje, duchowa pobudka

1. „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie.”

Na pierwszy rzut oka dzisiejsza Ewangelia zawiera wezwanie do nawrócenia, które połączone jest z wyraźnym elementem groźby i strachu: „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie.” Tego rodzaju motywacja wezwania do wielkopostnej, duchowej przemiany wydaje się współczesnemu człowiekowi niedzisiejsza, nieadekwatna do realiów współczesnego świata. Czy można jeszcze dzisiaj wychowywać ludzi poprzez strach czy groźbę? Może da się tak jeszcze oddziaływać na dzieci, ale czy można tak traktować dorosłych, wolnych, wykształconych ludzi, żyjących w nowoczesnym świecie dwudziestego pierwszego wieku?

Motywowanie orędzia Ewangelii strachem czy groźbą wydaje się jakoś duchowo płytkie, nieadekwatne do zdobyczy współczesnej pedagogiki i do współczesnych, wyrafinowanych środków oddziaływania na społeczeństwo. Czy jednak rzeczywiście dzisiejsza Ewangelia zawiera tego rodzaju płytkie straszenie słuchaczy śmiercią, zagładą i piekłem? Bliższa analiza Łukaszowego tekstu wskazuje, że sprawa jest tu znacznie bardziej skomplikowana.

2. Znak dla dalekich Galilejczyków

Pierwsza część dzisiejszej Ewangelii zawiera słowa dotyczące Galilejczyków, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. Historycznie rzecz biorąc, nie wiemy nic bliższego o tego rodzaju akcji Piłata przeciwko mieszkańcom Galilei. Żydowski historyk Józef Flawiusz opisuje jednak podobne zdarzenie, które dotyczyło sąsiadujących z Żydami mieszkańców Samarii. Otóż Piłat, będący rzymskim namiestnikiem nie tylko Judei, ale także Samarii, pewnego razu krwawo rozprawił się z Samarytanami, którzy zgromadzili się na świętej dla nich górze Garizim. Gdy zapaleni religijnymi ideałami pragnęli oni odnowić kult Boga na tej górze, Piłat wysłał przeciwko nim konnicę i piechotę, zabijając wielu z nich i wielu biorąc do niewoli.

Ewangeliczna opowieść o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar, ukazuje bardzo podobną sytuację. Dotyczy ona ludzi mieszkających z dala od Jerozolimy, a jednak pragnących oddać cześć Bogu. W oczywisty sposób nie byli oni wielkimi grzesznikami – a przynajmniej nie byli grzesznikami większymi, niż inni mieszkańcy Galilei. Byli raczej ludźmi, którzy pomimo swego oddalenia od Jerozolimy szczerze pragnęli oddać cześć Bogu. Ich pobożność i ich ofiara nie uchroniła ich niestety przed śmiercią z rąk Rzymian. Stali się więc oni dla Jezusa znakiem tych wszystkich ludzi, którzy mieszkając z dala od miejsca kultu Boga potrzebowali orędzia nawrócenia, a nie tylko pochwały za ich okazjonalną pobożność.

Istotną treścią słów Jezusa nie jest więc straszenie ludzi możliwą śmiercią i zagładą, ale mocne wezwanie do nawrócenia, które skierowane zostało do tych, którzy w świątyni pojawiają się okazjonalnie, z rzadka, raz na jakiś czas, kierowani przelotną duchową potrzebą lub powierzchownym impulsem pobożności. Jezus pokazuje, że taka okazjonalna pobożność nie wystarczy, aby rzeczywiście uwolnić się od grzechów i mieć nadzieję na trwałe życie z Bogiem i z innymi ludźmi. Nie wystarczy pojawić się przed Bogiem od czasu do czasu, nawet z jakąś ofiarą w rękach, żeby mieć nadzieję na Boże dary: życie, miłość i szczęście.

3. Znak dla mieszkańców świętego miasta Jeruzalem

Druga część dzisiejszej Ewangelii jest w treści podobna do pierwszej. Dotyczy ona jednak już nie dalekich Galilejczyków, którzy wiedzeni bliżej nieokreśloną religijną potrzebą pojawili się pewnego dnia w świątyni Boga. Odnosi się ona do mieszkańców Jeruzalem, którzy mieszkali w świętym mieście na stałe, a więc uważali się za ludzi Bogu najbliższych. Otoczeni wysokimi murami i wieżami, czuli się oni całkowicie bezpieczni, chronieni przez Bożą Opatrzność: „Obejdźcie Syjon dokoła, policzcie jego wieże… by powiedzieć przyszłym pokoleniom, że Bóg jest naszym Bogiem na wieki, i on nas będzie prowadził.”

Jezus pokazuje jednak, że taka wiara w bezpieczeństwo i Bożą Opatrzność może być bardzo złudna, jeśli nie jest oparta na rzeczywiście głębokiej wierze. Owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, nie było oczywiście większymi winowajcami, niż inni mieszkańcy Jeruzalem. Stali się oni dla Jezusa znakiem tych wszystkich ludzi, którzy żyją na co dzień w bliskości Boga, a jednak ta bliskość Boga nie przemienia ich wewnętrznie. Także oni potrzebują więc orędzia nawrócenia, a nie tylko pochwały za ich wiarę w Bożą miłość i wierność.

Także w tym przypadku treścią słów Jezusa nie jest więc straszenie ludzi śmiercią i zagładą, ale wezwanie do nawrócenia, skierowane do tych, którzy w świątyni są praktycznie zawsze, na co dzień. Jezus wskazuje, że zbytnie przyzwyczajenie do życia w bliskości Boga może człowieka duchowo uśpić i w ten sposób uczynić człowieka co prawda nie wielkim grzesznikiem, ale jednak także winowajcą przed Bogiem. Nie wystarczy zatem samo trwanie w świątyni, by rzeczywiście przyjmować od Boga Jego życie i miłość.

4. Dwa orędzia – generalne rekolekcje

Najciekawszą sprawą w dzisiejszej Ewangelii jest połączenie obu tych mocnych, a jednocześnie treściowo zróżnicowanych, wezwań do nawrócenia. Jezus pokazuje, jak łączyć w jednym orędziu słowa skierowane do tych, którzy w świątyni pojawiają się rzadko, okazjonalnie, „od wielkiego dzwonu”, z tymi, które powinni usłyszeć słudzy ołtarza i najpobożniejsi uczniowie. Jednym słowem – Jezus proponuje nam generalne rekolekcje. Głoszone w nich wezwanie do nawrócenia musi w nich trafić do wszystkich ludzi: do tych, którzy są daleko, i do tych, którzy wydają się być blisko. Istotą rekolekcyjnego orędzia nie ma być zaś straszenie ludzi taką czy inną katastrofą, ale wytrącenie nas wszystkich z duchowego letargu i samozadowolenia. Okres zimowego snu się kończy. Czas wybudzić się do prawdziwego życia!