Lectio divina IV niedziela Wielkiego Postu "C" (27.03.2022)

Czekający i miłosierny Ojciec

 

Przypowieść o czekającym i miłosiernym ojcu (Łk 15,11-32) można nazwać „diamentem trzeciej Ewangelii”. Jej literacki kunszt, głębia psychologicznych cech bohaterów oraz bogactwo teologiczne niewątpliwie potwierdzają to określenie.Wielu egzegetów używając języka obrazowego nazywa tę przypowieść – „Ewangelią w Ewangelii”, gdyż zawiera ona bardzo żywe orędzie o radości, miłości i przebaczeniu. Przedstawia ona spotkanie miłosiernego ojca z grzesznym synem. Św. Łukasz w krótkim wprowadzeniu do 15 rozdziału wzmiankuje najpierw fakt spotykania się Jezusa z celnikami i grzesznikami oraz negatywną reakcję na to ze strony faryzeuszów i uczonych w Piśmie (15,1-3).

Jezus uzasadnia swoją postawę w sposób bardzo sugestywny przytaczając trzy przypowieści – o zabłąkanej owcy (15,4-7), o zagubionej drachmie (15,8-10) i o czekającym i miłosiernym ojcu (15,11-32). W analizowanej przez nas przypowieści dają się wyodrębnić cztery główne części:

  1. w. 11-20a - dramat młodszego syna (odejście i powrót do domu)
  2. w. 20b-24 - radosne spotkanie ojca z powracającym synem
  3. w. 25-28a – dramat starszego syna (zazdrość, gniew i rozczarowanie)
  4. w. 28b-32 – dialog ojca ze starszym synem

Dramat młodszego syna ukazany na początku przypowieści zostaje odniesiony do dramatu starszego syna opisanego na końcu przypowieści. Centralną rolę w przypowieści odgrywa ojciec, którego postawa otwarcia, przebaczenia i miłości pozwala lepiej zobaczyć dramatyczne doświadczenia zachodzące w życiu jego synów.    Lectio
w. 1-3Zbliżali się do Niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi». Opowiedział im wtedy następującą przypowieść:

Ewangelista mocno podkreśla, że słuchaczami Jezusa są celnicy i grzesznicy. Celnicy byli postrzegani przez lud w sposób bardzo negatywny, gdyż uważano ich za kolaborantów władzy rzymskiej i za czyniących wiele nadużyć przy ściąganiu podatków. W naszej scenie 2zostają oni zestawieni z grzesznikami – tymi, którzy przekraczają prawo i są daleko od Boga. Celnicy i grzesznicy gromadzą się przy Jezusie, aby go słuchać. Ich doświadczenie pustki, bezsensu i śmierci spowodowanej grzechem sprawia, że otwierają się na zbawcze orędzie Jezusa. W słowach Jezusa dostrzegają światło, moc i nadzieję na wyzwolenie z niewoli grzechu. Zostają oni skontrastowani z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie – którzy postrzegają siebie jako oddzielonych od grzesznych i niedouczonych tłumów. Mają oni świadomość, że są stróżami prawa Bożego i sprawiedliwymi.  Ich postawa nie charakteryzuje się słuchaniem, lecz szemraniem (gr. diagongidzo). Czynią wyrzut Jezusowi, że przyjmuje grzeszników i wraz z nimi spożywa posiłki. W obrazie przyjmowania grzeszników i wspólnego posiłku kryje się głęboka wspólnota, jaką Jezus czyni z osobami grzesznymi, słabymi i będącymi na marginesie życia. W kontekście trzeciej Ewangelii Jezus i jego uczniowie wielokrotnie są oskarżaniu, że obcują z nieodpowiednimi ludźmi. Za takich byli uważani celnicy, grzesznicy:
5,30 – Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie i mówili do Jego uczniów: «Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami?»
7,34 - Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije; a wy mówicie: "Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników".
19,7- A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę».

