Lectio divina Niedziela Chrztu Pańskiego "B" (8.01.2012)

Jezus solidarny z nami!

Chrzest Jezusa w Jordanie, poświadczony przez wszystkich ewangelistów (Mt 3,13-17; Mk 1,9-11; Łk 3,21-27; J 1,29-34), należy do głównych misteriów ziemskiego życia Jezusa. Stanowił on punkt zwrotny w Jego życiu i zapoczątkował Jego działalność publiczną. Historyczność chrztu Jezusa nie podlega wątpliwości i jest powszechnie przyjmowana. Poświadczony jest on bowiem przez wszystkich ewangelistów, przez pierwotną katechezę (Dz 1,5.22; 10,37; 11,16; 13,24-25; 18,25; 19,3-4), a nawet przez niektóre apokryfy, jak np. Ewangelię Ebionitów i Ewangelię Hebrajczyków. Św. Jan Ewangelista nie opisuje wprost wydarzenia chrztu, lecz przytacza świadectwo Jana Chrzciciela. Świadectwo wyraźnie suponuje fakt chrztu, potwierdzając przez to relacje synoptyków. „Jan dał takie świadectwo: Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim.

Jezus solidarny z nami!

Chrzest Jezusa w Jordanie, poświadczony przez wszystkich ewangelistów (Mt 3,13-17; Mk 1,9-11; Łk 3,21-27; J 1,29-34), należy do głównych misteriów ziemskiego życia Jezusa. Stanowił on punkt zwrotny w Jego życiu i zapoczątkował Jego działalność publiczną. Historyczność chrztu Jezusa nie podlega wątpliwości i jest powszechnie przyjmowana. Poświadczony jest on bowiem przez wszystkich ewangelistów, przez pierwotną katechezę (Dz 1,5.22; 10,37; 11,16; 13,24-25; 18,25; 19,3-4), a nawet przez niektóre apokryfy, jak np. Ewangelię Ebionitów i Ewangelię Hebrajczyków. Św. Jan Ewangelista nie opisuje wprost wydarzenia chrztu, lecz przytacza świadectwo Jana Chrzciciela. Świadectwo wyraźnie suponuje fakt chrztu, potwierdzając przez to relacje synoptyków. „Jan dał takie świadectwo: Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim.Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: „Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym” (J l,32n).

Czasownik „spoczął” znaczy, że Jezus posiadał Ducha na sposób stały, permanentny. Jan objawia dwie ważne prawdy o Jezusie. Po pierwsze: „On był wcześniej ode mnie” (w. 30) — wyrażenie to wskazuje na boską genealogię Jezusa; po drugie — „On chrzci Duchem Świętym” (w. 33). „Chrzcić w Duchu" nie odnosi się do jednej konkretnej czynności (np. chrztu chrześcijańskiego lub do Pięćdziesiątnicy); wyrażenie to oznacza całą misję Jezusa; to ona właśnie była dla ludzi prawdziwym chrztem w Duchu Świętym. Wielkie wylanie Ducha, zapowiedziane przez proroków (Ez 36,26-29; Jl 3,1-5), dokonało się właśnie w Jezusie i przez Jezusa. I to jest właśnie nowość i oryginalność Janowego świadectwa.
Sens teologiczny chrztu w Jordanie objawia się przede wszystkim w teofanii, która składa się z trzech elementów.

Lectio

w. 10. „Otworzyły się niebiosa”

