Lectio divina X Niedziela zwykła "A" (8.06.2008)

 Powołanie na ucznia Jezusa znakiem największego miłosierdzia

Pośród opisu dziesięciu uzdrowień i egzorcyzmów, zakończonych wzmianką o litości Jezusa nad tłumami (9,35-38), zastanawiają dwa teksty, które „nie pasują” do całości. Jest to perykopa, którą możemy nazwać „warunki bycia uczniem Jezusa” (8,18-22) oraz opis powołania Mateusza, który będzie rozważany w niniejszym Lectio wraz z następującą po nim dyskusją o prawdziwym znaczeniu obecności Jezusa (9,14-17). Poprzez takie usytuowanie perykop o uczniach, Ewangelista w sposób niedwuznaczny ukazuje najgłębszy wymiar doświadczenia uzdrawiającej mocy Jezusa – jest nim kroczenie za Chrystusem, włączenie się w poczet jego uczniów.

Poprzez swoje czyny Jezus osobiście ukazuje miłosierdzie, którego pragnie dla człowieka (por. 9,13). Jednak wbrew utartym opiniom szczytem spotkania z Bożym miłosierdziem nie jest uzdrowienie z dolegliwości cielesnych lub duchowych, ale bycie włączonym do grona uczniów. Faktyczne porzucenie grzechu wprowadza do wspólnoty najbliższych uczniów Mistrza, pozwala odkryć bliskość Boga i staje się doświadczeniem największego miłosierdzia.

Czytana perykopa zawiera się w obszerniejszej części opisującej czyny Jezusa (Mt 8-9). Wcześniejsze 3 rozdziały, to wielka mowa katechetyczna, Kazanie na Górze. Po słowach przychodzi pora na czyny, które je potwierdzą (por. J 14,10n). Umieszczenie w takim kontekście opisu powołania Mateusza, wspomnianych wyżej warunków bycia uczniem i dwóch krótkich przypowieści o nowości nauki Jezusa, wyraźnie wskazuje, że obecność Zbawiciela w towarzystwie celników i grzeszników wpisuje się w serię uzdrowień dokonywanych poprzez Jezusa. Mówi o tym sam Chrystus, opisując swoją obecność pośród grzeszników słowami: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają.” (9,12) Odpuszczanie grzechów jest wypełnieniem misji Boskiego Lekarza. Kontekst rozważanej przypowieści wskazuje, w jaki sposób Jezus ratuje grzeszników: powołując ich, aby szli za Nim oraz dając im swoją obecność. W ten sposób prowadzi ich do przemiany życia.

Przyglądając się kontekstowi dalszemu rozważanego fragmentu (rozdziały od 5 do 11), widzimy następujący obraz: wielka mowa katechetyczna, Kazanie na Górze, poprzez opis uzdrowień dokonywanych przez Jezusa, prowadzi nas do mowy misyjnej. Mateusz zaprasza nas do pewnego doświadczenia:

   -   Słuchaj słów Jezusa (Kazanie na Górze);
   -   Doświadcz mocy Jezusa (Słowo, które uzdrawia, egzorcyzmuje i powołuje);
   -   Zanieś innym Dobrą Nowinę (mowa misyjna Jezusa).

 

Rozdziały 8 i 9 są opisem znaków czynionych przez Jezusa według stałego schematu: wydarzenia ukazujące moc Chrystusa (cuda, znaki) są zakończone opisem konieczności pójścia za Nim:

   -   po opisie uzdrowienia trędowatego, sługi setnika z Kafarnaum, teściowej Piotra i wielu innych (8,1-17) pojawiają się tacy, którzy sami chcą iść za Jezusem (8,18-22);

   -   po opisie uciszenia burzy, egzorcyzmie i uzdrowieniu przez odpuszczenie grzechów (8,23-9,8) Jezus powołuje Mateusza (9,9-13);
   -   po uzdrowieniu kobiety cierpiącej na krwotok, córki Jaira, dwóch niewidomych, opętanego i wielu innych (9,18-36) Jezus nakazuje modlitwę o to, by Bóg posłał nowych głosicieli Ewangelii (9,37n).