Jezus Łukaszowy jednak nie zraża się opinią „sprawiedliwych” i „dobrych” mocno nauczając, że „nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników” (5,31n). Do faryzeuszów i uczonych w Piśmie Jezus kieruje przypowieści chcąc ich pouczyć, że istotą prawdziwego nawrócenie i zbawienia nie jest postawa skrupulatnie przestrzeganych przepisów prawnych, lecz postawa pokornego uznania swej grzeszności w prawdzie przed Bogiem. Jezus poucza, że Bóg w dramatycznym procesie nawrócenia nie występuje w roli bezdusznego sędziego, lecz cierpliwego i miłującego Ojca.  w. 11-12«Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: "Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada". Podzielił więc majątek między nich.

Zaraz na początku przypowieści zostają przedstawieni główni bohaterowie – ojciec i dwóch synów. Młodszy syn kieruje do swego ojca prośbę o przypadającą na niego część majątku. Zgodnie z prawem obowiązującym w czasach Jezusa dzieci nie miały żadnych racji, aby domagać się i korzystać z majątku za życia swoich rodziców. Młodszy syn czuje się zniewolony relacjami rodzinnymi. Pragnie się z nich wyzwolić, aby jak najpełniej korzystać z wszystkich przyjemności życia. Dąży do wolności bez odpowiedzialności i bez więzów międzyosobowych, która w konsekwencji staje się wielką iluzją i w rzeczywistości prowadzi do jego zniewolenia. Postawa ojca szanuje wolną decyzję syna, której konsekwencją jest zerwanie więzów rodzinnych i odejście w świat. Ojciec daje majątek swemu synowi. Na określenie majątku zostaje użyty w naszym tekście grecki termin „bios”, którego pierwotne znaczenie brzmi – „życie, sposób życia”. W ten sposób zostaje podkreślona prawda, że ojciec dzieli się swym życiem. Ludzka prośba wydaje się być niczym z największym darem ojca, jakim jest dar z samego siebie.   w. 13-14Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek.