„Otworzyły się niebiosa”. W Piśmie św. często spotykamy się z tym określeniem przy opisach teofanii. „Otwarcie nieba" jest zwykle formułą wprowadzającą (Iz 64,l; Ez 1,1; Dz 7,56; Ap 4,1; 11,19; 19,11). Aby zrozumieć sens tego wyrażenia, trzeba uwzględnić pojęcie „nieba” w ówczesnym środowisku. „Niebo” oznaczało wszystko to, co jest ponad ziemią, przestrzeń, gdzie żyją i latają ptaki, gdzie mieszczą się chmury. Dlatego też niektóre znaki atmosferyczne, dostrzegalne przez człowieka, jak np. błyskawice, mogą być określone mianem „otwarcia nieba". Następnie „niebo" oznaczało mieszkanie Boga; stamtąd poprzez wizje i cudowne znaki pochodzą objawienia Boże. Między niebem a ziemią istnieje rozdział, który tylko w określonych okolicznościach i z woli Bożej może być usunięty. Uwzględniając te pojęcia, przez „rozdarcie niebios" (Mk 1,10) można rozumieć jakiś błysk światła podobny do błyskawicy, wskazujący na następującą bezpośrednio teofanię. Bóg bowiem — według pojęć biblijnych — „mieszka w światłości nieprzystępnej" (l Tm 6,16), a Syn Jego jest prawdziwym światłem, posłanym na ten świat (J 1,9; 8,12). Wielu jednak ojców Kościoła, teologów i egzegetów uważa „otwarcie nieba" za wizję odbieraną przez Jezusa względnie również i Jana Chrzciciela. Interpretację taką zapoczątkował Orygenes, przyjmowali ją św. Tomasz i św. Hieronim. Należy zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz; formuła „otworzyły się niebiosa" jest prawie identyczna z formułą użytą przez Ezechiela 1,1: „otworzyły się niebiosa i oglądałem widzenia Boże". Scena ta łączy się z powołaniem prorockim. Można więc powiedzieć, że i nad Jordanem miała miejsce scena powołania; Jezus rozpoczyna oficjalnie swe posłannictwo mesjańskie.

„Duch Święty zstąpił na Niego"

„Duch Święty jak gołębica zstąpił na Niego". W Starym Testamencie Duch Jahwe oznaczał tajemniczą, dynamiczną, nieosobową siłę Bożą. Uważana ona była za stały dar Boży, udzielany określonym osobom ze wzglądu na ich funkcją i powołanie w służbie ludu Bożego (Sdz 6,34; 13,25; 14,6; 15,14; l Sm 11,6), Prorocy przedstawiają Ducha Jahwe jako czynną zasadą życia oraz odnowy moralnej w czasach mesjańskich (Ez 36,23-28; Jr 31,31-34; 32,38). Dlatego właśnie Duch Jahwe z całą pełnią swych darów w sposób specjalny i na stałe spocznie na Mesjaszu - Emmanuelu i uczyni Go przez to idealnym królem (Iz 11,1-5); Ducha Bożego złożył Jahwe również na swego Sługę, Mesjasza, aby ogłosił prawdziwą religię narodom (Iz 42, In). Wreszcie Mesjasz, jako prorok, przeznaczony do tego, by nieść dobrą nowinę ubogim, otrzyma również Ducha Bożego (Iz 61,In). Te ostatnie słowa zastosował do siebie sam Chrystus (Łk 4,17n). Jan Chrzciciel i jego słuchacze, obeznani z tekstami biblijnymi, zstąpienie Ducha Świętego na Chrystusa rozumieli zapewne w sensie mesjańskim i starotestamentowym.
Gołębica, pod której postacią zstąpił Duch, już od pierwszych wieków intrygowała egzegetów. Wielu Ojców tłumaczyło ten tekst dosłownie. Większość jednak utrzymywała, że chodzi tu tylko o postać, kształt gołębicy. Taką właśnie interpretację sugeruje sam tekst. Mateusz, Marek i Jan używają partykuły porównawczej hosei, hos — „jakby gołębica". Wyrażenie Łukasza „w postaci cielesnej" nie przeciwstawia się powyższemu tłumaczeniu; pragnął on bowiem tylko podkreślić, że fakt ten był dostrzegalny i był prawdziwą teofanią, analogiczną do tych, jakie spotyka się w Starym Testamencie.
Dlaczego gołębica symbolizuje tu Ducha Świętego? Jest to jedyny przykład takiej symboliki w Nowym Testamencie. Już od pierwszych wieków wielu ojców Kościoła (Jan Chryzostom, Cyryl Jerozolimski, Tertulian, Ambroży, Hieronim, Augustyn) oraz wielu egzegetów współczesnych sens symboliczny gołębicy wyjaśnia za pomocą porównania jej do gołębicy Noego. Po ustąpieniu wód potopu przyniosła ona Noemu gałązkę oliwną jako znak zakończenia czasu kary (Rdz 8,11), bo była zwiastunką pojednania, pokoju i nowych czasów. Podobnie gołębica nad wodami Jordanu zwiastowała koniec czasu oczekiwania i początek zbawienia. Nie niosła już gałązki oliwnej, lecz wskazywała na samego Zbawcę, który, jako „prawdziwy Noe", uratuje swój lud od zatracenia. Jedyna trudność polega na tym, że gołębica Noego nie była jednak symbolem Ducha Jahwe.
W tradycji żydowskiej, dosyć późnej wprawdzie, istnieje symbolika gołębicy: Duch Jahwe, który „unosił się" nad masą chaotyczną i nad wodami (Rdz 1,2), porównywany był do gołębicy. Nie jest wcale wykluczone, że pogląd ten to echo starożytnej tradycji, która mogła być znana już od czasów Chrystusa. Tradycja ta źródło swoje miała w tym, że bardzo rzadki termin rahaf—- „unosił się" (Rdz 1,2) w Pwt 32,11 odnoszony był do orła, który latał nad gniazdem ze swymi pisklętami. W takiej interpretacji istniałaby wyraźna relacja między pierwszym stworzeniem, opisanym w Księdze Rodzaju, a stworzeniem drugim, czyli nowym, zapoczątkowanym przez Chrystusa. Gołębica zstępująca na Jezusa oznacza więc początek nowego stworzenia: pierwsze stworzenie było pod znakiem Ducha Bożego, który unosił się nad wodami, podobnie i teraz Duch Boży zstępuje na Jezusa i pozostaje na Nim na znak inauguracji nowego stworzenia, którego Mesjasz, napełniony Duchem Świętym, jest fundamentem i twórcą. To nowe stworzenie nie dokonuje się w osobie Mesjasza, lecz realizuje się „nad wodami", dając im moc uświęcającą.

