Homilia na XXII Niedzielę Zwykłą „B” (02.09.2018)

Ks. Zbigniew Skuza

Zwrócić się do wnętrza

„Miej serce i patrzaj w serce!”- tymi słowami Adam Mickiewicz, kończąc utwór „Romantyczność”, zachęca nas do „patrzenia” w serce, czyli do wglądu w samego siebie, we własne wnętrze. W języku potocznym często odwołujemy się do serca, jako do swoistego kryterium oceny ludzi. Mówimy więc że ktoś ma dobre serce, czułe serce, albo przeciwnie, że ma twarde serce, albo nawet że jest bez serca chociaż wiemy doskonale że jest to niemożliwe, bo bez serca człowiek nie mógłby po prostu żyć. Najbardziej jednak serce kojarzy nam się z miłością, mówimy przecież że kochamy kogoś z całego serca, że nosimy kogoś w sercu albo życzymy komuś czegoś bardzo serdecznie. Jezus każe nam dzisiaj spojrzeć w nasze serce, i ostrzega, że to nie skądinąd ale właśnie z serca pochodzą również złe myśli i pragnienia, które prowadzą do złych czynów, będących zaprzeczeniem miłości.

1.  Prawo Boże znakiem troski Boga o swój lud

Na kartach Starego Testamentu, a zwłaszcza w Księdze Powtórzonego Prawa, spotykamy wielką pochwałę Prawa, które Bóg nadał Izraelowi. Jest ono postrzegane jako wielki dar Boga dla swego ludu, środek dzięki któremu starał się On prowadzić go, wychowywać i kształtować jego serce do miłości. W tzw. pierwszej wielkiej mowie Mojżesza (Pwt 1,1-4,43), której fragment dzisiaj czytamy, Prawo Boże jest ukazane pięknie, wręcz z zachwytem, jako źródło mądrości: „Z pewnością ten wielki naród to lud mądry i rozumny (Pwt 4,6)”, jako wyraz miłości i bliskości Boga: „Bo któryż naród wielki ma bogów tak bliskich, jak Pan, Bóg nasz, ilekroć Go wzywamy?” (Pwt 4,7), jako wyraz Bożej sprawiedliwości: „Któryż naród wielki ma prawa i nakazy tak sprawiedliwe” (Pwt 4,8). Współczesny człowiek często postrzega jakiekolwiek prawo, jako narzucone arbitralnie i ograniczające jego przeróżne „wolności”. Pismo święte mówi o Bożym Prawie z ogromnym podziwem i szacunkiem ukazując je jako prawdziwą, ponadczasową mądrość, która kształtuje ludzkie serce i stanowi właściwe kryterium oceny ludzkich postaw i czynów. Bóg daje swe Prawo człowiekowi bo Mu bardzo na nim zależy, bo go bardzo kocha. Jedynym celem Prawa jest prawdziwe dobro i prawdziwe szczęście człowieka. Dlatego właśnie nie można Prawa Bożego dowolnie i arbitralnie zmieniać, naginać i manipulować, ale należy je przyjąć z ufnością i gotowością serca, jak mówi dzisiejszy tekst: „Nic nie dodacie do tego, co ja wam nakazuję, i nic z tego nie odejmiecie” (Pwt 4,2). Ostatecznie to w głębi serca, we wnętrzu człowieka dokonuje się asymilacja i zrozumienie praw Bożych, które właściwie przyjęte stają się mądrością i siłą człowieka, a nie tylko jakąś powierzchowną zewnętrzną praktyką.

2.  Nie zawężać i nie banalizować Prawa Bożego

Prawo Boże, jego najgłębsze przesłanie, może być całkowicie niezrozumiane. Ryzyko, że zamiast „mądrością” i znakiem „bliskości Bożej” zacznie być ono rozumiane jako ciężar albo nie kończący się zbiór drobiazgowych „przepisów na różne okoliczności” było i jest bardzo realne. W Kazaniu na Górze Jezus przypomniał bardzo mocno: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić.” (Mt 5,17).
Takie niebezpieczeństwo niezrozumienia i zbanalizowania Prawa Bożego piętnuje dzisiejsza Ewangelia (Mk 7,1-23). Jezus, sprowokowany przez faryzeuszy i uczonych w Piśmie do dyskusji o przepisach czystości rytualnej (Mk 7,1-5), odpowiada najpierw im (Mk 7,6-13), potem zwraca się do tłumu (Mk 7,14-15), a w końcu do swych uczniów (Mk 7,17-23). W tonie wyraźnie polemicznym Jezus opowiada się zdecydowanie przeciw wąskiej ludzkiej „tradycji” (paradosis), która mocno przysłania albo wręcz zatraca głęboki, prawdziwy sens Prawa Bożego: „Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji” (Mk 7,8). I rzeczywiście w czasach Jezusa faryzeusze zobowiązywali pobożnych Żydów do przestrzegania różnych drobiazgowych przepisów i zwyczajów, jak choćby tych dotyczących różnych obmyć przed posiłkami. Przypisywali ogromną wagę do tzw. czystości rytualnej i koncentrowali się na różnych dodatkowych przepisach, które często stawały się ważniejsze niż samo Prawo. Pojawiało się niebezpieczeństwo „pobożności” bez Boga żywego. Ale to problem zawsze aktualny, tak wczoraj jak i dziś. Można powiedzieć że zwłaszcza tzw. „ludzie religijni” mogą ulec pokusie, aby koncentrować się bardziej na aspektach zewnętrznych różnych praktyk religijnych niż na wrażliwości serca. Taka zewnętrzna kurtyna przepisów może stworzyć niebezpieczną iluzję poprawności i uśpić sumienie i głos serca.