Młodszy syn z całym przysługującym mu majątkiem udaje się w dalekie strony. W sensie materialnym bierze wszystko, jednak w sensie duchowym pozostawia znacznie więcej  – ciepło rodzinnego domu, miłość najbliższych, poczucie bycia u siebie. Fakt rozrzutnego życia i roztrwonienia majątku może wskazywać na sposób jego grzesznego życia uwolnionego od wszelkich więzów, praw i zakazów. Prowadzi życie z dala od najbliższych nie przestrzegając żadnych norm moralnych. Z dala od swojego ojca traci on wszystkie posiadane dobra oraz swoją tożsamość bycia synem. Tworzony przez niego świat iluzji wolności jednak szybko się rozpada. Po wydaniu wszystkiego, co posiadał zaczyna jego doświadczeniem staje się „ciężki głód” (gr. limos ischyra). Doświadcza w ten sposób przygodności i kruchości ludzkiego bytu. Z dala od rodzinnego domu odczuwa samotność, smutek i brak wszelkiego sensu życia. Ewangelista podkreśla, że w takiej sytuacji młodszy syn cierpi niedostatek. W tym kontekście użyty zostaje grecki czasownik hystereo, który dosłownie oznacza „być mniejszym, być drugim, być potem”. Takie użycie może wskazywać, że młodszy syn zaczyna uświadamiać sobie swe właściwe miejsce w swojej relacji z Bogiem.
w. 15-16Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Młodszy syn uwalniając się od relacji ze swym ojcem wpada w zależność od obywatela odległej krainy, w której przebywa. Obcy człowiek zaczyna decydować o kształcie jego życia posyłając go do pracy ze świniami. Obraz świń zostaje użyty dla podkreślenia nieczystości miejsca oraz pracy budzącej dla żydów największy wstręt i upokorzenie. Sytuacja młodszego syna ulega jeszcze większemu pogorszeniu, gdyż zaczyna do tego stopnia odczuwać głód, iż pragnie w sposób bezskuteczny napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywione były świnie. Znajduje się on w sytuacji granicznej – pomiędzy życiem i śmiercią.  w. 17-20aWtedy wszedł w samego siebie i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Wstanę i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wstał więc i poszedł do swojego ojca. W tej dramatycznej sytuacji młodszy syn wchodzi w samego siebie i zaczyna być coraz bardziej świadomy swej beznadziejnej sytuacji zniewolenia, która w konsekwencji prowadzi do śmierci. Doświadcza, że kreowany przez niego świat z dala od swych bliskich i z dala od siebie samego okazuje się pustynią, na której panuje grzech i śmierć. Tracąc tożsamość syna porównuje się z najemnikami pracującymi w domu ojca, którzy mają pożywienia pod dostatkiem. Zaczyna on dostrzegać istotną różnicę pomiędzy życiem na obczyźnie a życiem w domu ojca. Tęsknota za rodzinnym domem i doświadczenie zniewolenia, każe mu powstać i powrócić do ojca oraz wyznać grzech przeciw Bogu i przeciw ojcu. Widać w tej postawie pokorę, skruchę serca i mocną determinację zerwania z grzechem. Wewnętrznie czuje się niegodnym bycia synem i pragnie prosić swego ojca, aby uczynił go przynajmniej sługą. Wielkie pragnienie nawrócenia, które odczuwa w sercu zostaje skonkretyzowane w jego czynie – wstaje i idzie do swego ojca. Ewangelista na określenie czasownika wstawać używa greckiego terminu anistemi, który w wielu tekstach nowotestamentalnych używany jest na określenie „powstania z martwych”. W ten sposób zostaje wyrażony głęboki proces nawrócenia, który realizuje się w życiu młodszego syna. w. 20b-21A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: "Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem". Następuje piękne spotkanie czekającego i miłosiernego ojca ze zdesperowanym synem. To co syn wcześniej formułował w swoich intencjach znajduje swoje urzeczywistnienie w spotkaniu z ojcem. Powrót młodszego syna do rodzinnego domu zostaje przyjęty przez ojca z wielką radością. Ojciec, który nigdy nie stracił nadziei - z daleka dostrzegł powracającego syna i wzruszył się głęboko. Wzruszenie wyraźnie wskazuje na matczyny aspekt ojcostwa. Pokazuje ono także, jak wielką miłością otacza ojciec swe dziecko. Ojciec uszczęśliwiony powrotem zagubionego syna nie prawi żadnych długich mów na temat utraconego majątku, lecz wybiega naprzeciw swego syna. Wybaczający uścisk i pocałunek ojca znacznie ułatwia synowi pokorne wyznanie popełnionego grzechu. Na wielką pokorę i skruchę syna wskazuje fakt, że nie używa on wezwania „mój ojcze” jak było we wcześniejszym kontekście (w. 18. 20), lecz wezwania „ojcze” bez zaimka osobowego.    w. 22-24Lecz ojciec rzekł do swoich sług: "Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się". I zaczęli się bawić.

Reakcją ojca na pokorne wyznanie syna jest uroczyste przyjęcie go nie jako sługi, lecz jako prawdziwego syna. Postawa ojca podkreśla, że grzech nie niweczy do końca głębokiej relacji z jego synem. Ojciec prosi sługi aby szybko ubrali powracającego syna w pierwszą szatę, w sandały oraz włożyli na jego rękę pierścień. Pierwsza szata (gr. stole prote) w naszym kontekście może oznaczać pierwotną godność, chwałę i piękno człowieka. Syn wyznający swój grzech zostaje na nowo przyobleczony w tę szatę powracając do dawnej relacji ze swoim ojcem. Autorzy Nowego Testamentu często utożsamiają przyoblekaną we chrzcie nową szatę z osobą Jezusa Chrystusa:
Ga 3,27Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa.
Ef 4,21nn - Słyszeliście przecież o Nim i zostaliście pouczeni w Nim - zgodnie z prawdą, jaka jest w Jezusie, że - co się tyczy poprzedniego sposobu życia - trzeba porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek zwodniczych żądz, odnawiać się duchem w waszym myśleniu i przyoblec człowieka nowego, stworzonego według Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości.
Kol 3,9 - Nie okłamujcie się nawzajem, boście zwlekli z siebie dawnego człowieka z jego uczynkami, a przyoblekli nowego, który wciąż się odnawia ku głębszemu poznaniu Boga, według obrazu Tego, który go stworzył. 