W takim więc kontekście należy rozważać powołanie Mateusza – celnika. Jest on zakończeniem centralnego fragmentu ukazującego moc Chrystusa – Uzdrowiciela, Kyriosa panującego nad światem, pokonującego złego ducha i odpuszczającego grzechy. Jezus – Kyrios chce obdarzyć człowieka szatą nowej natury (por. 9,16), stworzyć go na nowo, sprawić, aby powtórnie się narodził, (por. J 3,3) i w serca tak odnowionej ludzkości, wlać nowe wino swej nauki (por. 9,17).

Rozważany fragment składa się z 2 części: opis powołania Mateusza według stałego schematu powołania: 1) Jezus jest w drodze (przechodzi); 2) dostrzega Mateusza przy jego pracy; 3) powołuje go; 4) Mateusz natychmiast odpowiada na powołanie porzucając dotychczasowe zajęcie (por. 4,18-20). Druga część to opis uczty z celnikami i grzesznikami, który jest zbudowany według schematu polemik (kontrowersji): 1) słowa lub czyn Jesusa jako zawiązanie akcji; 2) krytyka ze strony przeciwników; 3) wypowiedz Jezusa „zamykająca usta” przeciwnikom (por. np. Łk 7,37-47). Tekst jest paralelny do Mk 2,13-17 i Łk 5,27-32.

LECTIO

w. 9 Odchodząc stamtąd, Jezus ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» On wstał i poszedł za Nim.

Jezus odchodzi z Kafarnaum, gdzie uzdrowił paralityka obwieszczając mu odpuszczenie grzechów. Fakt ten bardzo oburzył faryzeuszów, tak iż uznali, że Jezus bluźni. Ale On kontynuuje swoją misję nie przejmując się oskarżeniem. Robi kolejną rzecz, która gorszy faryzeuszów. Powołuje do grona swoich uczniów celnika i spotyka się z grzesznikami na kolacji. Mateusz był Żydem, synem Alfeusza (Mk 2,14), pochodził z Kafarnaum. Jest utożsamiany jest z Lewim (teksty paralelne Mk i Łk). Jako celnik (poborca podatkowy) był traktowany jako grzesznik i stawiany na równi z poganami. Celnik jest przykładem człowieka interesownego: „Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią?” (Mt 5,46); przebywanie w jego obecności jest rzeczą źle widzianą: „Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije, a oni mówią: Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników.” (Mt 11,19); osoba celnika jest synonimem wyrzutka społecznego: „Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!” (Mt 18,17).

Celnicy byli przez pobożnych żydów uznani za kolaborantów, którzy wykorzystywali poparcie okupantów (Rzymian) dla budowania swoich majątków poprzez zawyżanie pobieranych podatków. Są utożsamiani z grzesznikami i bardzo często do grona osób im podobnych dołączano nierządnice i pogan. Byli otoczni tak wielką niechęcią społeczną, że Talmud zakazywał nawet przyjmowania on nich jałmużny. Stosunek Jezusa do celników, których traktował podobnie jak innych biedaków odepchniętych przez społeczeństwo, zdumiewał i szokował, zwłaszcza faryzeuszów. Można stąd wnioskować, ze niechęć do tej grupy społecznej miała podłoże religijne oraz zwykłą, ludzką zazdrość o pieniądze (por. Łk 16,14). Powołanie Mateusza dokonuje się według tego samego schematu, co innych uczniów.

w. 10 Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami.

Spożywanie posiłków z celnikami równało się w opinii faryzeuszów ucztowaniu z poganami, a tego pobożny człowiek nie powinien czynić, ponieważ poganie nie przestrzegali zasad czystości rytualnej pokarmów i obmyć rytualnych przed posiłkami (por. Kpł  11,34-35.43; Mk 7,2-4). Podobnie pobożny człowiek nie powinien zasiadać w gronie grzeszników (por. Ps 1,1). Jezus więc świadomie łamie zasady podawane i przestrzegane przez faryzeuszów. Taki zachowanie musiało rodzić sprzeciw. Udział w uczcie w swoisty sposób nawiązuje także do przypowieści o Królestwie Bożym (por. 8,11; 22,2-14; 25,1-13). Jest więc symboliczną zapowiedzią czasów eschatologicznych i zbawienia grzeszników, którzy uwierzą w Jezusa (por. Mk 16,16).

w. 11 Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?»