3. Spojrzeć w nasze serce

Jezus w tonie mocno polemicznym wyrzuca faryzeuszom, cytując proroka Izajasza, że ich pobożność jest tylko zewnętrzna: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie” (Mk 7,6, por. Iz 29,13). To poważny zarzut. To wyraźne stwierdzenie, że zewnętrzny kult, nawet bardzo poprawny i dokładny nie może wystarczyć, trzeba zwrócić się do serca, czyli do wnętrza.
Mówiąc o sercu nie chodzi bynajmniej o ulotne uczucia. Serce (kardia) w języku biblijnym oznacza przede wszystkim siedzibę władz intelektualnych i decyzyjnych, a także emocjonalnych. Serce wyraża, jakby objawia, całego człowieka, jego najgłębsze motywacje, uczucia i zamiary. Jego funkcja jest podobna do funkcji sumienia, to najważniejsze sanktuarium wewnętrzne człowieka, w którym dokonują się zasadnicze wybory i zapadają decyzje. W fundamentalnym dla duchowości starotestamentalnej tekście, Bóg mówi: „Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem - Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił” (Pwt 6,4-5). Taką wewnętrzną postawę zaangażowania serca, a więc całego siebie widzimy u Maryi, która „zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu (en te kardia).” (Łk 2,19).
Zwracając się do zgromadzonego ludu Jezus prosi o uwagę ze względu na doniosłość tego, co mówi: „«Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumiejcie!, po czym naucza: Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym.” (Mk 7,14-15). Wypowiadając te słowa Jezus dokonuje prawdziwej rewolucji wobec powszechnej mentalności, bo przenosi akcent z tego co jest na zewnątrz, ku temu co jest wewnątrz. Jezus dotyka sedna sprawy i zwracając się do uczniów bardzo jasno wskazuje co pochodzi z człowieczego serca: „Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota.” (Mk 7,21-22). W tych mocnych słowach Jezusa zdaje się rozbrzmiewać echo słów proroka Jeremiasza: „Serce jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne - któż je zgłębi?” (Jr 17,9). To co Jezus tutaj wylicza (przy pomocy sześciu słów w liczbie mnogiej i sześciu słów w liczbie pojedynczej) to wykroczenia moralne przeciw Bogu i przeciwko bliźniemu, które zaczynają się od złych myśli. Autentyczne przestrzeganie Bożego Prawa, to nie kwestia rytuałów zewnętrznych, ale wydanie walki wszelkiemu złu, które gnieździ się w naszych sercach. To w nich decyduje się nasze życie teraźniejsze i nasza przyszłość. To dlatego prorocy tak żarliwie zapowiadali dar nowego serca i nowego ducha. Kto otwiera swoje serce na wolę Bożą i kieruje swoje działanie ku Niemu, ten jest rzeczywiście czysty, podoba się Jemu i jest z Nim ściśle związany. To jedyna droga do Boga, jak zapewnia Jezus: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,8).
Jezus każe nam dzisiaj przyjrzeć się dobrze i zobaczyć co jest w naszym sercu, uświadomić sobie co w nim się rodzi i co z niego wychodzi. Jezus każe nam odważnie spojrzeć w głąb naszego serca i otworzyć się na łaskę uzdrowienia.

4.  Aplikacja

Słowo Boże ostrzega nas dzisiaj że wielki dar mądrego i świętego Prawa Bożego można „rozmienić na drobne”, potraktować jako coś banalnego, coś co konkretnie można sprowadzić do bardziej czy mniej zrozumiałych rytualnych obrzędów, do zewnętrznych form pobożności, które jednak nie zmieniają człowieka, które nie dotykają serca. W pewnym momencie owo „rozdrobnienie” może przerodzić się wręcz w zapomnienie Prawa Bożego i zastąpienie go „tradycjami ludzkimi”. Warto się dziś zastanowić jakie prawa kierują naszym życiem, czy jest to rzeczywiście Boże Prawo, czy jakieś ludzkie „pomysły”, upodobania i „tradycje”?

Jezus nakazuje nam spojrzeć głęboko w serce, można powiedzieć aż w samo serce serca, w to nasze wewnętrzne sanktuarium i zapytać jakie ono jest? Co kryje się w naszym sercu? Jakie pragnienia w nim zamieszkują? I co, jak mówi Jezus, z niego wychodzi?

Wiemy że ciągle i ciągle potrzebujemy łaski oczyszczenia, przemiany i odnowy serca. Jezus uczy nas że mamy od Niego się uczyć, bo On jest „cichy i pokorny sercem” (Mt 11,29) i to On oczyszcza nas w swojej krwi, jak pięknie zaznacza autor Listu do Hebrajczyków: „Krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu” (Hbr 9,14). Jeżeli więc nasze serce nas oskarża „to Bóg jest większy od naszego serca i zna wszystko” (1 J 3,20), to On sam daje nam ufność i nadzieję.

Tylko Bóg, tylko Jego miłość może zaspokoić głód naszego serca, zgodnie ze słowami św. Augustyna, który na początku swoich Wyznań napisał: „A jednak sławić Ciebie pragnie ta cząstka świata, któryś stworzył. Ty sprawiasz sam, że sławić Cię jest błogo. Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie.”