w. 11. „Głos z nieba"

„Głos z nieba". Ukoronowaniem chrztu i teofanii był głos z nieba. W Starym Testamencie „głos", podobnie jak „otwarcie niebios", należał do sceny powołania prorockiego: Ezechiel w chwili swego powołania „usłyszał głos mówiącego" (Ez l ,28). Deutero-Izajasz zaś łączył „głos" z nowym wyzwoleniem i wyjściem ludu Bożego z niewoli babilońskiej do ojczyzny. Głos więc w czasie chrztu Jezusa nawiązywał do sceny powołania. W teologii rabinackiej owych czasów dosyć często jest mowa o „głosach z nieba", które zastępują słowa proroków. Głos z nieba, tzw. bath Qol — „córka głosu", pojmowany był jako echo głosu Bożego, dochodzące z nieba na ziemię w słowie ludzkim. Bath Qol zastępował w Izraelu Ducha Bożego, który znikł wraz z ostatnimi prorokami; ten głos, przychodzący z nieba, brzemienny był zawsze w posłannictwo Boże.
Treść tego głosu — według przekazu synoptyków —jest w istocie swej identyczna: „Ty jesteś Synem moim umiłowanym, w Tobie upodobałem sobie". Czwarta Ewangelia nie podaje brzmienia głosu, lecz świadectwo Chrzciciela: „Ten jest wybrany Boga". W słowach tych nietrudno dostrzec wyraźną aluzję do pierwszej pieśni o Słudze Jahwe: „Oto Sługa mój, którego wspieram. Wybrany mój, w którym upodobała sobie dusza moja" (Iz 42,1). Jakie znaczenie mają te słowa w odniesieniu do Chrystusa? Większość egzegetów utrzymuje, że słowa te, zastosowane do Niego, oznaczają, iż przyjmuje On misję wykonania pełnego programu Sługi; został ochrzczony przede wszystkim ze wzglądu na swe cierpienia i śmierć. Tak właśnie rozumiała ten chrzest epoka apostolska, zastanawiając się refleksyjnie nad późniejszymi słowami Chrystusa o męce i nad samą Jego śmiercią krzyżową. Wyraźne potwierdzenie spotyka się zwłaszcza w dwóch tekstach: Mk 10,38 i Łk 12,50, w których słowo „chrzcić" znaczy tyle, co „umrzeć". A więc wspomniany w tekście Syn to nie polityczny król mesjański, lecz ten, który ma podjąć cierpienia za swój lud. Chrzest zatem w Jordanie zapowiada i przygotowuje chrzest „w śmierci", ustawiając w ten sposób całe życie publiczne Chrystusa między tymi dwoma chrztami.
W momencie chrztu otrzymał Jezus pierwsze i oficjalne potwierdzenie swego powołania jako cierpiącego Sługi. Interpretacja ta jest słuszna, wymaga jednak uzupełnień. W głosie z nieba stosowane są do Jezusa słowa z pierwszej pieśni (42, l n), w której nie ma jeszcze wzmianki o cierpieniach Sługi. Słowa te odniesione zostały do Niego nie z racji oczekujących Go cierpień i śmierci, lecz ze względu na misję prorocką. Sługa bowiem występuje w pierwszej pieśni jako prorok-nauczyciel (jeszcze nie ma wyraźnej aluzji do cierpień). Słowa te, odniesione do Chrystusa, przedstawiaj ą Go więc przede wszystkim jako nauczyciela-proroka, pośrednio jednak czynią również aluzję do cierpień Sługi, opisanych w rozdz. 