Ubranie sandałów na nagie stopy przybywającego syna oraz włożenie pierścienia na rękę podkreślają mocno, że ojciec nie chce traktować go jako niewolnika, lecz jako syna. Szaty, pierścień i sandały oznaczają godność królewską syna. 
Ojciec prosi także sługi o przygotowanie uczty. Pragnie, aby słudzy przyprowadzili cielę przygotowane już wcześniej na tę okazję. Obraz uczty oznacza świętowanie, zabawę i radość. Motyw uczty może nawiązywać do Eucharystii oraz do eschatologicznej uczty mesjańskiej. Ojciec nazywa powracającego grzesznika „moim synem” wskazując tym na głęboką więź w relacji ojcostwa i dziecięctwa. Ojciec raduje się, że jego syn „był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. 

w. 25-28aTymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: "Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego". Na to rozgniewał się i nie chciał wejść. Na scenie pojawia się starszy syn, który przebywał na polu. Zastaje on przy domu nową sytuację (muzyka i tańce), która wybija go z ułożonego i ustabilizowanego życia. Jego pytanie skierowane do jednego ze sług pragnie wyjaśnić motywy zaistniałej sytuacji. Starszy syn reaguje gwałtownym oburzeniem (gr. orgidzo) na usłyszane wyjaśnienia. Jego gniew wskazuje wyraźnie, że starszy syn nie rozumie postawy ojca uważając, że dzieje się niesprawiedliwość i krzywda. Nie chce on brać udziału w uczcie. Jego reakcja wskazuje na fakt, że także on podobnie jak jego młodszy brat przeżywa dramat zagubienia bez opuszczania rodzinnego domu. Dramat ten rozpoznajemy wyraźniej z jego dialogu z ojcem. w. 28b-30Wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: "Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę".  Ojciec w całej swej wrażliwości wychodzi z uczty do starszego brata próbując wytłumaczyć mu zaistniałą sytuację i pocieszyć go. Stara się zaprosić go do domu – do wspólnej radości na rodzinnej uczcie. Starszy syn jest jednak oburzony, zazdrosny i zamknięty. W odpowiedzi ojcu mówi o swojej wiernej służbie, lojalności i czynieniu wszystkiego, co dobre. Jest rozczarowany, że nigdy nie otrzymał od ojca koźlęcia, aby zabawić się z przyjaciółmi. Robi wyrzut ojcu, że dla młodszego brata, który roztrwonił majątek z nierządnicami zabito cielę i urządzono ucztę. Sposób jego mówienia i jego postawa wobec ojca i młodszego brata wskazują, że przez długie lata swego pobytu w domu wkładał on maskę przykrywającą jego konformistyczną postawę oraz ślepe posłuszeństwo pozbawione wszelkiej refleksji i świadomego wyboru. Jego postawa zagubiła wymiar synostwa na rzecz bycia niewolnikiem. W całej przypowieści starszy syn ani razu w relacji ze swoim ojcem nie używa terminu „ojciec”. Mimo że przebywa w rodzinnym domu – w bliskości swego ojca – to jednak oddala się od niego bardzo daleko. Nie potrafi zrozumieć intencji ojca uważając go za nierozważnego i niesprawiedliwego. Nosi w swoim sercu głębokie rany starannie maskowane „sprawiedliwością” i „wierną służbą”. W swoim życiu zabija radość poprzez skrupulatne przestrzeganie nakazów i zakazów oraz zabija świętowanie poprzez mechanicznie wykonywaną pracę. Jego zagubienie choć nie tak spektakularne, to jednak jest porównywalne do zagubienia młodszego syna. w. 31-32Lecz on mu odpowiedział: "Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się"».