Faryzeusze są oburzeni. Nie mieści im się w głowie, że pobożny człowiek może łamać rytualne przepisy Prawa (np. łamanie szabatu przez Jezusa rodzi chęć zabicia Go: „Dlatego więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu”, J 5,18). Łamanie tak rozumianego Prawa jest dla nich powodem do odrzucenia Jezusa, pomimo oczywistego znaku otwarcia oczu niewidomemu: „Człowiek ten nie jest od Boga, bo nie zachowuje szabatu” (J 9,16). Jadanie z grzesznikami prowokuje oskarżenia Jezusa o niemoralny tryb życia: „Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników". (11,19)

W pierwszych wspólnotach chrześcijańskich pojawiały się także problemy traktowania pewnych pokarmów jako nieczyste, co gorszyło niektórych braci. Dlatego św. Paweł napisał: „Wiem i przekonany jestem w Panu Jezusie, że nie ma niczego, co by samo przez się było nieczyste, a jest nieczyste tylko dla tego, kto je uważa za nieczyste. Gdy więc stanowiskiem w sprawie pokarmów zasmucasz swego brata, nie postępujesz już zgodnie z miłością. Tym swoim stanowiskiem w sprawie pokarmów nie narażaj na zgubę tego, za którego umarł Chrystus. Niech więc posiadane przez was dobro nie stanie się sposobnością do bluźnierstwa! Bo królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym.” (Rz 14,14-17) Z powyższego tekstu wynika, że także wspólnota chrześcijańska borykała się z problemem praktycznego uznania przykazania miłości za najważniejszą zasadę postępowania wobec braci. Dużo łatwiej przychodził im zewnętrzny formalizm religijny (na wzór faryzeuszów). Natomiast inny wymiar „zasiadania do stołu z grzesznikami” pojawia się w Pierwszym Liście do Koryntian: „Napisałem wam w liście, żebyście nie obcowali z rozpustnikami. Nie chodzi o rozpustników tego świata w ogóle ani o chciwców i zdzierców lub bałwochwalców; musielibyście bowiem całkowicie opuścić ten świat. Dlatego pisałem wam wówczas, byście nie przestawali z takim, który nazywając się bratem, w rzeczywistości jest rozpustnikiem, chciwcem, bałwochwalcą, oszczercą, pijakiem lub zdziercą. Z takim nawet nie siadajcie wspólnie do posiłku.” (5,9-11) Ten problem dotyczy jednak gorszących postaw tych braci, którzy nie mają zamiaru zmienić swego postępowania (por. 1Kor 5,1-8).

w. 12 On usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają.

Chorym, który potrzebuje lekarza jest grzesznik. Obraz Boga jako lekarza pojawia się już na kartach Starego Testamentu (por. Wj 15,26; Jr 8,22). To porównanie jest szczególnie ważne, kiedy spojrzymy na całość rozdziałów 8 i 9. Jezus-uzdrowiciel chce przede wszystkim uzdrawiać z choroby grzechu. Uleczenie chorób cielesnych jest znakiem nadejścia Królestwa Bożego. Tak Jezus odpowiada uczniom Jana: „Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi.” (Mt 11,4-6)

Istotą Królestw Bożego nie jest jednak zdrowie cielesne, jako że Bóg dopuszcza słabość w życiu człowieka, jest ona bowiem okazją dla doświadczenia mocy Boga (por. 2 Kor 12,7-10). Królestwo Boże jest miejscem pełnienia woli Ojca (por. Mt 6,10) i nie ten, kto deklaruje, że zrobi to, czego Ojciec oczekuje, lecz ten, kto faktycznie to wypełnia, wchodzi do Królestwa Bożego, co Jezus ilustruje przypowieścią o dwóch synach, których ojciec prosi, aby pracowali w winnicy (por. Mt 21,28-31). Wolę ojca wypełnił ten, który poznawszy swój grzech (bunt wobec ojca, niechęć do wypełnienia jego woli), zastanawiając się nad tym, co uczynił i idzie do winnicy. Komentarz Jezusa jest jednoznaczny: „Któryż z tych dwóch spełnił wolę ojca? Mówią Mu: Ten drugi. Wtedy Jezus rzekł do nich: Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego.” (Mt 21,31) Postawa Jezus jest wypełnieniem misji zwięźle wyrażonej w Ewangelii św. Jana: „Jest wolą Tego, który Mię posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.” (6,39-40)

w. 13 Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».

„Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary” to cytat z Ozeasza (6,6). Prorok potępia poleganie na zewnętrznym kulcie, któremu nie towarzyszy przestrzeganie przykazań. Sam Bóg jest zainteresowany dobrem człowieka, chce go uleczyć, przewiązać jego rany. Aby to jednak mogło się dokonać potrzeba poznania Pana i powrotu do Niego z drogi grzechu. Niestety, przywiązywanie wagi do zewnętrznej strony kultu nie sprzyja nawróceniu, zaprzecza naturze Boga, dla którego ważne jest serce człowieka. Cytat ten w Ewangelii Mateusza pojawia się dwukrotnie. Pierwszy raz w rozważanym fragmencie, drugi raz w podobnej sytuacji, kiedy Jezus broni swoich uczniów, którzy z głodu łuskali w szabat kłosy, a więc czynili to, czego według faryzeuszów Prawo zabraniało czynić w szabat. Jezus ukazuje Boga, jako wyrozumiałego dla człowieka, dla jego potrzeb, dla jego głodu (Mt 12,7). Brak rozumienia prawdziwego sensu tego zdania, czyli brak prawdziwego poznania Boga, prowadzi do potępiania niewinnych. Jest w tym zdaniu pewna ironia, bowiem bez wątpienia wszyscy są grzesznikami (por. 7,11; Ps 14,2n; Iz 53,6; Rz 3,10nn). Każdy więc potrzebuje Jezusa-Lekarza. Ale jeśli ktoś zaprzecza swojemu grzechowi, nie chce go uznać i szukać uzdrowienia u Jezusa, staje się „widzem” zbawienia, lecz w nim nie uczestniczy (por. Łk 13,28). Ewangelista podkreśla wyraźną różnicę miedzy Mateuszem-grzesznikiem, który usłyszał „pójdź za mną”, a faryzeuszami, do których Jezus mówi „idźcie i starajcie się zrozumieć”. Ten, kto widzi swój grzech jest zdolny iść za Jezusem, kto go nie widzi, musi najpierw zmierzyć się z prawdą o swoim grzechu oraz odkryć, że jego życie jest owocem miłosierdzia Boga, a nie zasługą płynącą ze złożonych ofiar. Owo „idźcie” nie jest odrzuceniem faryzeuszów, ale nakazem, który ma im pomóc w odkryciu prawdy, jest powierzeniem im „szczególnej misji” (por. 11,4; 28,19; Mk 16,15). Czasownik „zrozumieć” (gr. manthano) można przetłumaczyć również jako „uczyć się” (jak to uczyniono we wszystkich pozostałych miejscach, gdzie ten czasownik występuje w Ewangeliach, por. 11,29; 24,32; Mk 13,28; J 6,45; 7,15). Takie tłumaczenie podkreśla aspekt praktyczny poznania Bożego Miłosierdzia, a nie tylko teoretyczną wiedzę. Bowiem zna miłosierdzie tylko ten, kto je praktykuje (por. Mt 25,34-45).