53 Deutero-Izajasza. Wyraźnym potwierdzeniem takiej interpretacji są słowa Jana Chrzciciela, wypowiedziane z okazji chrztu: „Oto Baranek Boży, oto Ten, który gładzi grzech świata" (J 1,29). Słowa te czynią wyraźną aluzję do postaci Sługi Jahwe, opisanej w Iz 53, a szczególnie 53,7. Słowa Jana są doskonałym streszczeniem i syntezą całej pieśni o cierpiącym Słudze. Dlatego też w wyrażeniu Jana Chrzciciela można dostrzec wyraźną aluzję do cierpień Mesjasza, przynajmniej w sensie wzgardy i zapoznania, które musi podjąć.
Szczególne jednak znaczenie w zrozumieniu całej głębi teologicznej „głosu z nieba" mają pierwsze słowa tego głosu: „Ty jesteś Synem moim umiłowanym". Nie są one wyraźnym cytatem, ale nawiązują do Ps 2,7: „Powiedział do mnie: «Tyś Synem moim, Ja Ciebie dziś zrodziłem»". Treścią tego psalmu jest intronizacja króla mesjańskiego i jego powszechne panowanie nad narodami. Odniesienie tych słów do Chrystusa jest jakby pieczęcią Ojca na mesjańskiej działalności Syna. Przymiotnik „umiłowany" (agapetos) pogłębia jeszcze sens teologiczny tej deklaracji. Przymiotnik ten tak w grece świeckiej, jak i biblijnej ma podwójne znaczenie: przede wszystkim znaczy tyle, co „umiłowany, godny miłości, drogi" (Ps 83,2; Jr 38,20; Za 13,6), następnie zaś używany jest często jako synonim „jedynego". W tym właśnie znaczeniu przymiotnik ten zastosował do siebie sam Chrystus w przypowieści o przewrotnych dzierżawcach (Łk 20,9-19; Mk 12,12). Przymiotnik agapetos w tym ostatnim znaczeniu jest prawie jednoznaczny z Janowym monogenes —jednorodzony (1,4.19). Zastąpienie więc terminu pais (sługa) (Iz 42,1) słowem hyios (syn) i określenie go mianem agapetos ma podstawowe znaczenie dla zrozumienia treści głosu: Ten, który przyjmuje misję Sługi, jest jedynym Synem Ojca. W ten sposób sam tekst wprowadza nas w kontekst trynitarny, stwierdzając bóstwo Chrystusa. Te same słowa Ps 2 będą później używane na określenie tego bóstwa (Dz 13,33; Hbr l ,5).
Opis ten nawiązuje do teofanii Starego Testamentu, która przedstawia przyjście Jahwe z chwałą i mocą. Teofania nad Jordanem ujęta została według wzorów starotestamentowych i judaistycznych. Nie ma potrzeby utrzymywać, że po wyjściu Jezusa z wody rozległ się w ciszy pustyni głos podobny do głosu ludzkiego. W Ewangeliach bowiem „słyszenie głosu Bożego" łączy się ze szczególnym rodzajem literackim, który w sposób konkretny i obrazowy przedstawia zjawiska duchowe, nadprzyrodzone, tajemnicze. W momencie chrztu i zstąpienia Ducha Świętego na Jezusa świadkowie tego faktu otrzymali światło Boże i pojęli, że w Jezusie realizuje się zapowiedź proroka (Iz 11,2; 42,1; 61, l). To zrozumienie pod wpływem światła Bożego opisały Ewangelie za pomocą obrazu „głosu z nieba". Taki sposób wyrażania się znany był również w środowisku palestyńskim.