Odpowiedź ojca jest pełna wrażliwości i miłości. Nie obraża się na reakcję starszego syna i surowy osąd pod swoim adresem. Kieruje do swego syna czułe wezwanie – „moje dziecko”. Pokazuje tym samym, że miłość do młodszego syna nie wyklucza wcale miłości do starszego brata. Zaprasza go do domu na ucztę przytulając duchowo do swego serca i wzywając do radości z powrotu brata, który wcześniej zaginął i był jak umarły, lecz odnalazł się i żyje. Ojciec w swym końcowym zdaniu ze starszym synem używa charakterystycznej dla św. Łukasza formuły „trzeba”, „należy”, „jest konieczne” (gr. dei). Czasownik ten występuje w kontekście decyzji Jezusa, który poddaje się woli swego Ojca. Przypowieść kończy się bez ukazania, w jak starszy syn odpowiedział na zaproszenie ojca. W ten sposób staje się ona zachętą dla wszystkich czytelników i słuchaczy tej przypowieści do samodzielnego pomyślenia nad zakończeniem. W refleksji tej jesteśmy zaproszeni, aby na modlitwie udzielić także naszej własnej odpowiedzi czekającemu i miłosiernemu Ojcu. Meditatio Przypowieść o czekającym i miłosiernym ojcu objawia nam głęboką ojcowską relację Boga do swoich dzieci. Bóg nigdy nie zrywa relacji ze swymi dziećmi, choćby oddaliły się od Niego daleko. Kryzys rodzinnego domu przedstawionego w przypowieści jest obrazem zranień dzieci Bożych, które w swojej grzeszności oddalają się od Boga. W tekście biblijnym postawa zagubienia i grzechu młodszego syna zostaje zestawiona z postawą zagubienia i grzechu starszego syna. Obaj synowie są w domu ojca nieszczęśliwi. Młodszy syn odczuwa frustrację i zniewolenie więzami rodzinnymi. Pragnie jak najszybciej oddalić się od domu, aby żyć na modłę swych marzeń i oczekiwań. Prosi o należną mu część majątku, aby urzeczywistnić swe plany. Jego wspaniałe wizje szybko zostają skonfrontowane z realiami życia. Po roztrwonieniu majątku dosięga dna. Jego pragnienie bycia panem swego życia doprowadza go do służenia przy wypasie świń obcemu panowi w odległej krainie. Fałszywie pojmowana wolność staje się dla niego największym upokorzeniem i niewolą. W sytuacji rozpaczy i goryczy postanawia powrócić do rodzinnego domu. Po doświadczeniu grzechu i upokorzenia powraca do rodzinnego domu jako skruszony człowiek. Jakże wielkie jest jego zaskoczenie, gdy widzi wielkie szczęście ojca. W czułym ojcowski uścisku i pocałunku doświadcza miłości – bezinteresownej i pełnej cierpliwości. Wzruszenie wyraźnie wskazuje na matczyny aspekt ojcostwa Boga. Spojrzenie Boga jest tak czułe jak spojrzenie matki na swe ukochane dziecko. W powrocie młodszego syna do rodzinnego domu można zobaczyć powrót grzesznika do Boga. W powrocie tym Bóg nie kalkuluje poniesionych strat oraz nie obraża się na człowieka, który okazał mu niewierność i brak czci. Przyjmuje grzesznika z całą miłością widząc w człowieku tego, który potrafi z Jego pomocą pokonać zło. Spojrzenie Boga na człowieka jest zawsze spojrzeniem pełnym optymizmu i wiary w powracającego grzesznika. W spojrzeniu tym potrafi odróżnić człowieka od zła przez niego popełnionego. Jakże inne jest patrzenie starszego syna, który pozostaje na zewnątrz. Uważa się za sprawiedliwego stróża prawdy, który swoją postawą potrafi jasno ocenić postępowanie brata. Przebaczającą i cierpliwą miłość ojca w gruncie rzeczy uważa za głupotę i niesprawiedliwość. Pozostaje smutny i rozgoryczony na widok uczty miłości. Swoją oceną rzeczywistości pragnie odrzucić postawę ojca i ponownie skazać na śmierć brata, który „był umarły a ożył”. W osobie starszego brata można zobaczyć ludzi nieszczęśliwych, którzy w swoim świecie rygoryzmu i skrupułów gubią Boże – optymistyczne spojrzenie na człowieka. Ludzie ci w swej ubogiej optyce dostrzegają tylko to, co czarne. Ich spojrzenie na drugiego człowieka jest zawsze spojrzeniem przez pryzmat popełnionego grzechu. Nie potrafią zrozumieć, że ich brat obok przeżywa dramatyczną walką ze złem w różnych okolicznościach ulegając mu i powracając w kochające objęcia Boga. Ludzi ci są zaproszeni przez Boga do wejścia na ucztę miłości symbolizującej tryumf dobra nad złem. Wejście do wnętrza domu jest zaproszeniem do zmiany myślenia na myślenie według zamysłu Boga i do zmiany patrzenia na brata z pesymistycznego w optymistyczne. Bóg pragnie, aby w domu Ojca nie zabijali swymi osądami, lecz budowali wspólnotę nawracających się grzeszników – do której sami należą.

