Homilia na Niedzielę Chrztu Pańskiego „B” (07.01.2018)

ks. Zbigniew Grochowski

„Chrzest Jezusa … i nasz własny chrzest”

Przeżywaliśmy przed kilkoma dniami Uroczystość Objawienia Pańskiego (potocznie: Trzech Króli), a przecież Chrzest Jezusa także jest epifanią, objawieniem. W Człowieku – Chrystusie Jezusie – zajaśniał nam blask chwały Bożej. Choć Jezus, stając w szeregu ludzi grzesznych, prosi Jana o chrzest pokuty, Ojciec Niebieski nazywa Go „Synem Umiłowanym”, a Duch Święty „spektakularnie” spoczywa na Nim. Objawia się Trójca Przenajświętsza i Jej miłość do ludzi, która w Jezusie Chrystusie, Bogu-Człowieku, rozpoczynającym właśnie swą publiczną działalność, osiągnie punkt kulminacyjny w dziele zbawczym, dokonanym w Jerozolimie.

1. „Duch mój na Nim spoczął” (Iz 41,1)

Słowa rozpoczynające nasze rozważania odnoszą się do tajemniczego Sługi Jahwe, którego fragmenty Pieśni (pierwszej z czterech: por. Iz 42,1-9; 49,1-7; 50,4-11; 52,13-53,12), stanowią dzisiejsze I czytanie. Ów Sługa Boga, którego tożsamości nie znamy (postrzegany jako figura wspólnoty Izraela, bądź identyfikowany z jakąś osobistością z przeszłości lub żyjącą ówcześnie, bądź – łącząc obie te interpretacje – uważany za osobę indywidualną, która ucieleśnia losy swego narodu), nabrała charakteru uniwersalnego i ponadczasowego, gdyż zapowiada stworzenie nowej rzeczywistości i pełne wyzwolenie uciśnionych. Dla wygnańców w Babilonii (a to wówczas [czyli ok. roku 550 przed Chr.] została napisana tzw. „Księga Pocieszenia”, czyli Iz 40-55 = Deuteroizajasz) obietnica proroka spełniła się w pewnym stopniu w królu perskim Cyrusie, który okazał się Bożym pomazańcem (por. Iz 45,1). To on w 538 r. przed Chr. położył kres przemocy Babilonii nad innymi narodami. Nie chodzi jednak tylko o wyzwolenie zewnętrzne, polityczne. Grzech, którego konsekwencją było wygnanie i upokorzenie, zdradza potrzebę głębszego wyzwolenia, które może przynieść tylko prawdziwy Mesjasz. Zapowiedzianym Zbawicielem okazał się dopiero Jezus Chrystus, który w wodach Jordanu został przez Boga Ojca namaszczony Duchem Świętym [por. „Mesjasz” (hbr. Masziah) / „Chrystus” (gr. Christos) = polskie „Namaszczony/Pomazaniec”]. Dzisiejsza Ewangelia mówi wprost: „W chwili, gdy [Jezus] wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie” (Mk 1,10). Natomiast w II czytaniu odnajdujemy słowa: „Bóg namaścił [Go] Duchem Świętym i mocą” (Dz 10,38).

2. „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie” (Mk 1,11)

Zanim jednak to święte Namaszczenie „pośle” Jezusa z misją ewangelizacyjną do Galilei, [Samarii] i Judei, stanie się ono przede wszystkim momentem objawienia się miłości Ojca do Syna. Bóg rozpoczyna swój dialog z Jezusem od zakomunikowania (całemu światu oraz Jemu samemu) swojej miłości. Słowa Ojca Niebieskiego doskonale wypełniają zapowiedź z proroka Izajasza: „Oto mój Sługa, którego podtrzymuję, Wybrany mój, w którym mam upodobanie” (Iz 42,1). Chrzest Jezusa, zanim wyznaczy Mu zadania związane z dziełem zbawienia ludzi (a już na pewno nie będzie miał na celu oczyszczenie Go z grzechu), w pierwszej kolejności objawia nam prawdziwe oblicze Boga – kochającego Ojca.

3. „Przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich” (Dz 10,38)

To lapidarne streszczenie działalności Chrystusa, obecne na ustach św. Piotra, znajduje swoje „rozwinięcie” w opisie misji powierzonej Słudze Jahwe z I czytania. Znajomość szczegółów z życia Jezusa, opisanych w Ewangeliach, sprawia, że bez kłopotu potwierdzimy ich dokładne przepowiedzenie przez Izajasza: „…nie złamie trzciny nadłamanej, nie zgasi knotka o nikłym płomyku … nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi … Ustanowiłem Cię … światłością dla narodów, abyś z zamknięcia wypuścił jeńców…” (Iz 42,3-4.6-7). Słowa Piotra, precyzujące naturę posługi Jezusa („uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła – Dz 10,38), nie pozostawiają złudzeń: chodzi nie tylko o zewnętrzne zniewolenie człowieka, o ciemności lochów, w których przebywa, o niedoskonałości obecne w życiu codziennym. Chrystus, namaszczony Duchem Świętym, przynosi ludziom prawdziwą, głęboką, duchową wolność, której największym wrogiem jest grzech. Bo on wprowadza gorszą ciemność, obecną w ludzkim sercu.

4. „On chrzcić was będzie Duchem Świętym” (Mk 1,8) – APLIKACJA

Dzisiejsze święto nie ma na celu jedynie wspomnienie Jezusowego Chrztu. Ono przywołuje prawdę o nas samych; o tym, że także każdy z nas przeżył podobne wydarzenie w swoim życiu. Także my wszyscy, ochrzczeni przed laty, usłyszeliśmy (przynajmniej uszami naszej duszy) wypowiedziane nad nami słowa Boga Ojca: „Tyś jest moja córka / mój syn umiłowany/-a”. Chrzest stał się dla nas doświadczeniem pocałunku kochającego Boga i zaproszeniem, by wytrwać w okazanej nam łasce. Był on momentem, gdy do naszego serca zostało wrzucone ziarno wiary. Do nas teraz należy troska o jego życie i rozwój. A jak każdej roślinie musi być dostarczone światło, ciepło, dobra gleba i woda, tak w życiu osoby ochrzczonej nie może zabraknąć modlitwy, adoracji, sakramentów, Słowa Bożego – tak niezbędnych dla wzrostu wiary.

Chrzest stał się naszą konsekracją! [warto to podkreślić w trwającym właśnie Roku Życia Konsekrowanego, ogłoszonego przez papieża Franciszka]. Każdy ochrzczony został uświęcony łaską Ducha Świętego, wszczepiony w święte życie Jezusa, zaproszony do wewnętrznego życia Trójcy Przenajświętszej. I nie tylko siostry i bracia zakonni mają przeżywać swoją konsekrację (która, zresztą, tak naprawdę polega na odwoływaniu się do ich osobistego chrztu i wprowadzaniu w życie podstawowego powołania do świętości), lecz każdy chrześcijanin, uświęcony łaską Ducha Świętego, ma wiernie kroczyć za swym Mistrzem, Chrystusem, by dotrzeć kiedyś do przygotowanego mieszkania w domu Niebieskiego Ojca.