Meditatio/contemplatio

Nasz chrzest

a. Chrzest Jezusa nie udzielił Mu jakiejś nowej godności, której by On wcześniej nie posiadał. Nie był więc zamianą Jezusa na Mesjasza ani aktem przybrania Go za Syna Bożego, ani też zdobyciem świadomości swego powołania. Chrzest był uroczystym wprowadzeniem Jezusa w działalność mesjańską. Z „legitymacją" Bożą Mesjasz rozpoczyna zbawczą działalność wśród ludzi, obdarzony pełnią Ducha. (Szatan kusił Jezusa, żeby rozpoczął te działalność w inny sposób – rzucając się w dół z narożnika Świątyni i w ten sposób - widowiskowy – wskazał na Siebie. Byłoby to poza Ojcem i Jego planem. W Jordanie Ojciec sam wybiera moment i sposób na wskazanie na swego Syna jako „posłanego” przez siebie. przyp. red). Ten aspekt teologiczny chrztu Jezusa określa się niekiedy mianem intronizacji mesjańskiej. Zstępujący na Jezusa Duch jest jakby namaszczeniem i oficjalną konsekracją mesjańską. Ponieważ zaś zstąpienie Ducha oznaczało w Starym Testamencie specjalną moc, daną przez Boga do wypełnienia szczególnej misji, dlatego teofania jest nie tylko proklamacją i konsekracją, lecz także misją. Teofania nad Jordanem jest Pięćdziesiątnicą Jezusa, która ustanawia Go pierwszym i największym z Bożych apostołów. Duch zstępujący na Jezusa jako gołębica ma w sobie coś z gestu nakładania rąk. Głos z nieba jest gwarancją Boga, daną Jezusowi na początku Jego publicznej misji. Misja ta stanowić będzie realizację posłannictwa Sługi Jahwe, mającego w perspektywie cierpienie i śmierć zbawczą. Chrzest Jezusa był inauguracją głoszenia Dobrej Nowiny, chrzest zaś apostołów w Duchu Świętym rozpoczynał ich misję dawania świadectwa „aż po krańce ziemi" (Dz 1,8). Chrzest jest więc rzeczywiście początkiem Ewangelii Jezusa Chrystusa. Tak trzeba rozumieć i nasz chrzest: jako początek bycia uczniem i dawanie świadectwa.

b. Św. Łukasz w sposób szczególny podkreśla charakter społeczny chrztu — „podczas chrztu całego ludu" (3,21). Chrzest Jana miał charakter społeczny i masowy, Jezus włączał się w tę wspólnotę — „ochrzczony został i Jezus" (3,21). Chrystus więc nie wyłącza się ze wspólnoty grzeszników, których przyszedł zbawić. Wchodzi On świadomie we wspólnotę zgromadzoną przez Jana Chrzciciela. Będzie ona początkiem nowego ludu Bożego. Solidarność z grzesznikami i przyjęcie chrztu z rąk Jana nie oznacza ani grzeszności Jezusa, ani też Jego niższości w stosunku do Jana. Wynika to jasno z rozmowy Jezusa z Janem (Mt 3,14n). Teologiczny natomiast sens solidarności z grzesznikami wyjaśnia świadectwo Jana Chrzciciela: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata" (J 1,29). Jest to aluzja do czwartej pieśni o Słudze Jahwe: „Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich" (Iz 53,7). „Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści... On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy... za grzechy mego ludu został zbity na śmierć... chociaż nikomu nie wyrządził krzywdy" (Iz 53,4-9). Dzięki tym wyraźnym aluzjom chrzest Jezusa wskazywał na Jego mękę, a równocześnie wywyższenie. W świetle pieśni o Słudze Jahwe Jezus podjął to dla nas i za nas.

c. Wszyscy ewangeliści świadczą jednogłośnie, że podczas chrztu w Jordanie Duch Święty w postaci gołębicy zstąpił na Jezusa. Czwarty ewangelista podkreśla, że Duch „spoczął na Nim" (J 1,31). Zaznacza on w ten sposób pełnię Ducha i Jego trwałe działanie. Zstąpienie Ducha na Jezusa objawia przede wszystkim zbawczą i twórczą moc Boga. Sługa Jahwe, napełniony Duchem, realizuje program zbawienia, zapowiedziany w „pieśniach o Słudze" (Iz 42-53). Zadanie to rozpoczyna w momencie chrztu, a dopełni je przez mękę i śmierć w chwale zmartwychwstania. Natomiast symbolika gołębicy w sposób szczególny akcentuje moc stwórczą Jezusa. Duch, który unosił się nad wodami pierwotnego chaosu, oznacza Boży zamiar dopełnienia dzieła stworzenia, którego twórcą będzie Mesjasz, obdarzony pełnią Ducha.