Contemplatio


Hymn o miłości (1 Kor 13,1-13)

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. 
Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką możliwą wiarę,
tak iżbym góry przenosiła miłości bym nie miał, byłbym niczym. 
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku,nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego, nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą. 
Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje, nie jest jak proroctwa, które się skończą, 
albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie.
Po części bowiem tylko poznajemy, po części prorokujemy.
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe. 
Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce.  
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś zobaczymy twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość.  

Modlitwa Marty Robin (1902-1981)

O Jezu, weź moje serce! Całe moje serce.
Ono prosi i wzdycha tylko o to,
By należeć wyłącznie do Ciebie!
Strzeż go zawsze przy Twoim Sercu,
Ukryj je całe w Twoim Sercu,
Zachowaj je na zawsze jako Twoje,
Aby nie dało siebie i nie powierzało się żadnemu stworzeniu. O Jezu! Niech moje serce będzie prawdziwie ołtarzem Twojej Miłości
I niech mój język zawsze głosi Twoje Miłosierdzie!
Zechciej, błagam, uświęcić wszystkie moje słowa,
Wszystkie moje czyny, wszystkie moje intencje, wszystkie moje pragnienia!
Bądź prawdziwie dla mej duszy jej Skarbem i jej Wszystkim.
Tobie ją daję i powierzam.  Przyjmuję z miłością to wszystko, co pochodzi od Ciebie;
To wszystko, czego pragniesz i czego zapragniesz później…
Oddaję się Tobie pokornie przez Maryję, moją ukochaną Mamę,
Licząc jedynie na pomoc Twego nieskończonego Miłosierdzia
I obiecuję najszczerszą wierność.
Już nie ja… Już nic mojego… Już nic…
Tylko Ty, o mój Jezu… Tylko Ty jeden na zawsze
!Bądź prawdziwie moim Życiem, moją Miłością
I moim Wszystkim!   

Actio/oratio

Jaki mam obraz Boga, kiedy wypowiadam pierwsze słowa modlitwy - „Ojcze nasz”?Czy w swoim życiu doświadczam sytuacji, w których mogę utożsamiać się z marnotrawnym synem lub rozczarowanym starszym bratem? W jaki sposób odkrywam bliskość Boga w postaci czekającego i miłosiernego ojca? Jaka jest moja postawa wobec kochającego mnie Boga? Kiedy oddalam się od Niego najbardziej, a kiedy jestem z Nim w głębokiej wspólnocie?Czy w moim życiu są sytuacje, kiedy słyszę zaproszenie Ojca na ucztę radości? Jak odpowiadam na to zaproszenie? 

Ks. Mirosław Stanisław Wróbel
Instytut Nauk Biblijnych KUL Jana Pawła II Lublin