Najważniejszym i najpiękniejszym uzasadnieniem wzięcia w obronę grzeszników i zasiadania z nimi do stołu jest przypowieść o miłosiernym ojcu wraz z przypowieściami o zagubionej owcy i zagubionej drachmie (Łk 15). Bóg kochając człowieka obdarowuje go wolnością tak wielką, że człowiek może odrzucić Boga, wyprzeć się Go. Ale obraz ojca oczekującego na powrót syna jest figurą Boga, który nieustannie pragnie powrotu swego dziecka, pragnie, aby syn był pewien miłości ojca. Jednak potrzebna jest droga nawrócenia: marnotrawny syn musi doświadczyć, że grzech go upodlił, zniszczył w nim człowieczeństwo, sprowadził go do poziomu świń, które pasł, aby przeżyć. Dopiero świadomość nieszczęścia, w które popadł, pozwala synowi zastanowić się na tym, że w domu ojca najemnicy mają lepiej niż on. Ta refleksja prowadzi do decyzji powrotu, upokorzenia się przed nim, uznania swojej winy i prośby o przyjęcie w poczet sług. Tylko taki wewnętrzny proces uzdalnia do powrotu. Ojciec jednak nie chce upokarzać syna, nie potrzebuje jego „mowy pokutnej”, ale przywraca mu jego godność zniszczoną przez grzech. Jest jednak w tej przypowieści postać starszego brata, wiernego ojcu, który nie cieszy się z powrotu grzesznika. Ta postawa jest wprost odniesieniem do zachowania faryzeuszów, zgorszonych faktem zasiadania w towarzystwie grzeszników. Zresztą cały 15 rozdział Łukaszowej Ewangelii jest odpowiedzią na szemranie faryzeuszów identyczne z szemraniem opisanym w rozważanym fragmencie. Bóg, Ojciec miłosierdzia, nie może nie zauważyć, że Jego dzieci cierpią z powodu swoich grzechów, dlatego posyła Jezusa, aby ten szedł i odszukiwał tych, którzy się zagubili i sprowadzał ich do domu Ojca. Starszy brat fałszywie wierzy, że miłość ojca jest odpowiedzią na jego zasługi, osobiste starania i wierną służbę, ale Ojcu zależy nie na ofiarach czynionych z własnego życia i pragnieniu wypełnienia w doskonały sposób przepisów Prawa, lecz na sercu przepełnionym miłością do drugiego człowieka (por. przypowieść o miłosiernym Samarytaninie, Łk 10,30-37). Doskonałym komentarzem do postawy starszego brata jest wypowiedziane siedmiokrotnie „Biada…” odniesione wprost do faryzeuszów (por. Mt 23,1-36).

MEDITATIO

Jezus czyniąc znaki (uzdrawiając, egzorcyzmując, panując nad siłami przyrody) objawia swoją moc i swoją naturę. Przyszedł jako Mesjasz, aby zbawić człowieka, uratować go z jego niedoli. Ale największym nieszczęściem człowieka wcale nie jest choroba ciała, chociaż Jezus uzdrawia bardzo wielu, lecz oddzielenie od Boga poprzez grzech i brak wiary w to, że Bóg może wybaczyć grzesznikowi jego nieprawości. Bardzo skutecznie niszczą obraz Boga, jako Ojca pełnego miłosierdzia faryzeusze, którzy pogardzają publicznymi grzesznikami i utwierdzają ich w przekonani, że dla nich nie ma szans na Boże miłosierdzie i Jego błogosławieństwo. Ich postawa płynie wprost z przekonania, że na miłość Boga trzeba sobie zasłużyć poprzez dobre uczynki. I oni je gorliwie wypełniają, więc każdy uczciwy prorok powinien tylko z nimi się zadawać. Jezus jest przez nich odrzucony, ponieważ idzie do grzeszników i zamiast ich potępić, zasiada z nimi do stołu, tworzy wspólnotę braterską, jakby się z nimi utożsamia.

Taka postawa Jezusa jest wprost wypełnieniem misji powierzonej Mu przez Ojca, aby niczego nie stracić, a zagubione owce na własnych ramionach przynieść do owczarni. Jezus nie przychodzi potępiać, ale ratować; nie sądzić, ale usprawiedliwiać; nie oskarżać grzeszników, ale być ich adwokatem. A okazując im miłość i przebaczenie pragnie, aby człowiek bardzo umiłował Boga, widząc jak wiele grzechów Bóg mu odpuścił (por. Łk 7 41-47). Postawa faryzeuszów prowadzi do egoistycznego „posiadanie Boga dla siebie”. Miłość, którą okazuje Jezus grzesznikom, otwiera człowieka na drugiego człowieka, tworzy chęć dzielenia się Bogiem z innymi. I może właśnie dlatego uczonego w Piśmie, który pragnie być uczniem Jezusa, ostrzega On przed trudami związanymi z życiem apostołów (por. Mt 8,18-22), natomiast publicznemu grzesznikowi mówi po prostu „Pójdź za mną!” (por. Mt 9,9)