d. Ojcowie Kościoła utrzymywali, że chrzest Jezusa był przygotowaniem chrztu sakramentalnego. Przygotowanie polegało na tym, że w momencie chrztu wody otrzymały moc uświęcania dusz. Idea ta była bardzo głęboko zakorzeniona w tradycji chrześcijańskiej.
Chrzest w Jordanie był następnie zapowiedzią i figurą chrztu chrześcijańskiego. Zapowiada on bowiem Pięćdziesiątnicę, która miała zainaugurować chrzest w Duchu dla całego Kościoła (Dz 1,5; 11,16). Proklamowanie Jezusa jedynym i umiłowanym Synem Bożym zapowiadało przybrane synostwo wiernych jako udział w Jego synostwie. Zstąpienie Ducha na Jezusa zapowiadało dar Ducha jako źródła łaski dla wierzących w Niego. Chrzest nad Jordanem był początkiem misji mesjańskiej Chrystusa i początkiem nowego stworzenia; sakrament chrztu jest nowym narodzeniem i stworzeniem, jest inauguracją życia w Chrystusie i inauguracją dawania świadectwa Chrystusowi. Ojcowie i teologowie Kościoła, którzy w chrzcie Chrystusa widzieli figurę chrześcijańskiego sakramentu, wskazują na jeszcze jedną analogię: otwarcie niebios nad Jordanem zapowiadało, że również i ochrzczonym otwiera się niebo, obdarzając ich obficie łaską, aby mogli je na zawsze posiadać. Chrzest ma wyraźnie wymiar soteriologiczny. To jest nasza indywidualna Pięćdziesiątnicą, która domaga się ciągu dalszego w życiu.

Ks. Józef Kudasiewicz, Duch Święty w Nowym Przymierzu, w: Tenże, Odkrywanie Ducha Świętego, Kielce 1998, s. 162-169. Opracowanie tekstu do powyższej publikacji: ks. Robert Muszyński

Actio

Jezus pozwalający Janowi, by zanurzył Go w Jordanie, jest Jezusem, który ustawia się w kolejce razem z innymi, który solidaryzuje się z grzesznym położeniem innych. On, który grzechu nie popełnił – powie później Paweł – stał się grzechem. Zatem to przyjęcie chrztu od Jana jest nadzwyczajnym gestem „Tego, który jest mocniejszy”.
Jezus, zgodziwszy się na to zstąpienie do głębi otchłani zła. Wychodzi z nich, wynurza się na zachodnim brzegu i zostaje ukoronowany jako Syn Boży. Niemal jakby niezbędnym warunkiem zobaczenia i usłyszenia głosu Ojca: „Ty jesteś mym Synem Umiłowanym, w którym mam upodobanie”, miałaby być zgoda na współdzielenie grzesznej sytuacji ludzi aż do końca.
Co to znaczy dla nas? Jezus modlił się za swoich uczniów w czasie Ostatniej Wieczerzy: „Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem. A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie. Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.” (J 17, 15-21) Nie chodzi więc o to, by uciekać od świata, ale by być w tym świecie świadomym uczniem Chrystusa, świadomym własnej godności, własnego synostwa Bożego, wyposażenia w dary Ducha Świętego. Trzeba solidaryzować się z grzesznym położeniem innych, głęboko współodczuwać ich dolę. Zstępując do głębi otchłani zła trzeba jednak nie zatracać siebie i własnej tożsamości, nie miłować świata, ale Boga i w ten sposób wnosić światło nowego życia w Chrystusie, nadzieję nowego świata.
Nam jednak często zdarzają się rozwiązania ekstremalne. Jedni solidaryzując się z ludźmi ze świata stają się ludźmi światowymi. Inni, chcąc zachować swoją tożsamość chrześcijańską, separują się tworzą zamknięte grono „świętych”. Kadosz (z hebr. święty) znaczy oddzielony, ale Chrystus jest oddzielony od grzechu, a nie od człowieka. Pytajmy w Święto Chrztu Chrystusa jak ja mam być w tym świecie i jak mam spełniać moją misję jaką otrzymałem od Pana? Jak ma się konkretnie odbywać to moje „współdzielenie grzesznej sytuacji ludzi aż do końca”, by podnosić innych i nie zatracać siebie.

Opracował: Ks. Robert Muszyński