Mateusz jest powołany miłosiernym słowem Jezusa. Już w słowach powołania „Pójdź za mną” zawiera się obwieszczenie przebaczenia grzechów, które zapowiadają wszyscy prorocy (por. Jr 24,6n; 31,1-7; Ba 2,34n; Ez 11,19n; 37,21-27). Powołanie nie rodzi się, więc z tego, co ja robię dla Boga, ale jest realizacją tego, co Bóg che zrobić dla mnie. W kontekście sceny powołania i uczty z grzesznikami Mateusz zgromadził wiele przeciwstawnych określeń: zdrowi – ci, którzy się źle mają; sprawiedliwi – grzesznicy; miłosierdzie - ofiara; pójdź za mną – idźcie. Wczytując się w tekst Ewangelii staje się jasnym, że określania „zdrowi” i „sprawiedliwi” w odniesieniu do faryzeuszów powinny być umieszczone w cudzysłowie. Widzimy więc szczególnie mocno podkreślony kontrast pomiędzy człowiekiem, który usiłuje się zbawić przy pomocy swoich własnych wysiłków i pobożnych praktyk oraz tego, który przyjmuje zbawienie jako dar darmo dany przez Boga. Wszelkie wątpliwości na temat tego, która z tych postaw jest słuszna, rozwiewa św. Paweł: „Wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie które jest w Chrystusie Jezusie.” (Rz 3,23-24); „Jeżeli zaś dzięki łasce, to już nie ze względu na uczynki, bo inaczej łaska nie byłaby już łaską.” (Rz 11,6)

CONTEMPLATIO

Apostoł Jakub napisał w swoim Liście: „Będzie to bowiem sąd nieubłagany dla tego, który nie czynił miłosierdzia: miłosierdzie odnosi triumf nad sądem.” (Jk 2,13; por. także Łk 16,19-31). Czyny miłosierdzia to te, które pozwalają człowiekowi zobaczyć dobroć Boga. „Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.” (Mt 5,16) Jezusowe dobre czyny (uzdrowienia, egzorcyzmy, rozmnożenie chleba, uciszenie burzy) zawsze wskazują na źródło dobra – na Boga. Każdy czyn Jezusa jest okazją do tego, aby ludzie słyszeli o dobroci i miłości Boga.

Warto sobie postawić pytanie, czy ludzie, którzy widzą moje dobre czyny chwalą Ojca? A może całą chwałę (uznanie, wdzięczność) chcę zaskarbić dla siebie? Czy przypadkiem dobre czyny nie są dla mnie okazją, żeby się wywyższać, wynosić nad innych, potępiać ich, może pogardzać kimś? Trzeba więc przyjrzeć się swoim dobry czynom: komu one służą? Kto czerpie z nich zysk? Warto przyjrzeć się swoim motywom pełnienia dobry czynów. Słowa Jezusa zapisane przez Mateusza są tutaj bardzo twarde: „Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia? Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!” (Mt 7,21-23)

Jezus jest miłosierny także wobec mnie, także mnie chce obdarować przebaczeniem grzechów i w ten sposób uczynić ze mnie głosiciela Dobrej Nowiny. Ten, kto doświadczył takiego odpuszczenia grzechów, chętnie innym głosi miłosierdzie Boga (Mateusz, św. Piotr, św. Paweł, Maria Magdalena i wielu innych). Także obserwując postawę wobec grzeszników, ludzi odepchniętych przez społeczeństwo, marginalizowanych, można rozpoznać, czy człowiek rzeczywiście poznał Boga. Jezus bowiem idzie właśnie do takich ludzi, aby im objawiać miłosierdzie Ojca i w ten sposób przywoływać do przemiany życia.

ACTIO

Jaką wartość przedstawia dla mnie fakt bycia uczniem Jezusa? Czuję się wybrany, lepszy, czy może ciąży mi ten fakt? A może w ogóle nie uważam się za Jezusowego ucznia? Być wybranym na ucznia Jezusa to nie nagroda, ale akt miłosierdzia, kogo więc chciałbym widzieć w gronie uczniów Jezusa?

Jaki ja jestem dla grzeszników, co mam im do powiedzenia i zaproponowania? To moja postawa wobec grzeszników wskazuje na to, czy osobiście poznałem Ojca Miłosiernego, który odpuszcza grzechy.

W każdym z nas jest postawa młodszego brata, który chce swoje życie układać po swojemu i starszego, który jest zarozumiały i uważa, że na miłość trzeba sobie zapracować i chętnie patrzy z góry na innych. Ten, kto jest tego świadom potrafi być miłosiernym, wyrzekać się potępiania innych. Jak ta prawda realizuje się w moim życiu?

Ks. Maciej Warowny, Tulon, Francja                                      Szkoła Formacji Duchowej